1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Muzyka
  4. >
  5. Średniowiecze

Średniowiecze

Wykonawca:  Hesperion XX, Coro de Monjes Del Monasterio, De La Abadia De Santa Cruz
Tytuł:  Kolekcja Muzeum Narodowego : Średniowiecze
Gatunek:  Classical
Dystrybucja:  Parlophone Music Poland

Po ostatnich doświadczeniach z polską muzyką współczesną przearanżowaną na trio akordeonowe, przyszedł czas na coś znacznie bliższego memu sercu. Co prawda większość mojej płytoteki to jazz wydany na płytach winylowych, ale szeroko rozumiana muzyka dawna jest drugim mocno eksplorowanym rejonem zapisów nutowych. Takie połączenie stylów na mojej półce, wyraźnie wskazuje na faworyzowanie realizacji kameralnych, choć osobiście uważam, iż moje obecne upodobania repertuarowe są pochodną młodzieńczego hard rockowego buntu.

Tym razem do zaopiniowania dotarła sygnowana przez Muzeum Narodowe w Warszawie, kompilacja muzyki średniowiecznej wydanej przez oficynę „Warner Classic”. Wertując książeczkę informacyjną o zawartości albumu, poprzeczka oczekiwań została usytuowana na bardzo wysokim pułapie. Po przeczytaniu listy wykonawców, nie mogłem inaczej nastawić się do słuchania, gdyż jednym z bohaterów jest zespół znanego na świecie wirtuoza Jordiego Savalla. Znam wiele jego produkcji i wiem, że wszystko czego się dotknie jest majstersztykiem wykonawczym i masteringowym. Dlatego ten ostatni aspekt postaram się uwzględnić w odrębnym akapicie. Tym czasem skreślę kilka słów o wsadzie merytorycznym dostarczonego krążka.

Materiał zawarty na płycie jest owocem pracy dwóch składów wykonawczych- zakonników z hiszpańskiego Del Monasterio de Silos oraz Chóru i Scholi De La Abadía De Santa Cruz Del Valle De Los Caídos, jak i świeckiego zespołu Jordi’ego Savalla — Hesperion XX. Wybrana muzyka sakralna idealnie wpisująca się w nadchodzące Święta Bożego Narodzenia, jest pełnym monumentalnych fraz wokalnych doznaniem dla wymagającego słuchacza. Nie oznacza to, że początkujący meloman będzie się przy niej nudził. Niskie głosy męskie na przemian z partiami żeńskimi umiejętnie stopniują atmosferę podniosłości śpiewanych utworów na chwałę Boga. Wszystko po mistrzowsku podkreślane przez wszechobecny pogłos budowli sakralnych, w których zostały zrealizowane. Odpowiedni nastrój przy świecach i lampce dobrego wina, z powodzeniem pozwoli przenieść się w tamte dość ciężkie dla zwykłego zjadacza chleba czasy. Mając choć trochę wyobraźni, możemy wcielić się w monarchę lub biskupa, dla których owe chorały wykonywały takie koncerty i pełnymi garściami czerpać zawarte w nich emocje. Naprawdę nie potrzeba wiele, tylko odrobina odpowiedniej muzyki i chwila spokoju w obecnym gnającym ku zagładzie świecie. Wiem, że trudno dzisiaj o taki luksus, jednak jeśli to się uda, podobny repertuar może zagościć na Waszych pólkach w większej ilości. Aby ta przedświąteczna propozycja płytowa nie trącała monotematycznością, pozycje chóralne poprzedzielano średniowieczną świecką twórczością w wykonaniu składu Svalla. To muzyka z życia codziennego, pozwalająca na chwilę rozrywki w tamtych jak wspominałem, dość surowych i szarych czasach. Układając poszczególne utwory, realizatorzy tak dobierali stopień ich rozrywkowości, by zbytnio nie kontrastowały z ogólnym przesłaniem krążka, jakim jawi się spokój i kontemplacja gdzieniegdzie tylko przeplatana odrobina radości dla „ludu”. Przesłuchałem tę płytę kilkukrotnie i za każdym razem odczuwałem podobne wyciszenie, umożliwiające zwolnić tempo wszechobecnie panującego wyścigu szczurów. Cieszę się, że tym razem mogłem wybrać tytuł do recenzji, gdyż pisząc o czymś co człowieka porusza, łatwiej zmaterializować na papierze przesłanie niesione przez średniowiecznych, często nieznanych twórców zebranej w tej kompilacji muzyki.

Jak obiecałem na wstępie, wspomnę o sprawie dla wielu prawie nieistotnej, jaką jest realizacja. Czytając informacje o wykonawcach, wiedziałem czego mogę się spodziewać. Jordi Savall to mistrz realizacji swoich projektów, ale z całym szacunkiem dla naszego Muzeum Narodowego w Warszawie, bałem się o efekt finalny tego wydania. I niestety słyszę pewne ułomności w jakości dźwięku. Nie wiem po czyjej stronie leży wina, a po zakosztowaniu sporej dawki pozytywnych emocji, nie mam zamiaru tego roztrząsać, ale przez cały czas odsłuchów, brakowało mi oddechu i zwiewności w muzyce. Uczucie zgaszenia dochodzących z kolumn informacji w postaci cienkiej zasłony oddzielającej mnie od źródła, odczuwałem od pierwszej do ostatniej wybrzmiewającej frazy. Po kilku utworach ucho ludzkie potrafi się do tego dostosować, jednak każdorazowe włożenie płyty do napędu przypominało o tej manierze. Zdaje sobie sprawę, iż większość odbiorców nie zwróci na to uwagi, ale z racji skrzywienia audiofilizmem, muszę o tym wspomnieć.

Reasumując, polecam tą płytę wszystkim, którzy chcą spróbować zwolnić tempo życia. Ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie, pozwoli nabrać sił przed nadchodzącymi problemami życia codziennego. Taki muzyczny „reset” powinien być przepisywany na receptę, może wtedy ten ziemski padół stałby się odrobinę przyjaźniejszy dla homo sapiens i „Człowiek człowiekowi nie byłby tak często wilkiem”.

Jacek Pazio.

Pobierz jako PDF