1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. OPPO PM-1 & HA-1

OPPO PM-1 & HA-1

Opinia 1

Choć tegoroczne, nad wyraz upalne lato, nie było zbyt łaskawe dla miłośników słuchawek, to najoględniej rzecz mówiąc zarywając noce (jedynie wtedy temperatury spadały do rozsądnych pułapów), zdołaliśmy z Jackiem „wyrobić” satysfakcjonującą i miarodajną liczbę odsłuchogodzin. Proszę się nie śmiać, gdyż o ile siedzenie w słuchawkach w blisko czterdziestostopniowych upałach stanowiło dyskomfort jedynie dla nas, to już tego typu ekstremalne okoliczności przyrody mogły po prostu doprowadzić do uszkodzenia pracujący w klasie A wzmacniacz, a tego chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć. W związku z powyższym sesje, przynajmniej w moim przypadku starałem się nie przeciągać ponad 3h, co jakiś czas sprawdzając temperaturę obudowy jednostki sterującej, która niebezpiecznie zbliżała się do optymalnych warunków pracy … małego grilla. Nie ma jednak co marudzić, bo po pierwsze od tego jest lato, żeby było ciepło a po drugie sami sobie takie a nie inne hobby wybraliśmy. Dlatego też serdecznie zapraszamy do lektury recenzji niezwykle zaawansowanego technologicznie i pełnokrwiście high-endowego zestawu słuchawkowego OPPO PM-1 & HA-1 wzbogaconego o dedykowane akcesoria poprawiające nie tylko ergonomię codziennego użytkowania, lecz również już i tak niezwykle atrakcyjny design.

OPPO PM-1 to reprezentant umiłowanej przez najbardziej wymagających audiofilów grupy konstrukcji planarnych. Zamiast „zwykłych” przetworników dynamicznych, jakie znajdziemy w konwencjonalnych nausznikach zastosowano tu siedmiowarstwową diafragmę obustronnie otoczoną spiralnymi przewodnikami napędzanymi niezwykle silnymi magnesami neodymowymi. Dzięki powyższym zabiegom uzyskano nie tylko spójność fazową i zniwelowano zniekształcenia intermodulacyjne, lecz przede wszystkim uzyskano wysoką (102 dB) skuteczność przy zaskakująco niewielkiej (395 g) wadze i to wszystko przy powierzchni każdego z przetworników wynoszącej 58,65 cm² oraz otwartej konstrukcji muszli. Robi się ciekawie? Oczywiście, tym bardziej, że do pełni szczęścia wystarczy im raptem 0,5 W mocy ciągłej (2 W max.), co daje ich nabywcom szeroki wybór wzmacniaczy słuchawkowych.
Jednak parametry parametrami i nawet najbardziej wyśrubowane (deklarowane) osiągi nie są w stanie przebić pierwszego wrażenia podczas rozpakowywania amerykańskich nauszników. Powiedzieć o nich, ze są eleganckie to jak nazwać Halle Berry albo Monicę Bellucci niebrzydką. Co ciekawe początki są zupełnie niewinne. Ot, zwykły karton z piankowymi profilami ochronnymi i srebrzystym pudełkiem wewnątrz. Jak na wydatek ponad sześciu tysięcy PLNów to delikatnie mówiąc należałoby się bardziej postarać. Jednak po chwili wypada tylko grzecznie przeprosić i … założyć białe rękawiczki. Tak, tak, bowiem ów wewnętrzny box okazuje się jedynie kolejnym opakowaniem ochronnym dla … obłędnej drewnianej, wykończonej na wysoki połysk szkatuły z umieszczoną na wieku intarsją z logo producenta. Jednak najlepsze czeka na nas dopiero w środku. Luksus i to idący w parze z elegancją i dobrym smakiem to klucz do opisu PM-1 ek. Pałąk, oraz pady zostały pokryte starannie dobraną jagnięcą skórą, przy czym w komplecie są jeszcze pady welurowe a sam ich demontaż okazuje się dziecinnie prosty. Metalowa prowadnica pałąka zapewnia idealną sztywność i pomimo całkowitej gładkości zawieszenia oferuje krokową regulację. Całość utrzymano w stylowej i ponadczasowej srebrno – czarnej tonacji dbając o takie drobiazgi jak naturalny lateks wypełniający drobno perforowane po bokach pady, bardzo szeroki, zbliżony do 360 ° kąt obrotu muszli i wymienny przewód zakończony uniwersalnymi monofonicznymi wtykami mini-jack.

HA-1 to prawdziwe 3w1 oferujące funkcjonalności pełnokrwistego wzmacniacza słuchawkowego, przetwornika cyfrowo-analogowego i przedwzmacniacza liniowego. Jest też konstrukcją w pełni zbalansowaną, pracującą w klasie A i opartą, przynajmniej jeśli chodzi o sekcję przetwornika, na układzie ESS 9018 Sabre32 Reference. Dzięki temu może pochwalić się nie tylko obsługą sygnałów PCM 44.1 – 384 kHz/16-32 bit, ale również DSD i to do 11.2896 MHz (DSD256).
Po emocjach związanych z unboxingiem słuchawek wypakowanie jednostki sterującej przebiegło już zdecydowanie spokojniej, choć uczciwie trzeba przyznać, że pierwsze wrażenie nie rozczarowało, a biorąc pod uwagę jak wysoko została chwilę wcześniej zawieszona poprzeczka powinno dawać Państwu pojęcie o jakości wykonania. Klasycznie prostopadłościenną bryłę korpusu przełamuje perforowane okienko na płycie górnej ułatwiające cyrkulację powietrza nad oddającymi poważne ilości ciepła układami. Masywny płat szczotkowanego aluminium stanowiący front w swej centralnej części mieści 4,3” kolorowy ekran po bokach którego umieszczono mniejsze pokrętło/wybierak źródeł pełniące również rolę sterownika po menu i większe – regulacji głośności. Z lewej strony, tuż pod selektorem wejść ulokowano zdublowane wyjścia słuchawkowe w standardzie duży jack i zbalansowane. Ukłonem w stronę posiadaczy iZabawek jest również frontowy port USB.
Ścianę tylną podzieliły między siebie analogowe sekcje wejściowa i wyjściowa ze zdublowanymi gniazdami RCA/XLR, oraz cyfrowa oferująca terminala AES/EBU, koaksjalny, Toslink i USB a dla miłośników transmisji bezprzewodowej również gniazdo mikroskopijnej antenki Bluetooth. Użytkowników bardziej rozbudowanych systemów ucieszy zapewne obecność we/wyjść triggera.
Jeśli zaś chodzi o samą funkcjonalność to w komplecie dostarczany jest zgrabny i poręczny pilot a wyświetlacz można przełączać pomiędzy trybem tekstowym, słupkowym bargrafem i klasycznymi wskaźnikami wychyłowymi.
Dostarczony do testów set uzupełniały elegancki stojak słuchawkowy i dedykowana HA-1 platforma.

Ponieważ nie posiadaliśmy potwierdzonych informacji co do rzeczywistego przebiegu tytułowego zestawu przez pierwszy tydzień pierwsze odsłuchy traktowałem może nie tyle z lekką nonszalancją, co raczej niespecjalnie starałem się wyłapywać ewentualne zalety i wady, skupiając się raczej na zgrubnym określeniu charakteru prezentowanego dźwięku. Dokładając do tego panujące ostatnio w stolicy temperatury chciał, nie chciał zdrowy rozsądek i wrodzona niechęć do samoumartwiania spowodowały, iż lwią część testów prowadziłem w późnych godzinach wieczornych a nawet głęboką nocą. Dzięki takiemu, niemalże wampirzemu trybowi pracy ani mi, ani tym bardziej HA-1 nic się nie stało i choć wzmacniacz grał się niemiłosiernie ani razu nie zdarzyło mu się wyłączyć z powodu przegrzania.
Zacznijmy jednak zagłębiać się w jego walory soniczne, bo gdy tylko przed każdorazowym odsłuchem damy mu przynajmniej półgodzinną rozgrzewkę, to szanse na zarwanie nocy, bądź przesunięcie większości pilnych i niecierpiących zwłoki zajęć dziwnym trafem zostanie przesuniętych na bliżej nieokreśloną przyszłość. Oczywiście pomiędzy urządzeniami a słuchaczem musi zaistnieć warunek konieczny pod postacią synergii, lecz śmiało mogę powiedzieć, że z zestawem Oppo dogadałem się od razu i im dłużej miałem z nim kontakt, tym bardziej przypadał mi do gustu. Po prostu dziwnym trafem mięsista, niesamowicie nasycona średnica i bogactwo kolorystyki prezentowanych spektakli muzycznych idealnie trafiło w moje poczucie estetyki i soniczne upodobania. Kobiece wokale reprezentowane tym razem nie przez słodkie i kojące divy w stylu Diany Krall a psychodeliczno – depresyjną Chelsea Wolfe („Abyss”) nad wyraz dobitnie pokazały ile dobrego może przynieść odpowiednie dociążenie przełomu średnicy i basu przy jednoczesnym dosaturowaniu środka i niemalże lepkiej miodowo-bursztynowej górze pasma. Potęga syntetycznie wygenerowanych dźwięków niemalże zgniatała muzycznym imadłem mój czerep, ale jednocześnie wprawiała w istną, w pewnym sensie perwersyjną rozkosz. Takie bardziej brutalne, bezsprzecznie przejmujące nad nami pełną kontrolę mroczne alter ego Agnes Obel („Aventine”), która zamiast głaskać potrafiła smagnąć pejczem gitarowych riffów. Nie odnotowałem przy tym nawet najmniejszych problemów z kreowaniem przed słuchaczem wyimaginowanej sceny i gradacji rozlokowanych na niej planów. Choć dźwięki otulały nie było mowy o próbach wtłoczenia całego spektaklu do mej głowy.
Przy bardziej naturalnym instrumentarium jakim operowała Simón Bolívar Symphony Orchestra of Venezuela na albumie „Wagner – Dudamel” zauważyć można było pewne zaokrąglenie konturów źródeł pozornych. Nie było to ordynarne pogrubienie i podążanie ku zwalistości i ospałości, lecz pociągnięcie krawędzi grubszą aniżeli w równolegle testowanym zestawie LCD-3 / Deckard Audeze kreską. Zwracam jednak na ten detal uwagę, gdyż doskonale zdaję sobie sprawę, że każdy z nas poszukuje własnej definicji referencji dźwięku i tam, gdzie część zachwycać się będzie organiczną wręcz muzykalnością pozostała frakcja z mozołem poszukiwać będzie analityczności i całkowitej transparentności konfigurowanego systemu. Dlatego też szczerze mogę napisać, że Oppo swoim topowym systemem słuchawkowym wydaje się być zdecydowanie ciekawszą propozycją dla pierwszej z ww. grup.
Sytuacja nieco się zmienia w momencie, gdy HA-1 nakarmimy sygnałem analogowym. Kontury zyskują bowiem na definicji a obrazy nawet wieloplanowych scen na głębi ostrości. Oczywiście zachowana zostaje natywna soczystość, a jedynie mikrodetale, które do tej pory egzystowały na obrzeżach naszej świadomości stają się bardziej namacalne. Ponadto odtwarzając poprzez wbudowanego DACa materiał o wysokiej rozdzielczości spokojnie możemy zbliżyć się do tego samego poziomu odwzorowania. Kwestia zatem nie jak a z czego w głównej mierze będziemy korzystali, jako materiału źródłowego, bo Oppo nie ma problemów z różnicowaniem poszczególnych częstotliwości, czy bitowości i o ile „starym”, zapisanym na srebrnych krążkach nagraniom nadal nic nie brakuje to możliwość porównania z dostępnymi w 24/192, lub czasem w DSD remasterami dość jednoznacznie wskazuje zwycięzcę i akurat tym razem nie jest to nośnik fizyczny.

Możliwość zapuszczenia się w niezwykle rzadko goszczące na naszych łamach rejony stacjonarnego słuchawkowego High-Endu pozwoliła nam nie tylko na własnouszną weryfikacją zasłyszanych opinii, lecz również konfrontację ze zdobytymi wcześniej doświadczeniami z urządzeniami przenośnymi (Astell&Kern AK240 + AK T5p). Tytułowy system Oppo bezapelacyjnie kwalifikując się do światowej extraklasy jest idealnym przykładem, że nawet nie dysponując odpowiednim pomieszczeniem odsłuchowym a w ekstremalnym przypadku nawet zalążkiem pomysłu na pełnowymiarowy system audio można za naprawdę rozsądną, jak na audiofilskie realia, kwotę stworzyć zestaw słuchawkowy oferujący brzmienie na niezwykle wysokim poziomie. Nie wiem jak Państwo, ale my po kilku tygodniach w towarzystwie OPPO PM-1 i HA-1 wiemy jedno – najwyższy czas nadrobić zaległości i zdecydowanie częściej sięgać po audiofilskie nauszniki.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-1sx
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center
– Gramofon: Transrotor Dark Star Silver Shadow + S.M.E M2 + Phasemation P-3G
– Phonostage: Abyssound ASV-1000
– Słuchawki: Audeze LCD-3
– Wzmacniacz słuchawkowy: Audeze Deckard
– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; Einstein Audio Tune
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Antipodes Audio Katipo; Siltech Classic Anniversary 770i; Harmonix Hiriji „Milion”
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Ardento Power
– Listwa: GigaWatt PF-2 + Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R;
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; HighEndNovum PMR Premium; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Opinia 2

Muszę się przyznać, że tak jak większość z Was, tak i ja miałem pewien na szczęście niezbyt długi, jednak zmuszający mnie do zaopatrzenia się w zestaw słuchawkowy okres. Oczywistym bowiem jest, że bez względu na najbardziej hołubione przez nas hobby, rodzina i dzieci zawsze są priorytetami, dlatego też aby rozładować nagromadzoną całodniową orką w pracy dawkę szkodliwych emocji, zatapiałem się wygodnie w fotelu ze wspomnianymi połączonymi pałąkiem miniaturowymi kolumnami na głowie. Choć dla sporej grupy audiofilów taki stan wydaje się nie do przyjęcia, to gdy rodzinna atmosfera ulega zagęszczeniu, lepiej tak konsumować frazy muzyczne, aniżeli całkowicie eliminować ukochaną muzykę . Trochę to trwało, abym spróbował powrócić do tamtych doświadczeń i gdy nadarzyła się okazja zaopiniowania wysoko ocenianego przez poprzedników zestawu marki OPPO, nie mogłem odpuścić tak znamienitej propozycji testowej. Oczywiście proszę przepuścić moje spostrzeżenia przez pryzmat sporej przerwy w obcowaniu ze słuchawkami, a ja znając swoje miejsce w szyku, na początek postaram się spojrzeć na testowany zestaw jedynie z perspektywy stacjonujących u mnie, będących niegdyś flagowcami nauszników Sennheiser HD600. Kończąc to krótkie wprowadzenie, zapraszam na kilka linijek wrażeń o nausznikach PM-1 i dedykowanego im wzmacniacza z funkcją przetwornika cyfrowo/analogowego HA-1, uzupełnionych o firmową podstawę pod wspomniany piecyk i stojakiem słuchawkowym. Na koniec dzisiejszego wstępniaka przypomnę, iż dystrybucją tych komponentów na naszym rynku zajmuje się firma Cinematic.

Obcując z dzisiejszą propozycją testową, już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. I nie chodzi tutaj tylko o samo wykończenie najważniejszych komponentów, ale o pełną opiekę nad ich prezentacją podczas słuchania i spoczynku, co realizują przywołane w pierwszym akapicie: platforma i wieszak. Same słuchawki w porównaniu do Sennków są dość ciężkie, ale za to bardzo solidnie wykonane i elegancko wykończone, co wyraźnie sugeruje wykorzystana do oprawienia misek nausznych i pałąka nagłownego miękka skóra. W zestawie, jak na ekskluzywny produkt przystało, dostajemy dodatkowe nakładki na muszle i kilka innych bardzo użytecznych drobiazgów eksploatacyjnych. Sam wzmacniacz idąc obecnie hołubionym przez producentów tropem urządzeń wszystko-mających, oprócz podstawowej, wynikającej z nazwy funkcji, oferuje możliwość wykorzystania go jako przetwornik cyfrowo/analogowy i przedwzmacniacz liniowy, proponując na tylnym panelu kilka standardów przyłączeniowych od pospolitego RCA i XLR, poprzez USB i TOSLINK, po staroświecki dla niektórych audiofilów SPDiF. Co więcej, sporo interfejsów oferuje także front urządzenia, który mogąc pochwalić się usytuowanym w centralnej części sporej wielkości wyświetlaczem, pokrętłem głośności po jego prawej i gałką wyboru wejścia po lewej stronie, resztę dodatków w nieburzący ogólnego spokoju sposób ma porozrzucane poniżej owego okienka informacyjnego. Przechodząc do wyglądu akcesoriów, w pierwszej kolejności nasze oczy przyciąga platforma dla wzmacniaczo-daca. Jej budowa jest dość prosta, ale wykonana z lakierowanego ciemnego drewna dolna płaszczyzna nośna wraz z metalowymi flarami podtrzymującymi przezroczystą akrylową podstawę pod samo urządzenie z pewnością nadaje szyku dostarczonemu kompletowi podczas codziennego użytkowania. Ale przypominam, że oprócz walorów estetycznych należy pamiętać o walorach sonicznych każdego tak odseparowanego od szkodliwych drgań otoczenia komponentu. Kontynuując wędrówkę przez świat marki OPPO, uroczyście oznajmiam, iż to jeszcze nie koniec szaleństwa wizualizacyjnego, gdyż w podobnym tonie – lakierowane ciemne drewno podstawy i przeźroczysty akryl nośny – wykonano stojak na słuchawki. Zaraz zaraz, ale to nadal nie wszystko co amerykanie mają do powiedzenia na temat przepychu, ponieważ same słuchawki podczas dłuższych postojów między-użytkowych możemy bezpiecznie schować do wykończonej na wysoki połyski i opatrznej logo marki zgrabnej skrzynki. Nie powiem, miałem przed sobą orgię w najczystszej postaci, której życzę każdej zajmującej się działem audio firmie. Po tak kwiecistym opisie wyglądu testowanego produktu nie pozostało mi nic innego, jak spróbować przekazać Wam, czy cała para nie poszła w gwizdek, dlatego zapraszam na sprawozdanie z placu boju pomiędzy słuchawkami OPPO PM 1 i Sennheiser HD 600, które z braku dedykowanego wzmacniacza dla Niemców napędzał piec OPPO HA- 1.

Niestety czas nieubłaganie idzie naprzód i niegdyś kultowe konstrukcje może nie zostają niczym maruderzy w tyle, ale z pewnością mają spore problemy z dotrzymaniem tempa zachodzącym zmianom. Zanim jednak skreślę kilka słów o brzmieniu bohatera dzisiejszego testu, przypomnę, co mają do zaoferowania będące kontrpropozycją HD 600-ki. Otóż, wiadomą rzeczą jest, iż Sennki grają dość zwiewnie, swoim dźwiękiem operując raczej w strefie neutralności z tendencją do analityczności, za co kochało je wielu analizujących nawet lot muchy podczas sesji nagraniowej słuchawkowców. Ma to swoje zalety w postaci możliwości dogłębnej analizy materiału muzycznego, ale gdy wepniemy je do zbyt szczupłego wzmacniacza, może okazać się to ciężkim do zaakceptowania sznytem grania. Oczywiście patrząc zdroworozsądkowo na to zagadnienie, mając taki produkt, raczej będziemy unikać chudych wzmocnień, by napawać się feerią usłyszanych artefaktów, a nie słuchać męczącego jazgotu, ale wspomniałem o tym, by ma potrzeby testu nadać realną pozycję mojego wzorca. Gdy punkt odniesienia mamy już ustalony, z całą mocą mogę powiedzieć, iż napędzane firmową amplifikacją słuchawki OPPO oferują bardzo mięsisty,  rzekłbym nawet, że wręcz naładowany sterydami dźwięk. Wypada to na tyle fenomenalnie, że zanim zacząłem przyglądać się szerszemu kontekstowi takiej prezentacji, minęło kilka ładnych dni bezkrytycznego słuchania. Gdy pokłady próżności zostały zaspokojone, przyszedł czas na formułowanie jakiś wniosków i dopiero wówczas zacząłem uważniej przyglądać się poszczególnym zakresom częstotliwościowym. Cóż, trzeba powiedzieć sobie jasno, przy wspomnianej świetnej barwie i masie dźwięku, w stosunku do posiadanych Sennheiserów traciłem nieco na szczegółowości. Nie była to degradująca muzykę prezentacja, ale w bardzo wyrafinowanych realizatorsko utworach, brakowało czasem nieco mikro-informacji. Było zdecydowanie przyjemniej, ale jak to w życiu bywa, coś za coś. Tylko proszę nie odbierać tego jako bezwzględną przewagę Niemców na Amerykanami, gdyż zdecydowana większość melomanów – włącznie ze mną – wybierze raczej Jankesów, a owo wypunktowanie miało na celu pokazanie co kosztem czego otrzymujemy. Dla wyjaśnienia takiego stanu rzeczy bez specjalnych poszukiwań przywołam analogiczną sytuację w typowym wyposażonym w kolumny wolnostojące systemie audio. Mianowicie, jeśli dociążamy dźwięk, to przy uzyskiwaniu piękna w aspektach barwowych, najczęściej tracimy coś w jego zwiewności i dźwięczności, ale nikt nie kruszy o to kopii, biorąc to za coś normalnego, spokojnie przechodząc nad tym do porządku dziennego. Mam nadzieję, że ten temat mamy zamknięty. Próbując nieco poeksperymentować – mój CDek do tej pory dostarczał jedynie sygnał cyfrowy z samego napędu, wykorzystując wewnętrznego DAC-a HA1-ki, nie omieszkałem nakarmić wzmacniacz OPPO sygnałem analogowym z kompletnego kompaktu Reimyo. I nagle stało się jasne, że za całość prezentacji w domenie przyjemnej masy odpowiedzialny był właśnie zaimplementowany wewnętrzny przetwornik C/A. Muzyka dostarczana po analogu przy bardzo podobnej masie stała się zdecydowanie energiczniejsza i lepiej artykułowana z wyraźnie lepszą czytelnością konturu źródeł pozornych. Oczywiście takim obrotem sprawy wcale się nie zdziwiłem, gdyż w tor wpiąłem przetwornik za bagatela 45 tysięcy złotych i dziwnym byłoby, gdyby zmiany były niezauważalne lub na granicy percepcji. Po tej roszadzie sprzętowej po raz kolejny przesłuchałem bardziej wartościowe srebrne krążki i powiem szczerze, że przy zdecydowanym przyroście jakości dźwięku, kwota do zapłacenia za tę lepszą konfigurację, dla znakomitej większości słuchaczy jest nieakceptowana, co świadczy tylko o bardzo dobrym współczynniku cena – jakość testowanej układanki.

Cieszę się, że wreszcie zdecydowałem się na konfrontację z obecnie panującymi trendami w świecie słuchawek. Podchodząc do testu, nie wiedziałem, jakie przyniesie wyniki, a już na pewno nie sądziłem, że aż tak pozytywne. Począwszy od wykonania i opakowania, a skończywszy na jakości generowanego dźwięku doznawałem samych pozytywnych wrażeń. Owa przewijająca się przez cały mój tekst mięsistość fraz muzycznych (bez względu na używany przetwornik C/A) była tym, czego brakowało mi w czasach skazujących mnie na tak minimalistyczny tor audio. Dlatego teraz rozumiem ludzi, którzy ten będący dla niektórych gadżet traktują jako pełnoprawną część swojego systemu stereo i to nie tylko z racji braku własnej samotni, ale nieco innego sposobu oddziaływania na indywidualną wrażliwość muzyczną. Dokonująca się w centralnym ośrodku myślowym słuchacza wizualizacja sceny, daje nieco inne wyniki postrzegania generowanych dźwięków, co jako przerywnik w codziennym słuchaniu kolumn wolnostojących, dla niektórych jest ważnym procesem resetu punktu odniesienia. Dlatego, jeśli ktoś swoim opartym o konwencjonalne zestawy głośnikowe zestawem audio czuje się czasem znużony, powinien zasmakować wartości sonicznych słuchawek Oppo, a może okazać się, że ten często nachodzący Was atak audiofilii nervosy jest dość łatwy do okiełznania.

Jacek Pazio

Dystrybucja: CINEMATIC
Ceny:
Cena zestawu OPPO PM-1 + OPPO HA-1: 12 114 PLN
OPPO PM-1: 6 156 PLN
OPPO HA-1: 6 596 PLN
Stand: 499 PLN

Dane techniczne:
OPPO PM-1
Specyfikacja słuchawek:
Konstrukcja słuchawek: Wokółuszne, otwarte
Impedancja: 32 Ω
Skuteczność: 102 dB przy 1 mW
Siła docisku nauszników: 5 N
Kable: 3 m odłączany kabel OCC (6.35 mm), 1 m odłączany kabel OFC (3.5 mm)
Złącza kablowe:
    Wyjście: 2.5 mm mono mini jack
    Wejście: 6.35 mm stereo jack, 3.5 mm stereo jack
Waga: 395 g (bez kabla)
Akcesoria:
    Dodatkowy zestaw welurowych padów
    Skrzyneczka do przenoszenia
    Instrukcja obsługi

Specyfikacja przetworników:
Typ przetwornika: Planarny
Wymiary przetwornika: (owalny) 85 x 69 mm
System magnetyczny: Neodymowy w układzie symetrycznym push‐pull
Pasmo przenoszenia w polu swobodnym:10 – 50 000 Hz
Ciągła maksymalna moc wejściowa: 500 mW zgodnie z normą IEC 60268‐7
Chwilowa maksymalna moc wejściowa: 2 W

OPPO HA-1
 Ogólne:
Wymiary (Sz. x Wys. x Gł.): 254 x 80 x 333 mm
Waga: 5.9 kg
Zasilanie: AC 110-120 V~ / 220-240 V~, 50/60 Hz
Pobór mocy: 70 W (działanie), 0.5 W (tryb standby)
Wejście Sterujące (Trigger): 3.5 V – 15 V, minimum 10mA
Wyjście Sterujące (Trigger): 12 V, maximum 100 mA
Temperatura pracy: 5 °C – 35 °C
Wilgotność otoczenia: 15% – 75%
Rekomendowana impedancja słuchawek: 32 Ω – 600 Ω
Zbalansowane wyjście słuchawkowe XLR-4 rozkład pinów: 1: L+, 2: L-, 3: R+, 4: R-, Obudowa: GND
Wyjście słuchawkowe Jack 6.35 mm rozkład pinów: 1: L, 2: R, 3: GND
Zbalansowane wejście audio XLR
Impedancja wejściowa: 15k Ω
Maksymalny poziom sygnału wejściowego: 18 Vrms, +27.3 dBu (0 dBu = 0.775 Vrms)
Wejście audio RCA stereo
Impedancja wejściowa: 10k Ω
Maksymalny poziom sygnału wejściowego: 9 Vrms, +21.3 dBu (0 dBu = 0.775 Vrms)
Wejścia cyfrowe: Koaksjalne, Optyczne, AES/EBU
Format wejściowy: Stereo PCM
Częstotliwość próbkowania: 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz,176.4 kHz, 192 kHz
Rozdzielczość sygnału: 16-bit, 24-bit
Wejście: USB DAC Audio (USB Typ B)
Format wejściowy: Stereo PCM, Stereo DSD (DoP v1.1 lub natywne)
Częstotliwości próbkowania PCM: 44.1 kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz,176.4 kHz, 192 kHz, 352.8 kHz, 384 kHz
Rozdzielczość sygnału PCM: 16-bit, 24-bit, 32-bit
Częstotliwości próbkowania DSD: 2.8224 MHz (DSD64), 5.6448 MHz (DSD128),11.2896 MHz (DSD256, tylko tryb natywny)
Profile: USB 2.0, USB Audio 2.0
Wejście Mobilne: USB audio (USB Typ A)
Format wejściowy: Stereo PCM
Częstotliwości próbkowania: PCM 44.1 kHz, 48 kHz
Profile: USB 2.0, USB Audio 2.0
Wyjście zasilania VBUS: +5 V, 2.1 A
Wejście Bluetooth audio:
    Standard: Bluetooth 2.1+EDR
    Profile: iAP, SPP, AVRCP, A2DP
    Format transmisji audio: SBC, aptX

System wykorzystywany w teście:
– CD/DAC: Reimyo CDT – 777 + Reimyo DAP – 999 EX
– Przedwzmacniacz: Reimyo CAT – 777 MK II
– Wzmacniacz mocy: Reimyo KAP – 777
Kolumny:  TRENNER & FRIEDL “ISIS”
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version
Kable głośnikowe: Harmonix HS 101-EXQ (sekcja średnio-wysokotonowa), Harmonix HS 101-SLC (sekcja niskotonowa)
IC RCA: Harmonix HS 101-GP
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: stopy pod końcówkę mocy Harmonix TU 505EX MK II
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: FM ACOUSTICS FM 122 MKII

Pobierz jako PDF