1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Transrotor Alto TMD

Transrotor Alto TMD

Link do zapowiedzi: Transrotor Alto TMD

To, że dla pozwalającej na słuchanie muzyki z czarnej płyty techniki analogowej po raz kolejny nadeszły złote czasy, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Gramofony oferuje praktycznie każdy dbający o swoich wieloletnich klientów brand. I choć nie zawsze konstruuje je we własnym zakresie, gdyż czasem zamawia produkt u znających się od lat na rzeczy podwykonawców, to jednak na tle tego ogólnie pojętego zjawiska rozkwitu obcowania z sygnałem analogowym, jedno jest pewne – prezentowany dzisiaj producent, czyli rodzinna marka panów Räke (ojciec z synem) Transrotor jest jednym z głównych rozdających karty na szeroko rozumianym rynku audio graczy. To jest na tyle dobrze ugruntowany stan, że gdyby zapytać przypadkowego miłośnika muzyki o krótką listę znanych mu producentów drapaków, nasz punkt zainteresowania bez wątpienia znalazłby się na przysłowiowym pudle. Powód? Są dwa. Po pierwsze niekwestionowane doświadczenie w branży początkowo z racji handlu innymi markami, a potem wieloletni rozwój techniczny już swoich, zbierających znakomite opinie tak użytkowników, jak i periodyków branżowych, zaawansowanych technicznie produktów. A po drugie? O nie, to dotyczy możliwości sonicznych, co jest clou dzisiejszego tematu, zatem w tej kwestii wypowiem się za moment. Wieńcząc akapit rozbiegowy dodam jedynie, iż dzięki staraniom krakowsko- warszawskiego Nautilusa miałem niekłamaną przyjemność spędzić kilkanaście dni z gramofonem Transrotor Alto TMD, który na czas testu został uzbrojony w sygnowane dla omawianego brandu ramię angielskiego specjalisty S.M.E i pochodzącą z Japonii wkładkę ZYX Ultimate Omega. Zaciekawieni, jak wypadł tak bogato uzbrojony zestaw? Jeśli tak, zapraszam zatem na kilka okraszonych konkretnymi przykładami płytowymi, w miarę neutralnych spostrzeżeń.

Obcując z produktami marki Transrotor z małymi, raczej będącymi wynikiem konkretnego zamówienia przypadkami, zazwyczaj spotykamy się z jednym, bardzo istotnym dla codziennego użytku aspektem. To nie przebierając w słowach są świetnie prezentujące się od strony wizualnej konstrukcje z polerowanego, a przez to przepięknie mieniącego się w refleksach dziennego światła aluminium. Takie wykończenie zaś sprawia, że praktycznie nie ma stylu projektowania wnętrz, w którego wpisanie się oferta z Niemiec miałaby jakikolwiek problem. Ale pozytywne postrzeganie oferty Transrotora nie spoczywa li tylko na stronie wizualnej, bowiem najważniejszym tematem jego bytu jest oferowane brzmienie. To natomiast jest pochodną zaawansowania technicznego każdej powołanej do życia konstrukcji, czego idealnym przykładem jest opiniowany dzisiaj model Alto TMD. Co w nim takiego nadzwyczajnego? Już wyjaśniam. To po pierwsze – wykorzystanie specjalnych stopów aluminium. Po drugie – znakomicie eliminujący szkodliwe dla dźwięku mikrowibracje konstrukcji profil bryły gramofonu. A po trzecie – zastosowanie wymienionego w nazwie sposobu przekazania napędu z silnika na talerz modułu TMD.
Jak to wygląda w realnym zderzeniu? Model Alto jest bardzo kompaktowy. To znaczy, że w przypadku chassis mamy do czynienia z okrągłym, licującym ze średnicą talerza, ozdobionym kilkoma podfrezowaniami na bocznej płaszczyźnie, grubym plastrem aluminium. We wspomnianą okrągłą plintę, prawdopodobnie w celach przełamywania wewnętrznych rezonansów wkomponowano rozbiegające się w kształcie trójramiennej rozety podwojone, również aluminiowe pręty, z których po przedłużeniu tylna prawa dwójka jest ostoją dla siodła (armboardu) ramienia. Tak przygotowaną do dalszego uzbrojenia w akcesoria platformę posadowiono na trzech okrągłych, sporej średnicy, delikatnie wystających poza jej obrys stopach. I gdy wydawałoby się, że najciekawsze aspekty budowy mamy już a sobą, dopiero teraz dochodzimy do najważniejszego tematu tej konstrukcji. Otóż w centrum podstawy nie znajdziemy zwykłego, smarowanego olejem łożyska w mosiężnej panewce, tylko wspomniany układ przeniesienia napędu o nazwie TMD. To skrót od Transrotor Magnetic Drive – łożysko z wbudowanym sprzęgłem magnetycznym, gdzie moment obrotowy z silnika przekazywany jest na talerz dolny, z którym sprzęgnięty za pomocą systemu magnesów (bez sprzężenia mechanicznego) jest górny talerz. Czyli przekładając z polskiego na nasze w pełni odseparowujemy nieuniknione mikro-szarpania gumowych pasków od zespołu zbierającego zawarte na płycie informacje – talerz, wkładka, ramię, co bez dwóch zdań jest bardzo istotnym działaniem na rzecz idealnego, jak wiadomo mechanicznego procesu odczytu danych. Jeśli chodzi o źródło napędu talerza, ten realizowany jest przy pomocy wspomnianych dwóch pasków ze stawianego zazwyczaj z lewej tylnej strony gramofonu, sterowanego elektronicznie oferującą dwie prędkości centralką, mogącego pochwalić się sporą wagą silnika. Natomiast sam platter gramofonu konsekwentnie realizując walkę ze szkodliwymi dla układów mechanicznych wewnętrznymi drganiami od spodu został ponacinany kilkoma przełamującymi monolit okręgami, a od góry uzbrojony w dość grubą, elastyczną, a przez to dodatkowo stabilizująca płytę, przytwierdzoną na stałe czarną matę. Tak skonfigurowany zestaw wieńczy nakładany na płytę słusznej wagi docisk. Gdy budowa drapaka nie stanowi już dla nas problemu, idąc za wstępniakiem dodam jedynie, iż na czas testu Alto TMD został wyposażony w ramię ze stajni angielskiego producenta S.M.E i zajmującą trzecią pozycję od góry w rodzinnej hierarchii japońską wkładkę ZYX Ultimate Omega. Jednak potencjalnych zainteresowanych uspokajam, wspomniane akcesoria są tylko propozycją testową i w momencie zakupu każdorazowo ustalaną z klientem.

Co wydarzyło się w moim sanktuarium w temacie jakości dźwięku systemu karmionego tytułowym Transrotorem? Powiem tak. Biorąc pod uwagę od kilku lat mocno intrygującą mnie wkładkę ZYX Omega, gdzieś w podświadomości testowanemu systemowi przysłowiową poprzeczkę wieszałem bardzo wysoko. Toż to przedział mojego, również japońskiego rylca. Zatem owszem, fonia miała prawo podryfować w nieco innym kierunku, typu odmienne akcenty brzmieniowe, jednak rozdzielczość, budowanie realiów zapisanych na płytach wydarzeń muzycznych nie tylko w domenie szerokości i głębokości sceny, ale również zawieszania jej w wymiarze 3D, powinny być na najwyższym poziomie. I? Spokojnie, było fantastycznie. Minimalnie inaczej, aniżeli mój drapak, który w innym miejscu stawiał aspekty soczystości średnicy. Co to znaczy? Otóż dźwięk Alto również był soczysty i barwny, tylko nieco bardziej zwarty w prezentacji, co we wspomnianym środku skutkowało jego bardzo dobrą rozdzielczością. A to wprost proporcjonalnie przekładało się na znacznie swobodniejsze poruszanie się po nurtach muzycznych związanych z buntem lat siedemdziesiątych, obecnym Rocku i wszelkiego rodzaju elektronice, o jazzie i wokalistyce nie wspominając. Przekaz był nieco ciemniejszy, ale jedynie w estetyce symbolu i tylko początkowo, bowiem już po kilku płytach stawał się nieistotnym, szybkom odchodzącym w niepamięć rysem brzmieniowym. Za to za sprawą wspomnianego przed momentem zwarcia, muzyka tętniąc pełnią życia oferowała znakomity atak, nadal głębię dobrze kontrolowanej średnicy i świetnie napowietrzające wirtualną scenę wysokie tony. Aby to nieco przybliżyć, przywołam trzy pozycje płytowe. Pierwszą będzie najnowsza realizacja krążka „Ogród Króla Świtu” znanego chyba wszystkim polskiego odpowiednika francuskiego mistrza muzyki elektronicznej Jean-Michel Jarre’a, pana Marka Bilińskiego. Powód? Próba pokazania świetnego oddania przez system zakresu niskich tonów. Otóż pan Marek we wspólnych rozmowach kuluarowych wyraźnie zaznaczał, że przy pewnego rodzaju kosmetycznym potraktowaniu materiału jako takiego, podczas nowego masteringu największych zmian dokonał w reprodukcji basu. Niestety w czasach powstania tej płyty dostępny sprzęt nie pozwalał na zbyt wiele w tym zakresie i niskie tony były raczej dodatkiem do całości, aniżeli równorzędnym partnerem reszty pasma. Dlatego też ostatnie pochylenie się na tym materiałem w głównej mierze było li tylko wyciśnięciem z materiału źródłowego jego niezbędnej do dobrego posadowienia całości przekazu ilości, co znakomicie da się zauważyć w bezpośrednim zderzeniu pierwszego i ostatniego tłoczenia tego materiału, a co notabene kilka tygodni wcześniej nie omieszkałem uczynić. Dlatego też mając wiedzę z owego porównania na swojej wkładce postanowiłem skonfrontować tamten sparing z możliwościami testowanego Alto TMD. Efekt? Znakomity. Bas pulsował z jeszcze większą energią i natychmiastowością pojawiania się i wygaszania, co w muzyce sztucznej inteligencji jest istotnym dla odbioru muzyki tematem. To zaś dawało poczucie jakby oczekiwanego przyspieszenia do naturalnej, bo znanej z dawnych lat szybkości jej prezentacji. Jednym słowem, to był świetny występ.
Drugi krążek również jawił się jako bardzo przemyślany punkt testu. Muza rockowa – „Women And Children First” Van Halen z wiadomych tylko twórcom przyczyn zazwyczaj była i niestety często nadal jest co najwyżej średnio zrealizowana. To natomiast powoduje, że zbyt soczyście malujące jej świat źródła dźwięku nie są w stanie pokazać stosunkowo często zawartej w niej wirtuozerii tak instrumentalnej, jak i wokalnej. Po prostu natłok zbyt obficie wizualizowanych dźwięków nie jest w stanie czytelnie wybrzmieć w eterze tworząc coś na kształt nie do końca zrozumiałego potoku informacji. Tymczasem przywołane pilnowanie niemieckiego gramofonu spraw związanych z kontrolą środka pasma przy odpowiedniej masie całości przekazu pokazało, jak nawet średnio brzmiące stare tłoczenie mogło, może nie wznieść się na wyżyny soniczne w stylu oficyny Stockfisch Records, ale bez problemu oddać zarejestrowane przed laty zamierzenia artystów. Powiem tylko tyle, umiejętne wypełnienie muzy rozdzielczą średnicą przez mieniący się srebrem analogowy werk dało pole do popisu nie tylko uwielbianym przeze mnie mocnym gitarowym riffom, ale również czytelnie wyartykułowanej wokalizie, z czym wiele konstrukcji konkurencji często miało spory problem.
Na koniec nieśmiertelny w moich recenzenckich starciach Chick Correa w kompilacji „Return To Forever”. Wynik? No cóż, z pełną świadomością będę się powtarzał, ale zaskakująco pozytywny. Powód? Ten sam co wcześniej. Dokładniej? Co prawda mistrz grał na electric piano, ale mimo to jego popisy dzięki dostojności instrumentu w dolnych partiach i dźwięczności na górze nie pozwalały nawet na moment oderwać się od muzyki, tylko od deski do deski brutalnie przykuwały do niej moją uwagę. A to dopiero przedbiegi, gdyż w sukurs Chickowi przychodzili inni instrumentaliści z fletem, saksofonem, kontrabasem i perkusją włącznie, a całość okraszał świetnie zawieszony w eterze, zjawiskowy wokal Flory Purim. Słodzę? Nie mam innego wyjścia. Gdybym narzekał, oznaczało by to, jedynie celową złośliwość, a nie próbę pokazania brzmienia dostarczonego do testu gramofonu. Powód? Mam podobnie brzmiącą wkładkę i wiem, jaki poziom powinien reprezentować chadzający na tym pułapie cenowym gramiak. A będąc szczery powiem więcej. Wkładka ZYX Omega w pewnych aspektach była bardziej neutralna od mojej Miyajimy Madake. Dlatego też całość testu była raczej pokazywaniem zalet, a nie siłowym szukaniem problemów, które w moim odczuciu po zrozumieniu punktu odniesienia w tej konfiguracji nie istniały.

Jak wynika z powyższego, pochwalnego słowotoku, nabywając tak skonfigurowany gramofon Transrotor Alto TMD raczej nie zderzymy się z jakimikolwiek nieoczekiwanymi sytuacjami. To jest świetnie dobrana oferta, która owszem, w zbyt analitycznych systemach, jak na analog, może okazać się nazbyt prawdomówna – czytaj z racji pełnej kontroli barwnego dźwięku nie rozleje się jak ciepłe kluchy, na co czasem liczą niezorientowani w temacie klienci. Ale to w najmniejszym stopniu nie będzie jej, tylko próbującej przygarnąć ją pod swoje skrzydła potencjalnej układanki wina. Jednak po tych kilkunastu dniach zabawy na własnym podwórku z kilkoma innymi testowymi konfiguracjami sprzętowymi – zazwyczaj były to wzmacniacze – jestem w stanie wygłosić tezę, że aby zmarnować potencjał tytułowego gramofonu, naprawdę trzeba bardzo się postarać. Jednak spychając ową opinię do poziomu bliskiemu zera z mojej strony oświadczam, iż bez względu na wszystko dzisiejszy punkt zapalny wart jest każdej wydanej nań złotówki i poświęconej na obcowanie z nim minuty.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– źródło: transport CEC TL 0 3.0
– przetwornik cyfrowo/analogowy dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy Mutec REF 10
– reclocker Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Sigma CLOCK
– Shunyata Sigma NR
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15, VITUS AUDIO SL-103
– końcówka mocy: VITUS AUDIO SS-103
Kolumny: Trenner & Friedl “ISIS”
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond
IC RCA: Hijiri „Million”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
– wkładka: MIYAJIMA MADAKE
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA

Dystrybucja: Nautilus
Ceny
Transrotor Alto TMD: 37 900 PLN (wersja podstawowa z ramieniem SME 5009 i wkładką MC Merlo Reference)
– ramię SME 5012 12”: 14 990 PLN
– wkładka ZYX Ultimate Omega: 15 900 PLN

Dane techniczne
ZYX Ultimate Omega
• Masa równoważąca wykonana z lazurytu
• Pierwszy na świecie wspornik igły z karbonu C-1000 we wkładce typu MC
• Korpus wykonany wg zasad Real Stereo
• Generator sygnału typu Super High Speed
• Płytka przyłączy z kompozytu karbonowego
• Igła z końcówką mikro-krawędziową
• Cewki generujące prąd wykonane z krystalicznej miedzi beztlenowej o czystości 6N
• Cewki z czystego srebra i złota
• Wyposażona w podstawę cynową TB2 ze specjalną nakrętką ZN (waga całkowita: 7.9 g)

Transrotor Alto TMD
• Chassis: ręcznie polerowane aluminium
• Talerz: ręcznie polerowane aluminium z nakładką kompozytową, łożysko hydrodynamiczne ze sprzęgłem magnetycznym (TMD), 9 kg, 80 mm
• Wymiary (S x W x G): 54 x 21 x 38 cm
• Waga: 33 kg

Pobierz jako PDF