Pomimo wszechobecnej kampanii dotyczącej globalnego ocieplenia, dziwnym zbiegiem okoliczności temperatury za oknem z żelazną konsekwencją trzymają się po ujemnej stronie zera a spodziewana i wieszczona pora deszczowa coraz bardziej przypomina klasyczną białą zimę. W związku z powyższym szkolna dziatwa cieszy się, jak dawno się nie cieszyła, bo w górach białego puchu jest na metry, hipsterstwo reaguje zdecydowanie mniej euforycznie, bo ich gołe, pozbawione skarpetek, kostki lodowaty wiaterek przysposabia do czającego się tuż za rogiem reumatyzmu, a audiofilów … A audiofilów nic tak nie rozgrzewa jak odwieczna święta wojna pomiędzy tymi co kable słyszą i tymi, co ów wpływ uparcie negują i ignorują. Dlatego też w trosce o środowisko i podstępnie chcąc ograniczyć zużycie „czarnego złota” postanowiliśmy podnieść wiadomej części środowiska ciśnienie i niejako przy okazji temperaturę, biorąc na warsztat kolejny zestaw okablowania i to nie byle jakiego, bo USB i Ethernet, a żeby było jeszcze ciekawiej to rodzimego producenta, który nic nie robiąc sobie z lokalnego hejtu od lat świetnie sobie radzi poza granicami naszego polskiego „piekiełka”.
Po nad wyraz gruntownej eksploracji topowej serii Consequence gorlickiej manufaktury Audiomica Laboratory obejmującej wnikliwe testy analogowego IC i przewodu głośnikowego Pearl & Miamen, gramofonowego Thasso, zasilających Allbit i cyfrowych Anort & Pebble przyszła pora na zmianę półki na oczko niższą – Ultra Reference. Jednak w przeciwieństwie do naszych wcześniejszych działań, zamiast od domeny analogowej zaczniemy od cyfry i to w najbardziej „gorącej” – ze względu na popularność wszelakiej maści odtwarzaczy plików i serwisów streamingowych, odmianie, czyli USB i Ethernet – Aura USB i Artoc Ethernet.
Oba przewody oferowane są wzorem starszego rodzeństwa w eleganckich, wyściełanych szarą gąbką drewnianych skrzyneczkach a na czas transportu ich wtyki, oraz mufy zabezpieczone są siatkami z tworzywa sztucznego zapobiegającymi ewentualnym otarciom i zarysowaniom. Mufy są smolisto-czarne a zewnętrzne koszulki utrzymano w eleganckiej perłowej bieli spod której na odcinku od ww. cylindrów do wtyku delikatnie przebijają czerwone akcenty. W porównaniu z Anort i Pebble – odpowiedników z serii Consequence, zmalały nieco przekroje a jednocześnie poprawie uległa wiotkość przewodów, przez co ułożenie ich na zatłoczonym biurku, bądź za dosuniętą do ściany szafką powinno być mniej kłopotliwe. Warto jednak mieć na uwadze, że tuż za wtykami znajdują się jeszcze odcinki koszulek termokurczliwych z nazwą modelu i logotypem producenta.
Aura Ultra Reference zbudowany jest z siedmiu, potrójnie ekranowanych miedzianych przewodów OCC o średnicy 0,81mm każdy, nad którymi pieczę sprawują dodatkowe filtry DFSS i opcjonalne TFSS. Jeśli weźmiemy pod uwagę, iż gorlickie przewody wyposażone są w antystatyczne mufy Acoustic Points z POM-C AP50TM generalnie można odnieść wrażenie, że jeśli nie sam Łukasz, to ktoś równie decyzyjny w Audiomice ma na punkcie walki z zakłóceniami delikatnego hopla i … To szalenie cieszy, bo gdzie jak gdzie, ale właśnie na high-endowych pułapach audio, a właśnie na takich operujemy, dbałość o nawet najmniejsze i pozornie nieistotne detale jest kluczem do sukcesu. Widać to również w konfekcji, gdzie piny wtyków są ze złoconego mosiądzu a korpusy wtyków wydrukowano w technologii 3D.
Zakonfekcjonowany fenomenalnymi wtykami Telegärtnera ze złoconymi pinami Artoc Ultra Reference Ethernet wykorzystuje unikalną geometrię ośmiu przewodników z długo krystalicznej miedzi OCC o czystości N7 i średnicy 0,51mm. Żyły pogrupowane są w cztery potrójnie ekranowane pary a całość spełnia kryteria kategorii 8.1 / klasy I (zakres pracy od 1600 do 2000 MHz). Oczywiście Artoc wyposażono w filtry DFSS umieszczone w antystatycznych mufach z POM-C AP50TM. Jeśli myślicie Państwo, że to zwykły przerost formy nad treścią i zbyteczne cackanie się z ordynarną skrętką, to proszę jeszcze o chwilę uwagi. Gotowi? Otóż o ile przy transmisji TCP / IP błędy sygnału – vide brakujące, lub uszkodzone pakiety danych, można „naprawić” poprzez ponowną wysyłkę, to przesyłane z serwisów streamingowych dane (czyli de facto zdigitalizowany dźwięk) … wyróżnia pojedyncza transmisja pakietowa. Czyli brakujących danych nie można „dosztukować”. Jakieś pytania? Kurtyna.
A jak dedykowani plikograjom tytułowi przedstawiciele serii Ultra Reference wypadają w praktyce? Z niekłamanym zadowoleniem spieszę donieść, iż z zachowaniem firmowej szkoły brzmienia i z cechami bezsprzecznie przywodzącymi na myśl starsze rodzeństwo. Proszę się jednak zbytnio nie ekscytować i nie dzielić skóry na niedźwiedziu licząc w cichości ducha, że wreszcie uda się Państwu mieć dokładnie to samo, co oferują droższe modele, za jedynie cząstkę ich ceny, bo srodze się zawiedziecie. Tu chodzi raczej o cechy atawistyczne, tę samą estetykę i wrodzone podejście do grania jako takiego a nie li tylko przepakowanie potocznie mówiąc drutów w inne wdzianka. O nie, z przykrością muszę Was rozczarować. W Hi-Fi, a High-Endzie w szczególności, „prawie” robi zazwyczaj kolosalną różnicę, przy czym „nieco lepiej” potrafi nad wyraz boleśnie dać o sobie znać przy kasie. Mamy zatem „firmowy” rozmach i iście hollywoodzką dynamikę, jednak podaną w nieco mniejszym wolumenie. Ponadto o ile „dopalenie” w Consequence’ach obejmowało całe słyszalne spectrum, to Ultra Reference’y ową eufoniczną sygnaturę skupiają gównie na średnicy. Nie oznacza to bynajmniej, iż skraje pasma zostały potraktowane po macoszemu, bo nie zostały, lecz uwaga słuchacza kierowana jest w pierwszej kolejności ku „wysyconemu” środkowi. Dzięki temu „kosmetycznemu” zabiegowi nawet tak mało audiofilskie wydawnictwa, jak „Get A Grip” Aerosmith z rozkosznie rozwrzeszczanym Stevenem Tylerem za mikrofonem niezaprzeczalnie wykazują znamiona wyrafinowania. Co ciekawe delikatne obniżenie poziomu jazgotliwości bynajmniej nie osłabia motoryki materiału a wręcz przeciwnie. Dźwięk bowiem pulsuje z niemalże zdwojoną werwą, jest bardziej czytelny, również na samym dole pasma, a jedynie dosaturowanie średnicy nadaje całości bardziej organiczny wydźwięk, który z godnością wieńczy daleka od zaokrąglenia, czy też wycofania góra.
Aby jednak nieco głębiej poznać drzemiący w Aurze i Artocu potencjał warto sięgnąć po repertuar możliwie mało zelektryfikowany, który to warunek w pełni spełnia najnowszy album „Piano Reductions Vol. 2” Steve’a Vaia i Miho Arai, gdzie mamy fortepian i … tylko fortepian. W związku z powyższym tutaj nie ma miejsca na ściemę, nie ma czym zamydlić oczu i Audiomici tego nie robią. Stawiają za to na bliski, bezpośredni przekaz ze świetnym oddaniem tak pogłosu, jak i gabarytu instrumentu, za którym zasiada filigranowa Miho Arai. Jeśli jednak zależy Wam na bardziej spektakularnych efektach przestrzennych, to proponuję nieco rozbudować instrumentarium i sięgnąć po „Bitter-Sweet” Bryana Ferry’ego, by aż po sam czubek głowy zanurzyć się w klimacie Republiki Weimarskiej końca lat dwudziestych minionego wieku. To zupełnie inna, niedzisiejsza estetyka – z jednej strony nieco surowa – utrzymana w kanonie kabaretu i burleski (prawdę powiedziawszy kilka razy zastanawiałem się kiedy gdzieś w oddali odezwie się jeśli nie Liza Minnelli, to przynajmniej Ute Lemper), a jednocześnie magnetycznie melancholijna i romantyczna. Jeśli dołożymy do tego szary, matowy i wyraźnie zmęczony glos Ferry’ego, to bardzo szybko okaże się, iż zamiast próbować za wszelką cenę zrobić z niego amanta o jedwabistym i słodkim tembrze, gorlickie przewody zdecydowanie bardziej będą wolały zaakcentować witalność i namacalność poszczególnych instrumentów, które co i rusz wychodzą przed szereg.
I na koniec jeszcze uwaga natury użytkowej, czyli niejako przypomnienie wniosków z poprzedniej recenzji duetu USB & Ethernet sygnowanej przez Audiomica Laboratory. Otóż pierwszym i zarazem najlepiej słyszalnym krokiem ku audiofilskiej plikowo – streamingowej nirwanie jest zakup przewodu USB łączącego transport (ostatecznie może być to komputer) z przetwornikiem a dopiero później doszlifowywanie i dopieszczanie efektu finalnego kablami ethernetowymi, które swoją obecność sygnalizują zdecydowanie delikatniej. W dodatku warto mieć na uwadze, iż łączówek ethernetowych potrzebować będziemy co najmniej dwóch i w większości przypadków o długości przynajmniej dwóch metrów, bo przecież nikt nie lubi mieć na widoku szumiącego NAS-a (nie mówię o wielce pożądanych rozwiązaniach Lumina, Fidaty, czy próbującego zaskarbić sobie szacunek audiofilów QNAPa HS-453DX), czy też migocącego niczym świąteczna iluminacja Nowego Świata routera. Oczywiście przy stanie posiadania topowego, dzielonego źródła Accuphase’a (DP-950 / DC-950), bądź jemu podobnego np. Esoterica, powyższe dylematy tracą rację bytu, gdyż to właśnie zakonfekcjonowana wtykami RJ-45 łączówka będzie grała pierwsze skrzypce i oszczędności na tym etapie byłyby wielce niestosowne.
Kolejny set okablowania Audiomica Laboratory i kolejny dowód na to, że wyrafinowanie i dojrzałość brzmienia topowych Consequence’ów nie były przypadkiem, lecz zwieńczeniem mozolnych prób i wdrażania kolejnych inkarnacji poszczególnych linii produktowych. Pochodzące z usytuowanej oczko niżej w rodowej hierarchii serii Ultra Reference modele Aura i Artoc są z resztą tego najlepszym przykładem oferując fenomenalne i zbliżone do starszego rodzeństwa brzmienie za nieco ponad połowę cen flagowców.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature)
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³
– Kolumny: Dynaudio Contour 30
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Audiomica Laboratory Pebble Consequence USB; Fidata HFU2; Luna Cables Rouge USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasiilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
Producent: Audiomica Laboratory
Ceny:
Aura Ultra Reference USB: 600€ /0,5m; 700€ / 1m; +100€ kolejne +0,5m
Artoc Ultra Reference Ethernet: 1300€ / 2m; 1550€ / 3m; +250€ kolejne +1m
Dane techniczne:
Aura Ultra Reference USB
Przewodnik: Miedź OCC
Budowa:7×0,81mm/7×0,51mm2 (przekrój)
Średnica przewodu: ~ 7,5 mm
Ekran 1: folia metalizowana o 100% pokryciu
Ekran 2: gęsta plecionka miedziana o 90% pokryciu
Ekran 3: gęsta plecionka miedziana o 90% pokryciu
Mufy antystatyczne: Tak (zespolone z filtrami)
Filtry: DFSS / TFSS (opcja)
Wtyki: USB A/B (z mosiężno-złoconymi pinami)
Artoc Ultra Reference Ethernet
Przewodnik: Miedź OCC N7 solid-core
Budowa: 8×0,51mm/8×0,20mm2 (przekrój)
Średnica przewodu: ~ 7mm
Ekran 1: folia aluminiowa o 100% pokryciu
Ekran 2: folia metalizowana o 100% pokryciu
Ekran 3: wielożyłowy o 80% pokryciu
Filtry: DFSS + mufy antystatyczne/ TFSS + mufy antystatyczne (opcja)
Wtyki: RJ45 Telegärtner (ze złoconymi pinami)