1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Naim Uniti Nova

Naim Uniti Nova

Opinia 1

Pomimo faktu, że za oknami wystartował listopad, nadal mamy piękne, klasyczne babie lato, media prześcigają się w doniesieniach o zgubnym wpływie globalnego ocieplenia, a dziwnym zbiegiem okoliczności i w dodatku zupełnie niepostrzeżenie zamarzło … piekło. Jeśli zastanawiacie się Państwo do czego piję, bądź co też piję, co tak intensywnie wpływa na moje postrzeganie rzeczywistości, spieszę donieść, iż nie wiadomo kiedy zdewaluował i zdezaktualizował się jeden z audiofilskich mitów dotyczących marki uchodzącej za swoisty synonim konserwatyzmu a zarazem dość unikalnego podejścia do współcześnie obowiązujących kanonów piękna. Mowa oczywiście o Naim-ie, który mówiąc bez ogródek, niesamowicie wypiękniał. Tak, tak mili Państwo – z post-industrialno-militarnego kokonu wykluł się bowiem zaskakującej urody motyl, którego widok po prostu cieszy oczy, a co do uszu, to w niniejszym teście postaramy się odpowiedzieć co z rodowej spuścizny sonicznej zostało a co pojawiło się nowego. Nie przedłużając zatem wstępniaka, z dziką rozkoszą, mam przyjemność przedstawić Wam szczytowy model lifestyle’owej linii Uniti naimowskich urządzeń – Naim Uniti Nova.

Jak sami Państwo widzicie po typowych zielonkawych, blaszanych „pudełkach po butach” nie pozostało nawet wspomnienie. Uniti Nowa zarówno z daleka, jak i z bliska zachwyca bowiem szlachetnością wykorzystanych materiałów i niezwykłą precyzją spasowania poszczególnych elementów. Wykonany ze szczotkowanych, perfekcyjnie anodowanych (rzadkość i to niezależnie od półki cenowej) grubych płatów aluminium korpus na dwie połowy dzieli, biegnąca przez środek głęboka bruzda, sprawiająca iż pomimo, że mamy do czynienia z pojedynczym urządzeniem, to odnosimy nieodparte wrażenie, że to tak naprawdę ustawione obok siebie dwa mniejsze moduły – monolityczny lewy, będący z pewnością końcówką mocy i prawy – przyozdobiony na froncie taflą czernionego szkła (a nie plexi/akrylu jak co poniektórzy sądzą) 5” wysokorozdzielczym wyświetlaczem zintegrowanym z sensorami nawigacyjnymi, ze zgrabnie wkomponowanymi gniazdami USB i słuchawkowym, oraz mogący pochwalić się potężnym, otoczonym białą aureolą pokrętłem na płycie, sterujący. Tymczasem, zaglądając do trzewi (szczerze polecam animację na stronie producenta) okazuje się, iż jest nieco inaczej, gdyż za wyświetlaczem i niejako bezpośrednio pod gałką, znajduje się budzący respekt toroid, natomiast wszelakie interfejsy wejściowe, układy przetwornika, streamera, etc., zlokalizowano w sąsiedniej części. Znajduje to oczywiście odzwierciedlenie na ścianie tylnej, jednak zanim tam przejdziemy wspomnę tylko, że zamiast standardowych ścian bocznych znajdziemy solidne, biegnące przez całą głębokość Novej radiatory, które dzięki delikatnemu cofnięciu względem frontu i płyty górnej stają się zupełnie nieabsorbujące wizualnie.
Jeśli natomiast chodzi o tył Naima, to lepiej przed wizją lokalną tamże zażyć coś na uspokojenie. Chodzi bowiem o to, iż patrząc od lewej mamy całkiem normalne, trójbolcowe gniazdo zasilające EIC, a następnie pojedyncze terminale głośnikowe w postaci … otworów akceptujących wyłącznie wtyki bananowe i BFA. Od razu dodam, że ze względu na fakt zupełnie irracjonalnego ich zagęszczenia zdecydowanie odradzam kombinowanie z jakimikolwiek przejściówkami, bo pytanie o ewentualne zwarcie będzie brzmiało kiedy a nie czy. Porzućcie zatem wszelką nadzieję posiadacze przewodów zakonfekcjonowanych widłami. Całe szczęście im dalej w prawo, tym, w przeciwieństwie do polityki, normalniej. Odnajdziemy tam bowiem slot na karty SD (nader kusząca alternatywa dla dysków zewnętrznych), gniazdo Ethernet i USB a poniżej analogowe wyjścia z sekcji przedwzmacniacza– firmowe DIN i klasyczną parę RCA. W dalszej kolejności napotkamy zaślepkę mogącą zostać zastąpioną anteną DAB/FM w przypadku zaimplementowania stosownej karty rozszerzeń, port HDMI, gdyby naszła nas ochota podpięcia NAIM-a pod konsolę lub TV, przełącznik uziemienia i nad wyraz rozbudowane sekcje wejściowe – na górze cyfrową z dwoma Toslinkami, pojedynczym BNC i parą coaxiali, oraz dolną analogową z dwoma DIN-ami i dwiema parami RCA.
Biorąc pod uwagę bogactwo wejść nie dziwi fakt, że również i część software’ową zapięto na ostatni guzik. Uniti obsługuje bowiem Google Cast, Apple Airplay, TIDALa, Spotify Connect, Bluetooth (AptXHD), Radio internetowe, UPnP a po Wi-Fi śmiga dwuzakresowo – na 2,4 i 5 GHz. Jakby tego było mało nie zapomniano o pięciominutowym buforze dbającym o to, by nic podczas streamingu nam się nie rwało i nie czkało. Nad całością z resztą czuwa wydajny procesor DSP SHARC 4 generacji dokonujący m.in. 16-krotnego upsamplingu a pracujący w klasie AB tranzystorowy stopień wyjściowy może pochwalić się mocą 80W / 8 Ω na kanał. Na wyposażeniu znajduje się również elegancki, podświetlany pilot, choć patrząc z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że zdecydowanie częściej aniżeli po niego, sięgałem po tablet z dedykowana appką.

Skoro w szacie wzorniczej zaszły kolosalne, choć uczciwie trzeba przyznać, że jednoznacznie pozytywne zmiany, zasadnym wydaje się pytanie, czy również i strefa dźwiękowa została poddana podobnie gruntownemu liftingowi. Niby zarówno podczas testów ND5 XS & XPS DR, jak i CDX2, NAC N-272, NAP 250 DR  niczego niepokojącego nie odnotowaliśmy, ale jak to zwykle bywa diabeł tkwi w szczegółach a biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z linią wybitnie lifestyle’ową naprawdę trudno było zgadywać, co może popłynąć z głośników. Sprawę nieco problematycznego spięcia Naima z głośnikami całe szczęście udało się ogarnąć dzięki równolegle recenzowanemu kompletowi okablowania Tellurium Q Statement (test wkrótce), więc już bez dalszego marudzenia wziąłem się do roboty. Oczywiście standardowo dałem Novej kilka dni na akomodację, choć biorąc pod uwagę, iż do naszej redakcji dotarła ona prosto z warszawskiego salonu FNCE S.A. – dystrybutora marki, gdzie praktycznie non stop stała pod prądem, była to z mojej strony bardziej kurtuazja aniżeli konieczność.
Pierwsze takty, nad wyraz wymagającego od systemu „Psychotic Symphony” Sons of Apollo (to taka kapela, w której za perkusją siedzi niejaki Mike Portnoy), i jest … dobrze, wręcz bardzo dobrze. Po pierwsze mamy bowiem wszystko to, z czym od dziesięcioleci elektronika Naima była i nadal jest utożsamiana, czyli niesamowity drajw, energetyczność i spontaniczność w oddawaniu nawet najbardziej szaleńczych partii sekcji rytmicznej i zawiłych linii melodycznych. Jest zatem stara dobra gra na tzw. setkę, bez nawet ułamka sekundy na chłodną kalkulację, czy lepiej oddać potęgę uderzenia podwójnej stopy, czy też skupić się na niemiłosiernie katowanych blachach. Jest za to fenomenalna ściana wgniatającego w fotel dźwięku, która aż się prosi, by zrobić głośniej a po chwili jeszcze głośniej i głośniej, a że do dyspozycji mamy stukrokową regulację natężenia dźwięku, więc zmian można dokonywać z niemalże neurochirurgiczną precyzją. W tym momencie pojawia się jednak pewne novum a zarazem niezaprzeczalny progres w stosunku do stereotypowej naimowskiej estetyki grania. Otóż o ile braku drajwu elektronice z Salisbury nikt przy zdrowych zmysłach, nigdy nie zarzucił, to już z umiejętnością kreowania głębi sceny, czy też precyzyjną gradacją planów nie zawsze było tak różowo. To było takie bardziej rockowe, nieco bezrefleksyjne stawianie na żywioł. Tymczasem Nova bez najmniejszego trudu i grymaszenia oferuje w pełni komfortowy wgląd w to, co dzieje się nie tylko na pierwszym, ale i dalszych planach, przy czym nie zapomina też o takim drobiazgu jak aura pogłosowa i oddanie akustyki pomieszczeń w jakich miała miejsce rejestracja. Dzięki temu nawet dość nieoczywisty wybór repertuaru, jakim dla tytułowego Naima mógłby wydawać się „Monteverdi – A Trace of Grace” Michela Godarda okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Niby w kategoriach bezwzględnych można było mówić o delikatnym turbodoładowaniu energetyczno-emocjonalnym, ale jeśli miałbym być do bólu szczery, to zdecydowanie wolę takie działania, niż silenie się na eteryczność będącą pochodną anemiczności przekazu. W przypadku Novej mamy bowiem świetnie zogniskowane i rozmieszczone na wirtualnej scenie źródła pozorne i wszystkie niuanse sprawiające, że mamy pewność, iż skład nagrywał w przepięknym opactwie Cystersów a nie jakimś przetłumionym studiu, chociaż … nawet takie, pogrążone w mroku absolutnej ciszy tła sterylne perełki potrafiły podczas kilkunastodniowej bytności Naima w moim systemie się pojawiać. Wystarczy wspomnieć „From Heaven on Earth – Lute Music from Kremsmunster Abbey” Huberta Hoffmanna zarejestrowane w uchodzącym za jedno z najcichszych w Europie studiu Galaxy w Mol, w Belgii. I tu kolejna niespodzianka, bo z pojedynczego, dość stonowanego pod względem dynamiki instrumentu, jakim jest lutnia Naimowi udało się zrobić prawdziwy One Man Show. Strój lutni został bowiem nieco urockowiony i pojawiła się zadziorność niepozwalająca nawet na chwilę nudy, czy wytchnienia, gdyż uwaga słuchacza była absorbowana dosłownie w całości.

Jak sami Państwo widzicie Naim wprowadzając na rynek wszystkomającego Uniti Nova pokazał, iż nawet w ramach typowo lifestyle’wej integracji i przyjaznego, czy wręcz ekskluzywnego designu można zrobić coś po swojemu i zaoferować produkt mogący wreszcie pogodzić ortodoksyjnych audiofilów i zmanierowanych projektantów wnętrz. Decydując się bowiem na tytułowy brytyjski „kombajn” otrzymujemy nawet nie tyle rasowe naimowskie brzmienie, co jego zauważalnie rozwiniętą, wyższą postać. a jednocześnie mamy prawdziwą, hi-techową ozdobę salonu. Jeśli dodamy do tego pełne usieciowienie, obsługę serwisów streamingowych, bogactwo cyfrowych interfejsów i moc zdolną prawidłowo wysterować większość dostępnych na rynku kolumn, to nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Państwu właśnie takich pozornie „niezobowiązujących” systemów grających.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature)
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Auralic ARIES G1; Lumin U1 Mini
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Audiomica Laboratory Pebble Consequence USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Opinia 2

Sądzę, że zdecydowana większość naszych czytelników zdaje sobie sprawę z mojego, kolokwialnie mówiąc, podchodzenia jak pies do jeża do tematu grania z plików. Naturalnie za każdym razem staram się tłumaczyć, skąd bierze się ten pewnego rodzaju opór przez wspomnianą materią, jednak jeśli ktoś z Was śledzi moje może jeszcze nie systematyczne, ale jednak już nie sporadyczne, zmagania z komponentami obsługującymi zapisane na twardym dysku, lub pendrive’ach zapisy nutowe, również wie, iż są komponenty, które dzięki ciężkiej pracy programistów okazują się bardzo przyjazne programowo, a przez to stabilne użytkowo nawet dla takiego komputerowego neandertalczyka jak ja. O jakich produktach mowa? Nie kojarzycie? Bez żartów. Oczywistym jest, że jeszcze nigdy nie zawiodłem się (i za to bardzo lubię z nim obcować) na pochodzącej z Wysp Brytyjskich marce Naim Audio, który notabene jest punktem zapalnym dzisiejszego testu. Niestety z mojej strony niewiele dowiecie się o jego zaletach radzenia sobie z siecią i jej pochodnym funkcjami, ale z pewnością kilka ciekawych przemyśleń na temat jakości oferowanego dźwięku z pendrive’a, twardego dysku i transportu cd potencjalnemu zainteresowanym zawsze się przyda. Jeśli tak, to zapraszam na kilka spostrzeżeń z czasu spędzonego przy muzyce z angielską myślą techniczną w postaci lifestyle’owego odtwarzacza plików, streamera, przetwornika D/A, przedwzmacniacza liniowego i wzmacniacza włącznie Naim Uniti Nova, o którego wizytę w naszej redakcji zadbał warszawski dystrybutor FNCE.

Analiza ogólnej budowy testowanego wielofunkcyjnego odtwarzacza w pierwszej kolejności przynosi nam informację o jego typowych rozmiarach dla komponentów audio w domenie szerokości i delikatnie mniejszych gabarytach w zakresie głębokości. Jeśli chodzi o ogólną aparycję, za sprawą stosunkowo głębokiego frezu, bryła Uniti Nova została podzielona na dwie części. Lewa przynosi nam jedynie usytuowane w dolnej części, tym razem mieniące się błękitem logo marki, a prawa proponuje zajmujący prawie całą powierzchnię jej frontu, ukryty pod czarnym szkłem wielofunkcyjny kolorowy wyświetlacz, gniazdo USB i słuchawkowe, a także cztery pozwalające poruszać się po MENU urządzenia bez użycia pilota okrągłe przyciski. Idąc tropem opisywanych połówek ku tylnej części plikograja, górna płaszczyzna lewej nadal jest swoistym monolitem, a przeciwległa została zobligowana do aplikacji ciekawego wizualnie, bo płynnie podświetlanego wokół swojego obwodu w zależności od oddawanej mocy, delikatnie zagłębionego w niecce, sporej średnicy pokrętła głośności. Oczywiście, gdy funkcję wzmocnienia sygnału wywołamy pilotem, wielgachna gała obraca się samoczynnie, ale gdy jesteśmy w pobliżu tego designerskiego w wyglądzie, a przez to świetnie prezentującego się Anglika, bez problemu możemy zrobić to ręcznie. Boczne ścianki skrywającej układy wewnętrzne skrzynki ubrano w masywne, ale nie przytłaczające konstrukcji wizualnie radiatory. Przybliżając ofertę wyposażenia tylnego panelu miłą wiadomością dla całej rzeszy audiofilów jest kontynuacja odejścia ortodoksyjnych Anglików od złączy w jedynym słusznym standardzie DIN, W tym przypadku wyspiarze po raz kolejny, ale nadal bardzo delikatnie poszli z duchem czasu. Dlaczego tylko delikatnie? Otóż owszem, złącza RCA udało im się jakoś przeboleć, niestety temat podłączenia kabli kolumnowych eliminując na starcie widełki konsekwentnie zrealizowali przy pomocy mówiąc kolokwialnie zwykłych dziurek, a nie solidnych zakręcanych zacisków. Czy to źle? Nie pokuszę się o rozwiązywanie tej kwestii, ale jedno jest pewne, marka jest na świecie bardzo dobrze znana i na tej podstawie ma prawo decydować o swoich wyborach. Uzupełniając pakiet danych na temat przyłączy należy wspomnieć jeszcze o slocie na kartę pamięci i wejściach LAN, USB, HDMI, DAB, OPTICAL, SPDIF. Ostatnimi informacjami na temat pleców są niezbędne dla pracy urządzenia gniazdo zasilania i pozwalający ustalić najlepszą konfigurację od strony elektrycznej współpracy z resztą systemu przełącznik masy. Miłym pomysłem na spełnienie oczekiwań potencjalnego klienta jest dodawany w standardzie, samoczynnie zapalający się przy delikatnym ruchu pilot zdalnego sterownia.

Dlaczego idąc za wygłoszonym we wstępniaku oświadczeniem lubię testować wszelkie urządzenia marki Naim z konstrukcjami współpracującymi z plikami włącznie? Wydawałoby się, że sprawa jest banalna, ale ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, iż nie jest oto takie oczywiste. Chodzi o to, że konfigurując przykładowego Uniti Nova, lub każdy inny tego typu wytwór wiadomej stajni, w banalny sposób podłączam do niego twardy dysk lub pendrive’a, następnie wyświetlacz stosownym komunikatem każe mi chwilę poczekać i po kilku minutach (to zależy od objętości zasobów płytowych na dysku) pojawiająca się jako dostępna pełna lista mojej płytoteki zaprasza do bezproblemowego jej zgłębiania bez jakichkolwiek zawieszeń, czy restartów systemu przez cały czas użytkowania. Da się? Da. I żeby było jasne, u konkurencji bywa z tym różnie, co na obecny moment jest głównym powodem mojej absencji w tym dziale konstrukcji high end-owych. Przechodząc do meritum sprawy, czyli wartości sonicznych tego bardzo uniwersalnego źródła dźwięku – konstrukcja all-in-one czyni je samowystarczalnym od sygnału z sieci lub dysku po informacje skierowane już do kolumn jako sygnał z wbudowanego wzmacniacza – dla ortodoksyjnych klubowiczów tego brandu mam dobrą wiadomość. Otóż podobnie do reszty rodziny, również ta propozycja oferuje użytkownikowi bardzo dobrze uzbrojony w wypełnienie przekaz z wyraźnym zaznaczeniem najważniejszej cechy tej elektronicznej rodziny, jakim jest słynny PRAT. Może w stosunku do starszych, czyli okupujących wyższe rejony cennika braci, przekaz jest mniej szczegółowy ( sprawa jest już pochodną możliwości układów elektrycznych, a nie efektem jakichkolwiek problemów), ale co w tym jest najważniejsze, za sprawą panowania nad energią basu i jak to w Naim’ie jest w standardzie, unikanie wyskakiwania przed szereg wysokich tonów, rysunek muzyczny cechuje fenomenalna spójność, która z łatwością pozwala skupić się na muzie jako całości, a nie na siłowym szukaniu szkodliwego w dłuższym rozrachunku efektu „łał”. Wszyscy wiemy, iż dbałość o odpowiednie dociążenie najbardziej czułego dla naszego ucha pasma akustycznego w połączeniu ze znakomitą kontrolą dźwięku w domenie jego rytmiki i gładkości, od lat jest sztandarowym działaniem angielskich inżynierów, dlatego miło jest nausznie potwierdzić te cechy również tutaj. To naturalnie temperaturę brzmienia wszelkich zapisów nutowych samoczynnie kieruje w stronę ich delikatnego podkolorowania niż dryfowania ku neutralności, dlatego też podczas konfiguracji bohatera testu w zależności jakie końcowe brzmienie chcemy uzyskać, musimy zadbać o odpowiednie zespoły głośnikowe. Ale spokojnie, to nie jest żadna magia. Wystarczy wiedzieć, czego się oczekuje, a ewentualne nietrafione połączenie natychmiast w łatwy sposób zostanie nam książkowo wyartykułowane. Pierwsza przymiarka do analizy umiejętności pretendenta do laurów miała za zadanie zweryfikować temat budowania realiów muzyki dawnej w wykonaniu Jordi Savalla. I tutaj mam ciekawe spostrzeżenie. Mianowicie chodzi o przypisany temu producentowi sznyt grania w postaci solidnego pilnowania rytmiki fraz nutowych. Słuchaną kompilację płytową Jordiego znam na wskroś, a mimo to w tym podejściu oprócz fajnego oddania kolorów i wybrzmień instrumentów z epoki w pakiecie dźwiękowym dostałem ciekawie wypadające pewnego rodzaju wyraźne zaznaczenie ataku każdej nuty, co do niedawna wydawało mi się być bardziej istotnym w muzyce buntu, czyli wszelkich odmianach rocka niż w tak zwanym plumkaniu. Naturalnie w moim codziennym zestawie nie występuje jakikolwiek problem z utrzymaniem poprawnego rytmu, ale takie naprawdę delikatne podkręcenie tego aspektu pokazało mi, że na to samo wydarzenie muzyczne można spojrzeć z nieco innej, ale z równie ciekawej strony. Ale to nie koniec miłych wieści. Oprócz ciekawej kolorystyki kreślonego przez wyspiarski pomysł na fonię wirtualnego świata niebanalnym atutem był również jego rozmiar w zakresie szerokości i głębokości, co natychmiast prawie jeden do jeden przekładało się na bardzo bliskie oddanie realiów prawdziwych kubatur kościelnych, na co zawsze dokładnie zwracam uwagę.
Kolejnym nurtem muzycznym po jaki sięgnałem był swoisty pewniak dobrej prezentacji, czyli koncert ze składem muzyków klasycznych Metallicy „S&M”. Chyba nie muszę nikogo przekonywać, iż to jest woda na młyn tego „grajka”. Dlatego jeśli wspomnę o fantastycznie prowadzonych pasażach sekcji kontrabasów, mocnych gitarowych solówkach, energii perkusji i na koniec energetycznym i mocnym wokalu frontmena, nawet najwięksi oponenci tego producenta nie odważą niczego deprecjonować, tylko z pokornie pochyloną głową przytakną tej wyliczance. Ale żeby nie było, że mamy do czynienia z absolutem dźwiękowym bez względu na wszystko, na koniec przywołam serię płyt z elektroniką. Co takiego się wydarzyło? Otóż nawet nie wiem, czy można to zaliczyć do zbioru niedomagań, czy jakichkolwiek potknięć, ale jedynym czego szczyptę dodałbym do sznytu grania Uniti, to większa iskra w górze pasma. I nie chodzi mi o doskwierające poczucie braku wysokich tonów, ale przez lata zabawy w ocenianie konstrukcji słyszałem już kilka, które w pakiecie z energią i masą, kiedy wymagał tego materiał, niosły pozwalającą planowo przyczynić się do utraty słuchu iskrę we wszelkich przesterach i świstach sztucznych dźwięków. W tym przypadku teoretycznie wszystko było na swoim miejscu, ale patrząc na to z perspektywy bezwzględności, mogłoby być nieco bardziej dźwięcznie. Jednak jak wspomniałem, ocenę tego niuansu w domenie dobrze / źle pozostawiam do osobistego rozstrzygnięcia.

Czy recenzowany samowystarczalny kombajn audio Naim Uniti Nova jest dla każdego? Szczerze mówiąc od strony bezproblemowości konfiguracji i późniejszej bezawaryjności w pracy ciężko o coś bardziej przystępnego. I nie mam na myśli jedynie podobnych do mnie laików, ale również zaawansowanych miłośników plików. Drugim plusem tego produktu jest bardzo przyjazna dla naszej percepcji dźwięku estetyka dobrze osadzonego w barwie i energii dźwięku. Trzecim zaś idący z duchem obecnych czasów lifestyle’owy design obudowy. Jeśli jednak miałbym kogoś przed czymś ostrzec, to ewentualny ożenek Anglika ze zbyt masywnie grającymi kolumnami. Ale akurat to jest swoistym elementarzem dobrej konfiguracji systemu audio, dlatego też naprawdę jedynym mogącym nie wpisać się w oczekiwania potencjalnego klienta aspektem będzie szukanie w tej konstrukcji Naim’a neutralności ponad wszystko. Niestety, grania z latającymi żyletkami w eterze nawet jeśli będzie wymagał tego materiał, nie uświadczycie. Jednak powiedzmy sobie szczerze, producent nigdy w swoich propozycjach sprzętowych tego nie szukał, a tym bardzie nie oferował, co spycha ten temat na bardzo odległy margines przedzakupowych rozważań. Zatem reasumując nasze dzisiejsze spotkanie powiem jedno, jeśli szukacie solidnego sonicznie i użytkowo, a przy tym nowocześnie wyglądającego swoistego kombajnu plikowego, tytułowy Naim Uniti Nova jako jeden z pierwszych powinien zostać uwzględniony na potencjalnej liście do posłuchania.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– źródło: transport CEC TL 0 3.0, przetwornik D/A Reimyo DAP – 999 EX Limited TOKU
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Reimyo KAP – 777
Kolumny: Trenner & Friedl “ISIS”, Triangle Magellan Quatuor
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond, Statement
IC RCA: Hijri „Milon”,
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, Furutech NanoFlux NCF Furutech DPS-4 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA

Dystrybucja: FNCE S.A. / Naim
Cena: 21 999 PLN

Dane techniczne:
• Moc wzmacniacza: 2 x 80W / 8 Ω
• Wejścia audio: 2 x optyczne TOSLink, 2 x koaksjalne RCA, 1x BNC, 1 x HDMI ARC, 2 x analog RCA, 2 x 5-pin DIN, 2 x USB typu A (przód i tył), 1 x karta SD
• Opcjonalny moduł tunera DAB/FM
• Wyjścia audio: 1 x gniazda głośnikowe, 1 x wyjście RCA dla subwoofera/z przedwzmacniacza, 1 x mini-jack 3,5 mm
• Streaming: Google Cast, Apple Airplay, TIDAL, Spotify Connect, Bluetooth (AptXHD), Radio internetowe, UPnP (streaming w wysokiej rozdzielczości)
• Ethernet (10/100/1000Mbps), WiFi (802.11b/g/n/ac poprzez wewnętrzną antenę)
• UPnP: może działać jako serwer nawet dla 6 odtwarzaczy sieciowych, sterowanie za pomocą aplikacji Naim App
• Możliwość odtwarzania, przechowywania bądź wysyłania do innych urządzeń nawet do 20,000 utworów z lokalnego dysku USB.
• Odtwarzane formaty: WAV, FLAC i AIFF, ALAC (Apple Lossless), MP3, AAC, OGG i WMA, DSD
• Obsługa sygnałów cyfrowych: PCM 24bit/192 kHz, DoP DSD64)
• Aplikacja Naim App dla iOS oraz Androida
• 5 calowy kolorowy wyświetlacz LCD oraz pokrętło regulacji głośności z czujnikiem zbliżeniowym
• Synchronizacja odtw. muzyki nawet na 6 odtwarzaczach Uniti lub innych streamerach Naima, sterowanie za pomocą Naim App.
• Wymiary (WxSxG): 95 x 432 x 265 mm
• Waga: 13 kg
• Akcesoria: Pilot, kabel zasilający Power-Line Lite, szmatka do czyszczenia, instrukcja obsługi.

Pobierz jako PDF