1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Reportaże
  6. >
  7. PMC Prodigy 1 & 5

PMC Prodigy 1 & 5

Opinia 1

Kiedy niemalże trzy lata temu po raz pierwszy odwiedziliśmy stołeczny salon Na Temat Audio sprawa była z gatunku najświeższych newsów, bo nowy przybytek na audiofilskiej mapie Warszawy niejako z automatu budził spore i w pełni zrozumiałe zainteresowanie. Zarówno na łamach mniej bądź bardziej zdigitalizowanych branżowych periodyków, jak i generalnie w sieci – w tym w mediach społecznościowych, trwał wyścig kto pierwszy podzieli się chociażby migawką, skrobnie kilka wersów i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku Urbi et Orbi ogłosi „veni, vidi, vici”. Czas jednak płynie nieubłaganie, zainteresowanie „świeżynką” sukcesywnie słabnie i przychodzi szara rzeczywistość weryfikująca zdolność danego bytu do utrzymania się na powierzchni. Skoro jednak czytacie Państwo te słowa, to znak, że Na Temat Audio oparło się przeciwnościom losu i nadal działa, a tym samym stanowi całkiem niezły pretekst, by wyrwać się na popołudniowe espresso i kuluarowe pogaduchy z niezobowiązującym plumkaniem w tle.

I tak też zrobiliśmy, tym bardziej, że doszły nas słuchy o pewnych nowościach, które co prawda niezbyt wpisują się w nasz high-endowy profil, jednakże pochylać się nad nimi w formie pełnowymiarowego testu to jedno, a rzucić okiem i uchem niejako przy okazji, to zupełnie inna bajka. O czym mowa? O najnowszych, budżetowych wypustach miło przez nas wspominanej z racji swych zdecydowanie bardziej imponujących gabarytami i operujących na zgoła innych pułapach cenowych MB2 XBD SE marki PMC w postaci dwóch filigranowych modeli z serii Prodigy – podstawkowych 1-kach i podłogowych 5-kach. Jak sami Państwo widzicie obie pary wyposażone w bliźniaczy zestaw przetworników, czyli 27mm tekstylną kopułkę wysokotonową i pojedyncze 13 cm mid-woofery, ani kontrowersyjnym designem, ani absorbującą posturą nie grzeszą, więc tym bardziej uznaliśmy je za całkiem neutralne tło do wymiany najświeższych branżowych plotek z właścicielem ww. przybytku. Tymczasem nawet z adekwatną klasą elektroniką, czyli transportem Musical Fidelity MX-Stream i integrą M5si dźwięki dobiegające naszych uszu nie tylko ich nie raniły, lecz wydawały się nader akceptowalne. Co ciekawe o ile podłogowe 5-ki stawiały na liniowość i neutralność o tyle 1-ki zaskakiwały skalą dźwięku zdecydowanie wykraczającą poza oparte na ich posturze oczekiwaniach. Szybka wymiana spostrzeżeń z przedstawicielami dystrybutora i … na jaw zaczęły wychodzić kwestie natury technicznej, bowiem oba modele zamiast konwencjonalnych układów bas refleks korzystają z dobrodziejstw autorskich linii transmisyjnych ATL™, których długość wynosi odpowiednio 1,91m w 1-kach i 1,96m w 3-kach. To jednak dopiero wstęp, bowiem kluczowym okazał się parametr zalecanego do nich wzmocnienia sięgający 250W, co jasno dawało do zrozumienia, że niepozorne PMC lubią chodzić nie tyle na krótkiej smyczy, co być prowadzone na solidnym tytanowym łańcuchu.

W związku z powyższym postanowiliśmy spontanicznie zrobić małe zamieszanie i w ramach plądrowania salonowych półek zgarnąć coś zdolnego wycisnąć z tytułowych maluchów wszystko co najlepsze. Tym oto sposobem w oko wpadła nam a następnie wylądowała na dedykowanym stoliku jeszcze pachnąca fabryką topowa 330W integra Musical Fidelity Nu-Vista 800.2 a do MX-Stream dokooptowaliśmy przetwornik M6x. Efekt? Dość gruntownie redefiniująca nasze opinie o obu parach Prodigy. Dogłosu doszła rozdzielczość, pojawiło się powietrze otaczające muzyków a i samo kreowanie przestrzeni oraz energetyczność przekazu sprawiły, że przez kilka testowych utworów zamiast prowadzić konwersację pozwoliliśmy sobie na pełne skupienie nad walorami sonicznymi obu systemowych propozycji. Niby efekt był poniekąd spodziewany, gdyż nie od dziś wiadomo, że jeśli już robić mezalians, to zdecydowanie lepiej łączyć wysokiej klasy wzmocnienie z budżetowymi kolumnami a nie na odwrót, to jednak 800-ka wycisnęła z „prodiży” znacznie więcej, aniżeli mogliśmy się spodziewać i coś czuję w kościach, przynajmniej sądząc po minach tak głównodowodzącego EIC, jak i ekipy Na Temat Audio, że w swym, w pełni pozytywnym zaskoczeniu nie byliśmy odosobnieni.

Dość jednak zanęcania. Komu PMC Prodigy 1 & 5 wpadły w oko tak cenę, jak ich dostępność z powodzeniem powinien sobie „wygooglać” a nam nie pozostaje nic innego, jak tylko podziękować gospodarzom za gościnę a Państwu za uwagę.

Marcin Olszewski

Opinia 2

Jak sugerują kłębiące się na wszelkiego rodzaju placach zabaw gromady dzieci, słońce na niebie oraz coraz bardziej wyludnione miasto, bez dwóch zdań mamy wakacje. Wakacje, czyli ni mniej, ni więcej, tylko dla wielu dziedzin naszego życia tak zwany sezon ogórkowy. To zaś sprawia, że rozważając czysto teoretycznie, bez jakiegokolwiek uszczerbku na reputacji moglibyśmy zawiesić nasze dążenie do przybliżania Wam zagadnień audio na przysłowiowym kołku. Jednak jeśli nas znacie, dobrze wiecie, że takie postoje u nas nie przejdą, gdyż nawet w momencie posuchy w kwestii zainteresowania dystrybutorów sesjami testowymi zawsze szukamy materiału na interesującą wrzutkę. Choćby z wizyty w znajomym salonie audio, ale mającą jakiś ciekawy akcent, o czym chyba nie raz zdążyliście się przekonać. Jaki jest cel powyższego wywodu? Naturalnie przygotowania Was na zapoznanie się z kilkoma strofami opisującymi finalnie bardzo intrygujący wypad do warszawskiego, znanego wielu zaangażowanym w szukanie sonicznego absolutu melomanom salonu „Na Temat Audio”.

To w teorii miała być niezobowiązująca wizyta przy muzyce o zabarwieniu swobodnych rozmów na temat szeroko rozumianej sytuacji na interesującym nas rynku audio. Jednak jak się okazało, z niezobowiązującej przerodziła się w spotkanie z aktualnymi nowościami dwóch dystrybuowanych przez właściciela sklepu marek. Jednak nie jako pełnoprawną weryfikację jakości brzmienia danych produktów, tylko lightowe rzucenie uchem i wymiana pierwszych spostrzeżeń. Co okazało się być clou programu? Otóż tematy są dwa i co ciekawe, obydwa znakomicie się uzupełniając mają całkowicie odmienny, acz bardzo pozytywny wydźwięk.

Pierwszym okazała się być cicha premiera na naszym rynku kolumn studyjnego potentata – marki PMC. Mowa o małym monitorze Prodigy 1 i niewielkiej kolumnie podłogowej Prodigy 5 kierowanych do wielbiciela muzyki dysponującym skromnym pokojem. Wszyscy wiemy, że to dla wielu częsty problem, dlatego mimo mojego optowania raczej za wielkimi smokami, znakomicie rozumiejąc całkowicie taki krok popieram. Przecież nie ma sensu pchać wielkich pudeł do mikro-pokoiku, żeby potem mierzyć się z problemami zmieszczenia się w nim zbyt obszernego dźwięku. Kupujemy dedykowane do kubatury maluchy i hulaj dusza, piekła nie ma. I żeby nie było, mówię to bez jakiejkolwiek złośliwości, gdyż nie raz i nie dwa zderzyłem się z taką sytuacją u znajomych. Ale to nie koniec dobrych wieści na temat rzeczonych nowości w portfolio PMC. Otóż inżynierowie z tej stajni zrozumieli, że na High Endzie świat się nie kończy i na przekór obecnie panującym tendencjom często niezrozumiałego podnoszenia cen nowszych konstrukcji, zaproponowali produkty znacznie tańsze. Jednak słowo „tańsze” w tym przypadku nie daje podstaw do utożsamiania go z określeniem gorsze. Jak to możliwe? Po prostu projektanci sięgnęli do swoich konstrukcji z rynku „pro” i zaczerpnięte z tych linii przetworniki zaaplikowali w konstrukcjach przeznaczonych dla finalnego „cywilnego” odbiorcy. To oczywiście oznacza odpowiednie, bardziej przyjazne dla ucha strojenie nie tylko układami w zwrotnicach, ale również inaczej skonstruowanymi liniami transmisyjnymi. Efekt? Jak widać na serii fotografii, próbowaliśmy różnych ustawień i ocena – naturalnie nie będąc pozbawiona wad typu nieznane środowisko lokalowe i przypadkowa elektronika – jest zdecydowanie z pakietu pozytywnych. Co to oznacza? Nic szczególnego, tylko tyle, że jednak da się zrobić nową serię kolumn i utrzymując fajną jakość dźwięku nie windować sztucznie finalnej ceny.

Jeśli chodzi o drugi, trochę przypadkowy punkt programu, był nim występ swoistej nowości spod znaku Musical Fidelity, w postaci wzmacniacza Nu-Vista 800.2. Cel? Tym razem po udowodnieniu, że nowe nie zawsze ma oznaczać droższe, chodziło o potwierdzenie, że co jako co, ale małe kolumny zazwyczaj kochają prąd. To nie oznacza, że pierwsze podejście ze wspomnianymi paczkami PMC karmione prostym wzmocnieniem MF było ułomne, tylko przy pomocy tranzystorowej elektrowni pragnęliśmy zweryfikować, na co tan naprawdę je stać. I suma summarum opłaciło się. Te nie oszukujmy się, na tle większości stacjonujących w salonie kolumn ewidentne maluchy pokazały, jak zagrać nie tylko ze swobodą, ale przy okazji obdarować muzykę większym body. Dzięki temu nie tylko uzyskaliśmy większy wolumen projekcji, ale również z wyraźniejszy udział niskich i średnich tonów. Czyli potwierdziliśmy starą maksymę naszego hobby, że chcąc zaspokoić pełne potrzeby małych zespołów głośnikowych, najlepiej nakarmić je mocnym wzmacniaczem. Kolejny raz okazało się, iż naprawdę warto.

I tym optymistycznym akcentem zakończę tę relację z fajnie spędzonego popołudnia nie tylko przy muzyce, ale dodatkowo z jeszcze pachnącymi nowością komponentami audio. Niby są wakacje i wszyscy powinni wrzucić na luz, gdy tymczasem w naszym światku sporo się dzieje. Na ile ciekawie dla Was, to już zależeć będzie od oczekiwań i kolokwialnie mówiąc wiedzy co z czym się je. Ja z pewnością wyszedłem z salonu ukontentowany. Na tyle mocno, że jeśli przywołane o nowościach informacje rozgrzały u kogoś audiofilskie łącza, bez problemu zalecam skonfrontować je z rzeczywistością. Co ważne, w banalnie łatwy sposób, bowiem wszystko stoi w salonie „Na Temat Audio” na ul. Woronicza w Warszawie. Myślę, że łatwiej już nie można.

Jacek Pazio

Pobierz jako PDF