Początek wakacji powinien wywoływać wyłącznie pozytywne emocje, jednak w przypadku grona osób kibicujących inicjatywie muzycznych spotkań w Studiu U22 koniec czerwca oznacza również 2-3 miesięczne wakacje od tychże eventów. Kończąc zatem sezon 2016-2017 Piotr Welc przygotował nie lada atrakcję i zorganizował nie tylko odsłuch, ale i mini koncert powracającej na muzyczną scenę albumem „Hunt” formacji Amarok, której nazwa nawiązuje do mitologii Inuitów i gigantycznego wilka samotnika.
Nauczony doświadczeniem i mając świadomość popularności tego typu eventów postarałem się pojawić na tyle wcześnie, by jeszcze w kilku kadrach uwiecznić próbę Amaroka. Ostatnie szlify systemu nagłośnieniowego, dogrywanie spraw natury organizacyjnej – w tym ustalanie playlisty („Anonymous”, „Distorted Soul” oraz „Winding Stairs”) i przez kilkanaście minut Amarok grał praktycznie wyłącznie dla nas. Magia!
Potem już było bardziej „oficjalnie”. Kilka słów wstępu, kilka wspomnień w ramach podsumowania właśnie kończącego się sezonu i … niech gra muzyka.
Długo, bardzo długo, bo aż 13 lat trzeba było czekać na kolejny album progresywnego art.-rockowego projektu Michała Wojtasa Amarok. O trzech pierwszych płytach („Amarok” – 2001, „Neo Way” – 2003, „Metanoia” – 2004) pamiętają prawdopodobnie jedynie najzatwardzialsi miłośnicy gatunku i im przypominać z pewnością niczego, jednaj wszystkim pozostałym należy się kilka słów wyjaśnienia. Otóż Michał Wojtas – multiinstrumentalista, wokalista i producent na swoich poprzednich krążkach gościł m.in. Colina Bassa (Camel) czy Mariusza Dudę (Riverside, Lunatic Soul), który wtedy właśnie przebijał się do muzycznej świadomości fanów progresywnych brzmień a jego twórczość powinna z łatwością trafiać fo miłośników Pink Floyd, Mike’a Oldfield’a, Lunatic Soul a z bardziej syntetycznych klimatów Björk, czy Massive Attack. Wróćmy jednak do tematu. Najwidoczniej wcześniejsza współpraca pozostawiła na tyle bogaty bagaż pozytywnych wspomnień, że również i tym razem obu ww. dżentelmenów, oraz niewymienionego wcześniej Michała Ściwiarskiego (Casma) można usłyszeć na najnowszym albumie. Do składu dodatkowo dołączyła autorka większości tekstów, oraz okładki Marta Wojtas. Tytułowy album, podobnie jak wcześniejsze został zrealizowany przez Magdę i Roberta Srzednickich w warszawskim studiu Serakos.
Jeśli zaś chodzi o tematykę „Hunt”, to z prog-rockowych słyszalnie nawiązujących do estetyki nierozerwalnie związanej z Pink Floyd i łagodniejszym obliczem Riverside muzycznych pejzaży wyłania się niepokojący obraz wpływu świata wirtualnego – dostępnego w sieci, na nasze codzienne życie i relacje z innymi ludźmi, również tymi najbliższymi. Wpisuje się zatem idealnie, kontynuuje wątki poruszane np. w „Fear Of A Blank Planet” Porcupine Tree, czy „Anno Domini High Definition” Riverside. To niezwykle klimatyczny, kontemplacyjny i wielowarstwowy koncept-album , który zyskuje przy każdym kolejnym odsłuchu, co z resztą pokazała przedpremierowa prezentacja na udostępnionym przez warszawskiego Horna systemie złożonym z topowych Marantzów (SA-10 + PM-10) i kolumn Sonus faber Elipsa Red.
Na koniec warto nadmienić, że „Hunt” ma być … początkiem kolejnej trylogii, więc jeśli tylko spodoba się Państwu najnowsza odsłona Amaroka, to warto trzymać rękę na pulsie.
Do zobaczenia po wakacjach.
Marcin Olszewski