1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Lifestyle
  6. >
  7. Wywiad z Antonio Forcione

Wywiad z Antonio Forcione

Witamy. Będąc starymi i zmanierowanymi audiofilami (niczym Statler and Waldorf z „The Muppet Show”) ukrywamy się za fasadą młodego audiofilskiego portalu / magazynu internetowego. Oczywiście nie jesteśmy aż tak wredni, gdyż muzykę kochamy zdecydowanie mocniej, aniżeli posiadane „zabawki” Hi-Fi i dzięki uprzejmości Naimlabel.pl mamy możliwość zadania Tobie kilku pytań. Zaczynajmy zatem.

M.O: Zostałeś okrzyknięty „Jimim Hendrixem gitary akustycznej”, co jest niewątpliwie bardzo miłe, lecz … ciągle żyjesz. Jak to jest być chodzącą legendą?

Antonio Forcione: Nie chciałbym uchodzić za bezczelnego określając się mianem „żywej legendy”, ale bardzo mi to schlebia. Do tego, co robię podchodzę z pasją, co publiczność jest w stanie docenić a dziennikarze opisać! Wszelkie skojarzenia z Jimmym Hendrixem to dla mnie oczywisty zaszczyt.

JP: Moja fascynacja muzyką, a zwłaszcza jakością jej reprodukcji w systemach Hi-Fi rozpoczęła się bardzo wcześnie, lecz dopiero spotkanie z Naimem, który nie tylko produkuje sprzęt audio, ale również zajmuje się produkcją muzyczną, zaowocowało w pełni świadomym podejściem do tego tematu. Proszę nam opowiedzieć o swoich początkach z Naim Label.

AF: Paul Stephenson usłyszał moją płytę CD „Acoustic Revenge” nagraną na taśmie analogowej (pod marką Inspiration) i razem z Julianem Vereker’em skontaktowali się ze mną, gdyż byli bardzo zainteresowani pozyskaniem mnie do swojej „stajni”. Spotkaliśmy się, z łatwością znaleźliśmy wspólny język i tak zrodziło się zarówno „Dedicato”, jak i wiele innych projektów, włączając w to reedycję „Acoustic Revenge”.

MO: Od 1993r. („Acoustic Revenge”) nagrywasz wyłącznie dla Naima, choć oczywiście grywasz z muzykami wydającymi dla największych wydawnictw. Zauważyłeś może jakieś różnice pomiędzy ich, a swoim punktem widzenia efektu finalnego? Mówię o Twojej nad wyraz komfortowej sytuacji, gdyż masz świadomość, iż „docelowa grupa odbiorców” Naim Label jest w większości przypadków nie tylko lepiej wyedukowana muzycznie, lecz również lepiej wyposażona w systemy klasy Hi-fi i High-End, aniżeli przeciętny słuchacz.

AF: Można powiedzieć, że „zrealizowałem/wyprodukowałem” niemalże wszystkie swoje albumy, włącznie z tymi, na których gościłem wielu wspaniałych artystów. Jestem bardzo drobiazgowy, jeśli chodzi o jakość dźwięku a dodając do tego zrozumienie mojego sposobu tworzenia przez ekipę z Naima pozwala nam osiągnąć jakość dźwięku, do której z założenia dążymy.

JP: A jak wygląda kwestia uzgodnień repertuarowych, masz wolna rękę, czy też jest to kompromis pomiędzy Twoją artystyczną wizją i komercyjnym punktem widzenia Naim Label?

AF: Najwspanialsze w Naimie było to, że dali mi praktycznie wolną rękę rozumiejąc, jak ważna jest dla mnie uczciwość/autentyczność artystyczna i konsekwentnie przy mnie trwali. Nie nagrywałbym u nikogo, kto nie dałby mi takiej artystycznej swobody. Sądzę, że po moim pierwszym albumie – „Dedicato”, który świetnie się sprzedawał ludzie z Naima mogli mi zaufać, co zaowocowało świetnymi relacjami między nami.

JP: Śledząc Twoją dyskografię, daje się zauważyć, zarówno wyciąganie pomocnej dłoni do młodych artystów (np. Sabina Sciubba – „Meet Me in London”), jak i swobodę we współpracy z największymi gwiazdami (Charlie Haden – „Heartplay”). Jak wygląda strona techniczna takich projektów, jakie są różnice przy próbach nawiązania odpowiedniego porozumienia- feelingu?

AF: Przede wszystkim chodzi o pewne „pokrewieństwo dusz” pomiędzy artystami, którzy decydują się wspólnie pracować, zasugerowałem, więc Sabinę Sciubbę Naimowi, gdyż jest wielką artystka i wspaniałą osoba. Charlie Haden był za to artystą, którego zawsze szanowałem i kiedy amerykański dystrybutor Naima – Ken Christianson, zaproponował naszą wspólny projekt poczułem się niezwykle zaszczycony.

JP: Z uwagi na profil portalu Soundrebels, staramy się promować wysoką jakość realizacji i w związku z powyższym chcielibyśmy spytać o Twój wpływ na finalna wersję swoich albumów. Chodzi konkretnie o to, czy ludzie za konsoletą mają wiedzę i świadomość wszystkich niuansów i emocji, które starasz się przekazywać słuchaczom? Musisz zwracać im uwagę na tego typu detale, czy może wystarczy jedno spojrzenie przez szybę Was oddzielającą?

AF: Prawdę powiedziawszy wchodząc do studia mam już na tyle jasno skrystalizowaną wizję tego, co chcę osiągnąć i na tyle blisko jestem realizatorów dźwięku, że czasami doprowadzam ich do szału dążeniem do osiągnięcia obranego celu.

JP: Poprzednie pytanie dotyczyło realizacji studyjnych, ale osobiście uważam, że Twoim najlepszym albumem wydanym dla Naim Label był „Antonio Forcione 
Quartet In Concert”. Opisz proszę w pokrótce przygotowania do tej sesji.

AF: Album „Antonio Forcione 
Quartet In Concert” został nagrany i sfilmowany na żywo. Realizatorem dźwięku był poważany Martin Levan a cała sesja odbyła się w Trinity Theatre w Tunbridge Wells, Kent. Bardzo się cieszę, że to wydawnictwo przypadło Ci do gustu, gdyż wszyscy ciężko nad nim pracowaliśmy.

MO: Zauważasz jakieś różnice pomiędzy „normalną” a „audiofilską” publicznością? Przykładowo w rodzaju odzewu na imprezach w stylu Festiwalu Edynburskiego a kameralnymi, krótkimi występami podczas np. wystaw audio (Antonio Forcione wystąpił podczas warszawskiego Audio Show w 2011r). Zdajesz sobie sprawę, że miłośnicy muzyki oczekują pasji, emocji, bezpośredniego kontaktu z artystą, a niektórzy audiofile niuansów, mikrodetali zapamiętanych z Twoich płyt CD/LP. Patrzą na Ciebie przez pryzmat własnych przyzwyczajeń.

AF: W równym stopniu zależy mi zarówno na emocjonalnym kontakcie charakterystycznym dla występów na żywo, jak i intensywności i detaliczności osiąganych podczas sesji studyjnych. Mam nadzieje, iż moja publiczność noszą „dobre szkła” nie tylko na swoich uszach, ale i sercach.

MO: Skoro już mówimy o dźwięku, to jest to bardzo dobry moment, by wspomnieć o Twojej gitarze będącej „wariacją” inspirowaną Oud, którą nazwałeś OudAn. Jest to Twój autorski, całkowicie indywidualny, ręcznie wykonany projekt o niezwykle charakterystycznym brzmieniu. Jesteś zadowolony z osiągniętego rezultatu, czy też nadal poszukujesz, rozglądasz się za nowymi brzmieniami, inspiracjami – jak np. fascynacją The Beatles sitarem?

AF: Ciągle poszukuję nowych brzmień i jestem niezwykłym szczęściarzem, mogąc podczas moich podróży być blisko najprzeróżniejszych kultur i związanych z nimi instrumentów, których w żaden inny sposób nie mógłbym poznać i żyłbym w całkowitej nieświadomości faktu ich istnienia. Zazwyczaj używam gitar Yamahy, ale OudAn jest szczególną, wykonaną na indywidualne zamówienie gitarą, którą zaprojektowałem będąc zafascynowany bliskowschodnimi brzmieniami. Będąc bardzo wybrednym i krytycznym, jeśli chodzi o moje własne brzmienie projektuję obecnie, we współpracy z firma ACUS, autorski lampowy przedwzmacniacz gitarowy dedykowany gitarom akustycznym.

JP: Muszę się przyznać, że będąc zagorzałym fanem Twoich produkcji, posiadam tylko jedną płytę na nośniku CD („Meet Me in London”). Jako ortodoksyjny wyznawca analogu, jeśli tylko mogę, nabywam wydania winylowe. Czy decyzja o finalnie dostępnych formatach w jakich ukazują się Twoje albumy zależy od Ciebie, czy od wydawcy? 



AF: „Meet Me in London” została zmiksowana i zmasterowana w wysokiej rozdzielczości 24bit/192kHz. Jej jakość dźwięku jest niesamowita I szczerze ją polecam.

JP: Skoro poruszyliśmy temat winyli… Jakie masz zdanie na temat obecnie dostępnych formatów audio. Mamy płyty CD, winylowe, badziewne mp3, bezstratne i wysokiej rozdzielczości pliki. Jakie są Twoje osobiste preferencje, który z formatów jest najbliższy Twojemu sercu?

AF: Osobiście uważam, że najlepszą jakość dźwięku oferują winyle, które szczerze kocham. Niestety ze względu na specyfikę mojej pracy nie mam zbyt wiele czasu na relaks w domu. W związku z powyższym używam plików WAV zapisanych na moim komputerze – podróżując niestety nie mogę zabierać ze sobą swoich winyli. Oczywiście możliwość pobierania plików 192kHz jest świetnym rozwiązaniem … jeśli tylko masz odpowiednio duży twardy dysk ;-)

MO: Wielu muzyków uważa, że nie potrzebują wysokiej klasy systemów audio by poczuć siłę muzyki i czuć przyjemność podczas odsłuchu, gdyż doskonale wiedzą co zostało zapisane w nutach. Jaka jest Twoja opinia i jeśli nie jest to tajemnica jakiego systemu używasz na co dzień?

AF: Odkąd posiadam system Naim muzyka nabrała dla mnie całkowicie nowego znaczenia.
 
MO: Po premierze „Sketches of Africa” dużo mówiłeś o swoich afrykańskich inspiracjach, twoim hołdzie złożonym Nelsonowi Mandeli. Pytanie jak postrzegasz przyszłość tego regionu po Jego śmierci. Co stanie się z jego dziedzictwem? Nachodzą Cię czasem jakieś refleksje na ten temat? 



AF: Mandela niezaprzeczalnie pozostawił po sobie wspaniałą spuściznę a jedyne co możemy zrobić to mieć nadzieję, że jego misja będzie kontynuowana poprzez inspirację zarówno dla polityków, jak I zwykłych ludzi, by czynili dobro i potrafili rozwiązywać istniejące między nimi konflikty. Oczywiście posiadam swoje własne obawy, lecz jeśli wykorzystamy choć ułamek dobra, które pozostawił po sobie Mandela będzie to dobra inspiracja dla przyszłych pokoleń.

JP: Na koniec chciałbym opowiedzieć ciekawą anegdotę. Kilkukrotnie podczas warszawskich wystaw Audio Show polski dystrybutor Linna (a wiemy, że Linn i Naim nie są zbyt bliskimi „przyjaciółmi”) pożyczał ode mnie LP „Antonio Forcione Quartet in Concert” 
(Naim Label) ze względu na wirtuozerię dwóch pierwszych utworów, które odtwarzał bardzo, bardzo często. W rezultacie początek płyty stał się praktycznie bezużyteczny, lecz warto było ponieść takie poświęcenie by zredukować „złe fluidy” pomiędzy tymi dwiema markami. Jest to też wspaniały przykład na to jak muzyka (Twoja muzyka) potrafi łagodzić obyczaje.
Bardzo dziękujemy za wywiad i mamy nadzieję na rychłe spotkanie w Polsce.

AF: Cóż za wspaniała historia. Jestem dumny, z faktu, że moja muzyka przyczyniła się do usunięcia istniejących podziałów. Mam nadzieję, że uda mi się w najbliższym czasie odwiedzić Polskę i spotkać się z wami osobiście.

Rozmawiali: Jacek Pazio (JP) i Marcin Olszewski (MO).

 

Pobierz jako PDF