Co prawda pierwsze egzemplarze ALS-777 zaczęły pojawiać się na rynku dekadę temu, lecz dopiero teraz, jej konstruktor – Pan Kazuo Kiuchi zdecydował się na wprowadzenie wersji dostosowanej do europejskich standardów elektrycznych. Na pytanie czy dziesięcioletni okres poświęcony został na poszukiwanie spełniających oczekiwania mistrza komponentów, czy też był zdecydowanie bardziej prozaiczny – np. tyle zajęło nasycenie rynków azjatyckich i amerykańskiego, niestety nie znam odpowiedzi i prawdopodobnie nigdy niedane będzie mi jej poznać. Grunt, że wreszcie nie trzeba kombinować i używać bądź to przewodów dedykowanych innym warunkom pracy, bądź stosować boleśnie kompromisowych rozwiązań w postaci nad wyraz nieaudiofilskich przejściówek. Oto Reimyo ALS-777 Limited w pełnej krasie.
W centrum wykonanej z grubego płata szczotkowanego aluminium płyty czołowej umieszczono świecącą ciepłym zielonym światłem diodę, nad którą znalazło się miejsce na logo producenta, oraz nazwę modelu a pod spodem na chromowaną tabliczkę świadczącą o przynależności do najnowszej – europejskiej odsłony. Lewy skraj frontu zajął masywny włącznik sieciowy, który przy tego typu urządzeniach bardzo rzadko zapuszcza się w te rejony i intrygujący, mocno podchodzący pod oldschool wskaźnik obciążenia. Po prawej za to zamocowano ozdobny szyldzik z informacją o wykorzystaniu technologii QRT.
Na tylnej ścianie umieszczono pięć poddanych obróbce kriogenicznej gniazd typu Schuko produkcji niemieckiego Berkera. W porównaniu z poprzednią wersją już na pierwszy rzut oka widać dość istotne zmiany. Model azjatycko/amerykański posiada sześć gniazd ułożonych parami, a po drugie jego obciążalność jest niemalże dwukrotnie niższa.
Nie zapomniano również o tak z pozoru błahym elemencie, jak nóżki i zastosowano eleganckie, toczone stożkowe elementy minimalizujące wpływ drgań podłoża zarówno poprzez własną masę, jak i zmniejszoną powierzchnię styku. W związku z powyższym na powierzchniach twardych i śliskich warto zachować wzmożoną czujność, gdyż przy podpinaniu sztywniejszego i cięższego okablowania nasz stabilizator może wykazywać tendencje do niekontrolowanego wędrowania po półce.
Od strony teoretyczno – konstrukcyjnej ALS-777 Limited jest swoistą matrioszką. Od strony funkcjonalnej to listwa zasilająca, jednak wewnątrz pełnowymiarowej obudowy skrywa nie tylko znajdujący się poza torem sygnału filtr równoległy, ale i sterowane mikroprocesorowo amerykańskie moduły QRT (Quantum Resonance Technology) generujące sygnały poprawiające, a przynajmniej tak zapewnia producent, jakość zasilania.
Zgodnie z tym, co można znaleźć w materiałach promocyjnych, oraz w najprzeróżniejszych recenzjach wpięcie ALS-777 w tor zasilający naszego systemu jest bezdyskusyjnie słyszalne i oczywiście, jak to w przypadku chyba wszystkich wyrobów sygnowanych przez Reimyo, „napiętnowane” czymś, co w pełni zasługuje na miano firmowej sygnatury. Swoiste połączenie gładkości, organicznej wręcz homogeniczności i niewymuszonej elegancji są tym, co gdy tylko wpasuje się w nasze gusta, uzależnia i nie pozwala spocząć do momentu skompletowania pełnego systemu. Daleko z resztą nie trzeba szukać – wystarczy porozmawiać z Jackiem, który po usłyszeniu spécialité de la maison mistrza Kiuchi wpadł jak przysłowiowa śliwka w kompot. Ja całe szczęście jeszcze szukam swojego Złotego Grala, więc i do najnowszego japońskiego akcesorium podszedłem nie tylko z zainteresowaniem, ale i bez specjalnej euforii. W końcu to kolejny poprawiacz prądu, przynajmniej teoretycznie … Na sztuczki z barwą i namacalnością, jakie na dzień dobry serwuje Reimyo byłem po prostu przygotowany i nie zawiodłem się. Postawienie akcentu na muzykalność a dopiero w dalszej kolejności na analityczność sprawia, że słuchacz skupia się przede wszystkim na muzyce w ujęciu globalnym a nie na poszczególnych szarpiących zmysły dźwiękach. Oczywiście selektywność jest utrzymana na bardzo wysokim poziomie, jednak pozbawienie jej klinicznego chłodu i laboratoryjnej, beznamiętnej analityczności sprawia, że praktycznie każdy repertuar staje się bardziej strawny. Pozwala skupić się na barwie, linii melodycznej nawet w tak z pozoru nieprzystępnych gatunkach jak muzyka współczesna („Songs, Drones and Refrains of Death” George Crumb), czy heavy-metalowe porykiwania („Heavy Metal Music” Newsted). Mogłoby się wydawać, że przynajmniej sam wkład pozostaje ten sam, że to wciąż ten sam krwisty stek/zwykły burger (niepotrzebne skreślić) a jedynie papierowe talerzyki i zatłuszczoną bibułę zastąpiły srebrne sztućce i zastawa Rosenthal’a bądź Villeroy & Boch’a. Jest jednak inaczej. Pewnemu uszlachetnieniu podlega również sam content, materiał źródłowy. Poukładaniu, uspokojeniu i wypolerowaniu poddane zostają przybrudzone, zbyt nerwowe, czy też po macoszemu traktowane detale, które po doprowadzeniu nawet nie tyle do używalności, co do stanu pełnej świetności dumnie prężą muskuły ukazując swoje prawdziwe, dawno już zapomniane oblicze. Nawet stare, zgrane do znudzenia albumy, jak np. „Misplaced Childhood” dopieszczone Reimyo ALS-777 Limited potrafiły zaskoczyć świeżością i przykuć uwagę niczym używany na co dzień samochód, któremu w przypływie dobrego humoru zafundowaliśmy wizytę w „Car spa”. Całe szczęście firmowa – bursztynowa świetlistość nie pozbawiała średnicy w bardziej zadziornych utworach natywnej surowości i garażowej szorstkości, dzięki czemu nie utracono zdolności różnicowania jakości nagrań. Zarówno Barb Jungr, jak i Louis Armstrong chrypieli w najlepsze, a jedynie na ich twarzach częściej gościł uśmiech.
Jedynie do delikatnego zaokrąglenia skrajów pasma miałbym kilka krytycznych uwag. „Poprawiacz” Reimyo cywilizując całe pasmo o drobinę osłabił spontaniczność zarówno najwyższych, jak i najniższych składowych. Na bardziej cywilizowanych i dopieszczonych albumach wszystko było OK., jednak sięgając po bardziej udergroundowe pozycje trzeba było się liczyć z próbą wpasowania rozwydrzonych Critters’ów w wieczorowe kreacje. Powyższe obserwacje skłoniły mnie do poszukiwania swoistego panaceum pozwalającego połączyć zalety finezji i kultury japońskiego stabilizatora z punkowo – rockową dzikością. Okazało się, że testowany „luzem” przeze mnie już wcześniej X-DC2 w roli głównej linii energetycznej sprawuje się dobrze, aczkolwiek wykonanie roszady i zamiana na mniej finezyjnego, za to zdecydowanie bardziej wydajnego Furutecha FP-3TS762 naprowadziło brzmienie mojego systemu na właściwe tory. Zaznaczę jednak jeszcze raz – ze względu na dość „ciężki” repertuar, jaki nader często gości w moim odtwarzaczu miałem wymagania niekoniecznie zbieżne z gustami audiofilskiej większości. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że powyższe eksperymenty w oczach ortodoksyjnych wyznawców marki jawią się niczym świętokradztwo i profanacja, jednak ja starałem się uzyskać jak najbardziej wpisujące się w moje gusta brzmienie a nie budować ołtarzyk „legendzie”. Z drugiej strony warto pamiętać o oficjalnym credo Reimyo, w który dość jednoznacznie jest powiedziane, iż każdy, nawet najmniejszy element toru audio ma znaczenie i nie ma żadnej drogi na skróty. Każdy miłośnik dobrego brzmienia musi zatem swoją drogę przebyć, by osiągnąć upragniona nirwanę.
Kilkanaście dni w towarzystwie Reimyo ALS-777 Limited pozwoliło mi nie tylko dojść z nim do satysfakcjonującego obie strony porozumienia, ale i takiej konfiguracji systemu, w której obiegowe opinie i stereotypy o limitowaniu dynamiki i robieniu tzw. „buły” przez tego typu akcesoria można było spokojnie odłożyć na półkę z innymi, równie „prawdziwymi inaczej” bajkami. Dla posiadaczy urządzeń Reimyo odsłuch limitowanych „trzech siódemek” wydaje się pozycją obowiązkową, dla pozostałych audiofilów i melomanów też jest wart poświęcenia kilku dni, po których może się okazać, że prędzej, czy później znajdą się w grupie pierwszej.
Tekst i zdjęcia Marcin Olszewski
Dystrybucja: Moje Audio / Reimyo.pl
Cena: 25 990 zł, w kpl. przewód zasilający X-DC2 o wartości 4.450 zł
Dane techniczne:
– Liczba gniazd: 5
– Maksymalna moc: 3.450 Watów
– Maksymalny prąd: 15 Amperów
– Napięcie zasilania: 90-125VAC, 50/60Hz; 100-250VAC, 50/60Hz
– Wymiary: 59 mm (H) x 430 mm (W) x 324 mm (D)
– Waga: 7.36 kg
System wykorzystany w teście:
– CD/DAC: Ayon 1sc
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center
– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI 5
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders; AudioSolutions Rhapsody 130
– IC RCA: Antipodes Audio Katipo; Harmonix CI-230 Mark-II; Neyton Neurnberg NF
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Neyton Hamburg LS; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; GigaWatt LC-1mk2
– Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2; Amare Musica Silver Passive Power Station
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; HighEndNovum PMR Premium; Albat Revolution Loudspeaker Chips