Opinia 1
Niejako idąc za ciosem i nieśpiesznie kontynuując eksplorację głównego nurtu działalności naszego dzisiejszego gościa, dzięki uprzejmości łódzkiego Audiofastu, po raz kolejny dane nam było przyjrzeć i przysłuchać się nie jakże popularnym i na czasie audio-bibelotom w postaci bezpieczników, czy też okablowania, co pełnoprawnemu i niemalże pełnowymiarowemu kondycjonerowi zasilania Synergistic Research PowerCell 8 SX. Czemu „niemalże”? Cóż, szukając taniej sensacji, wystarczy tylko sięgnąć pamięcią do maja i porównując goszczący wtenczas w naszych skromnych progach dwunasto-gniazdowy PowerCell SX z tytułową 8-ką by dojść do wniosku, że co jak co, ale miniaturyzacja kosztuje, bądź ceny w High-Endzie ani myślą o zaprzestaniu tendencji wzrostowej. Bowiem dziwnym zbiegiem okoliczności przy 30% redukcji przyłączy cena bynajmniej nie spadła, co o zgrozo nieco podskoczyła. Rozbój w biały dzień? Bynajmniej, jedynie logika i to w swej nie tyle parakonsystentnej, co najczystszej i zarazem najprostszej postaci, gdyż wspomniane uszczuplenie wolumenu gniazd wyjściowych łódzka ekipa postanowiła zrekompensować oczko wyżej w firmowej hierarchii usytuowanym przewodem zasilającym, więc zamiast skąd inąd świetnego SRX-a otrzymaliśmy SRX XL AC. Dlatego też, jeśli zastanawiacie się Państwo czym tym razem Amerykanie próbują uwieść świadomych istotności energetycznego dobrostanu swych drogocennych „ołtarzyków” audiofilów i melomanów nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić Was na ciąg dalszy.
Jak już zdążyłem nadmienić we wstępniaku i co potwierdzają powyższe zdjęcia przy swoich 30,5 szerokości, 11,4 wysokości i 15,2 cm głębokości Synergistic Research PowerCell 8 SX jest zauważalnie bardziej poręczny od swojego poprzednika. W dodatku zachowując właściwą marce pancerność – obudowę wykonano z aluminium lotniczego i włókna węglowego, urządzenie zyskało na … funkcjonalności. A to wszystko za sprawą rezygnacji z górnego, zajmującego niemalże całą powierzchnię pokrywy okna, dzięki czemu niniejszego PowerCella 8 SX można już bez większego żalu wstawić na półkę a jednocześnie nadal cieszyć się widokiem designersko podświetlonych trzewi pyszniących się przez frontowy bulaj. I tu kolejna uwaga, bowiem o ile poprzednik onieśmielał jednostki cierpiące na nerwicę natręctw 13 (słownie trzynastoma !!) opcjami podświetlenia (różne intensywności bieli Galileo, czerwieni Dante, błękitu Synergistic Research i błękitu McIntosh) dbając jedynie o walory estetyczne i wzorniczą koherencję z resztą systemu o tyle tym razem iluminację nie dość, że ograniczono do dwóch opcji, to jeszcze podpięto pod nie różne kombinacje częstotliwości. Niebieską opracowano z myślą o idealnym dopasowaniu do instrumentów akustycznych, wokali i kameralnych występów, oraz czerwoną – zapewniającą perfekcyjnie odwzorowanie występów na dużą skalę i muzyki elektronicznej.
Zanim jednak zagłębimy się w zaawansowane technikalia i dywagacje niemalże zahaczające o fizykę kwantową proponuje jeszcze profilaktycznie rzucić okiem na ścianę tylną, gdzie szczęśliwy nabywca do dyspozycji otrzymuje oprócz wspomnianych ośmiu gniazd wyjściowych z oznaczeniem prawidłowej polaryzacji (o czym za chwilę), włącznik główny, złącze do opcjonalnego Ground Blocka, selektor podświetlenia / częstotliwości i charakterystyczny zasilający terminal wejściowy power-con. Wracając jeszcze na dosłownie moment do ww. gniazd wyjściowych z jednej strony cieszy oznaczenie zalecanej polaryzacji, jednakowoż weryfikację takowej dość poważnie utrudnia zabezpieczenie „otwierające” dostęp do wejść jedynie przy równoczesnym nacisku na oba otwory i piny uziemiające (mechanizm znany m.in. z biurowych gniazd DATA z kluczem uprawniającym).
Jeśli zaś chodzi o same trzewia, to w 8-ce znajdziemy m.in. autorski, nowo zaprojektowany Ultra Low-Frequency RF bias oraz tę samą zaawansowaną technologię zasilania, którą zastosowano w najnowszym kondycjonerze Galileo SX PowerCell, udoskonalone opatentowane ogniwo elektromagnetyczne o dwukrotnie większej powierzchni i mocy kondycjonowania aniżeli poprzednia generacja a także zapożyczony z Galileo SX PowerCell zaawansowany zasilacz EM Cell i wieloczęstotliwościowy generator ULF Schumanna.
Uff, jeśli ktoś z powyższego wywodu i natłoku autorskich rozwiązań niewiele zrozumiał, to proszę się nie przejmować, pamiętając jedynie, że liczy się nie długość litanii, lecz finalny efekt soniczny, a ten w przypadku Synergistic Research PowerCell 8 SX jest zaskakująco … zgodny z deklaracjami producenta solennie zapewniającego o najczystszym i najgłębszym tle spośród wszystkich modeli PowerCell. Mówiąc wprost wpięcie 8-ki owocuje nie tylko nieprzeniknioną czernią, co wręcz mroczną otchłanią zionąca za ostatnimi rzędami muzyków biorących udział w nagraniu. Jeśli dodamy do tego kolejną spełniona obietnicę, tym razem dotyczącą braku jakichkolwiek limitacji przy przepływie prądu, to jasnym jest, iż największym beneficjentem takowych walorów staje się symfonika z całą swoją wieloplanowością i generalnie problematycznością właściwego oddania złożoności oraz zróżnicowania nader rozbudowanego aparatu wykonawczego operującego pełną skalą dynamiki. Proszę tylko sięgnąć po „Berlioz: Symphonie Fantastique” w wykonaniu San Francisco Symphony pod batutą Esa-Pekka Salonena, by doświadczyć zbawiennego wpływu amerykańskiego oczyszczacza. I tu od razu pozwolę sobie na drobną uwagę, bowiem o ile przy tak wyrafinowanym repertuarze i znamienitym wykonaniu nie sposób doszukać się niczego poza samymi zaletami oraz oczywistą poprawą wszelkich aspektów stricte high-endowej reprodukcji, to już przy mniej cywilizowanym „wsadzie” w pierwszej chwili po wpięciu tytułowego akcesorium można odnieść, jak się później można przekonać, mylne wrażenie, jakby przekaz uległ zbytniemu zaciemnieniu i przygaszeniu. To jednak tylko pozory, bowiem eliminacja wszelakiej maści pasożytniczych artefaktów i powodujących tak nerwowość, jak i chropawą korozję najwyższych składowych anomalii z takich pozycji jak suto podlany elektroniką „Concrete Jungle” Bad Omens, czy też zazwyczaj fatygujący zmysły odbiorców swą natywną szorstkością i hałaśliwością gitarowych riffów „POST HUMAN: NeX GEn” Bring Me The Horizon sprawia, iż zazwyczaj operujące na granicy tolerancji, bądź wręcz bólu dźwięki nagle nabierają krystalicznej czystości i jedwabistej gładkości, lecz choć nadal operują na tych samych pasmach i częstotliwościach, to z racji swego uszlachetnienia i ucywilizowania nie wywołują reakcji obronnych u słuchaczy. Z kolei bas i średnica dostają w gratisie zauważalny zastrzyk wysycenia i mięsistości, które nader udanie korespondują z górą pasma a jednocześnie nie powodują ospałości w domenie motoryki, czy też pogrubienia konturów definiujących źródła pozorne. Jest jednak i druga strona tego medalu, bowiem brak niepokojących, spowodowanych zniekształceniami i ww. brudem ukłuć sprawia, że automatycznie, chcąc operować na znanej z wcześniejszych odsłuchów granicy komfortu mniej, bądź bardziej świadomie zwiększamy głośność niejako mimochodem serwując sobie (i często również sąsiadom) niespotykane do tej pory dawki decybeli. Dlatego też z autopsji radzę dać sobie nieco czasu na akomodację do nowej rzeczywistości, bo szkoda raz – słuchu, a dwa – dobrosąsiedzkich relacji.
A tak już pół żartem / pół serio Synergistic do perfekcji opanował sztukę „czyszczenia bez zarysowań” i niewylewania dziecka z kąpielą, gdyż eliminując „śmieci z sieci” z niezwykłą atencją podchodzi do jakże kluczowego dla audiofilsko zorientowanej populacji odpowiedzialnego za klimat i wierne odwzorowanie akustyki nagrań tzw. „planktonu” , aury pogłosowej, oraz tej charakterystycznej „poświaty” otaczającej wykonawców. Szalenie zyskują na tym wszelakiej maści zarówno polifoniczne projekty w stylu „YULE” Trio Mediæval, jak i te bardziej rozbudowane i zelektryfikowane, jak daleko nie szukając fenomenalnie pulsujący „Bringing It Down to the Bass” Tony’ego Levina, czy nawet niemalże „windziano – hotelowe” jazzy (vide „Romance in the Dark”), w rezultacie czego przestajemy się wsłuchiwać a zaczynamy słuchać ulubionej muzyki.
Dlatego też zamiast szukać dziury w całym, w ramach podsumowania pozwolę sobie uznać, iż trudno będzie znaleźć aspekt, no może poza finansowym, który mógłby nie tylko ucierpieć, co nie ulec poprawie po aplikacji Synergistic Research PowerCell 8 SX w praktycznie dowolnym systemie. A jeśli wraz z tytułowym kondycjonerem (słowo filtr zupełnie nie oddaje zarówno złożoności i zaawansowania samego PC 8 SX, jak i jego zbawiennego wpływu na brzmienie zasilanych urządzeń) zaopatrzycie się Państwo w przewód SRX XL AC, to śmiało będziecie mogli mówić o pełni szczęścia.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II + 2 x bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Blue
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio; AudioSolutions Figaro L2
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: WK Audio TheRay Speakers + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: QSA Red + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super6 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody Ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Jestem pewien, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z bardzo szybko postępującego rozwoju technologicznego otaczającego nas świata. To oczywiście znakomita sytuacja, bowiem z jednej strony pozwala na konstruowanie coraz lepszych produktów, a z drugiej uzyskując podobny efekt jakościowy znacznie zmniejszyć gabaryty protoplasty. Jaki cel ma powyższy wywód? Naturalnie wprowadzający w dzisiejsze spotkanie testowe. Spotkanie, które jak na dłoni pokaże, że wykorzystując postęp nauki przy minimalizacji gabarytów, za sprawą najnowszych osiągnięć da się skonstruować produkt bez problemu nie tylko konkurujący, a nawet znacznie lepiej wypadający brzmieniowo od teoretycznie bardziej rozbudowanego gabarytowo, ale z mniejszym wkładem najnowszych pomysłów technicznych poprzednika. Jak to możliwe? Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, które są pokłosiem wspominanego przeze mnie, z powodzeniem zastosowanego w dzisiejszym bohaterze rozwoju techniki. To znaczy? Spokojnie, markę i jedną z konstrukcji spod tego znaku towarowego znacie, gdyż stosunkowo niedawno gościła w naszych progach ze swoim kondycjonerem Power Cell SX. Co tym razem wpadło na tapet? Jak pisałem, beneficjent ewolucji technicznej czyli dystrybuowany przez łódzki Audiofast pochodzący ze Stanów Zjednoczonych, od niedawna jeden z zastępujących starsze modele kondycjoner zasilania Synergistic Research Power Cell 8 SX, którego w boju wspierać będzie firmowy kabel zasilający Synergistic Research SRX XL AC.
Gdy spojrzymy na naszego bohatera, w pierwszym odruchu aż trudno uwierzyć, że według specyfikacji w nazwie jest w stanie zasilić aż 8 urządzeń. A oprócz gniazd wyjściowych na tylnym panelu musi znaleźć się też terminal przyłączeniowy urządzenie do ściany i główny włącznik. Ale spokojnie, mimo stosunkowo skromnych gabarytów wszystko jest zgodnie z deklaracjami. A wygląda to tak. Obudowa 8-ki SX, to owalnie wykończona, niewielka, prostopadłościenna, w znakomitej większości aluminiowa skrzynka. Jej front zdobi podświetlane na dwa kolory okienko pozwalające napawać się widokiem zastosowanych w trzewiach rozwiązań technicznych – każda z barw informuje o wyborze konkretnej wersji kondycjonowania dostarczanej energii. Górna połać wykonana została z elegancko wyglądającego karbonu. A awers oprócz wąskiego, pionowego paska aluminium z dedykowanym złączem dla kabla zasilającego, włącznikiem głównym i przyciskiem zmiany trybu pracy urządzenia, po brzegi zagospodarowany jest serią ośmiu gniazd IEC. Tak prezentujący się terminal posadowiono na izolujących go od podłoża czterech stopkach. Pisząc o wyposażeniu startowym, z dużym zadowoleniem informuję, iż wybór określa nabywca decydując się jeden dostępnych, zróżnicowanych jakościowo i cenowo kabli zasilających. To miły gest ze strony producenta, bowiem w momencie chęci użycia czegoś lepszego jakościowo nie skazuje nas na przymusowe kupno niedrogiego kabla w standardowym komplecie i potem odsprzedaż ze stratą, tylko na starcie daje sporą paletę możliwości wyboru. My na czas testu dostaliśmy w komplecie topowy kable SRX XL AC. Jeśli chodzi o garść technikaliów, najważniejszymi informacjami są, że nasz bohater czerpiąc z rozwoju technologicznego w tej kompaktowej obudowie zmieścił znacznie bardziej wydajne od większego gabarytowego poprzednika, dlatego w mniejszej ilości sztuk ogniwa elektromagnetyczne w postaci kryjących się za okienkiem cylindrów, oraz nadal stosuje poprawiający odbiór muzyki wieloczęstotliwościowy generator fal Schumanna. Po dokładniejsze informacje co i jak, aby sztucznie nie rozwadniać tekstu oczywiście również skrótowo, zapraszam na stronę dystrybutora lub producenta.
Gdy dotarliśmy do opisu działania 8-ki, zasadna wydaje się odpowiedź na prozaiczne pytanie: Czy przywoływany od samego początku, pozwalający zmniejszyć gabaryty urządzenia – przy według producenta lepszych osiągach – rozwój technologii pokazał, że jest realnym progresem? Powiem krótko, nie ma co deliberować, ale tak. Otóż wdrożone w życie w stosunku do poprzednich konstrukcji inne rozbudowanie topologiczne wraz za zaawansowaniem konstrukcyjnym bezapelacyjnie skończyło się poprawą aspektów prezentacji w wielu zakresach. Naturalnie nie było to tak zwane wywrócenie stolika do góry nogami, bo nie miało takim być, tylko choć drobne to ewidentne poprawienie jakości słuchanej muzyki. Ogólnie patrząc na sposób operowania przekazem moją uwagę zwróciło uczucie jakby mniej technicznego grania systemu. Oczywiście nie twierdzę, że wcześniej było to drażniące, jednak wówczas walka o jak najczystsze tło wirtualnej sceny stawiała na mocne rysowanie świata ostrą kreską i zebranie dźwięku w solidny impuls w domenie jego trwania, co czasem w awanturniczej muzyce mogło skutkować nazbyt dosadnym utwardzeniem przekazu. Ale żebyśmy się dobrze zrozumieli, specjalnie przerysowuję opis, aby pokazać ewidentne, teraz pokazujące wydarzenia sceniczne w bardziej płynnym stylu różnice. Różnice dające muzyce bardziej niż wcześniej w pewien sposób przyjemnie płynąć, co jestem dziwnie spokojny, większości z Was mocniej przypadnie do gustu. Nadal dostajemy znakomity drive, wyraźny i mocny atak, ale przy okazji lekkiego podkręcenia esencjonalności dźwięku i kolokwialnie mówiąc wyczyszczenia teraz mocniejszego w aspekcie czerni, a przez to pokazującego więcej drobnych informacji tła, przekaz oferuje solidniejsze pokłady homogeniczności z feedbackiem w postaci prawdziwszej namacalności. Gdybym miał to określić wprost, powiedziałbym, że zastosowanie tytułowego kondycjonera tchnęło w muzykę bardziej ludzkie, bo fajne zrównoważenie pakietu agresji i płynności. Bez wycieczek w stronę nienaturalnego krawędziowania źródeł pozornych, ale również z pełną kontrolą nad zbytnim dociążaniem. Dzięki temu jeśli dany system jest dobrze skonfigurowany, będzie potrafił zagrać każdego rodzaju muzykę. Tak mocne akordy wyrazistego w podnoszeniu pobudzających nas do szybszego życia emocji Rammsteina z krążka „Zeit”, jak również spokojne ballady dla mnie rodzimego skrzypka numer jeden Adama Bałdycha w materiale „Brothers” . Jak to możliwe, gdy dostajemy więcej płynności? Spokojnie, ja wiem, że teoretycznie cywilizowanie karkołomnego rysowania wydarzeń scenicznych w projektach Rammsteina może skończyć się utratą niezbędnej nieobliczalności i agresji jego popisów, ale przypominam, działania amerykańskiego kondycjonera na poziomie podkręcania emocji były jedynie szlifowaniem ogólnej jakości prezentacji w służbie oczyszczania tła ze zniekształceń, a nie działaniem mającym na celu podgrzanie atmosfery jako ratunek dla błędnie skonfigurowanych zestawów. Jak pisałem, specyfikacja soniczna Power Cell 8 SX z powodzeniem zachowywała istotne aspekty zrównoważenia podania danego projektu płytowego. Dlatego gdy niemiecki muzyk w postaci upłynnienia wokalizy i odbieranego jako wielki plus uplastycznienia całości nie tylko niczego nie stracił, ale raczej sporo na tym zyskał, polski skrzypek został potraktowany wręcz jak król. Konsekwentnie słychać było jego wspaniałą wirtuozerię gry na tym niełatwym instrumencie, co w przypadku balladowych, czyli wolnych utworów dla muzyka nabiera znaczenia w stylu być albo nie być, ale przy tym z uwagi na wzmocnienie poziomu ogólnej gładkości poszczególnych nut w brzmieniu jego atrybutu słychać było więcej zabawy, istotną dla oddania nastroju utworu barwą i jej natężeniem. Nie ilości samej w sobie, tylko jako budulca nastroju. Kto lubi grę skrzypiec, te wie, że wbrew obiegowym opiniom skrzypce nie zawsze mają boleśnie i jednostajnie skrzypieć. Czasem mają nieść spore pokłady nosowości, a czasem ostrości, co w tym przypadku wypadło świetnie.
Czy widzę sens stosowania podobnych do dziś opisywanego urządzeń? W większości przypadków z racji na problemy z marnej jakości energią w wielorodzinnych domostwach naturalnie tak. Ale może Was zaskoczę, nie wykluczam tez sytuacji w przypadku zabudowy jednorodzinnej, gdyż pozwalające nam egzystować urządzenia typu lodówka, czy zmywarka w kwestii czystości prądu w gniazdku są wielkimi szkodnikami. Jednak nie oszukujmy się, bez względu na fakt zamieszkania w grupie lub osobno jeśli zrozumiemy potrzebę ruchu w tym temacie, wówczas zaczyna się prozaiczny problem natury uniknięcia wpadki. Oferta rynku jest przeogromna i trzeba uważać na marne konstrukcje. Pewnego rodzaju pomocą są podobne do dzisiejszego testy urządzeń, które choć wstępnie, to jednak dają pewien pogląd na dany produkt. Czy zatem idąc tropem pomocy poleciłbym i ewentualnie komu naszego bohatera? Bez dwóch zdań jak najbardziej. I moim zdaniem nie mam przeciwskazań dla nikogo, gdyż oferta brzmieniowa Synergistic Research Power Cell 8 SX jest na tyle zrównoważona pomiędzy wagą i wyrazistością przekazu, że tylko mocno przekraczające dobry smak prezentacji zestawy mogą mieć problemy z wykorzystaniem potencjału amerykańskiej konstrukcji. U mnie mimo niewielkich gabarytów przy mocnym rozdmuchaniu rozmiarowym elektroniki wypadł bardzo dobrze, dlatego jeśli myślicie o czyścicielu energii elektrycznej dla ukochanego zestawu audio, powinniście wziąć go na tapet. Naprawdę jest tego wart.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kabel USB: ZenSati Silenzio
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja: Audiofast
Producent: Synergistic Research
Cena (PowerCell 8 SX / SRX XL AC 1.8m): 71 590 PLN
Dane techniczne
Gniazda wyjściowe: 8 gniazd Purple 2.0 UEF Schuko (dwustopniowy Quantum Treatment)
Gniazdo zasilające: 32A PowerConn
Okablowanie wewnętrzne: 12AWG Silver Matrix
Moduły EM: 1 x płaski; 2 x SRX UEF EM drugiej generacji
Powierzchnia łączna modułów EM: 1806,34 m²
Szyna uziemienia: 6N czyste srebro
Wymiary (W x S x G): 11,4 x 30,5 x 15,2 cm
Waga: 5 kg