1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Dyrholm Audio Vision NCF Series

Dyrholm Audio Vision NCF Series

Link do zapowiedzi: Dyrholm Audio Vision NCF Series

Opinia 1

Jeśli ktoś patrząc na tytuł, jak i przyglądając się poniższej galerii ma nieodparte uczucie déjà vu, to … bardzo słusznie, gdyż niemalże dokładnie rok temu „duńskie wizje”, czyli Dyrholm Audio Vision u nas gościły. Czas jednak w miejscu nie stoi, co swojego czasu nader zgrabnie ujął Heraklit z Efezu w formule „Panta rhei”, John Dyrholm spokojnie w miejscu usiedzieć nie może, więc koniec końców uznał, że warto wziąć pod lupę flagowe modele sygnowanego przez siebie okablowania i nieco je podrasować. Tym oto sposobem skandynawskie portfolio wzbogaciło się o linię Vision NCF a my, dzięki uprzejmości Prestige Audio – dystrybutora marki, zyskaliśmy możliwość nausznej weryfikacji sensowności owych udoskonaleń.

Wracając do wspomnianego we wstępniaku wrażenia swoistej powtórki z rozrywki wypada wspomnieć, iż co do ewentualnej identyczności starej i nowej odsłony Vision, to wcale nie jest ona taka oczywista, lecz co najwyżej pozorna i w dodatku czysto umowna – wynikająca z zachowanej firmowej nomenklatury. O ile bowiem dość zgrzebne pasiaste koszulki zewnętrzne pozostały bez zmian, to już aluminiowe mufy zmieniły umaszczenie z połyskliwej czerni na satynową szarość znaną z serii Draco. Do tego dochodzi oczywista zmiana konfekcji, więc w łączówkach XLR zamiast ETI Kryo mamy Furutechy CF-601M NCF/CF-602F NCF, w głośnikowcach ETI Kryo zastąpiły CF-201 NCF(R) a w zasilających 48-ki ustąpiły miejsca topowym 50-kom (FI-50 NCF(R) / FI-50M NCF(R)). Jak się jednak okazuje oprócz tego, co gołym okiem widać zmiany sięgnęły znacznie głębiej, gdyż zmodyfikowano wewnętrzną strukturę flagowych przewodów. Jak to jednak w Dyrholmie bywa bardziej szczegółowe informacje są mocno reglamentowane, więc miłośnicy domorosłych „kopii bezpieczeństwa” muszą zadowolić się jedynie kontrolowanymi przeciekami, iż w roli przewodników wykorzystano miedź UPOCC (Ultra Pure Ohno Continuous Cast) a izolację wykonano z niebielonej bawełny. W zależności od typu i przeznaczenia danego przewodu wiązki przewodzące wykonywane są z 1-44 miedzianych żył. Przykładowo w każdym głośnikowym przebiegu (przewody głośnikowe są osobnymi bytami, więc w skład pojedynczego kompletu wchodzą 4 szt.) mamy trzy wiązki po 8 żył każda, przy czym dochodzi jeszcze ekran z cynowanej miedzi, który można, z pomocą widocznych na zdjęciach cienkich drucików dodatkowo uziemić, do czego nieco uprzedzając fakty szczerze namawiam. Z kolei w łączówkach XLR w każdym z przewodów znajdziemy trzy pojedyncze żyły i znany z głośnikowców ekran z cynowanej miedzi. Najwięcej dzieje się jednak w przewodach zasilających, gdzie żyły robocze są wiązkami złożonymi z 44 przewodników z miedzi UPOCC a PE (uziemiający) z 34 żył z posrebrzanej miedzi OFC.
Pod względem ergonomii duńskie przewody można uznać za wysoce akceptowalne, choć końcówki głośnikowców mogły by być nieco bardziej wiotkie a i podpinanie D-klasowej „wydmuszki”, bądź innego, chodzącego w wadze muszej urządzenia, zasilającym Visionem może wprawić je w nieoczekiwany stan lewitacji.

Może bardziej biżuteryjna konfekcja i ingerencja w wewnętrzna strukturę przewodów tłumaczą zauważalny wzrost cen, jednak nas przede wszystkim interesuje fakt, czy Vision NCF wnoszą cokolwiek do tego, co pokazały ich poprzednie wersje. I po kilkutygodniowej zabawie duńskim okablowaniem śmiem twierdzić, iż nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ba, nie mi wyrokować jak intensywnie swe piętno odcisnęły zmiany natury anatomicznej, ale przesiadkę na topową konfekcję Furutecha słychać bardzo wyraźnie. Do miło wspominanej elegancji i dystyngowania prezentacji doszła bowiem ożywcza świeżość i silniej zaakcentowana rozdzielczość. Całe szczęście używany w pierwszej rundzie „ID” Anny Marii Jopek, choć zabrzmiał bardziej rześko, to nadal operował po bezpieczniejszej stronie mocy skupiając się raczej na swobodzie oraz napowietrzeniu prezentacji aniżeli utwardzaniu i podkreślaniu sybilantów. Dlatego też chociaż słychać więcej i z większym oddechem, to nadal nie ma mowy o nawet najsłabszych oznakach szklistości. Jednak w ramach utwierdzenia się w powyższych obserwacjach sięgnąłem jeszcze bo dalece bardziej brutalny, suto podlany orientalną estetyką (chłopaki pochodzą z Jerozolimy) black-metalowy „Enki” Melechesh. Najdelikatniej rzecz ujmując nie jest to „wystawowo-prezentacyjny” materiał dla ceniących spokój i mało absorbujące dźwięki słuchaczy. Mówiąc wprost mamy wielce wybuchową mieszankę arabskiej jazgotliwości z metalową bezpardonowością, przy których radosna twórczość np. Megadeth brzmi jakby Dave i jego ferajna pisali kawałki do hotelowych foyer i wind. Jest ciężko, piekielnie szybko i chropawo jakby sam Szatan gwoździe żuł. I tak właśnie z Dyrholmami w torze ów materiał brzmi, jednak duńskie przewody trzymają się faktów i nawet przez moment nie próbują wyjść przed szereg, czy to jeszcze podkręcając tempo, czy też dorzucając od siebie garść, albo dwie szorstkiego granulatu, więc choć Ashmedi nadal brzmi jak „skrzeczący Critters”, to zarazem nie ma się wrażenia jakby jego wokal został nie dość, że podwyższony, to i przyspieszony. Ot, po prostu taką estetykę na ten krążek wybrał, po takie a nie inne efekty sięgnął i tyle.
O ile jednak zarówno łączówki, jak i głosnikowce stawiają na możliwie pomijalną ingerencję w transmitowany sygnał dyplomatycznie schodząc na drugi plan i starając się „zniknąć” z toru, o tyle wpięcia zasilającego Vision NCF Series Power nie da się nie zauważyć. Nie dość bowiem, że jego pojawienie się w systemie przynosi wielce miły uszom zastrzyk energii i drajwu, to dodatkowo tytułowy Duńczyk z zaskakującą werwą bierze się za dyscyplinowanie basu. Najniższe składowe zyskują na zróżnicowaniu i sprężystości a pewne ich utwardzenie sprawia, że ewentualne poddudnienia i sklejanie się poszczególnych dźwięków podczas najbardziej karkołomnych blastów i pracy podwójnej stopy śmiało możemy uznać za niebyłe. Jak się okazuje, niejako mimowolnym beneficjentem takiej sygnatury staje się wszelakiej maści klasyka (vide „Vivaldi: Arsilda” Andrea Marcon / La Cetra Basel), gdzie dodatkowa precyzja definiowania źródeł pozornych sprawia, że aparat wykonawczy choć nadal stanowi koherentny organizm cieszy tak oko, jak i ucho bardziej oczywistą złożonością.

Choć pesymiści i malkontenci twierdzą, że lepsze jest wrogiem dobrego i jak coś się polepszy, to się po …, no mniejsza z tym co, to najnowszą inkarnację Dyrholm Audio Vision z dopiskiem NCF inaczej aniżeli w kategoriach ewolucji, a więc zmiany na wskroś pozytywnej odebrać nie sposób. Dźwięk aktualnych „wypustów” zachowuje bowiem wszelkie walory soniczne swoich protoplastów, lecz okrasza je dodatkową porcją rozdzielczości i blasku, które na dobrą sprawę jedynie w nazbyt analitycznych, czy wręcz jazgotliwych systemach mogą być problematyczne. Reszta audiofilskiej populacji spać może jednak spokojnie i decydując się na zakup flagowych Dyrholmów niejako z automatu sięgać po ich wersje NCF.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II + 2 x bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Blue
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: AudioSolutions Figaro L2 + Solid Tech Feet of Balance
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: WK Audio TheRay Speakers + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: QSA Red + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super6 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody Ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Myślę, że nikt nie będzie specjalnie oponował, gdy z mojej strony padnie stwierdzenie, iż Dania produktami audio stoi. I bez znaczenia jest, co każdy z Was zgadzając się ze mną ma na myśli, gdyż przywołany land jest specjalistą w każdym segmencie naszej zabawy. Czy to elektronika, kolumny, akcesoria, czy okablowanie, wszędzie ma swoich znakomitych przedstawicieli. Konkrety? Wybaczcie, mniemam, że to wręcz elementarz nawet początkującego adepta obcowania z muzyką w najlepszej jakości odtwarzania, dlatego z szacunku do Was wspomnę tylko o dzisiejszym, naturalnie zgodnie ze wstępniankowym wywodem duńskim wytwórcy. A będzie to znany z testów na naszych łamach producent okablowania Dyrholm Audio. Niestety dla nas i prawdopodobnie dla zadowolonych użytkowników konstrukcji tego podmiotu to ostatnie podejście do jego portfolio, gdyż tym razem dzięki olsztyńskiemu dystrybutorowi Prestige Audio na testowy tapet trafił zestaw okablowania – dwie sieciówki, sygnałówka XLR i głośnikowy – z flagowej serii Vision NCF. Jak zaznaczyłem, to na chwilę obecną finał spotkań z tą marką, dlatego bez względu na fakt poszukiwania lub nie okablowania do swojego systemu warto jest poświęcić kilka minut na zapoznanie się garścią poniższych, skądinąd ciekawych spostrzeżeń.

Jak i z czego skonstruowane są tytułowe kable? Idąc za informacjami producenta przewodnik w głośnikowym oparto o wysokiej czystości miedź UPOCC. Na każdy przebieg sygnału składają się 24 cienkie druciki skręcone według firmowego splotu. Jak to zwykle u Dyrholma bywa, wszystkie magistrale sygnałowe zostały zabezpieczone przed korozją i otulone włóknem bawełnianym. Przeciwdziałając szkodliwym zakłóceniom każdy przewodnik jest ekranowany, a jako ciekawostkę i sam się o tym nausznie przekonałem, dzięki stosownym kabelkom ekran można uziemić. Jeśli chodzi o terminację, do tej roli wykorzystano najnowsze złącza NCF japońskiego Furutecha.
Kreśląc kilka zdań o kablu sieciowym wiemy, iż podobnie do głośnikowego jako przewodnik wykorzystuje miedź UPOCC, a liczba pojedynczych drucików jest nie mniejsza niż 44 szt w jednej linii sygnałowej. W służbie optymalizacji jakości brzmienia jako ochrona przed zakłóceniami uziemienie oparto o 34 druciki tym razem z posrebrzanej miedzi OCC. Standardowo jak u poprzednika materiał przewodzący zabezpieczono przed korozją i otulono włóknami z bawełniany. Na koniec całość zaekranowano i uzbrojono w topowe wtyki Furutecha serii NCF.
Jeśli chodzi o sygnałówkę XLR, niestety w temacie konstrukcji producent na stronie nie był już tak wylewny, ale spokojnie możemy zakładać użycie identycznego przewodnika, czyli miedzi UPOCC, zabezpieczenie go przed korozją, otulenie włóknami bawełnianymi, oraz wykorzystanie wtyków spod znaku flagowych modeli Furutecha NCF. Naturalnie jedną zmianą będzie ilość drucików w każdej z żył, jednak nie jest to aż tak istotne dla końcowego klienta, aby bić na przysłowiowy alarm z powodu unikania podawania konkretnych rozwiązań, dlatego unikając szukania problemu tam gdzie go nie ma, przejdźmy do opisu brzmienia opisanego zestawu okablowania.

Co wydarzyło się po zastąpieniu mojej zbieraniny kabli testowanymi Duńczykami? Jedno jest pewne, rzeczona seria zasłużenie zajmuje szczytowe miejsce w cenniku. A to dlatego, że tak naprawdę stanowi zbiór wszystkich zalet tańszych modeli. A powodem do takiej opinii jest fakt znakomitej prezentacji zakresu niskich tonów, namacalnej średnicy i dźwięcznej góry pasma akustycznego. Dokładniej? Proszę bardzo. Seria Vision NCF bardzo czytelnie, czyli z dobrym, bo zebranym w sobie kopnięciem bez najmniejszego problemu radzi sobie z najbardziej karkołomnymi przebiegami interwałami w sekcji basu. W centrum, czyli bardzo wrażliwym dla nas zakresie efektywnie dozuje wagę, barwę i pakiet informacji tak w szaleńczych, jak i romantycznych projektach muzycznych. Zaś wysokie tony tak jak lubię są zjawiskowo żywe i dźwięczne, dzięki czemu muzyka przez cały czas tryska radością. I gdy wydawałoby się, że podczas głośnego słuchania z panowaniem nad dobrym podaniem dźwięku może być różnie, zapewniam, wymieniony zbiór aspektów sonicznych jest tak fajnie skorelowany, że nawet mocno przekraczające średnie dawki decybeli sesje odsłuchowe nie to, że dawały radę, ale wręcz nie nosiły choćby śladowych tendencji do nadpobudliwości. Oferowały za to spektakl przez duże „S” i to bez względu na lądujące w odtwarzaczu płyty. Z jednej strony dostawałem pełny wgląd w nagranie, a z drugiej cały czas przekaz oferował niezbędną dla konkretnej płyty muzykalność. Oczywiście tę ostatnią inną dla mocnego rocka, a inną dla wokalistyki, czy jazzu.
Aby pokazać wagę ostatniej zalety, jako pierwszy przykład weźmy kultowy krążek formacji Metallica „Master Of Puppets”. To znane wszystkim fanom tego typu muzyki szaleństwo w najczystszej postaci, które za sprawą dobrego dozowania nasycenia dźwięku, ale też dzięki dobrej kontroli basu bez utraty szybkości narastania sygnału, nie straciło niezbędnego pazura. Był drive, nieprzewidywalne zmiany tempa, a także odpowiednio podana waga instrumentów, co pozwalało mi zatopić się w tym materiale praktycznie z marszu. Bez zwyczajowej akomodacji słuchu, co często ma miejsce po zmianie okablowania z nieznaną mi, będącą firmowym znakiem szczególnym, ale jednak stawiającą na dziwne aspekty manierą grania, tylko natychmiast po wciśnięciu przycisku Play. Było wszystko, uderzenie pełnego składu, mocne riffy wioseł i agresywna wokaliza frontmena, co udowodniło, że nawet w nie do końca idealnie zmasterowanym materiale muzycznym da się fajnie podkręcić esencjonalność spektaklu muzycznego, ale przy tym nie utracić najważniejszych dla niego akcentów.
Nieco inaczej, a nawet wprost odwrotnie od strony agresji, ale z podobnym feedbackiem odbioru wypadła płyta Diany Krall „The Girl in The Other Room”. Celowo w kontrze do rocka wziąłem tę jazzującą panią, gdyż swoim głosem pozwalała zweryfikować plastykę i homogeniczność przekazu, a obsługiwanym przez siebie fortepianem dać możliwość przyjrzenia się budowaniu realiów jego brzmienia od dosadności w dolnym pasmie, po ogólną dźwięczność przez środek do samej góry. W efekcie aplikacji tego krążka tym razem zamiast na tryskający artefaktami spod znaku ADHD popis rockowy, wybrałem się na sesję nagraniową kojących moje skołatane serce skrajów jazzu. Dzięki odpowiedniemu nasyceniu średnicy, dźwięczności dających efekt swobody budowania realiów wirtualnej sceny najwyższych rejestrów oraz pełnych energii, ale z dobrą krawędzią niskich tonów, fortepian brzmiał z jednej strony dostojnie, a z drugiej filigranowo w rozumieniu fajnego rozwibrowania i długiego zawieszenia w eterze poszczególnych impulsów sonicznych. Muzyka płynęła, a ja zdawałem się być oderwanym od rzeczywistości. Na tyle, że z tego stanu wyrwał mnie dopiero powrót lasera do stanu zero. Czy czułem zaskoczenia takim obrotem sprawy? Nic z tych rzeczy. Jak wspominałem na samym początku, seria Vision NCF Dyrholm-a to zbiór zalet znanej mi od podszewki reszty konstrukcji, dlatego tak naprawdę taki odbiór muzyki wcale mnie nie dziwił. Powiem więcej, byłem go prawie pewien i gdy przedtestowe przypuszczenia się potwierdziły, zwyczajnie odpuściłem analizowanie dźwięku i z przyjemnością skupiłem się na jego chłonięciu bez ograniczeń.

Czy puentując powyższy tak naprawdę skrót moich wielogodzinnych mitingów muzycznych z konstrukcjami spod znaku Vision NCF w tle poleciłbym je każdemu osobnikowi poszukującemu okablowania do swojego zestawu? W pełni świadom swoich słów jak najbardziej tak. To jest seria, która oprócz odpowiedniego dozowania wagi dźwięku, trzyma w ryzach czytelność dolnego zakresu, dba o rozdzielczość średnicy i dźwięczność najwyższych rejestrów. To zaś sprawia, że ma duże szanse wpisać się w układanki nie tylko neutralne, ale także z lekką nadwagą i niedowagą. Muzyka dostanie zastrzyk energii, jednak nie starci przy tym transparentności i szybkości, a to cechy nie do przecenienia. I choćby dla nich warto jest się nad nimi pochylić.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– odtwarzacz CD Gryphon Ethos
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red-Silver
– przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
– końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
– kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
– kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
– IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
– XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
– IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
– kabel LAN: NxLT LAN FLAME
– kabel USB: ZenSati Silenzio
– kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord,
Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2.
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, QSA Silver, Synergistic Research Orange
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: Prestige Audio
Producent: Dyrholm Audio
Ceny
Dyrholm Audio Vision NCF XLR: 7 419 € / 2 x 1m; 8 094 € / 2 x 1,5m
Dyrholm Audio Vision NCF Speaker: 16 462 € / 2 x 2 m; 18 625 € / 2 x 2,5 m; 20 787 € / 2 x 3 m
Dyrholm Audio Vision NCF Series Power: 7 406 € / 1,2 m; 7 881 € / 1,5 m; 8 356 € / 1,8 m

Pobierz jako PDF