1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Muzyka
  4. >
  5. Tempus Fantasy

Tempus Fantasy

Wykonawca:  Katarzyna Borek , Wojciech "Vojto Monteur" Orszewski
Tytuł:  Tempus Fantasy
Gatunek:  Classical
Dystrybucja:  Warner Classics

Nie muszę chyba nikogo uświadamiać, że muzyka jest na tyle elastycznym i owocnym tworem wrażliwości człowieka, że osiągnąwszy swoje apogeum zaszufladkowania w jednym ogólnie ustalonym przez krytyków i znawców tematu gatunku, najnormalniej w świecie przestaje mieścić się w zaplanowanych dla niej kanonach. Ta „duchota” szufladkująca poszczególne style muzyczne, siłą rzeczy powoduje początkowo powolne i nieśmiałe, ale nieuniknione ich wzajemne przenikanie, by znalazłszy podatny grunt pośród odbiorców, rozlać się szeroką falą jako świeży powiew dekadencji. Sadzę, że podobny rys początku swojego bytu na scenie muzycznej miał nurt, którego przedstawicielem jest otrzymany do recenzji krążek, zatytułowany „Tempus Fantasy”, będący dziełem naszych młodych muzyków z jakże odległych wydawałoby się światów: Klasyki i Ambientu. Wspomniana świeża krew, to pianistka Katarzyna Borek i Wojciech Orszewski sygnujący tę kompilację pseudonimem VOJTO MONTEUR, a wydania owego owocu rodzimej wrażliwości muzycznej podjęła się oficyna Warner Classics.

To wydawałoby się, z założenia skazane na porażkę połączenie dwóch odległych od siebie ładunkiem emocjonalnym i choćby minimalną wiedzą interpretacyjną stylów muzycznych, już od kilku lat wielu zagranicznym artystom z powodzeniem udaje się kultywować. Może nie tylko stricte z instrumentami muzyki klasycznej, ale na pewno z wieloma naturalnymi, które kontrastując ze sztucznie generowaną elektroniką, stają na przeciw siebie nie jako wrogowie, tylko pełnoprawni partnerzy danej kompozycji. Wielu ortodoksyjnych słuchaczy – bez względu na stronę barykady, jaką zajmują – będzie traktować to jako profanację, ale spora grupa melomanów chcąc poznać bliżej powód jaki skłonił muzyków do takich kroków, mimochodem może zapoznać się z innym niż dotychczas uważali za ten jedyny i najlepszy stylem muzycznym. Ja osobiście swą drogę w pojmowaniu muzyki zaczynałem od tej sztucznie generowanej i dzięki właśnie takim jak opisywana płytom mogłem niezobowiązująco, ale dość regularnie zbliżać się do świata klasyki. Ale przejdźmy do samej płyty.

Klasyka plus Ambient, to mimo posiadania sporych pokładów tolerancji dość groźna mieszanka wybuchowa, która będąc próbą zbyt dużego skontrastowania poszczególnych stylów, może okazać się niestrawna. Otrzymując do zaopiniowania taki cykający jak bomba, bo aranżowany, mixowany i masteringowany przez młodych twórców krążek, miałem lekkie obawy natury: „ Oby młodość ich nie poniosła”. Z drugiej jednak strony pomyślałem natychmiast, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni i wcisnąłem przycisk Play. Przyznam szczerze, że napięcie trwało tylko minutę, gdyż po okresie spokojnych fraz fortepianu – skąd inąd nieźle zebranego i umieszczonego na wirtualnej scenie – do głosu doszły wstawki muzy elektronicznej, które o dziwo, a raczej na szczęście nie starały się dominować, tylko delikatnie podkreślały nietuzinkowość i dostojność rozpoczynających utwór akordów. Wkomponowane elektroniczne sample – dla równowagi wartości merytorycznych kompozycji – nie występowały oczywiście jako drugoplanowy byt, tylko swoją energią rozchodzącego się po pokoju niskiego konturowego basu i skrzącymi się delikatnymi perkusionaliami, ożywiały całość na tyle wyważenie, że odczuwałem to jako oddanie hołdu temu generującemu tak wysublimowane dźwięki, przez wielu uważnemu za króla w świecie instrumentów, ubranemu w piękny drewniany garnitur zbiorowi klawiszy, młoteczków i strun. Dla mnie osobiście rozpoczynający płytę utwór jest majstersztykiem aranżacyjnym i realizacyjnym. Mimo wolnego tempa, już w swych początkach mimochodem przygotowuje nas do sporych uniesień emocjonalnych w końcowych jego frazach. Dla niektórych może być to zbyt monotonne, jednak dla kochającego podobne – teoretycznie wolne, ale niosące ze sobą dużą dawkę wsadu duchowego – kompilacje, podkreślone przy tym fantastyczną realizacją, są solą życia codziennego. Ja większość wolnego czasu, a nawet testów różnych komponentów audio – jeśli tylko mają w sobie nutkę romantyzmu podczas odtwarzania muzyki – spędzam właśnie przy takich kompozycjach. Oczywiście nie zamykam się jedynie na tę opisywaną obecnie hybrydę stylu muzycznego, tylko w każdym gatunku staram się wyłuskiwać podobne klimaty, by nawet pojedyncze muśnięcie klawisza, delikatny przedmuch stroika saksofonu, czy choćby – weźmy testowany krążek – niski, konturowy, a przez to bardzo czytelny sztucznie generowany ton „keyboarda” powodował przysłowiowe ciarki na plecach. A gdy takie wystąpią – co przy dobrym wydawnictwie i systemie odtwarzającym bardzo często się zdarza, czuję, że artyści w stu procentach spełnili swoją misję społeczną, a nie odcinają kupony, robiąc dobrze sprzedającą się masówkę.

Moim zdaniem płyta „Tempus Fantasy” w pełni zasługuje na zapoznanie się z nią nawet przez z góry nieprzychylnych melomanów. Całość krążka jest tak ułożona, by nie popadając w zbytnią melancholię, móc ożywić się co kilka utworów nieco większą energią nadal bardzo wyważenie zaaranżowanych utworów. Jeśli ktoś interesuje się podobnymi tematami, prawdopodobnie bez większych problemów zauważy podobieństwo do znanego już od długiego czasu na scenie muzycznej Nilsa Pettera Molveara, który przecierając szlaki, oparł się na obsługiwanej przez siebie trąbce jako instrumencie wiodącym. Bez zbytniego naciągania mogę stwierdzić, że duet Katarzyna Borek i Vojto Monteur, godnie kultywują pomysł wspomnianego N.P.Molveara, poziomem wrażliwości w pojmowaniu przenikania stylów, jak i procesem post-produkcyjnym. Dlatego też serdecznie zachęcam do pochylenia się nad proponowaną płytą, gdyż dzięki – tak mi się wydaje – wzorowemu spełnieniu wszystkich założeń implementacji poziomu emocji do utworów podczas sesji nagraniowej, zabierze nas w fantastycznie korespondujące ze sobą światy, zdawałoby się odległych od siebie poglądów na piękno i wrażliwość muzyczną. Ja, ostatnio dość często poszukując podobnych projektów w bezkresnych zasobach różnych „ciągów nutowych”, niestety wiem, że nie jest łatwo o podobne perełki, dlatego jeśli takowa się trafiła, z przyjemnością o niej informuję.   

Patrząc od strony realizacyjnej, wspominałem już o moim pozytywnym odbiorze tego aspektu. Żaden instrument kompilacji bez wiedzy realizatora dźwięku, nie uzurpuje sobie prawa do bytu, jako ten jedyny. Każdy ma swoje pięć minut, a dzięki umiejętnościom masteringowca, zajmuje idealnie pozycjonowane miejsce na wirtualnej i sporej gabarytowo scenie muzycznej. Cieszę się, że całość projektu powstała w Polsce, a już pełen zachwyt wzbudza fakt, iż potrafią to robić tak młodzi ludzie. Zbliżenie się poziomem realizacji do wydawnictw typu ECM, nie jest łatwym zadaniem, a to co usłyszałem dzięki wytwórni Warner Classics, bez żadnych kompleksów może z nimi konkurować. I jeśli ktoś myśli, że to jest proste, to chyba nie zdaje sobie sprawy, jak marudnym pod tym względem odbiorcą jest audiofil, cyzelujący każdy najdrobniejszy niuans nagrania. Wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej produkcji, życzę więcej takich udanych przedsięwzięć i już teraz zgłaszam się jako chętny do zapoznania się z nowymi pomysłami.

Jacek Pazio

Pobierz jako PDF