Z dużą dozą pewności większość podobnych do mnie analogowych fraków nie raz i nie dwa w dobrym słowa znaczeniu toczyła zażarte dyskusje dotyczące sposobu przetwarzania sygnału z wkładek gramofonowych MC. To jak wiadomo zazwyczaj niskoprądowe rylce, które w przeciwieństwie do ich mniej zaawansowanych technicznie sióstr MM we wspomnianym temacie można potraktować w dwójnasób. O co chodzi? Już zdradzam. Choć w różnych miejscach naszego kraju określa się to różnie, akurat w aglomeracji warszawskiej mawia się, że szkoły są dwie: falenicka i otwocka. Pierwsza swoimi codziennymi wyborami głosuje za zastosowaniem układów elektronicznych, czyli typowym phonostage-m, zaś druga radzi zastosowanie teoretycznie prostszego konstrukcyjnie, bo opartego o transformator podnoszący poziom sygnału Step-Upa. Można by zapytać, jaki jest problem, jeśli każda ze wspomnianych opcji spełnia swoje zadania? Bierzesz, co masz pod ręką i temat zamknięty. Cóż, jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach, jakimi są plusy i minusy każdej z nich. Jakie i w którym przypadku? Nie będę się rozpisywał, bo to temat rzeka, ale w żołnierskim skrócie w oparciu o moje doświadczenia wygląda to tak. W typowych przedwzmacniaczach gramofonowych MC chodzi o stoczenie ciężkiego, nie zawsze zakończonego wyjściem z tarczą boju ze wzrostem zniekształceń podczas wzmacniania głównego sygnału, natomiast będący substytutem phonostage’a SUT często powoduje pewnego rodzaju uśrednienie dźwięku. A przypominam, że owe problemy i ich skutki wraz ze wzrostem jakości urządzeń tylko się pogłębiają. Jak widać, zabawa z gramofonem – przynajmniej na najwyższym poziomie jakości – nie jest bułką z masłem. Niestety chcąc w to wejść temat trzeba jakoś ogarnąć, dlatego z pewnego rodzaju pomocą ma szansę przyjść Wam dzisiejszy test. Jaki? Otóż będzie to ocena soniczna alternatywy dla używanego przeze mnie typowego przedwzmacniacza gramofonowego, czyli transformatorowy Step Up. Jednak nie byle jaki, gdyż to produkt opisywanego jakiś czas temu na naszych łamach specjalisty od układów analogowych z lampami w tle Zikra Audio – piję do znakomitego przedwzmacniacza liniowego, z portfolio, którego olsztyński dystrybutor Prestige Audio dostarczył do naszej redakcji flagową konstrukcję duńskiej marki Zikra Audio – MC Transformer.
Gdy spojrzycie na serię fotografii, zderzając w wyobraźni naszego bohatera z moim phonostage-m nawet laik zauważy, że jeśli ktoś wybrał będące tematem dzisiejszej recenzji rozwiązanie transformatorowe, oprócz satysfakcjonującej go jakości z automatu dostaje gratis. Chodzi oczywiście o gabaryty obydwu konstrukcji. SUT zawsze jest kompaktowy, zaś naszpikowane skomplikowaną elektroniką przedwzmacniacze gramofonowe w stylu mojego często potrafią wykorzystywać dwie wielkie skrzynki po bagatela 20 kg. każda. Przyznacie, że jest o co powalczyć. Jak zatem prezentuje się duński Step-Up? To jak widać nieduża, wykonana z polerowanej stali skrzynka. Jednak niech nie zmyli kogoś ten fakt, bowiem solidność zastosowanych wewnątrz komponentów sprawia, że ten mały prostopadłościan przekracza wagą 5 kg. Ze swojej strony dodam, iż to bez dwóch zdań bardzo estetycznie wyglądający prostopadłościan, gdyż wszelkie informacje tak w kwestii nazwy marki i urządzenia na awersie oraz opisu przyłączy w tylnej części jej górnej połaci są wytrawione lub wygrawerowane płynną, jedynie delikatnie sygnalizującą swój byt kursywą. Efekt jest taki, że na pierwszy rzut oka na połyskującej powierzchni niczego nie widać, a wszelkie karty Zikra MC Transformer odkrywa dopiero po osiągnięciu odpowiedniej perspektywy spojrzenia. Uwierzcie mi, choć wydaje się to zbędnym zabiegiem, finalnie jest świetne w odbiorze podczas codziennego użytkowania. Gdy ogólną wizję na ubranie trzewi urządzenia mamy opisaną, nie pozostaje nic innego, jak przejście do zaplecza obudowy, aby przybliżyć jego kompatybilność z systemem analogowym. A znajdziemy tam 6 wejść RCA oraz zorientowany centralnie zacisk uziemienia. Dlaczego aż 6? Już objaśniam. Sześć dlatego, że najpierw musimy doprowadzić sygnał z ramienia, co realizują gniazda tuż przy śrubie masy. Następnie wyprowadzić sygnał po stosownym przetrawieniu go przez wewnętrzny transformator gniazdami na zewnętrznych flankach. I jeśli dana wkładka potrzebuje korekty obciążenia w zderzeniu z wewnętrznym trafem – powyżej 100 Ohm temat jest pomijalny, po kontakcie z producentem i zamówieniu czegoś w rodzaju „bitów„ RCA o niezbędnej wartości implementujemy je w wejścia pomiędzy Input, a Output oznaczone jako Load. Przyznacie, że obsługa jest bardzo prosta i jedynym drobnym problemem do rozwiązania jest określenie wartości wtyku dopasowującego fabryczne wartości wkładki do pracy Step-Upa. Tyle ode mnie o ogólnym wyglądzie i procesie dopasowywania urządzenia do pracy w danym środowisku. A jeśli tak, doszliśmy do momentu wspomnienia o jego trzewiach. Te jak bardzo rzadko kiedy z uwagi na unikanie przez producenta zwyczajowego lania wody i zbytniego gloryfikowania swoich dokonań przedstawię Wam w formie przeklejonej z mailingu, bardzo strawnie opisującej budowę wewnętrzną urządzenia odezwy.
„Transformator Step Up.
Ogólnie Zikra utrzymuje w tajemnicy, kto wykonuje transformatory, ale możemy zdradzić, że celem od samego początku było stworzenie step up-a, który dźwiękowo pokona jego referencję w postaci flagowego Kondo, czy Allnic Audio. Transformator dostarczony do testów, to wersja nawijana srebrem – dostępna jest także wersja na bazie miedzi. Obie wersje cechuje specjalny rodzaj nawijania, który sprawia, że są transformatorami Bifilarnymi. Według nas to najlepsze rozwiązanie w transformatorach step-up do gramofonów z wkładką MC. Zastosowanie uzwojenia bifilarnego ma szczególne znaczenie, ponieważ pozwala na maksymalnie czyste i wierne przeniesienie bardzo niskonapięciowego sygnału. Prowadzenie przewodów w sposób bifilarny zapewnia znakomite sprzężenie magnetyczne i minimalizuje indukcyjność, co przekłada się na szersze pasmo przenoszenia, zarówno w zakresie głębokiego basu, jak i subtelnych wysokich tonów. Taka konstrukcja redukuje szumy własne oraz zakłócenia elektromagnetyczne, dzięki czemu sygnał pozostaje wyjątkowo klarowny i naturalny. Dodatkowo uzyskuje się wysoką symetrię uzwojeń, co skutkuje lepszą równowagą kanałów i stabilniejszą sceną stereo. W efekcie transformator z bifilarnym nawinięciem nie tylko poprawia dynamikę i przejrzystość brzmienia, ale także zachowuje spójność fazową dźwięku, co jest kluczowe dla prawdziwie audiofilskiego odsłuchu. Istotną informacją jest również fakt, że przewymiarowany rdzeń robionych na zamówienie transformatorów to czysty Permaloj. Same trafa są w potrójnym ekranowaniu, gdzie dwa pierwsze ekrany to elementy nu-metaliczne, a na końcu jest kapsuła z miedzi”.
Mało, dużo informacji? Moim zdaniem najważniejsze cechy konstrukcji są przywołane, zatem temat potraktowany solidnie i możemy przejść do clou spotkania, czyli opisu brzmienia skandynawskiego MC Transformera.
Zanim przejdę do drobiazgowego opisu przetwarzania sygnału przez SUT Zikry, kilka zdań o moich doświadczeniach z tego typu konstrukcjami. Faktem niezaprzeczalnym jest, że ich podłączenie sprawiało wrażenie osiągania większej spójności brzmienia systemu. Podkręcona dawka energii oraz jakby mniej zbędnych artefaktów w dźwięku w efekcie konsolidacji przekazu dawały poczucie wzrostu namacalności rozgrywających się wydarzeń na wirtualnej scenie. Bez zbytniego wgryzania się w szczegóły, tylko skupienie na emocjach niesionych przez muzykę. Tak było zawsze i za każdym razem pozytywnie to odbierałem, co sprawiło, że nawet kilka lat sam w ten sposób spędzałem czas przy muzyce na bazie czarnej płyty. Niestety do czasu. O co chodzi? Oczywiście o moment, gdy w moim wnętrzu zaczynała odzywać się niestety mocno zdewaluowana przez rozczarowanych swoimi niezbyt udanymi wyborami w dziedzinie konfigurowania idealnego pod każdym względem systemu osobników nazywających siebie melomanami, dusza audiofila. To ona pokazywała wręcz palcem, gdzie coś nie iskrzy. Owszem, było fajnie, ale jeśli chcesz wejść z nagranie bez opamiętania z dwoma wersjami swojego alter ego, fajnie to za mało. Dlatego obecnie używam typowego phonostage’a. Aby spełnił moje wysokie wymagania jakościowe odnośnie dźwięku bardzo rozbudowanego – w samym zasilaniu zastosowano trafa o mocy 200W na kanał, jednak jak to mówią: „cel uświęca środki”. Ale zaznaczam, aby przeskoczyć nawet nie najlepszy, ale choćby dobry Step-Up, trzeba znaleźć bardzo dobre phono, co jak widać na moim przykładzie, mimo końcowego sukcesu nie jest łatwe. A gdy po latach poszukiwań wreszcie mi się udało dobiec do przysłowiowej mety, aby jakiekolwiek urządzenie testowe z tego działu naprawdę dobrze wypadło i przy okazji chciało konkurować z moimi wymaganiami, musi wspiąć się na Olimp. Jak zatem na tle mitycznej góry wypadł duński Step-Up? Czy zagrał dobrze pokonując jedynie kawałek dystansu na szczyt dając dużo frajdy ze słuchania muzyki? Czy może ja pokonał?
Cóż, nie wiem, czy to słabość do tego producenta za znakomite konstrukcje na bazie omijanych przeze mnie obecnie z prozaicznych przyczyn użytkowych lamp elektronowych, ale kolejny raz marka Zikra Audio pozytywnie mnie zaskoczyła. To tak naprawdę manufaktura, jakich wiele miałem u siebie, jednakże za każdym razem jej oferta wymyka się przewidywanym przeze mnie wynikom zostawiając wielu znakomitych producentów z tyłu, co także wydarzyło się i tym razem. Co prawda delikatnie prze-aranżowała estetykę odbioru muzyki w stosunku do mojej codziennej wersji, ale zrobiła to w na tyle ciekawy i nieinwazyjny sposób, że po pierwszym dniu zabawy z tym niepozornym pudełeczkiem zadzwoniłem z tą informacją do także zakręconego na punkcie gramofonów znajomego. Jaki był ów efekt? Pierwszą i najważniejszą obserwacją było pozostawienie oddechu i pełnego rozmachu prezentowanej muzyki na dotychczasowym poziomie. To bardzo ważne, gdyż kolejnym wychwyconym niuansem było minimalne, acz wyraźnie odczuwalne zebranie się dźwięku w efekcie proponując wzrost w pełni kontrolowanej energii. Na szczęście taki ruch w żaden sposób nie wpłynął na szybkość reakcji systemu na zmieniającą się sytuację sceniczną. Zazwyczaj takie działanie ma swoje reperkusje w postaci skrócenia wybrzmień i w ten sposób ściśnięcie się oraz delikatne zaokrąglenie krawędzi dźwięku limitując jego rozwibrowanie oraz wielkość wirtualnego świata w wymiarach szerokości, głębokości i oczywiście, a według mnie przede wszystkim jego wysokości. Nie bez znaczenia jest także częsta w takich sytuacjach utrata efektu niezbędnej do wciągnięcia słuchacza w wir wydarzeń eteryczności kreowanej w przestrzeni pomiędzy kolumnami sceny. Oczywiście Zikra Audio z uwagi na wiedzę jak budować dobre urządzenia znakomicie sobie z tym poradził i rzeczone problemy nie miały racji bytu. A zrobił to na tyle udanie, że w efekcie jego pracy dostałem znakomity drive, który ani krzty nie zaszkodził zapewnieniu muzyce nie tylko pakietu informacji o drzemiącej w niej radości, ale także złożoności tak strony pracy artystów, jak i oddania brzmienia ich atrybutów. Tak tak, nie bez przyczyny złożoność projekcji rozbijam na dwie sfery, gdyż będąc zadeklarowanym audiofilem nie potrafię inaczej, co niestety dla wielu często goszczonych w moim progach konstrukcji jest sporym problemem. Chodzi oczywiście o stawianie na muzykalność przekazu, ale nierzadko kosztem oddania różnorodności energii generowanej przez instrument solo, o pokazaniu kilku na raz z należytą każdemu ekspresją nie wspominając.
Fajnym przykładem jest ogólnie twórczość, ale na potrzeby testu położona na talerz płyta Kena Vandermarka wydana po serii koncertów w krakowskim klubie Alchemia „The Vandermark 5”. I nie chodzi mi o oddanie będącego znakiem szczególnym free-jazzu szaleńczego tempa oraz uderzenia dźwiękiem, bo to potrafi każdy dobry MC Transformer, a ja szukam wybitnego. Po pierwsze chodzi o zróżnicowanie wytwarzanej energii oraz barwy czasem następujących po sobie, a czasem grających razem instrumentów. Mam na myśli różnorodny impuls raz z jego twardością, innym razem miękkością oraz długością i szybkością narastania oraz wygaszania. A po drugie ich specyficzny tembr pozwalający odróżnić je od siebie nawet podczas emitowania identycznego tonalnie dźwięku w tym samym czasie. Zapewniam, poradzenie sobie z tymi aspektami na poziomie bliskim prawdy jest najwyższą sztuką przetwarzania sygnału z wkładki gramofonowej. Jestem przekonany, iż większość pobratymców naszego bohatera taki materiał zagra ładnie, bo barwnie i z energią. Jednak cały problem polega na tym, że gdy przyjrzymy się takiej projekcji bliżej, nagle okaże się, że to ładnie, na dłuższą metę jest właśnie wspominanym przeze mnie na samym początku, oczywiście przyjemnym dla ucha, ale niestety uśrednieniem przekazu. A dobrze skonfigurowany gramofon nie powinien oferować słuchaczowi żadnych ograniczeń. Owszem, wielu w ten sposób, czyli jako dawcę miłego grania go traktuje, ale to nie ma nic wspólnego tym, co nie tylko może, ale powinien prezentować topowy system, do bycia pełnoprawnym uczestnikiem którego tytułowy Skandynaw aspiruje. Na szczęście mocodawca marki Zikra znakomicie to rozumie i w moim odczuciu przy wsparciu doświadczeniem wieloletniej zabawy z tą technologią zaproponował nam w pełni oddający wypisane przed momentem założenia brzmieniowe MC Transformer. Bez problemu radzący sobie z szybkością narastania sygnału, utrzymaniem odpowiedniej barwy dźwięku, ale także, a dla mnie przede wszystkim zróżnicowaniem impulsu każdego instrumentu biorącego udział w danej muzycznej chwili. Jak to mniej więcej wyglądało? Wyobraźcie sobie dwa grające w jednym momencie w innej tonacji saksofony, do tego dodajcie wściekle krzykliwą, bo spierającą się z nimi muzycznie trąbkę, a wszytko w dolnych partiach niech atakuje silna stopa perkusji. Przyznacie, że aby dobrze oddać to szaleństwo, do wykonania jest sporo solidnej pracy z rozdzielczością podania całości na czele. A to nie wszystko, gdyż często w różnych projektach płytowych w ten cały bez rytmu i przewodniej melodii rozgardiasz wtrąca się jeszcze sprężysty i solidnie podbudowany najgrubszymi strunami kontrabas. Też uderza nas energią, jednak inną niż perkusja i dobry set powinien pokazać, że w ogóle pojawił się kontrabas – to raz i, że mimo operowania mocnym uderzeniem robi to w innym zakresie częstotliwościowym i z odmienną specyfiką ataku oraz czasem trwania niż bębniarz ze swoim kotłem – to dwa. Jakieś sugestie? Spokojnie, powiem Wam co zazwyczaj się dzieje. Naturalnie zderzamy się ze ścianą chaotycznego i całkowicie nieczytelnego dźwięku, co dostający baty każdy konstruktor zazwyczaj zwala na słabo zrealizowany materiał. Tymczasem bardzo często tak nie jest, tylko dane urządzenie przyglądając się jego pracy bardzo drobiazgowo pozwala na w najlepszym wypadku pokazanie tego szaleństwa jako miłe, jeśli właśnie nie słabe od strony projekcji. Zikra naturalnie bez najmniejszych problemów wyszedł z wielu takich prób rzucania kłód pod nogi z przysłowiową tarczą. Na tyle przekonująco, że jeśli nie byłbym w posiadaniu obecnego phono, test z pewnością zakończyłby się rozmową o pozostawieniu tytułowego SUT-a na stałe w moim systemie. Jaki jest powód rezygnacji z rozmowy? Czy to oznacza, że można lepiej? Parafrazując klasyka to chyba jasne, że zawsze znajdzie się większa ryba. Jednak uspokajam, różnice pomiędzy tym co mam obecnie, a tym co proponuje Duńczyk są bardzo dyskretne i zamykają się jedynie w innym spojrzeniu na mikrodynamikę dźwięku na jego krańcach. Na tle mojego przedwzmacniacza gramofonowego w tym aspekcie Zikra pokazuje jakby mniej luzu, co przy pełnej kontroli systemu czasem odbierałem jako lekką spinkę przekazu. Ale jak napisałem, to niuanse i jestem świecie przekonany, że jeśli nawet podczas prób byście to wychwycili, biorąc pod uwagę czterokrotność różnicy w cenie obu urządzeń na korzyść Skandynawa, nawet przez moment nie zastanawialibyście się, co wybrać.
Jak widać po ilości tekstu, wyszedł mi zarezerwowany dla targających moimi uczuciami, czyli zjawiskowych konstrukcji długi monolog. Monolog, który mam nadzieję, jasno pokazuje, jak powinien radzić sobie bezkompromisowy Step-Up i co w stu procentach zaprezentował tytułowy Zikra Audio MC Transformer. Czy w takim razie to oferta dla każdego? Moim zdaniem bez najmniejszego naciągania faktów tak. Naturalnie, jeśli udźwigniecie będącą wynikiem unikania kompromisów w procesie powoływania go do życia cenę. Przyznaję, że tanio nie jest. Jednak z drugiej strony, aby typowe, czyli oparte na rozwiązaniach elektronicznych phono zagrało z takim luzem i na ile się da wiernym oddaniem realizmu każdego aspektu muzyki, nie dość, że trzeba długo takiego szukać, to jeszcze z pewnością sporo więcej niż na naszego bohatera zapłacić o rozmiarach obydwu wzmacniaczy sygnału z wkładki gramofonowej nie wspominając. Przekonałem Was? Jeśli jeszcze nie, pozostaje mi tylko jedno, czyli zaprosić zainteresowanych do osobistego starcia z Zikrą. Jednak lojalnie ostrzegam, jeśli jesteście mentalnie przygotowani na zmiany, powrotu do konfiguracji toru analogowego sprzed próby prawdopodobnie nie będzie.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– odtwarzacz CD Gryphon Ethos
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red-Silver
– przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Commander
– końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
– kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
– kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
– IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
– XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
– IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
– kabel LAN: NxLT LAN FLAME
– kabel USB: ZenSati Silenzio
– kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord,
Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC, ZenSati Angel
Stolik: BASE AUDIO 2.
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, QSA Silver, Synergistic Research Orange
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Kuzma XL DC
– wkładka My Sonic Lab Eminent EX
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja: Prestige Audio
Producent: Zikra Audio
Cena: 10 750 €
Dane techniczne
Rekomendowana impedancja wkładek: < 10Ω
Gain (@1kHz): 20dB
Pasmo przenoszenia: 10Hz-100kHz (-2.5dB, +0.5dB)
Waga: 5.1kg