Opinia 1
Dzięki jakiś czas temu przeprowadzonemu przez nas testowi wiemy, iż tytułowy byt jest udanie wdrożoną w życie propozycją zaoferowania nieco tańszej linii produktów przez celującego w segment High End kolumnowego gracza. Chodzi oczywiście o duńską markę Raidho Acoustics, która realizując założenia działalności dotyczącej ekstremum jakości dźwięku swoich konstrukcji, powołała do życia bardziej przyjazną cenowo dla zwykłego Kowalskiego markę Scansonic HD. Byt, który podczas przeprowadzanego niegdyś przez nas testu kolumn MB5B pokazał, że nie tylko bardzo przyjemne brzmienie za rozsądne pieniądze, ale ku uciesze naszych drugich połówek zwracających uwagę na wygląd mających zająć zaszczytne miejsce w salonach domostw produktów także idący z duchem nowoczesności design nie są mu obce. I dobrze, bowiem gdy pierwsze nasze starcie było z konstrukcjami niezbyt pokaźnymi rozmiarowo, a co za tym idzie łatwo przyswajalnymi wizualnie, dziś będziemy zajmować się naprawdę czymś nieco bardziej absorbującym. A będą nim dostarczone przez nowego opiekuna marki na naszym rynku – stołeczny HiFi System kolumny podłogowe Scansonic HD MB8M. Wysokie, smukłe, nowocześnie wyglądające i uzbrojone po zęby w przetworniki, co sprawia, że stawiając je w swoim domostwie powinniśmy liczyć na szereg ciekawych dla oczu i uszu doznań.
Nawet na tle moich kolumn widać, że nasze bohaterki to spore konstrukcje. Osiągają prawie 1.5m wysokości, co przy około 40 centymetrach szerokości frontu chcąc nie chcąc zmusza potencjalnego zainteresowanego do weryfikacji swoich warunków lokalowych w kontekście ich ugoszczenia. A zapewniam, warto się nad nimi zastanowić, gdyż w swej budowie wykorzystują sporo technicznych rozwiązań poprawiających dźwięk. Pierwszym istotnym działaniem jest kształt obudowy, czyli minimalizujące fale stojące wewnątrz skrzynki, płynnie zbiegające się w tylnej części jej łukowate boczne ścianki. Kolejnym jest zastosowanie pokaźnej liczby przetworników, co po pierwsze wespół z umiejętnym strojeniem zwrotnic ustaliło ich pracę w układzie 3-drożnym, a po drugie serią 3 portów bass-refleks o niewielkiej średnicy dało szansę na energetyczny i odpowiednio kontrolowany dolny zakres. Jeśli chodzi o dostępną kolorystykę wykończenia, co prawda na sesję testową dotarła wersja kolumn w uwielbianej przez wielu z nas czerni, ale bez problemu możecie zamówić je z naturalną okleiną orzechową. Tak atrakcyjnie prezentujące się Dunki w celach odpowiedniej stabilizacji posadowiono na przykręcanych do podstawy poprzecznych aluminiowych belkach z regulowanymi stopami oraz w tylnej części czegoś na kształt pleców, w ich dolnej części wyposażono w pojedyncze terminale przyłączeniowe. Jeśli chodzi o garść technikaliów, będące bohaterkami spotkania smukłe panny są w stanie pokryć pasmo przenoszenia od 34 Hz do 20 kHz, a ich impedancję producent ustalił na poziomie 4 Ohm przy 88dB skuteczności . Jak widać, kolumny nie są jakoś specjalnie wymagające dla elektroniki, co pokazuje ich ważną dla wielu nabywców uniwersalność.
Gdy po krótkiej rozgrzewce podszedłem do krytycznych odsłuchów, natychmiast przekonałem się, że duże kolumny to same pozytywy. Jakie? Najważniejszym jest zarezerwowana dla tego rozmiaru swoboda prezentacji. O ile tylko spełni się założenia zastosowania odpowiedniego strojenia tego typu konstrukcji, drugim jest nawet w przypadku tak pokaźnych konstrukcji powodujące znikanie ich z pomieszczenia, głębokie i szerokie wizualizowanie słuchanej muzyki. Mam tak na co dzień i byłem rad, że w nieco mniejszym stopniu, ale te przecież nadal pokaźnych gabarytów paczki bez problemu pokazały wymienione przeze mnie, sprawiające dużą przyjemność obcowania z ulubionym materiałem walory soniczne i to bez względu na rockowy, elektroniczny lub jazzowy rodowód. To bez dwóch zdań jest bardzo ważne, gdyż pozwala nam zwrócić na takie kolumny uwagę nawet w momencie oscylowania z metrażem posiadanego lokalu na pograniczu ich akceptacji. Naturalnie trzeba wówczas zadbać o zapewnienie dobrej sekcji wzmacniającej, ale jeśli kolumny grają zbyt „zwaliście”, co by się nie robiło, nie ma szans na dobry wynik. Na szczęście opisywane MB8B pokazały się z bardzo dobrej, mieszczącej się w opisywanych przed momentem ramach strony, gdyż potrafiły utrzymać dolny zakres w oczekiwanych ryzach, a za sprawą połączenia rozmiaru i dobrego połączenia zastosowanych przetworników ze strojeniem zwrotnicy dobrze odzwierciedlały bezpieczną esencjonalność, rozmach i intencje odtwarzanej muzyki.
Jako przedstawiciela mocnego uderzenia wspomnę występ Rammsteina „Reise Reise”. To jak wiadomo solidna dawka decybeli. Jednak jeśli znacie tę płytę, wiecie, iż jest bardzo wymagająca od kolumn, gdyż ilość basu w połączeniu z jego energią wielu zespołom głośnikowym sprawia sporo problemów. Mówię oczywiście o braku kontroli często spowodowanym mającym się podobać potencjalnemu nabywcy podbiciem przełomu basu i dolnej średnicy. Gdy słuchamy przysłowiowego plumkania, wszystko jest w najlepszym porządku. Sprawy jednak komplikują się, gdy w odtwarzaczu wyląduje coś z drive-m jak choćby wspomniany Rammstein. Dudni na maksa i przekaz zlewa się w jedną nudną papkę, a przecież to materiał kipiący życiem. I to życie dzięki testowanym kolumnom zostało dobrze oddane. Kiedy miało trząść podłogą pokoju, stawałem na skraju arytmii serca. Innym razem zaś dzięki wyrazistości i rozmachowi projekcji muzyki frontmen formacji w pozytywnym znaczeniu słowa masakrował moje uszy wyrazistą i pełna ekspresji wokalizą. Jednym słowem, testowo skonfigurowana kompilacja sprzętowa stanęła na wysokości postawionego przez naszego zachodniego sąsiada zadania. Dostałem ogień, jakiego oczekiwałem.
Co istotne dla tego modelu kolumn, dzięki rozmiarom fajnie interpretowały także muzykę stawiającą na kontemplację. Weźmy na tapet ostatnią płytę duetu Leszka Możdżera i Adama Bałdycha „Passacaglia” . To krążek pełen popisów operujących głębokimi uczuciami, a które potraktowane nazbyt ofensywną prezentacją nie wespną się na wyżyny wpływu na danego osobnika. Dlatego nie bez powodu od samego początku tak chwalę duńskie kolumny za umiejętność i znikania z pomieszczenia i utrzymania lekkości wizualizowania muzyki, gdyż dzięki temu także z muzą z drugiej strony barykady spod znaku agresji wybrzmiewania także wyszły ze starcia z tak zwana tarczą. Było lotnie, ale także odpowiedniemu bilansowi esencjonalności muzykalnie, czyli idealnie aby wprowadzić mnie w stan zadumy. I tak się finalnie stało.
Komu poleciłbym tytułowe kolumny? Powiem tak. Po pierwsze są duże, ale dzięki dobremu operowaniu ilością basu i nasyceniem średnicy przy wsparciu dźwięcznymi wysokimi tonami, potrafią umiejętnie dozować niezbędne dla dowolnego rodzaju muzyki emocje. Na tyle, że radzą sobie tak z mocnym energetycznie, jak i pełnym witalności materiałem. Po drugie jak wynika z analizy ich technikaliów, nie są jakoś dramatycznie wymagające prądowo. To zaś sprawia, że jeśli dysponujecie solidną sekcją wzmacniającą, możecie pokusić się nawet o wstawienie ich do z pozoru zbyt małego pokój. Jeśli nie będzie wprowadzał zbyt trudnych do okiełznania modów i elektronika to udźwignie, będziecie mogli cieszyć się swoją ulubioną muzyką w prezentacji iście koncertowej. Jednak nie w rozumieniu bliżej nieokreślonej ilości bolesnych decybeli, tylko w pełni kontrolowanego rozmachu wypełniania posiadanego pomieszczenia. Oszalałem? Bynajmniej, gdyż obcuję z czymś takim na co dzień, czego Wam również życzę, a nasze bohaterki mają spore szanse to zapewnić.
Jacek Pazio
Opinia 2
Jak już kilkukrotnie wspominaliśmy, nic tak dobrze nie robi na przypomnienie o istnieniu marki jak zmiana … dystrybucji. Wystarczy bowiem lekka roszada na lokalnej mapie opiekunów a dziwnym zbiegiem okoliczności nowy reprezentant, z oczywistych i wiadomych powodów zaczyna wykazywać „parcie na szkło” wszem i wobec, Urbi et Orbi obwieszczając „radosną nowinę”. Tak też było i tym razem ze stołecznym Hi-Fi Systemem, który po wzięciu pod swoje skrzydła zrzeszonych pod sztandarem kopenhaskiego Dantax A/S marek Raidho Acoustics i Scansonic HD (o dwóch pozostałych, czyli przebywającym w stanie głębokiej anabiozy – kryptobiozy Gamucie i Harmony, przynajmniej na razie nic mi nie wiadomo) rozpoczął stosowne działania promocyjne w ramach których do naszego OPOS-a trafiła parka wielce intrygujących a zarazem nieoczywistych, przynajmniej przez pryzmat stereotypowego postrzegania duńskich specjałów, kolumn Scansonic HD MB8B, na których test serdecznie zapraszamy.
Prawdę powiedziawszy eksplorując portfolio Scansonic HD dość szybko można się (zde)zorientować, iż po pierwsze standardowa logika gradacji tak poszczególnych serii, jak i modeli im przypisanych traktowana jest przez Duńczyków zaskakująco niefrasobliwie, więc może zarzuty o kanibalizację były by pewną przesadą, to już uznanie istnienia bytów równoległych i stosowania logiki parakonsystentnej wydają się zaskakująco trafną oceną sytuacji. Chodzi bowiem o to, iż nawet skupiając się na dwóch najwyższych seriach, czyli MB i Q można nieco się pogubić, który model, pomijając oznaczenia, jest usytuowany wyżej a który niżej w rodzinnej, mającej odzwierciedlenie w cenniku, hierarchii. O co chodzi? A chociażby o to, że topowe modele obu serii, czyli Q10 i MB8 B wyceniono na tyle samo i jakby tego było mało okazuje się, że nie są one wcale największe/najwyższe i wyposażone w największą liczbę przetworników, gdyż pod tym względem deklasuje je rezydujący oczko niżej, a przy tym zauważalnie tańszy model MB6 B. Słowem wygląda na to, że mając ochotę na powstające w Pandrup kolumny wypada kierować się intuicją, rozsądkiem i przede wszystkim słuchem, zaszeregowanie do konkretnej linii produktowej i pozycję w firmowym rankingu traktując czysto informacyjnie – z gatunku tzw. wiedzy nieprzydatnej. Jakby tego było mało, choć zarówno wspomniane we wstępniaku Raidho Acoustics, jak i siostrzane Scansonic HD kojarzone są głównie z charakterystycznie strzelistych a zarazem niezwykle smukłych projektów, co poniekąd potwierdziły goszczące u nas reprezentantki obu marek (S-2.0 i MB5 B), to MB8B wydają się być wyjątkiem ową regułę potwierdzającą. Nie da się bowiem ukryć iż proporcje ich korpusów są zaskakująco klasyczne a i same średnice / wolumen użytych przetworników nie odbiegają od ogólnie przyjętych standardów. Mamy bowiem do czynienia z pokaźnych gabarytów (420 x 1440 x 480 mm), trójdorożnymi, pięciogłośnikowymi konstrukcjami podłogowymi o zbiegających się ku tyłowi ściankach bocznych i zapewniających stabilność poprzecznych aluminiowych wspornikach z regulowanymi stopami. Jeśli chodzi o zestaw przetworników, to średnicę i górę pasma obsługuje para 5,25″ mid-wooferów z włókna węglowego pomiędzy którymi (układ D’Apolito) umieszczono wysokotonową wstęgę. Z kolei dół pasma powierzono duetowi 8” basowców z włókna węglowego. Z kolei na ścianie tylnej znajdziemy pojedyncze terminale głośnikowe oraz potrójne ujście kanałów bas-refleks. Zgodnie z zapewnieniami producenta 8-ki mogą pochwalić się 88dB skutecznością przy impedancji znamionowej na poziomie 4 Ω, więc do ich napędzenia lepiej sięgać po wzmacniacze dysponujące przynajmniej 100W na kanał.
Przechodząc do części poświęconej brzmieniu naszych gościń pierwsze z co nasuwa mi się na myśl, to nomen, omen duńskie słowo „Hygge” oznaczające (za Wikipedią) „komfort, wygodę, przytulność, używane jako określenie osiągnięcia wewnętrznej równowagi, bezpieczeństwa i szczęścia, …”. Bo tak właśnie Scansonic HD MB8B grają – z niezwykłym spokojem, swobodą i koherencją. Bez najmniejszych oznak nerwowości, wymuszenia i silenia się na wyczynowość. Góra jest szalenie komunikatywna, lecz jednocześnie jedwabiście gładka i dyskretnie przyprószona tak złotem, jak i „cukrem pudrem” – wyrafinowanie słodka. Jej zszycie z równie gładką i świetnie wysyconą średnicą jest perfekcyjne, przejście między jakże różnymi konstrukcyjnie drajwerami jest zupełnie niezauważalne, gdyż para średniotonowców w niczym tak pod względem szybkości, jak i rozdzielczości nie ustępuje wstędze, więc nie ma się wrażenia, że w pewnym momencie następuje jakieś dziwne zwolnienie i regres holografii. Do tego dochodzi bas o budzącym respekt wolumenie i energii, choć bez tendencji do zawłaszczania nieprzynależnych jemu podzakresów.
Prog-metalowy, polifoniczny i gdzieniegdzie wspomagany przez TLV Orchestrę „Souls” Scardust pokazał, że Scansonici nie boją się ani skomplikowanych i gęstych aranży, ani nie mają najmniejszych problemów ze stworzeniem nie tyle monolitycznej ściany dźwięku, co prawdziwie epickiego i wieloplanowego show i to przy iście koncertowych poziomach głośności. Skoki dynamiki wgniatały w fotel, gradacja planów nie budziła najmniejszych zastrzeżeń a dynamika rozgrywających się na scenie wydarzeń potrafiła w kulminacyjnych momentach przyprawić o istny zawrót głowy. Jednak prowadzona przez 8-ki narracja wprowadzała do prezentacji pierwiastek spajającej całość logiki i harmonii. Dodając do tego wspomnianą wcześniej gładkość, zarówno prog-rockowo/metalowy, jak i nawet cięższy („For Those That Wish To Exist At Abbey Road” Architects) repertuar nie tylko nie ranił udręczonych prozą codziennego życia zmysłów, lecz wręcz je koił pozwalając w pozornej kakofonii odnaleźć melodykę i … wytchnienie. Jak to możliwe? Zupełnie normalnie, po prostu duńskie kolumny nie próbują nikomu niczego udowadniać, więc raczej skupiają się na czysto hedonistycznych aspektach muzykalności i emocjonalności prezentacji a nie analitycznego dzielenia włosa na czworo i rozbijania każdego dźwięku na atomy. Nie oznacza to bynajmniej totalnego uśredniania i braku różnicowania odtwarzanych realizacji, bądź na tyle silnej własnej sygnatury, że natywny charakter nagrań spychany jest na dalszy plan, lecz taką perspektywę, gdzie przy zachowaniu właściwej energetyczności, w tym, gdy zachodzi taka potrzeba również ofensywności, czy wręcz zwierzęcej dzikości (wyrykiwany po maorysku, dokładnie w Reo Māori, thrashowy „Te Rā” Alien Weaponry) akcentowane są zgodne z naszymi oczekiwaniami dźwięki i akordy, które pozwalają na rozładowanie stresu i negatywnych emocji. Bo tak na dobrą sprawę właśnie na emocjach Scansonici bazują. Nie pozwalając na obojętność wciągają słuchaczy w wir wydarzeń na tyle skutecznie, że kiedy wybrzmi z nich ostatnia nuta łapiemy się na tym, że jesteśmy równie zdyszani co właśnie kończący występ frontman. A latka lecą i takie skakanie po scenie mając 50+ na karku może powodować lekką zadyszkę. Dlatego też warto również mieć świadomość, że i z bardziej lirycznymi klimatami, jak daleko nie szukając „Memory” Palomy Dineli Chesky duńskim kolumnom również jest po drodze, gdyż mogą wtedy zaprezentować pełnię swych możliwości natury holograficzno – przestrzennej nie tylko natychmiastowo dematerializując się w pokoju odsłuchowym, lecz również budując niezwykle nastrojowy klimat, gdzie delikatne przyciemnienie prezentacji nie wyklucza jej niezwykle realistycznej trójwymiarowości i namacalności źródeł pozornych, co przy świetnym oddaniu aury pogłosowej i „oddechu” w górze pasma sprawia, że intensywność doznań bliska jest czynnemu, znaczy się fizycznemu, bo śmiem twierdzić, ze nawet do okazjonalnego potrząsania marakasami średnio się nadaję, uczestnictwu w nagraniu.
W ramach podsumowania pozwolę sobie jedynie powtórzyć, iż Scansonic HD MB8B są kolumnami niezwykle atrakcyjnymi i eleganckimi a zarazem szalenie uniwersalnymi pod względem brzmieniowym. Dlatego też jeśli rozglądacie się Państwo za podłogówkami, które czarować będą zarówno podczas nastrojowych sesji jazzowych, jak i ukazywać piękniejsze oblicze najcięższych odmian metalu, to o ile tylko dysponujecie odpowiednim metrażem i wydajnym wzmocnieniem, to rzut ucha na tytułowe duńskie konstrukcje wydaje się wielce wskazany.
Marcin Olszewski
System wykorzystywany w teście:
– odtwarzacz CD Gryphon Ethos
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red-Silver
– przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Commander
– końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
– kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
– kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
– IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
– XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
– IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
– kabel LAN: NxLT LAN FLAME
– kabel USB: ZenSati Silenzio
– kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC, ZenSati Angel
Stolik: BASE AUDIO 2.
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, QSA Silver, Synergistic Research Orange
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja: Hi-Fi System
Producent: Scansonic HD
Cena: 55 900 PLN (czarny satyna), 64 500 PLN (orzech)
Dane techniczne
Konstrukcja: 3-drożna, podłogowa, wentylowana
Pasmo przenoszenia (-6dB): 34 Hz-20 kHz
Impedancja: 4 Ω
Czułość: 88 dB
zastosowane przetworniki:
– wysokotonowy: wstęgowy
– średniotonowy: 2 x 5,25″
– basowy: 2 x 8″
Zalecana moc wzmacniacza: min. 100 W
Częstotliwość podziału zwrotnicy: 400 Hz – 2800 Hz
Wymiary (S x W x G): 420 x 1440 x 480 mm
Waga: 45 kg / szt.