1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Lifestyle
  6. >
  7. Nowy Salon RCM

Nowy Salon RCM

Opinia 1

Ostatni weekend listopada od dłuższego czasu w naszym redakcyjnym kalendarzu zakreślony był na czerwono. Uprzedzeni wcześniej członkowie rodzin już wcześniej zostali przez nas lojalnie uprzedzeni, że 28-29/11 jesteśmy na tzw. wyjeździe i jedynie poważny kataklizm może pokrzyżować nasze plany. Całe szczęście nic takiego w międzyczasie nikomu się nie przytrafiło i w piątkowe przedpołudnie stawiliśmy się w pełnym składzie na oficjalnym otwarciu nowej siedziby katowickiego RCMu. Jeśli w tym momencie część z Państwa zastanawia się nad sensem jechania 300 km tylko po to, by za przeproszeniem zaliczyć otwarcie jakiegoś sklepu, to … proszę jeszcze przez pięć minut wstrzymać się ze zbyt pochopnie formułowanymi wnioskami. Pomijając fakt, że na chwilę obecną budynek na Czarnieckiego 17 jest jedynym salonem w Polsce dysponującym tak imponującą salą ekspozycyjną i dwoma profesjonalnie zaadaptowanymi akustycznie pomieszczeniami odsłuchowymi, to głównym powodem naszego przyjazdu była możliwość spotkania i spokojnego, zupełnie niezobowiązującego porozmawiania z konstruktorami, założycielami i właścicielami większości prezentowanych w Katowicach marek. Lista zaproszonych a co najważniejsze obecnych gości naprawdę okazała się imponująca. Przez piątek i sobotę była zatem okazja spotkania z takimi postaciami światowego High-Endu jak m.in. dr.Roland Gauder (Gauder Akustik), Hans Ole Vitus (Vitus audio), Chris Feickert (Dr.Feickert Analogue), Micha Huber (Thales), Rumen Artarski (Thrax Audio), Urlik Madsen (Argento), Alexander Vitus Mogensen (Alluxity), oraz Juljen Faganelj i Rok Suler (RW Acoustics). Jakby tego było mało w głównym pomieszczeniu odsłuchowym przez cały czas grał prawdziwy system marzeń składający się z topowych kolumn GAUDER AKUSTIK Berlina RC-11, dzielonej amplifikacji VITUS AUDIO Masterpiece Series MP-M201, MP-L201, MP-P201, oraz trzech źródeł – gramofonu TechDas AIR FORCE ONE z ramieniem Thales Simplicity uzbrojonym we wkładkę Dynavector XV-I, szczytowego modelu transportu CEC TL-0 3.0 współpracującego z przetwornikiem THRAX AUDIO Maximinus, oraz monofonicznego toru analogowego z gramofonem Feickert Analogue Firebird, ramieniem SME i wkładką Miyajima Zero. Całość okablowano produktami ARGENTO AUDIO, ORGANIC AUDIO oraz FURUTECH. Uff, sama powyższa wyliczanka na większości obeznanych z tematem audiofilach z pewnością robi wrażenie, lecz czytać to jedno a mieć możliwość posłuchania i podyskutowania o konkretnych urządzeniach z ich konstruktorami to już zupełnie inny poziom doświadczeń.

Zacznijmy jednak od początku, czyli od sali ekspozycyjnej, której kubatura najogólniej rzecz ujmując po prostu onieśmiela. Ponad sześć metrów w najwyższym miejscu i kilkanaście metrów przekątnej sprawia, że nawet monstrualna końcówka mocy Vitusa wydawała się całkiem akceptowalna gabarytowo. W surowym, mocno industrialnym wnętrzu czuć było swobodę i oddech i nawet pomimo robiącej duże wrażenie ilości prezentowanych urządzeń nie sposób było mówić o jakimś ścisku, czy natłoku. Wręcz przeciwnie, wszystko rozplanowane zostało tak, aby móc swobodnie przechadzać się wzdłuż ekspozycyjnych gablot i podestów, mieć łatwy dostęp do poszczególnych „eksponatów” a jednocześnie nie czuć na plecach oddechu kogoś z obsługi, choć zawsze pomoc jest w zasięgu wzroku, gotowa by podejść i udzielić wyczerpujących wyjaśnień.

Główna sala odsłuchowa (mniejszą chwilowo zaadaptowano na potrzeby kuluarowych narad) znajduje się w głębi budynku i oprócz oczywistej – widocznej adaptacji akustycznej m.in. za pomocą paneli RW Acoustics została odpowiednio przygotowana zgodnie ze swoją destynacją już na etapie projektu i budowy. Efekt? Cóż, siedząc w pierwszym rzędzie trzeba było mieć naprawdę silną wolę i coś na kształt empatii, by od czasu do czasu zwolnic miejsce i pozwolić delektować się dźwiękiem innym. Całe szczęście bardzo szerokie spectrum repertuarowe praktycznie załatwiało sprawę, więc co jakiś czas miłośnicy rocka ustępowali miejsca wielbicielom baroku i na odwrót. Oczywiście nie było problemu by posłuchać i tego i tego, a jeśli tylko ktoś miał ze sobą własne płyty, to zarówno źródło cyfrowe, jak i analogowe stały otworem. Przy czym tor analogowy rządził się własnymi prawami, więc od czasu do czasu można było na własne uszy przekonać się co potrafi całkowicie automatyczna myjka „Vinyl-Cleaner“ Audiodesksysteme. A właśnie, skoro jesteśmy przy analogu to kolejny raz była okazja potwierdzenia potencjału drzemiącego w monofonicznych nagraniach traktowanych dedykowaną również monofoniczną wkładkach. Różnica pomiędzy ceną stereofonicznego i monofonicznego toru analogowego była najoględniej mówiąc porażająca a przesiadka ze stereo na mono oczywiście była odczuwalna, ale odkrywała zupełnie inne pokłady muzycznej wrażliwości i niemalże całkowicie zapomniany sposób obrazowania zdarzeń rozgrywających się na muzycznej scenie.

Jednak poza czysto audiofilskimi doznaniami najważniejsza była atmosfera panująca w RCMie. Bez sztucznego zadęcia i całkowicie zbędnego usztywnienia można było zupełnym luzie porozmawiać i pożartować z zaproszonymi przez Rogera Adamka – właściciela RCMu gośćmi. W końcu to są tacy sami ludzie jak my, z ogromnym dystansem do siebie i do tego co robią. Z resztą widok Chrisa Feickerta prezentującego Firebirda, w którym ramię z wkładką zostało zastąpione kończyną konstruktora, czy przekomarzających się Hansa Ole Vitusa z Rumenem Artarskim mówi sam za siebie. Takie właśnie jest, bądź przynajmniej powinno być prawdziwe oblicze High-Endu. Patos i zadęcie zupełnie tutaj nie pasują, w końcu audio ma być spełnieniem marzeń i czystą przyjemnością, gdyż jest to … hobby i dorabianie mesjanistycznych ideologii wydaje się zupełnie zbędne.

Oczywiście nie mogło zabraknąć kilku elektryzujących nowości, które na razie tylko zaprezentujemy na zdjęciach a więcej napiszemy, gdy … część z nich zawita w naszych skromnych progach. Do jednej nawet próbowałem się przymierzać, lecz bez dodatkowej pomocy, dysponującej wózkiem wigłowym, lub choćby paleciakiem nie ma szans na to, żeby samemu poradzić sobie z tą „olbrzymką” .

Miłośnicy czterech kółek również mogli znaleźć coś dla siebie i dzięki Bawaria Motors delearowi marki BMW, w ramach oderwania się od odsłuchów odbyć jazdy próbne przedpremierową wersją X6.

Choć skalę planowanego przez RCM przedsięwzięcia mieliśmy okazję śledzić niemalże na bieżąco a postęp prac budowlanych i wykończeniowych również nie był dla nas tajemnicą, to szczerze przyznam, że oficjalne otwarcie salonu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po raz kolejny okazało się, że to nie sprzęt i wnętrza (w obu przypadkach obłędne) robią tzw. efekt „wow!”, lecz tworzący je ludzie.

Serdecznie dziękując Gospodarzom za zaproszenie i gościnę gorąco zachęcam naszych Czytelników do mniej, bądź bardziej spontanicznych wizyt w RCMie, bo prawdę powiedziawszy próżno szukać w Polsce podobnego skalą i rozmachem miejsca audiofilskich rozkoszy.

Marcin Olszewski

Opinia 2

W dniach 28-29 listopada 2014 roku odbyło się oczekiwane już od dłuższego czasu przez wielu klientów oficjalne otwarcie, nowo wybudowanego w centrum Górnego Śląska salonu audio – katowickiego RCM-u.  Jak to w naszym pięknym kraju bywa, nieoczekiwany i zawiniony przez wykonawcę drobny poślizg czasowy był zapewne bodźcem zwielokratniającym energię przygotowań do rozpoczynającej nowy okres w życiu firmy premiery. Wszystko co pojawi się w jakiejkolwiek prasie czy to drukowanej, czy internetowej, będzie tylko drobnym sygnałem zastanych przez gości warunków i jedynie osobista wizyta może oddać rozmach tej budowli i wsadu produktowego, który w założeniach jest składem pełnej oferty wszystkich dystrybuowanych urządzeń, od najdrobniejszego wtyku Furutecha, po największe gabarytowo kolumny Gauder Akustik i monstrualną końcówkę mocy Vitus Audio. Tak więc, jeśli ktokolwiek pojawi się w owym salonie z choćby przebłyskiem chęci kupna czegokolwiek, ze stoickim spokojem może wyjmować na stół banknoty Narodowego Banku Polskiego, gdyż jedynym problemem jaki będzie miał do rozstrzygnięcia podczas odwiedzin, stanie się decyzja transportu własnego w dniu wizyty, lub dostawy z ustawieniem przez obsługę na docelowym miejscu w ustalonym terminie. Frazy typu: „już zamawiam i dam znać jak towar dotrze do sklepu” w słowniku tej znanej szerokiej rzeszy audiofilów firmy nie występują.

Innym ważnym elementem tych przenosin jest lokalizacja, która tak na szybko może wydawać się uciążliwa dla klientów, ale z kilkukrotnych wizyt „przedotwarciowych” wiem, że to jest wręcz idealne miejsce tak dojazdowe, jak również parkingowe. Kto bywał pod starym adresem, bardzo dobrze wie, ile czasu trwało polowanie na miejscówkę dla samochodu, nie wspominając już o procesie pakowania wielkich gabarytowo i straszliwie ciężkich High End -owych komponentów audio. Położenie w okolicy centrum miasta, ale w starej przypominającym warszawską Pragę jego części dla choćby lekko obdarzonego romantyzmem człowieka będzie czynnikiem podnoszącym wartości odbioru całości przedsięwzięcia. Widok wiekowych, często jeszcze ze nieotynkowanych, zbudowanych z czerwonej cegły kamienic jak dla mnie jest wartością dodaną każdorazowej wizyty. Jak odbierze to każdy z Was, musicie sprawdzić samemu, ale nawet jeśli stronicie od podobnych pomników stosunkowo niedawnych „PRL – owskich” czasów, z pewnością możliwość bezproblemowego pozostawienia pojazdu tuż obok sklepu, zrekompensuje wszystkim ten urągający (mam nadzieję, że tylko dla niektórych) nowej wizji Polski w świecie widok.

Próbując opisać sam przebieg imprezy, trzeba przyznać, że wszystko było dopięte na ostatni guzik. Od luźnych kuluarowych rozmów w głównej sali wystawowej, przez mocno okupowany wydzielony pokój do prywatnych pogawędek, po wyśmienicie przygotowany, zestawiony z kosmicznie drogich, ale tworzących pełną synergię komponentów system marzeń. Oczywiście ważnym elementem udanego pokazu było umiejętnie zaadaptowane pomieszczenie, które po żmudnych pomiarach i próbach organoleptycznych znakomicie udało się przygotować. Po przestudiowaniu fotografii, znawcy tematu mogą kręcić nosem na nieco inne niż nakazuje teoria ulokowanie poszczególnych paneli akustycznych, ale mimo teoretycznego łamania ogólnie przyjętych zasad, to co udało się uzyskać, umożliwiało oddanie pełni możliwości złożonego z topowych wyrobów wielu marek zestawu. Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, że teoria mając swoje pewne założenia, w starciu danego pomieszczenia z system w nim stacjonującym musi uwzględnić ich wpływające na efekt końcowy wypowiedziane trzy grosze. Tak już jest i nikt tego nie zmieni. Niemniej jednak nawet ja, stawiający barwę ponad nadmiar informacji, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony uzyskanymi efektami brzmieniowymi. Oczywiście drogie zestawy z założenia raczej zmuszają nas do szukania dziury w całym, a nie rozpływania się w ich blasku, ale mimo pójścia tą drogą, to jedynym aspektem jaki próbowałbym naciągnąć na swoją modłę, byłaby szczypta dociążenia na środku pasma. Ale od razu uspokajam, że to tylko w ramach trendu marudzenia na oscylujące w okolicach apartamentu z Beverly Hills ceny zestawów audio.

Kończąc tę relację, chciałem podziękować organizatorowi – firmie RCM – za miłą atmosferę i możliwość osobistego poznania konstruktorów znakomitej większości prezentowanych marek. Na chwilę obecną patrząc przez pryzmat zaproszonych przez jednego dystrybutora i  w konsekwencji obecnych zagranicznych gości, była to impreza bez precedensu na polskim rynku. Nie wiem ile zachodu kosztowała tak zawieszona poprzeczka – pewnie kilka nieprzespanych nocy, ale efekt końcowy dla może nie przypadkowo, ale jednak patrzącego z pewnej perspektywy gościa przyniósł wiele pozytywnych doznań. Puentując, życzę gospodarzom wielu sukcesów biznesowych w nowym miejscu pracy, co po sposobie przygotowania wymagającej zgrania wielu czynników ludzkich i materialnych imprezy zdaje się być zbędnym klepaniem po pleckach. RCM wie czego chce i sądząc po dotychczasowym dorobku na polskiej arenie audiofilskiej, pociągnie ten wózek bez większych problemów.

Jacek Pazio

Pobierz jako PDF