1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Power Base HighEnd

Power Base HighEnd

Opinia 1

Przewodnią ideą High-Endu jest przede wszystkim bezkompromisowość i zgodnie logiką, bo zdrowy rozsądek lepiej na jakiś czas odłożyć na bok, reguła ta powinna być jasna dla wszystkich, czyli zarówno dla producentów/dystrybutorów/dostawców, jak i odbiorców końcowych. Problem w tym, że o ile u klientów cały czas rosną, to część w wytwórców wychodzi z dość kontrowersyjnego i nie wiadomo na czym opartego przeświadczenia, że ich „dzieła” sprzedadzą się same i to niezależnie od całej otoczki w jakiej będą prezentowane. Krótko mówiąc dźwięk obroni się nawet wtedy, gdy produkt będzie wyglądał na ewidentne garażowe DIY robione przez średnio uzdolnioną „złota rączkę” po kilku „jasnych pełnych”. Znają Państwo takie przypadki? Dla ułatwienia dodam słowo-klucz i zarazem hasło rozpoznawcze chyba wszystkich tego typu postaci – „Będzie Pan zadowolony”. Niestety, albo zdecydowanie bardziej „stety” coraz więcej osób na powyższe zjawisko reaguje ciężką alergią i woli wydać więcej na coś, co nie tylko gra, lecz również wygląda co najmniej dobrze a najlepiej bardzo dobrze, bądź w przypadku mocno kontrowersyjnych kwot, wręcz oszałamiająco. Z tego samego, skądinąd słusznego założenia wyszli konstruktorzy będącej przedmiotem niniejszej recenzji listwy zasilającej Power Base HighEnd oferując ją nie tylko w idealnie odzwierciedlającej ambitną nazwę formie, lecz również dbając o pierwsze wrażenie, które jak wiadomo można zrobić tylko raz. Chodzi mianowicie o opakowanie, w jakim towar do nas dociera. Oczywiście na czas transportu całość znajduje się w ochronnym kartonie, lecz już na miejscu, zanim dostaniemy do rąk upragnioną, nową zabawkę naszym oczom ukazuje się potężna, wyściełana skrzynia z ozdobnym wiekiem, na którym wyfrezowano stosowne informacje, zdradzające jej zawartość. Muszę uczciwie przyznać, że różne rzeczy w swojej recenzenckiej karierze widziałem, ale takiej dbałości o z pozoru nieistotne detale w przypadku „zwykłej listwy” zasilającej jeszcze nie.  Proszę z resztą spojrzeć.

Dostarczona na testy wersja to szczytowy model w ofercie krakowskiego producenta. Oprócz High-Endu do wyboru są jeszcze podstawowa – oznaczona po prostu Power Base, oraz kolejno Plus i Super. Tym, co łączy wszystkie listwy jest „Pierwszy węzeł prądowy”, czyli równoległe połączenie wszystkich gniazd osobnymi przewodami do masywnych miedzianych szyn. Pierwsze dwie posiadają obudowy z giętej stali nierdzewnej o grubości odpowiednio 2 i 3 mm, gniazda sieciowe Legrand o okablowanie wewnętrzne również w zależności od wersji „zwykły” solid core o przekroju 1.5 mm2 / Vovox Textura.  Czyli solidnie i bez udziwnień. Audiofilskie szaleństwo rozpoczyna się dopiero przy wersji Super, w której obudowa ewoluuje do aluminiowego odlewu wyłożonego matami bitumicznego i okablowanego przewodami Furukawy. To jednak nie wszystko, bo pojawiają się nie tylko gniazda sieciowe Oyaide, lecz pod każdym z nich umieszczono dodatkowo rezonatory kwarcowe Acoustic Revive QR-8. Jeśli czytając powyższą wyliczankę poczuli się Państwo podekscytowani, to zanim przejdziemy do opisu trzewi Power Base HighEnd sugeruję zażyć kilka kropli nasercowych. Już? No to voilà!

Obudowa to lity blok aluminium, w którym jedynie wyfrezowano wnęki na gniazda i okablowanie wewnętrzne, w roli którego użyto … Acrolinka 7N-PC9500. Wdech, wydech, wdech … Już lepiej? No to kontynuujemy. Gniazda Oyaide – są, rezonatory Acoustic Revive QR-8 – oczywiście obecne. Dodatkowo wejściowe gniazdo sieciowe pochodzi od Furutecha a w komplecie otrzymujemy nie tylko ekskluzywną skrzynię, w jakiej listwa do nas dociera, lecz również  … wykonaną zgodnie z wytycznymi speców z Acoustic Revive podstawę wypełnioną kryształkami kwarcu (odpowiednik TB-38H) ze specjalnie wykonanymi podtoczeniami pod nóżki zapobiegającymi ślizganiu się listwy po gładkiej powierzchni. Ponadto Nautilus – dystrybutor Power Base’a, chcąc uniknąć nieprzewidzianych czynników obcych zapobiegliwie zaopatrzył nas w dwumetrowego Acrolinka Mexcel 7N-PC9300. Oczywiście w wersji docelowej, mając już okablowaną 9500-ką listwę warto jeszcze mocniej wycisnąć kartę kredytową i „szarpnąć się” na 7N-PC9500. Automatycznie odpadnie nam problem z dopasowaniem zarówno elektrycznym, jak i sonicznym tego, co w listwie z tym, co prąd do niej dostarcza, jednak dostarczony nam set miał za zadanie pokazać, że i w takiej konfiguracji może pojawić się synergia.
Warto również poświęcić choćby chwilę i przyjrzeć się precyzji, z jaką wykonano zarówno korpus, jak i szczotkowaną „płytę roboczą”. Każdy detal został przemyślany, dopracowany a co najważniejsze wykonany z iście zegarmistrzowską precyzją. Tutaj po prostu nie ma miejsca na niedociągnięcia, gdyż sprawa jest absolutnie jasna dla obu stron – Klient płaci i wymaga. W tym jednak wypadku, przynajmniej jeśli chodzi o jakość wykonania, jest ona po prostu … high-endowa.
Zanim jednak przejdziemy do części poświęconej walorom sonicznym listwy pozwolę sobie na szybkie wylistowanie cech charakterystycznych tytułowej bohaterki posługując się ściągawką w postaci listy podanej na stronie producenta:
– PW – Pierwszy węzeł prądowy – równoległe połączenie wszystkich gniazd osobnymi przewodami.
– SW – Lite szyny wejściowe – miedziane szyny zapewniające przewymiarowaną wydajność prądową.
– FW – Wysokiej klasy złącze wejściowe – pochodzące z katalogu Furutecha gniazdo IEC
– AW – Izolacja i wytłumienie antywibracyjne – w przypadku Power Base HighEnd są to toczone, aluminiowe nóżki, maty bitumiczne, jedwabna wata tłumiąca PSA-100 przy gnieździe wejściowym, oraz … dedykowana drewniana podstawa wypełniona kryształkami kwarcu.
– SK – Skręcane połączenia – całe wewnętrzne okablowanie połączono metodą punkt-punkt za pomocą węzłów śrubowych.
– AK – Zabezpieczenie antykorozyjne – wszystkie złącza i styki pokrywane są sprayem ECi-100 Acoustic Revive
– RK – Rezonator kwarcowy – krążek Acoustic Revive QR-8 pod każdym gniazdem.

Jak widać z powyższej wyliczanki tytułowa listwa jest klasycznym przykładem całkowicie pasywnego rozgałęźnika, lub jak kto woli bardziej poważne określenia „dystrybutora” prądu. Pomimo tego, myliłby się ten, kto stwierdziłby, że takie akcesoria nie wymagają mozolnego procesu wygrzewania i akomodacji w docelowym systemie. Otóż wymagają i każdy, kto choć raz miał kontakt nawet z kablami zasilającymi, ze szczególnym uwzględnieniem pochodzących z Kraju Kwitnącej Wiśni, taką wiedzę tajemną powinien był posiąść. Warto o tym pamiętać, bo w trzewiach HighEndu umieszczono ok. 2m Acrolinka, który po prostu taką ma naturę, że dobrze gra dopiero po co najmniej kilkudziesięciu godzinach pracy. W związku z powyższym nie dziwi fakt, że brzmienie dostarczonego zestawu jest wypadkową natywnych cech użytego okablowania wewnętrznego i dostarczonego wraz z listwą PC9300, czyli w telegraficznym skrócie otrzymujemy fenomenalną muzykalność i nasycenie 9500-ki z rozdzielczością, witalnością i świetnie zarysowanymi konturami, oraz lekko rozświetlonymi najwyższymi składowymi 9300. Co ważne nie sposób w takim symbiotycznym ekosystemie wyłowić ewentualne słabości, gdyż na tym poziomie jakościowym ich po prostu nie ma. Można oczywiście się spierać, czy dany sposób prezentacji, kreowania przestrzeni, czy też prowadzenia basu nam się podoba, czyli wpisuje się w nasze gusta i przyzwyczajenia, czy też nie, ale w tym momencie zaczynamy dyskutować nie o faktach a o gustach, o których jak wiadomo dyskutować nie wypada. A właśnie, przestrzeń. Krakowska listwa jest swoistym fenomenem, gdyż do tej dziedziny podchodzi niejako sama sobie przecząc.  Otóż przybliża źródła pozorne jednocześnie je oddalając. Oksymoron? Niekoniecznie i już śpieszę z wyjaśnieniami. Przybliżeniu poddawany jest pierwszy plan i to głównie centrum kadru, za to dalsze plany budowane są już za linią kolumn rozpościerając się szerokim wachlarzem. Proszę tylko posłuchać Mercedes Sosy w „Misa Criolla” Ramireza, czy „Il Trovatore” Verdiego z Luciano Pavarottim i Antonellą Banaudi. Tam dystans dzielący poszczególnych wokalistów, orkiestrę i chór liczony jest przecież w metrach i to z PowerBasem słychać. Po prostu słychać i niemalże widać, czyli nie musimy godzić się na typowe dla większości systemów przeskalowanie reprodukowanego spektaklu do warunków lokalowych słuchacza. Ot taki audiofilski odpowiednik iMaxa 3D.
Również w wielkiej symfonice czuć swobodę i rozmach – wystarczy sięgnąć po wszystkim znany temat z „Also Sprach Zarathustra” a jeszcze lepiej „O Fortuna” (Carl Orff „Carmina Burana”), by przekonać się, że basowe pomruki zdolne są włączyć alarmy w samochodach parkujących na najniższym poziomie podziemnego garażu. Nagle okazuje się, że oprócz samego, niezaprzeczalnie monumentalnego i spektakularnego ataku jest tam jeszcze miejsce na cyzelowanie detali, czarowanie barwami i grę emocji.
Podobnie sprawy się mają z przeciwległym skrajem pasma, gdyż zarówno dęciaki w szaleńczych partiach zarejestrowanych na „Brotherhood of Brass” Frank London’s Klezmer Brass Allstars, jak i z natury szeleszczące popisy wokalne Jheeny Lodwick, oraz Susan Wong („Step Into My Dreams”) o bardziej egzotycznych klimatach nawet nie wspominając pokazały, że jak się chce, to można połączyć rozdzielczość z gładkością a przede wszystkim przyjemnością odbioru. Choć słychać to, co zostało zarejestrowane pewnemu ucywilizowaniu ulega z reguły psująca całą radość ofensywność sybilantów, która transformowana jest na komunikatywność. Znika pewna „samplerowa” techniczność a jej miejsce zajmuje analogowa selektywność. Różnica może na papierze nie przedstawia się zbyt imponująco, ale w rzeczywistości sprawia, że odsłuchy można prowadzić godzinami bez narażania się na zmęczenie.

Po otwierającej nasze zabawy z prądem Amare Musica Silver Passive Power Station, miło przez Jacka wspominanej, również rodzimej, listwie KBL Sound Reference Power Distributor i przekraczającym zdawałoby się nieprzekraczalne granice referencji Furutechu Pure Power 6 tytułowa Power Base HighEnd jest nader namacalnym dowodem na to, że o zasilanie nawet na tych ostatnich metrach przed naszymi drogocennymi systemami warto i należy dbać. Praktycznie całkowite odseparowanie poszczególnych gniazd i dbałość o każdy, nawet najmniejszy detal konstrukcyjny odwdzięczają się niezwykle spójnym i muzykalnym dźwiękiem oferującym oprócz niezwykle sugestywnej przestrzeni i szerokiego pasma również finezyjnie podane tak uwielbiane przez brać audiofilską wszelakiej maści smaczki i mikrodetale. Wystarczy rozsiąść się wygodnie w fotelu i zacząć słuchać muzyki. Muzyki, nie dźwięków.

Marcin Olszewski

Producent: Base Audio
Dystrybucja: Nautilus
Cena: 15 900 PLN wersja z 5 gniazdami; 19 900 PLN wersja z 6 gniazdami

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-1sx
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center; Lumin D1; QAT RS3
– Gramofon: McIntosh MT10 + Lyra Kleos
– Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Sensor Prelude; RCM THERIAA
– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5
– Przedwzmacniacz liniowy: Abyssound ASP-1000
– Wzmacniacz mocy: Abyssound ASX-1000
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Antipodes Audio Katipo; Siltech Classic Anniversary 770i
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Ardento Power
– Listwa: GigaWatt PF-2 + Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; HighEndNovum PMR Premium; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Opinia 2

Dla środowiska audiofilskiego kwestia zasilania jest chlebem powszednim. Wydaje się, że wszyscy o tym wiedzą i aby zakończyć prywatne poszukiwania Świętego Graala, powinni zmierzyć się z tym tematem na poważnie. Oczywiście, jak to często w życiu bywa, każdy ma swoje preferencje kolejności, ale nie ulega wątpliwości, że sprzęt zasilany dla podkreślenia tematu powiem “dobrym” prądem, potrafi wznieść się na dotychczas nieosiągalne przez siebie wyżyny jakości. Niestety nawet w tak wyedukowanym w sprawach audio środowisku panują różne, włącznie z całkowitą ignorancją tego tematu poglądy, dlatego nie chciałbym na siłę niczego teraz udowadniać, pozostawiając zatwardziałych przeciwników audio voodoo w błogiej nieświadomości. Z drugiej strony wiedząc, że podobnych piewców hasła “prąd to tylko prąd” jest niewielu, bez najmniejszych obaw natury deprecjonowania mojej skromnej osoby za szerzenie herezji, wziąłem na tapetę dość wysoko pozycjonowaną cenowo listwę zasilającą POWER BASE HighEnd, którą dystrybuuje krakowski Nautilus. Dla ostudzenia atmosfery, już na wstępie proszę wszystkich oburzonych o panowanie nad emocjami, gdyż nie jest to produkt próbujący przebić się do pierwszej ligi jedynie swą nazwą, tylko wsadem materiałowym i jakością wykonania. A jak wypadnie najważniejsza dla nas sprawa, czyli “wpływ na dźwięk”, okaże się w dalszej części dzisiejszego testu.

Kwestia opakowania praktycznie rzecz biorąc, wydaje się być najmniej istotnym elementem bytu jakiegokolwiek komponentu audio. Oczywiście cieszą nas wymyślne puzdereczka, czy aksamitne torebki, ale to, co zaprezentował krakowski dystrybutor, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wykonana z lakierowanego w czarno-brokatowym kolorze drewna sporych gabarytów skrzynka, na swym polakierowanym na wysoki połysk w brązowym odcieniu wieku ozdobiona jest fantastycznie wizualnie wyciętą nazwą produktu. Naprawdę, stolarz miał co robić. Ale to nie jedyny akcent ekskluzywności, jaki bije od tej ważącej kilka kilogramów listwy sieciowej.

Jednak spokojnie, po kolei. Dostarczony do zaopiniowania “rozgałęziacz”, wyposażony był w sześć gniazdek, umożliwiając tym sposobem podłączenie mojego dość mocno rozbudowanego systemu. Wiem wiem, dla wielu melomanów to zbyteczna ilość, jednak jeśli ktoś ma zamiar spróbować swoich sił w technice analogowej – czytaj gramofon, nagle staje się jasne, że mamy poważny problem około-prądowy. Kontynuując sprawę przywołanej ekskluzywności, dopiero kontakt organoleptyczny uświadamia nam solidność produktu, gdyż oprócz swej stosunkowo dużej wagi, gondolę listwy wykończono w wyśmienicie wyglądającym lakierze o strukturze bardzo drobnego papieru ściernego, a górną dzierżącą sześć gniazdek płaszczyznę wykonano z anodowano na czarno drapanego aluminium. Z informacji od dystrybutora wynika, że do wewnętrznego okablowania użyto drutu z najwyższej linii Acrolinka model 9500, a jako wyposażenie dodatkowe sugerowana jest również sieciówka w tej specyfikacji. W teście wystąpił jednak o oczko niższy kabel serii 9300. Aby pełni ekskluzywności stała się zadość, ta dumnie prezentująca się POWER BASE stanęła na dedykowanej podstawie wykonanej zgodnie z zaleceniami Acoustic Revive z kwarcowym granulatem jako warstwą tłumiącą. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego przepychu wizualnego i walki ze szkodliwymi wibracjami już na poziomie dostarczania prądu. Owszem, kilka świetnie wyglądających rozdzielaczy energii miałem już u siebie, ale wizytująca moje progi „złodziejka” z Krakowa, chyba wyprzedziła nieco konkurencję. Tak więc po wstępnym wprowadzeniu wizualnym, pozostaje mi tylko jedno, zdradzić, co to cacuszko ma do powiedzenia w najważniejszej sprawie swojego istnienia – czyli zaspokajaniu potrzeb współpracującego z nim systemu w życiodajną energię elektryczną, dlatego zapraszam do lektury kilku akapitów sygnalizacyjnych, co wydarzyło się, po wpięciu mojego systemu w będący bohaterem dzisiejszej rozprawy terminal prądowy.

Jak zdążyłem wspomnieć, bazą do połączeń między-gniazdkowych listwy jest testowany jakiś czas temu na naszych łamach Acrolink 9500, który w porównaniu do stacjonujących u mnie na co dzień drutów Harmonixa miał nieco bardziej gładką sygnaturę dźwięku. Osadzenie w barwie było prawie identyczne, kładąc raczej nacisk na lekkie balsamowanie górnych rejestrów 9500-ki, dodając przekazowi muzycznemu nieco więcej homogeniczności. Nie niosło to większych ograniczeń w wybrzmiewaniu wysokich tonów, ale odbijało się utemperowaniem iskry w grze blach perkusisty. Co ciekawe, gdy u mnie ten aspekt można było rozpatrywać w kategoriach lekkiego wycofania, co przez niektórych miłośników szybkości dźwięków mogłoby być odbierane niezbyt przychylnie, to u znajomego z identycznym systemem Reimyo, ale innymi kolumnami, okazało się ciekawym i w konsekwencji zatwierdzonym pozostawieniem w torze rozwiązaniem. Przywołuję to zdarzenie, aby pokazać fakt całkowicie innych wyników w nawet minimalnie różniących się setach i co za tym idzie, nieco innego końcowego odbioru zachodzących zmian. Co prawda w procesie recenzowania w torze znalazł się jeszcze kabel z niższej serii, jako łączówka z gniazdkiem w ścianie, ale ogólny przekaz miał tamtą, zapamiętaną sprzed kilkunastu miesięcy sygnaturę. Jak dokładnie wypadała teraz, po zmianie pomieszczenia odsłuchowego i zespołów głośnikowych na większe gabarytowo? Nie deliberując zbytnio zdradzę, że efekt był potwierdzeniem zasłyszanych podczas testu kabli sieciowych odczuć. Najważniejszym punktem w odbiorze muzyki jest dla mnie oddech i budowa głębokiej i bardzo czytelnej sceny, a to bez problemów pokazywał testowy japońsko – krakowski mariaż. Nieco utemperowana góra, mimo wyraźniejszej gładkości nie umniejszała uczucia otwartości, a po kilkunastu minutach stawała się naturalnym bytem strojenia całego pasma, przenosząc mnie w nieco bardziej homogeniczny zbliżony do natury analogu spektakl. A, że jestem gorącym zwolennikiem tego formatu, mimo hołubienia odrobinę większego blasku, przeszedłem nad tym aspektem do porządku dziennego i przerzuciłem kilkanaście srebrnych krążków, celem utwierdzenia się, czy uda mi się złapać Power Base na jakiejś prostej wpadce. Niestety, albo stety, bez względu na gatunek muzyczny przywołane muśnięte spokojem wysokie tony nie szkodziły tak w repertuarze jazzowym – mimo, że czasem przydałoby się trochę więcej talerza w trio, jak i produkcjach Massive Attack, jawiąc się jako balsam na przenikliwie smagające moje uszy, sztucznie generowane elektroniczne dźwięki. Ostatnimi czasy ta formacja dość często ląduje na tapecie recenzenckiej z jednym tylko zadaniem, czy łagodząca zmiana wniesiona przez pretendenta do oceny, zagłuszy szaleństwo energetycznych przesterów na tyle, by całkowicie zabić pierwiastek ofensywności, w konsekwencji robiąc nic niewnoszącą do życia słuchacza papkę, czy swoim sznytem uszlachetni dobiegające z kolumn dźwięki, by były bardziej strawne, jednak nadal z odpowiednią dawką zaimplementowanego przez muzyków drive’u. Wynik, jaki dotarł do mych małżowin usznych, odebrałem jako tę uszlachetnioną odmianę emocji, mimo, że mając zestaw zestrojony w punkt i występy obcych komponentów zawsze będę odbierał nieco inaczej, a czasem nawet gorzej niż posiadane synergiczne zestawienie. A cóż więcej przydałby się od dystrybutora prądu, oprócz nie przeszkadzania w pracy urządzeniom elektrycznym? Ano tego, by bez szwanku nakarmić nawet najbardziej prądożerną końcówkę mocy. Idąc tym tropem, tak jak za każdym razem, tak i w tym podejściu zrobiłem próbę wpięcia mojego chimerycznego pieca do testowanej listwy. Wiele podobnych produktów zdążyło się wyłożyć, kilka radziło sobie nieźle i tylko jeden nie dał poznać, że energia nie płynie ze ściany. Co stało się po występach POWER BASE HighEnd? Była zauważalna różnica, ale raczej w tym ogólnie prezentowanym i opisywanym w trakcie tego spotkania aspekcie tonowania górnych rejestrów. Suma summarum przy wpięciu całego seta razem z końcówką, robiło się również nieco gęściej, ale dźwięk nadal nie nosił oznak zmulenia. Oczywiście ta weryfikacja szła pod prąd zaleceniom konstruktora mojego wzmocnienia – „tylko do ściany”, dlatego proszę nie brać tego jako wyroczni. Nie po to w instrukcji wypunktowane są pewne obwarowania, by idąc przeciwko nim, zwalać winę na bogu ducha winny testowany komponent, ale z drugiej strony, gdy coś radzi sobie zadziwiająco dobrze, według mnie zasługuje na taki niezobowiązujący okraszony wyjaśnieniami test prawdy.

To było bardzo pouczające spotkanie przy prądzie. Bardzo wysoko oceniony kiedyś przeze mnie kabel sieciowy, występując jako wewnętrzny przewodnik listwy sieciowej, również jako półprodukt okazał się nieść wcześniej usłyszaną sygnaturę, ale bez jej szkodliwego wzmocnienia. Czy w każdym systemie się sprawdzi, musicie przekonać się sami. Dla mnie bez względu na rodzaj słuchanej muzyki i przy nastawieniu na swobodę grania było dobrze. Co prawda na co dzień mam nieco więcej blasku, ale homogeniczność jaką dostałem, była na tyle strawna, że fundując mi obszary zbliżone do grania gramofonu, dawała wiele frajdy ze słuchania. Trochę bałem się tego spotkania, ale jak to zwykle bywa, zbyt emocjonalnie podchodzę do wszelkich testów, które podobnie jak ten często wypadają pozytywnie. Kończąc to spotkanie, muszę przypomnieć jeszcze o sprawach wykonania i zapakowania oferowanego przez krakowskiego Nautilusa dystrybutora prądu. Wiemy przecież nie od dziś, iż proces zakupowy bardzo często musi być zatwierdzony przez nasze drugie połówki, a jestem przekonany w stu procentach, że gdy w Waszym domu wystąpi tak wykwintnie prezentująca się zabawka, o przychylne skinienie głową nie musicie się martwić. Tak więc, jeśli brakuje Wam gniazdek w ścianie, testowana oferta około-prądowa wręcz obowiązkowo powinna znaleźć się na liście odsłuchowej.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście, to kompletny zestaw firmy Combak Corporation
Elektronika Reimyo:
– dzielony odtwarzacz Cd: CDT – 777 + DAP – 999 EX
– przedwzmacniacz lampowy: CAT – 777 MK II
– tranzystorowa końcówka mocy: KAP – 777
Kolumny:  TRENNER & FRIEDL “ISIS”
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version
Kable głośnikowe: Harmonix HS 101-EXQ (sekcja średnio-wysokotonowa), Harmonix HS 101-SLC (sek
cja niskotonowa)
IC RCA: Harmonix HS 101-GP
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: stopy pod końcówkę mocy Harmonix TU 505EX MK II
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA

Pobierz jako PDF