1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Ayre Acoustics KX-8 & VX-8

Ayre Acoustics KX-8 & VX-8

Link do zapowiedzi: Ayre Acoustics KX-8 & VX-8

Opinia 1

Choć Boulder w Kolorado miłośnikom High-endu kojarzy się zapewne głównie z majestatycznymi i ciężkimi niczym dowcip prowadzącego jeden z popularnych teleturniejów urządzeniami Boulder Amplifiers, to warto mieć świadomość, iż w owym, niezwykle malowniczo położonym u podnóża Gór Skalistych mieście siedzibę ma jeszcze duet, wielce zasłużonych audiofilskiej populacji marek – powstałe w 1974 r. PS Audio i założona w 1993 r. Ayre Acoustics. Co ciekawe duet, zarówno naszym czytelnikom, jak i nam samym jest doskonale znany, przynajmniej z widzenia, lecz dziwnym zbiegiem okoliczności jeszcze niegoszczący na naszych łamach. Dlatego też w ramach nadrabiania zaległości i zapełniania białych plam na metaforycznej audio-mapie naszych zainteresowań z niekłamaną satysfakcją pragniemy poinformować, iż dzięki uprzejmości łódzkiego Audiofastu możemy wreszcie podzielić się z Państwem obserwacjami poczynionymi podczas odsłuchów zaskakująco przystępnego cenowo zestawu pre/power Ayre Acoustics KX-8 & VX-8.

Skoro we wstępniaku niemalże jednym tchem wymieniliśmy również bodajże najsławniejszego z całego wspomnianego „tercetu egzotycznego” Bouldera, to niejako już we wstępie części merytorycznej pragnę nadmienić, iż nasz dzisiejszy duet operuje w zdecydowanie bardziej litościwej dla pleców i portfela nabywców pułapie. Potwierdzają to zarówno sesja unboxingowa, powyższa galeria, jak i końcowa tabelka z informacjami natury techniczno-finansowymi, co poniekąd zgadza się z firmowym portfolio, bowiem oba urządzenia należą do podstawowej serii 8 stanowiącej niejako wstęp, przedsionek do bardziej zaawansowanych rozwiązań. Niemniej jednak uczciwie trzeba przyznać, że obie 8-ki prezentują się całkiem zgrabnie a o dostarczonych w czarnej anodzie (dostępna jest jeszcze srebrna) egzemplarzach z powodzeniem można mówić o ponadczasowej elegancji. Ot, klasyczne rozmiarowo aluminiowe korpusy, nieprzeładowane klawiszologią minimalistyczne fronty i wielce akceptowana waga (5,7kg pre i 11 kg końcówka) sprawiają, że śmiało można je uznać za sprzęt dla „normalnych”, nieskażonych audiophilią nervosą, ludzi. Przechodząc do konkretów płyta przednia przedwzmacniacza KX-8 może pochwalić się jedynie obecnością dwóch niewielkich przycisków (lewy – stand-by i prawy – selektor źródeł / nawigacja po menu), nie mniej dyskretnego turkusowo-czarnego wyświetlacza OLED po lewej oraz zestawem dwóch gniazd 3,5mm do połączenia zbalansowanego i pojedynczego dużego Jacka (poł. niezbalansowane) dedykowanym słuchawkom i toczonym pokrętłem głośności w towarzystwie firmowego logotypu po prawej. Z kolei na plecach znajdziemy centralnie umieszczone zintegrowane z komorą bezpiecznika i włącznikiem głównym gniazdo zasilające IEC powyżej którego rozmieszczono dwa gniazda firmowej magistrali AyreLink w towarzystwie sekcji interfejsów cyfrowych przewidzianych w przypadku wyboru wersji rozszerzonej o stosowne moduły (w egzemplarzu testowym nieobecne), oraz poniżej z całkiem rozbudowaną, obejmującą po dwie pary wejść XLR i trzy pary RCA oraz po parze wyjść RCA/XLR sekcję analogową. W zestawie znajdziemy nienachalnej urody pilot zdalnego sterowania.
Co do końcówki VX-8 opis frontu będzie nad wyraz lakoniczny, gdyż Ayre zdecydowało się jedynie umieścić na nim włącznik z niewielką diodą po lewej i swój logotyp po prawej. Podobną oszczędność formy reprezentuje ściana tylna z okupującymi flanki charakterystycznymi, zakręcanymi terminalami Cardasa (wskazane widły), parą gniazd firmowej magistrali AyreLink, gniazdem serwisowym USB, centralnie umieszczonym, zintegrowanym z komorą bezpiecznika i włącznikiem głównym gniazdem zasilającym IEC, oraz symetrycznie rozmieszczonymi wejściami liniowymi RCA/XLR, pomiędzy którymi ulokowano po dwa wyjścia XLR/RCA na subwoofery. Warto również zwrócić uwagę na dwa, umieszczone pod gniazdem zasilania przełączniki – jeden odpowiedzialny za wyjścia subwooferowe mogące dostarczać sygnał mono bądź stereo i drugi, nie mniej istotny – hebelek pozwalający wybrać wejścia RCA, bądź XLR.
Wraz z urządzeniami, oprócz przewodów zasilających, które lepiej zostawić w spokoju w kartonach, czy też wspomnianym pilocie można również znaleźć po trzy niewielkie drewniane klocki, czyli produkowane przez Cardasa Myrtle Wood Blocks, z pomocą których we własnym zakresie warto spróbować „antywibracyjnego tuningu” amerykańskiej elektroniki zastępując nimi firmowe nóżki.
A cóż siedzi w trzewiach naszej tytułowej parki? W telegraficznym skrócie samo dobre, bowiem oba komponenty reprezentują w pełni zbalansowaną, opartą na dyskretnych obwodach topologię bez globalnego sprzężenia zwrotnego. Jak zatem łatwo się domyślić wypada spiąć je ze sobą XLR-ami. Ponadto w przedwzmacniaczu zastosowano zarówno autorską transimpedancyjną regulację głośności CVGT (Continuously Variable Gain Transimpedance) działającą nie na zasadzie tłumienia sygnału przy stałym wzmocnieniu, lecz operowania całkowitym wzmocnieniem, jak i sekcję wyjściową w firmowej topologii „Double Diamond” wraz ze stopniem wzmocnienia „Equilock” minimalizującym wahania napięć na tranzystorach. Podobnie został zaprojektowany stopień wyjściowy we wzmacniaczu mocy, który pomimo dość mało zobowiązującej wagi nie dość, że posiada w pełni liniowe, oparte na trafie EI i pokaźnej baterii (po 16 Nichiconów na kanał) niewielkich kondensatorów zasilanie, to jak Bozia przykazała bazuje na klasycznych, bipolarnych tranzystorach (po cztery pary na kanał), a więc pracuje w układzie push-pull w klasie AB. Osoby zaniepokojone brakiem widocznych radiatorów a tym samym podejrzewające VX-8 o obecność jakiegoś wiatraczka spieszę uspokoić, iż chłodzenie układu jest w pełni pasywne, gdyż rolę radiatora/ów przejmuje korpus urządzenia, do którego bezpośrednio przymocowano ww. tranzystory.

Może to dziwnie zabrzmi, ale od pierwszych taktów „Thirteenth Step” A Perfect Circle zestaw Ayre Acoustics KX-8 & VX-8 przywodził mi na myśl, przynajmniej pod względem motoryki i plastyki, gładkości przekazu firmowe brzmienie elektroniki NAIM-a, jak chociażby goszczącego u nas jakiś czas temu seta NSC-222 & NAP-250 & NPX-300. Co prawda w przeciwieństwie do Brytyjczyków, amerykański duet faworyzował głębokość a nie szerokość sceny, jak i z większym pietyzmem, nie ograniczając się li tylko do pierwszego planu, odwzorowywał bryły źródeł pozornych, ale timing i pulsującą rytmiczność z powodzeniem można było uznać za wspólny mianownik obu propozycji. Podobnie oceniam pewną atłasową gładkość faktur sprawiającą, że pomimo wysoce zadowalającej rozdzielczości nie sposób określić brzmienie Ayre mianem analitycznego, czy też jasnego. Oczywiście, na sypiącymi sybilantami i bezlitośnie smagających operującą na granicy przesteru górą, jak daleko nie szukając black-metalowy „Enki” Melechesh powinniśmy owe anomalie usłyszeć, gdyż amerykański zestaw serwowany mu wsad różnicuje nad wyraz pieczołowicie i nie boi się mówić prawdy, jaka by ona nie była, prosto w oczy, ale sam z siebie ani owych cech nie uwydatni, ani nie wskaże jako dyskwalifikujących dane nagranie. Co ciekawe, pomimo mało imponującej, przynajmniej na papierze, mocy Ayre nie boi się ani gęstych i zawiłych aranżacji („IHSAHN” Ihsahn), ani piekielnie szybkich i połamanych temp, a i z wielkimi składami symfonicznymi („Mahler: Symphony No. 6 in A Minor” Concertgebouworkest pod batutą Bernarda Haitinka) jest za pan brat. Jest to o tyle warte uwagi, że niezależnie od poziomu głośności, jak i repertuaru amerykański duet nie tylko skupia się na wykonawcach, co jakby nie patrzeć jest oczywiste, lecz również pamięta o budowaniu właściwej miejscu nagrania aury pogłosowej, więc nie tylko nie narzuca własnego punktu widzenia, lecz wiernie odwzorowuje charakterystykę akustyczną lokum artystów goszczącego. Dlatego też w trakcie testów sięgałem po repertuar o ponadprzeciętnym udziale owej składowej niezwykle intensywnie eksploatując zarówno nasz dyżurny „Monteverdi – A Trace of Grace” Michela Godarda, jak i nie mniej magiczny „Antiphone Blues” Arne Domnérusa, które urzekały swobodą i brakiem jakiejkolwiek wyczynowości – bez sztucznego powiększania i bolesnego na dłuższą metę przesadnego konturowania źródeł pozornych. Brzmiały po prostu naturalnie i prawdziwie, dyskretnie eliminując pozornie niewidzialną barierę pomiędzy słuchaczem a wykonawcą.

Zarówno na amerykańskie standardy, jak i zawartość portfolio samego Ayre Acoustics tytułowy zestaw pre/power KX-8 & VX-8, przynajmniej pod względem swej aparycji, prezentuje się nad wyraz kompaktowo i co tu dużo mówić skromnie. Wystarczy jednak wpiąć go w system, okablować XLR-ami, zapewnić wysokiej próby przewody zasilające (szczególnie końcówce mocy), by po uruchomieniu całej maszynerii ze zdziwieniem odkryć, że tak naprawdę nie tylko nie ma się do czego przyczepić, co po prostu to, co dobiega naszych uszu jest zaskakująco wysokiej próby tak pod względem dynamicznym, jak i zwykłej muzykalności. Dlatego też zależnie od wybranego repertuaru w jego towarzystwie możemy poczuć się bądź to jak na stadionowym koncercie gigantów rocka, bądź jedynie rozkoszować się na kanapie kojącymi dźwiękami.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II + 2 x bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Blue
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: AudioSolutions Figaro L2 + Solid Tech Feet of Balance + zwory ZenSati Angel
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: WK Audio TheRay Speakers + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Furutech Evolution II Power; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: QSA Red + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super6 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody Ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Patrząc na nasze dość bogate portfolio testowe z lekkim zaskoczeniem można zapytać, dlaczego dopiero dzisiaj tytułowy podmiot ma swoje pierwsze pięć minut na naszych łamach. Pochodzi zza wielkiej wody, co jest dla nas zawsze nobilitujące do bliższego zapoznania się, dość dobrze rozpoznawalny, co powinno wzmóc chęć testową konfrontację z nami, a mimo to dotychczas nie mieliśmy szansy na bliższe spotkanie. Oczywiście jak to zazwyczaj bywa, prawdopodobnie prawda leży po środku, czyli my zbyt rzadko o niego monitowaliśmy, a opiekun marki miał nieco inne plamy. Na szczęście w myśl przysłowia „co się odwlecze …” wreszcie nadszedł czas na skrzyżowanie szpad. Z czym? Zapewniam, z czymś bardzo ciekawym w postaci dzielonej sekcji wzmacniającej pre-power, dystrybuowanej przez łódzki Audiofast amerykańskiej marki Ayre Acoustics KX-8 & VX-8. Jak się sprawdził i czy obronił status solidnego produktu zza oceanu? Te kwestie postaram się rozwinąć w kilku kolejnych akapitach.

Dostarczone do nas konstrukcje spod znaku Ayre będąc urządzeniami dedykowanymi do współpracy ze sobą w ramach tej samej linii produktowej naturalną koleją rzeczy do skrycia układów elektrycznych z drobnymi zmianami wykorzystują tę samą gabarytowo i w wielu aspektach wizualnie obudowę. To w obu przypadkach wykonana z aluminiowych blach prostopadłościenna skrzynka z grubym plastrem glinu w funkcji frontu. Jeśli chodzi o aspekty odmienności opisywanych konstrukcji, naturalnie w pierwszej kolejności nieco inaczej wykończono awers oraz wyposażono tylne panele przyłączeniowe. Ten pierwszy w przypadku przedwzmacniacza w centralnej części ozdobiono poziomym zagłębieniem, gdzie znajdziemy kilka przycisków funkcyjnych, diodę informująca o stanie urządzenia, wyświetlacz, gniazda serwisowe, gniazdo słuchawkowe oraz dużą gałkę wzmocnienia sygnału. Jeśli chodzi o końcówkę mocy, jej front-panel nacięto poziomo dwoma cienkimi podfrezowaniami i uzbrojono jedynie w znajdujące się z lewej flanki okrągły włącznik i tuż obok diodę sygnalizująca pracę. Kreśląc kilka informacji o tylnych panelach, pre spełniając dla wielu bardzo istotne założenia konstrukcyjne zastosowania pełnego zbalansowania sygnału audio może pochwalić się wejściami analogowymi w standardzie 2 x XLR i 3 x RCA, po jednym wyjściu w tych samych wersjach, serwisowym gniazdem USB, dwoma terminalami LAN jako AyreLink, gniazdem zasilania oraz włącznikiem głównym. Końcówka mocy zaś jest ostoją wejść sygnału w wersji XLR i RCA, takich samych wyjść na subwoofer, pojedynczych zacisków kolumnowych Cardasa i identycznym jak w pre liniowym zestawem gniazda zasilania wraz z włącznikiem oraz bezpiecznikiem. Jeśli chodzi o zapewnienie ilości mocy, według informacji producenta VX-8 jest w stanie zapewnić 100W na kanał przy obciążeniu 8 Ohm i 170W przy 4 Ohm. Oczywistością jest także fakt dołączania w komplecie z przedwzmacniaczem systemowego pilota zdalnego sterowania.

Jak zagrał nie dość, że dzielony, to jeszcze w pełni zbalansowany z wykorzystaniem układów dyskretnych, pozbawiony globalnego sprzężenia zwrotnego Amerykanin? Zanim o tym, małe wytłumaczenie sytuacji z serii moich fotografii, na których podłączyłem Ayre kablami RCA. To była końcowa konfiguracja, aby sprawdzić słuszność poprowadzenia sygnału dwoma ścieżkami. I muszę powiedzieć, że w sensie potraktowania sygnału w sposób rozdzielony na dwie drogi gra była warta świeczki. Zestaw KX-8 i VX-8 nawet w połączeniu ze zdjęć bez problemu prowadził moje wielkie kolumniszcza nie zgłaszając przy tym jakichkolwiek problemów. Oferował dobrze schodzący i o dziwo nieźle kontrolowany bas, odpowiedni poziom nasycenia średnicy przy czytelnej kresce rysującej źródła pozorne i niezłe oddanie górnych rejestrów. Na tyle fajnie to wypadło, że gdybym nie zaczął od XLR, ten test mógłbym oprzeć o połączenie RCA. Jednak na szczęście zacząłem od teoretycznie zalecanego i dzięki temu wiem, co pomijając tę konfigurację bym stracił. A straciłbym jeszcze lepszą artykulację ataku i wybrzmiewania nawet najtrudniejszych kaskad sonicznych, co było feedbackiem poprawy rozdzielczości górnego zakresu. Kolokwialnie mówiąc przekaz był po prostu bardziej czysty i dzięki temu dźwięczniejszy, co w efekcie podkręcało drive oraz bezpośredniość oraz namacalność odbioru muzyki. Naturalnie nie był to zastrzyk energii na równi z posiadanym przeze mnie 200 kg piecem, ale muszę przyznać, że ten niepozorny, bo nie dość, że mały, to jeszcze niedrogi zestawik dzielonego wzmocnienia dawał mi wiele nieoczekiwanych podczas aplikacji w tor pozytywnych emocji.
Dobrym przykładem na utrzymanie tempa i odpowiedniego impulsu energii może być muzyka formacji Metallica z chyba najbardziej uwielbianego przez fanów krążka „Master of Puppets” na przykładzie noszącego ten sam tytuł utworu. Mocne gitary, szybka stopa i akcentowanie przerywaniem gry przez cały skład tytułowego słowa Master nie robiły na Ayre żadnego wrażenia. Było mocno, szybko, konturowo i z niezbędnym uderzeniem. I co ciekawe, gdy w dalszej części tego samego utworu do głosu dochodziły na przemian raz melodyjne, a za moment twardo wdrażające w życie agresję grania popisy artystów, system fajnie różnicował ich estetykę. Chodzi mi głownie o na przemian pokazywanie zaskakującej melodyjności i odpowiedniej drapieżności gitarowych riffów. To dobitnie pokazało, że Jankes zdawał się nie mieć żądnych ograniczeń w dozowaniu emocji w zależności od zamierzeń artystów. A najważniejsze, że nie był monotonny, co zabiłoby zawartego w muzyce buntu. Po prostu zachowywał się stosownie do sytuacji wymaganej przez włożony do odtwarzacza muzyki.
Jeśli mówimy zaś o muzyce pełnej uduchowionych emocji zestaw Ayre także umiejętnie wykorzystywał swoje atuty dobrego rysunku i energii dźwięku. Weźmy na tapet choćby płytę Marcin Wasilewski Trio wespół ze światowej klasy trębaczem Joe Lovano „Homage”. Wszyscy wiemy, jak istotne w tego typu w dużej mierze solowych popisach jest dobre utrzymanie ostrości rysunku źródeł pozornych na wirtualnej scenie. Te jak wspominałem, u Amerykanina były na wysokim poziomie, co pozwalało z wielką przyjemnością napawać się tak wirtuozerią pracy muzyków, jak i kreowaniem ich poczynań na wzorowo zabudowanej w kwestiach szerokości i głębokości scenie. Muzyka w teorii powolna, jakby od niechcenia się snująca, jednak sposób jej prezentacji był na tyle hipnotyczny, że nie zauważyłem, gdy dobiegł do końca ostatni zarejestrowany na niej utwór. Mam tę pozycję na dwóch formatach – CD i winylu i muszę przyznać, że mimo osobistych tendencji do wybierania do odsłuchu tego krążka tego drugiego formatu, to co zaproponował testowany zestaw wzmocnienia było naprawdę wysokiej próby. A niby taki niepozorny, bo i skromnych rozmiarów i jak na oferowane brzmienie nieprzyzwoicie tani.

Jak spuentuję dzisiejszą sesję testową? Powiem tak. Nasi bohaterowie są na tyle uniwersalni w swym działaniu, że moim zdaniem, jeśli nie będziecie szukać tak zwanej dziury w całym, czyli próbować na siłę spełnić zbyt wyimaginowanych w duchu oczekiwań, będą w stanie zaspokoić potrzeby sporej grupy audiomaniaków. Grają z dobrym drive-m, bez problemu prowadzą wymagające kolumny i potrafią dozować ilość zależnych od słuchanego rodzaju muzyki artefaktów. Czegóż chcieć więcej? Oczywiście zawsze można podnieść poprzeczkę, ale nie zdziwię się, gdy przy małym skoku jakości będzie to okupione znacznie większymi wydatkami. A wówczas automatycznie nasuwa się pytanie, czy jest w tym jakiś większy sens.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– odtwarzacz CD Gryphon Ethos
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red-Silver
– przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Commander
– końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
– kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
– kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
– IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
– XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
– IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
– kabel LAN: NxLT LAN FLAME
– kabel USB: ZenSati Silenzio
– kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord,  Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC, ZenSati Angel
Stolik: BASE AUDIO 2.
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, QSA Silver, Synergistic Research Orange
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: Audiofast
Producent: Ayre Acoustics
Ceny:
Ayre Acoustics KX-8: 34 380 PLN; + 7 930 PLN opcja DAC (AES/EBU, S/PDIF, Optical); + 4 230 PLN opcja USB; + 5 290 PLN opcja USB2; + 5 290 PLN opcja NET (Roon Ready); + 7 930 PLN opcja NET2 (Roon Ready, Tidal Connect)
Ayre Acoustics VX-8: 37 020 PLN

Dane techniczne
Ayre Acoustics KX-8
Wejścia liniowe: 2 pary XLR; 3 pary RCA
Wyjścia analogowe: para RCA; Para XLR
Wejścia cyfrowe (opcja): 2 x USB-A (host), USB-B audio; AES/EBU; coaxial; 2 x optyczne; Ethernet
Wyjście cyfrowe: Zegarowe
Max. napięcie wejściowe: 4 Vrms RCA; 8 Vrms XLR
Napięcie wyjściowe: 2 Vrms RCA; 4 Vrms XLR
Impedancja wejściowa: 1 MΩ RCA; 2 MΩ XLR
Pasmo przenoszenia: DC – 250 kHz
Pobór mocy: 40W w trybie jałowym; 60W w trybie pracy
Wymiary (S x G x W): 44 x 33 x 11.5 cm
Waga: 5,7 kg

Ayre Acoustics VX-8
Wejścia: para RCA; para XLR
Wyjścia (subwoofer): 4,5 Vrms XLR x 2; 2,25 Vrms RCA x 2
Moc wyjściowa: 2 x 100W / 8Ω; 2 x 170W / 4Ω
Impedancja wejściowa: 1 MΩ RCA; 2 MΩ XLR
Pobór mocy: 60W w trybie jałowym
Wymiary (S x G x W): 44 x 33 x 11.5 cm
Waga: 11 kg

Pobierz jako PDF