Z pewnością wielu z Was pamięta pojawiający się czasem na naszych łamach nurt opiniowania tak zwanych systemów marzeń. Chodzi o na ile to możliwe, przyglądanie się zazwyczaj drogiemu, jednak z założenia kompletnemu zestawowi audio. Nie zdarza się to zbyt często, gdyż wielu potencjalnych czytelników z uwagi na planowane zakupy pojedynczego komponentu, woli solowe występy, dlatego też nie chcąc uśmiercić jednak fajnego przedsięwzięcia co jakiś czas z elektronicznego panteonu schodzimy z tematem w rejony swobodniejszego poruszania się zwykłego Kowalskiego. Takim to sposobem we wspomnianym nurcie oceny pełnej konfiguracji dzisiaj pojawiają się mocni przedstawiciele segmentu Hi-Fi. Co istotne, z portfolio znanego podmiotu dystrybucyjnego, czyli Sieci Salonów Top HiFi & Video Design, dzięki której możemy przyjrzeć się zestawowi elektroniki Rotela z serii Diamond , czyli odtwarzacza CD/DAC-a DT-6000 i wspierającego go wzmacniacza zintegrowanego RA-6000 oraz kolumn podstawkowych Bowers & Wilkins 705 S3.
Przegląd technikaliów rozpocznę od kolumn, które są tak zwanymi monitorami, jednak nie w stylu nudnej, prostopadłościennej skrzynki, tylko konstrukcjami czerpiącymi pełnymi garściami z wieloletnich doświadczeń marki. Dlatego też obudowa jest pewnego rodzaju prostopadłościanem, jednak z delikatnie wypukłym frontem, co sprawia, że kolumny nie tylko znakomicie wyglądają, ale przy okazji skutecznie walczą ze szkodliwymi falami stojącymi we wnętrzu. A to dopiero początek firmowych ciekawostek, gdyż oprócz zaimplementowania kompozytowego przetwornika średniio-niskotonowego na awersie oraz znanego z wielu innych konstrukcji portu bass-reflex („Flowport”) i poziomo zorientowanej serii terminal przyłączeniowych na rewersie, na górnej połaci skrzynki znajdziemy znakomicie rozpoznawalną z topowych serii aplikację nowo opracowanego głośnika wysokotonowego Carbon Dome. Oczywiście w temacie zaczerpniętego z flagowych modeli usadowienia „gwizdka” chodzi o umieszczenie go w czymś na kształt grotu pocisku (Twiter-on-top), z tą tylko różnicą, że membrana znajduje się od strony większej średnicy, zaś ujście fal generowanych za nią skierowane jest w tył teraz wykonanego z aluminium lejka. To jest na tyle dobrze znane i co bardzo ważne, przez lata znakomicie sprawdzone rozwiązanie, że konstruktorzy chcąc podnieść jakość dźwięku swoim tańszym wyrobom postanowili przenieść ten pomysł do niższych serii. Zamykając opis dawką najistotniejszych dla użytkownika informacji dodam tylko, iż w przypadku B&W 705 S3 mamy do czynienia z konstrukcją dwudrożną, pracującą w zakresie częstotliwości 45 Hz-33 kHz, przy skuteczności 88 dB. Jak zdradzają fotografie, na czas testu dystrybutor dostarczył do redakcji firmowe podstawki.
Jeśli chodzi o elektronikę, ta będąc z jednej linii produktowej ma ze sobą wiele wspólnego. Jednak nie tylko od strony wizualnej, ale również wyposażeniowej. Chodzi mianowicie o fakt wielofunkcyjności, co oznacza, że tak źródło w postaci odtwarzacza płyt Cd, jak i wzmacniacz zintegrowany oprócz swoich podstawowych zadań na pokładach posiadają zaawansowane przetworniki cyfrowo-analogowe. Tak tak, nadchodzą czasy, gdy dosłownie i w przenośni każdy komponent audio będzie swoistym centrum obsługi wszelkich możliwych około-muzycznych działań. Przybliżając na początku CD-ka mamy do czynienia z typowym rozmiarem ciekawie prezentującej się obudowy. Ciekawie dlatego, że front z grubego płata aluminium poddano poprzecznemu szczotkowaniu, w jego centrum osadzono wielofunkcyjny wyświetlacz i pod nim szufladę dla płyt CD, zaś na obydwu flankach oprócz pakietów pozwalających na jego obsługę przycisków, znajdziemy ozdabiające urządzenie, imitujące radiatory pionowe grzebienie. Przyznacie, że sporo na nim się dzieje. Jednak zapewniam, nie jest to specjalnie przytłaczające, lecz bez problemu akceptowalne. Kreśląc kilka słów o tylnym panelu, jestem rad, iż ten spełniając funkcję wielozadaniowca proponuje nam stosunkowo bogaty zestaw wejść i wyjść. A znajdziemy na mim terminale analogowe RCA/XLR, cyfrowe typu: dwa rodzaje USB, LAN, OPTICAL, SPDIF, RS232 oraz gniazdo zasilania IEC.
Gdy dotarliśmy do wzmacniacza, ten na tle odtwarzacza jest znacznie wyższy. Jednak tak wygląd, jak i bogactwo wyposażenia i wystroju jest prawie bliźniacze. Naturalnie wszelkie manipulatory obsługują nieco inne funkcje, jednak na pierwszy rzut oka podobieństwo jest niezaprzeczalne. Jakie zatem są różnice? Najszybciej rzucającą się na froncie jest zastosowanie średniej wielkości gałki wzmocnienia na prawej stronie, w miejscu szuflady wkomponowanie dodatkowych dwóch serii guzików i w dolnej części lewej strony, tuż obok pionowo zorientowanej imitacji radiatora, wejścia USB. Przenosząc się z opisem konstrukcji ku tyłowi łatwo zauważyć ułatwiające grawitacyjne chłodzenie trzewi, prostokątne bloki poprzecznych otworów na górnej płaszczyźnie. Zaś po dotarciu do tylnej ścianki zderzamy się z istnym przyłączeniowym szaleństwem. Obejmuje ono na podwójne terminale kolumnowe, zestaw wejść liniowych RCA/XLR z phonostagem włącznie, zacisk uziemienia, po 3 wejścia cyfrowe Optical i SPDIF, pojedynczy LAN, USB, RS232 oraz gniazdo zasilania. Wieńcząc ten akapit zdradzę jeszcze, iż wzmacniacz może pochwalić się oddawaniem mocy na poziomie 200/8 Ohm i 350W/4 Ohm, zaś w kwestii sterowania każdy z produktów w pakiecie startowym posiada systemowego, podświetlanego na niebiesko pilota zdalnego sterowania.
Co zaproponował mi rzeczony zestaw? Bez jakiegokolwiek naciągania faktów mogę powiedzieć, że stanął na wysokości zadania. Po pierwsze – nie szukał na siłę basu rodem z kolumn podłogowych. Po drugie – budował swobodną, z ciekawym rozmachem wirtualną scenę. A po trzecie – nawet przez moment nie były nadpobudliwy. Owszem, stroniący od notorycznego przegrzewania przekazu, jednak bardzo wstrzemięźliwy w temacie wyrazistości podania muzyki. A zapewniam, to w przypadku małych, niezbyt epatujących basem kolumn nie jest takie łatwe, gdyż zazwyczaj kończy się przekroczeniem cienkiej linii nadinterpretacji. A wówczas nie ma szans na obronę takiego stanu rzeczy nawet setką peanów na temat zjawiskowej sonicznej drobiazgowości. Nasi bohaterowie zagrali dość lekko, ale przy tym z fajnym drivem, co w dobrym tego słowa znaczeniu miało swoje reperkusje dotyczące jakości realizacji poszczególnych płyt. I gdy wydawałoby się, że to standard, te dobre brzmiały znakomicie, to złe dziwnym trafem nie krzyczały. Naturalnie emanowały lekkimi symptomami realizacyjnej nonszalancji, jednak całościowo były bardzo strawne. A strawne dlatego, że brałem pod uwagę wykonawcę i jego zwyczajowe ekscesy produkcyjne.
W ten, wydawałoby się z założenia męczący sposób grał przykładowy Ozzy Osbourne „Ordinary Man”. Wyraziście, czasem ostro, ale za to z zarezerwowana dla niego ekspresją. Co mi po ugładzaniu szatana, gdy w grę wchodziłoby zlanie się wszystkich informacji w jedna papkę. Niestety ta nawet w najbardziej przyjaznym wydaniu zawsze zostanie papką, z której nic nie wynika. Na szczęście opiniowany zestaw nie forsował umilania życia ponad wszystko, dlatego tak ciekawie odebrałem te płytę. Z agresją i może bez szaleństwa, ale nadal niezłym dociążeniem, co nawet nie znając artysty pokazywało, że nie mamy do czynienia z opowiadaczem bajek, tylko rockowym wcieleniem diabla.
Nieco inaczej, czyli lepiej, bo realizator przyłożył się do postprodukcji, wypadał jazz z najnowszego krążka duetu Enrico Ravy z Fredem Herschem „The Song Is You”. Może majestatu fortepianu rodem z moich Gauderów się nie doczekałem, ale nadal pokazywał pełną skalę wykorzystywanych akordów, a przy tym fajnie wybrzmiewał. A gdy do tego doszło znakomite zawieszenie trąbki Ravy, nawet nie wiem kiedy, zapomniałem o poszukiwaniu jakichkolwiek high end-owych symptomów. Byłem ja i okalająca mnie muzyka. W teorii w wielu dziedzinach pozostawiająca coś do życzenia, jednak na tyle spójnie i wciągająco podana, że bezwiednie wszelkie syndromy audiofilskiego natręctwa odeszły na boczny tor. Gdzie jest haczyk? Spójrzcie na tabelki pod recenzją. Chodzi o znakomicie przyswajalną cenę za tak fajny pokaz. Nawet dla zwykłego Kowalskiego.
Na koniec pojechałem po bandzie i w odtwarzaczu wylądowała opera „La Traviata” z Luciano Pawarottim w jednej z głównych ról. Cel był jasny jak słońce. Sprawdzić, czy dotychczasowe traktowanie wyrywnego rocka i stawiającego na spokój jazzu nie odbije się czkawką podczas odtwarzania maestro Pavarottiego. Jego nie da się podrobić, ale za to łatwo sprawić, aby był męczący. Szczególnie w frazach śpiewanych, że tak się wyrażę, z pełnego gardła. Wówczas nie ma przebacz i albo coś sobie z tym radzi, albo niemiłosiernie jazgocze. Na szczęście w tym przypadku mimo pewnej lekkości grania zestawu wokaliza wypadła dobrze. Może bez identycznego do artysty tembru głosu, ale przekaz był bardzo bliski, a to z przecież budżetowego zestawu śmiało można zaliczyć jako sukces. Tym bardziej, że jak to zwykle bywa, podczas najbardziej znanej arii na początku pierwszego aktu z wolumenem dźwięku lubię przekroczyć granicę rozsądku.
Gdy opis brzmienia tytułowej układanki mamy już za sobą, co prawda bardzo zdawkowo, ale jednak chciałem wspomnieć coś o wewnętrznych przetwornikach. Te jak donoszą informacje producenta oparte są na innych kościach – jedna starsza, a druga nowsza. To zaś sprawia, że obydwa DAC-e grają nieco inaczej. I gdy wydawałoby się, że nowszy powinien być lepszy, to jako ciekawostkę mogę zdradzić, że mnie bardziej do gustu przypadł ten starszy. Przekaz był bardziej płynny, naturalnie kosztem rozdzielczości, jednak jak to zwykle bywa, każdy ma swój gust i wybiera co bliższe jego sercu. Po co o tym wspominam? Oczywiście w celu pokazania, że jak zaznaczałem na wstępie, ów zestaw jest bardzo funkcjonalny. Nie tylko w kwestii możliwości przyłączeniowych, wyposażenia w wewnętrzne przetworniki, ale również ich różnorodność grania, co w zakresie jednego seta pozwala nam na wybranie kilku opcji jego brzmienia.
Komu poleciłbym tytułowy konglomerat? Z jednym wyjątkiem wszystkim. Kto należy to tej grupy? To mam nadzieję, wynika z powyższego testu. Oczywiście poszukiwacze nadmiernego przeciągania liny w kierunku wagi dźwięku z małych monitorów. To zazwyczaj kończy się nudą. Tymczasem Bowersy w zestawie z Rotelem stawiają na życie w muzyce. A to wprost proporcjonalnie przekłada się na radość z wielogodzinnego obcowania z nią. Czego potencjalnym nabywcom, mam nadzieję, że nawet kilku z Was serdecznie życzę.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition, Klipsch Horn AK6 75 TH Anniversary
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: Solid Tech Hybrid
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II
Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
CenyRotel DT-6000: 9 999PLN
Rotel RA-6000: 20 999 PLN
B&W 705 S3: 13 998 PLN (para)
Dane techniczne
Rotel DT-6000
Obsługa sygnałów cyfrowych
– Koncentryczne/Optyczne: LPCM do 24-bit/192kHz
– PC-USB/ USB Audio Class 2.0: PCM 32-bit/384kHz; DSD 11.2M; DoP MQA i MQA Studio do 24-bit/384kHz
Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD)
Wejście Koncentryczne/Optyczne: < 0.0007%
Wejście CD/PC-USB: < 0.0012%
Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20kHz, +0, -0.15dB; 10 Hz – 70kHz, +0, -3dB
Współczynnik sygnał/szum: >115dB
Dynamika: >99dB
Przetwornik cyfrowo-analogowy: ESS 32-Bit/768kHz DAC
Zrównoważenie kanałów: ± 0.5dB
Separacja kanałów: >115dB @ 10kHz
Zniekształcenia intermodulacyjne: <0.0012%
Napięcie wyjściowe: 2.1V (RCA), 4.3V (XLR)
Impedancja wyjściowa: 10Ω (RCA),20Ω (XLR)
Pobór mocy: 25W; <0.5W (Stand-by)
Wymiary (S x W x G): 431 × 104 × 320 mm
Waga: 8,11 kg
Rotel RA-6000
Moc wyjściowa: 2 x 200W / 8Ω; 2 x 350 W / 4Ω
Wejścia: para XLR, 3 pary RCA, Phono RCA, 3 x Coax, 3 x Optical, PC-USB
Wyjścia: Słuchawkowe, Pre Out, 2 x Sub
Zniekształcenia THD: <0.0075%
Pasmo przenoszenia
– Wejścia sygnału liniowego: 10Hz – 100kHz, ±0.5dB
– Wejścia cyfrowe: 10Hz – 90kHz, ±2dB
– Wejście phono: 20Hz – 20kHz, ±0.5dB
Odstęp sygnał/szum
– Wejścia sygnału liniowego: 103dB
– Wejścia cyfrowe: 102dB
– Wejście phono: 80dB
Zniekształcenia intermodulacyjne: <0.03%
Współczynnik tłumienia: 600
Czułość wejściowa
– Wejścia sygnału liniowego (RCA): 340mV
– Wejścia sygnału liniowego (XLR): 540mV
– Wejścia cyfrowe: 0 dBfs
– Wejście phono (MM): 5.2mV
Impedancja wejściowa
– Wejścia sygnału liniowego (RCA): 5.6kΩ
– Wejścia sygnału liniowego (XLR): 100kΩ
– Wejścia cyfrowe: 75Ω
– Wejście phono (MM): 47kΩ
Impedancja wyjściowa: 100Ω
Obsługiwane sygnały cyfrowe
– Wejście koaksjalne/optyczne :LPCM max 24-bit/192kHz
– USB Audio Class 2.0: max32-bit/384kHz (również MQA)
Pobór mocy: 500W; <0.5W (Stand-by)
Wymiary (Szer. x Wys. x Gł.): 431 × 144 × 425 mm
Waga: 18,81 kg
B&W 705 S3
Konstrukcja: podstawkowa, 2-drożna, wentylowana do tyłu
Rekomendowana moc wzmacniacza / Nominalna moc wejściowa: 30 – 120 W / 8 Ω
Impedancja: 8 Ω (minimum 3.7Ω)
Pasmo przenoszenia: 50 Hz – 28 kHz ±3 dB
Skuteczność: 88 dB spl (2.83 Vrms, 1m)
Zastosowane przetworniki:
– wysokotonowy: 25 mm Decoupled Carbon Dome
– nisko/średniotonowy: 165 mm Continuum cone
Wymiary (S x W x G): 192 (kolumna) x 413 (z tweeterem) x 337 (z grillem i terminalami) mm
Waga: 9.6 kg
Wersje wykończenia: Biały satynowy, Czarny połysk, Mokka