Opinia 1
Jak z pewnością zdążyliście Państwo zauważyć końcówka a tak po prawdzie ostatni kwartał minionego roku najdelikatniej rzecz ujmując obfitował w zaskakująco częste dostawy wszelakiej maści dedykowanego audiofilom okablowania. Nie, żeby nam to w jakikolwiek sposób przeszkadzało czy uwierało, tym bardziej, że patrząc li tylko od strony czysto logistycznej zdecydowanie przyjemniej wnosi się pudło z nawet kilkunastoma metrami drutów aniżeli kilkusetkilogramowe kolumny, jednak taka klęska urodzaju niesie ze sobą pewne i zarazem łatwo przewidywalne następstwa, czyli konieczność odpowiedniej organizacji planów wydawniczych. W końcu testów grupowych nigdy nie robiliśmy, nie robimy i robić nie zamierzamy, gdyż przynajmniej na pułapie, na jakim się od ponad dekady z Jackiem bawimy tego typu sparringi są zupełnie niemiarodajne i bez sensu, bo i jak porównywać ze sobą przewody z pułapu 10 (Atlas Mavros Grun), 30+ ( Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable), czy >100 kPLN (ZenSati Seraphim Speaker), więc szans na to, by kilka par konkurencyjnych przewodów „wypchnąć” za jednym razem nie ma. Podobnie jak na publikację kilku kablarskich recenzji pod rząd. Dlatego też staramy się w miarę naszych skromnych możliwości dbać o zróżnicowanie tematyki naszych wywodów i tym oto sposobem dochodzimy do sedna, czyli kolejnych … przewodów, które trafiły pod nasz dach.
Krótko mówiąc po wielce udanych łączówkach i głośnikowcach z serii Mavros przyszła pora na kolejną odsłonę szkockiego portfolio w postaci podobnego do poprzedniego duetu. Zamiast jednak rodzeństwa z jednego „miotu” ekipa białostockiego Rafko – opiekuna marki, postanowiła nieco urozmaicić nasze testy i raczyła była dostarczyć interkonekt XLR Arran i przewód głośnikowy Ascent Grun z nad wyraz bogatego katalogu Atlas Cables.
Już podczas wcześniejszych spotkań z Atlasami jasnym stało się, że akurat w przypadku okupujących szczyty cennika modeli żarty o przysłowiowej „szkockiej oszczędności” ewidentnie są nie na miejscu. Oczywiście w porównaniu do barokowego przepychu Skograndów Beethoven, bądź ociekających złotem ZenSati Seraphim „nieco” im brakuje, ale bądźmy szczerzy – równie daleko im do pseudo – garażowych wyrobów rękodzielniczych, które też potrafią przecież kosztować krocie. Jest może i minimalistycznie, ale niewątpliwie elegancko i to w tym starym dobrym stylu – bez najmniejszych oznak krzykliwości i rozpaczliwego zabiegania o atencję nabywcy. Ot, interkonekty przyodziano w granatowe a głośnikowce w srebrzyste (dzięki czemu przypominają moje dawne Organici Original) tekstylne plecionki. W Arranach zastosowano masywne aluminiowe chromowane „dark chrome” wtyki z posrebrzanymi stykami z miedzi OCC a w Ascentach uniwersalne (z wymiennymi – wykręcanymi końcówkami) Transpose z aluminium blokującego fale RFI. W podobnej tonacji utrzymano też ozdobne splittery. Jeśli zaś chodzi o ukryte przed wzrokiem ciekawskich technikalia, to Atlas Arran może pochwalić się symetryczną budową, wykorzystaniem przewodników z miedzi OCC (Ohno Continuous Casting) o czystości 6N z ekranowaniem w formie podwójnego oplotu i folii mylarowej oraz mikroporowatym PTFE w roli dielektryka. Przewody zbudowano w oparciu o parę przewodników, z których każdy składa się z sześciu żył (solid core) OCC otaczających siódmy środkowy drut, który znajduje się w wielowarstwowym mikroporowatym dielektryku teflonowym. Z kolei Ascent Grun załapał się na 3,5mm² przewodniki multi – core z miedzi OCC 5N w osnowie PTFE (Teflon™). W obu Atlasach zastosowano również zaciskanie/lutowanie na zimno oraz technologię DD (Dual Drain), w której ekran nie jest w żadnym miejscu zwijany, zaginany lub zniekształcany, ponadto głośnikowce dopieszczono jeszcze technologią Grun, czyli możliwością niezależnego uziemienia ekranu. Co ciekawe, Grun występuje również w sygnałowych Arranach, lecz nie ich wersji XLR a Ultra RCA.
A co do brzmienia, to nie da się ukryć, iż różny rodowód, więc pochodzenie z dwóch serii niesie ze sobą zarówno spodziewane, jak i zaskakujące różnice. Oczywiście to nie jest tak, że co seria, to inny pomysł na brzmienie, bo akurat takie ekwilibrystyki uskuteczniają jedynie nieliczni producenci, więc firmowa, oparta na elegancji, słusznym wolumenie, ale i rozdzielczości oraz dynamice szkoła brzmienia jest zachowana, lecz składające się na nią elementy zostały w nieco odmienny sposób akcentowane i skomponowane. I tak, tytułowy interkonekt okazał się nad wyraz transparentny i przestrzenny. Jednak efekt ten nie był pochodną analityczności przekazu i jego wyostrzenia, co byłoby nie do zniesienia na już i tak wyśrubowanym pod tym względem „Vägen” Tingvall Trio a jedynie zachowania niezwykłej, wręcz krystalicznej czystości i dbałości o holografię obrazowania. Nienaruszony został również właściwy poszczególnym nagraniom wolumen i „kubatura”, dzięki czemu wspomniane „Vägen” było przestrzenne, lecz zarazem minimalistyczne w swej formie, bez zbędnego rozdmuchania i sztucznej gigantomanii a z kolei „Bruckner: Complete Symphonies Edition” Wiener Philharmoniker pod Christianem Thielemannem swym rozmachem dalece wykraczały poza ramy wyznaczone nie tylko przez rozstaw kolumn, ale i metraż mojego pokoju nad wyraz udanie przenosząc mnie m.in. do wiedeńskiej Golden Hall of Musikverein, czy też Großes Festspielhaus w Salzburgu, gdzie aparat wykonawczy mieścił się już bez najmniejszych problemów. W dodatku wgląd w samą strukturę owego aparatu był wyborny, jednak priorytetem nadal pozostawała jego spójność i koherencja a dopiero z niej wychodząc można było eksplorować partie poszczególnych sekcji i instrumentów. Krótko mówiąc najpierw otrzymywaliśmy kompletny obraz całości, który był punktem wyjścia do nieraz zupełnie spontanicznej eksploracji nieznanych jeszcze detali, niuansów i nieco schowanych przy pobieżnych odsłuchach wybrzmień.
Przy swoim sygnałowym, stawiającym na rozdzielczość, pociotku Ascent Grun wydaje się nieco bardziej romantyczną i zarazem organiczną propozycją, w której pierwsze skrzypce grają barwa, emocje i konsystencja tkanek zamkniętych w zdefiniowanych przez Arrana konturach. Nie oznacza to bynajmniej zbytniej pluszowości, czy też rozlania najniższych składowych a jedynie umiejętne dosaturowanie i dopalenie przekazu, z czego z pewnością ucieszą się wszyscy posiadacze popadających w lekką kliniczność systemów. Proszę się jednak nie obawiać zbytniego przegrzania, gdyż nawet gęsta i lepka „Trav’lin’ Light” Queen Latifah nie „zakleiła” głośników swą karmelowością a Gregory Porter na „Nat „King” Cole & Me” bynajmniej nie mamrotał do mikrofonu niczym barmanka ze Shreka, którą dubbingował Wojciech Mann. Za to dwa ostatnie albumy Mety, czyli „Hardwired…To Self-Destruct” i „72 Seasons” znacząco zyskały na słuchalności i nie tracąc nic a nic ze swej agresji zabrzmiały spójniej i z lepszym wypełnieniem. Może i jest to słyszalne odejście od surowej kanciastości materiału źródłowego, jednak akurat w przypadku tej kapeli nie mam nic przeciw poprawianiu ich czasem trudnych do zrozumienia pomysłów brzmieniowych, więc proszę mi wybaczyć, jednak powyższą „anomalię” pozwolę sobie uznać za zaletę a nie wadę tytułowych przewodów.
No i teraz odwieczny dylemat – razem, czy osobno. A Atlas jednoznacznej odpowiedzi nie daje. Po prostu zakłada, że jeśli chcecie Państwo zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli cieszyć się zarówno z przykuwającej na długie godziny do fotela muzykalności a jednocześnie nic nie tracić z holograficznej przestrzeni i onieśmielającej rozdzielczości warto skusić się na stanowiący przedmiot niniejszej epistoły zestaw. Jeśli jednak preferujecie metodę małych kroków, to w zależności od potrzeb i charakterystyki własnych systemów kolejność zmian dostosujcie do własnych upodobań. W końcu przyjemności są po to, by je sobie dozować a przygodę z Atlasami właśnie w takich kategoriach należy rozpatrywać.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF; Esprit Audio Alpha
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Gdy sprawdziłem w portalowej wyszukiwarce, okazało się, iż z tytułową marką kablową mieliśmy przyjemność skrzyżowania szpad około półtora roku temu. Dla jednych to mało, dla innych dużo, jednak najistotniejsze w tym temacie jest to, że tak naprawdę tracą na tym wszyscy. Z jakiego powodu? Zapewniam, że istotnego, bowiem gdy wydawałoby się, iż w natłoku ofert konkurencji dla potencjalnego nabywcy temat braku recenzji kolejnego podmiotu jest bez znaczenia, patrząc nań z perspektywy unikania przez szkotów sięgania cenowej stratosfery, sprawy mają się zgoła inaczej. Zaskoczeni ostatnią informacją? Ja po zapoznaniu się z cennikiem dzisiaj opisywanych produktów przyznam, że również. Naturalnie w rozumieniu pozytywnym. Dlatego natchnięty zdroworozsądkowym podejściem wyspiarskiej marki Atlas (Szkocja) do kwestii cen za swoje konstrukcje miło jest mi poinformować zainteresowanych, iż tym razem białostockie Rafko dostarczyło nam do zaopiniowania zestaw niedrogiego okablowania sygnałowego i głośnikowego Atlas Arran XLR oraz głośnikowego Atlas Ascent Grun.
W temacie technikaliów udało mi się dowiedzieć, że w kablu sygnałowym XLR jako przewodnik wykorzystano miedź OCC o czystości 6N. Każdy z dwóch przebiegów sygnału składa się z 6 żył typu solid core równomiernie otaczających siódmy centralnie umieszczony, otulony wielowarstwowym teflonowym dielektrykiem. Całość zaekranowano w technologii Dual Drain (innowacyjne osłonięcie przewodów sygnałowych ekranem od wtyczki do wtyczki) ze zmniejszającym zakłócenie typu RF miedzianym oplotem. Kwestię wtyków zaś rozwiązują spawane na zimno złącza ze stopu aluminium z posrebrzanymi pinami wykonanymi z miedzi OCC.
Co do kabla głośnikowego, bazuje na nieco innym rodzaju miedzi, tym razem OCC o czystości 5N (9.9997%) pokrytej izolacją z Teflonu PTFE. Jego cechą szczególną za sprawą technologi Grun jest możliwość zastosowania aktywnego uziemieni. Dzięki zastosowaniu ekranu z miedzi i folii Mylarowej jest odporny na zakłócenia RFI. Ciekawostką i pewnego rodzaju uniwersalnością jest zastosowanie osadzonych na połączeniu gwintowym, a przez to łatwo wymiennych końcówek bananowych lub widłowych.
Gdybym miał określić sposób modelowania muzyki przez każdy z kabli, pierwszą informacją byłoby stwierdzenie, iż cechuje je nieco inna estetyka finalnego brzmienia. Sygnałowy stroni od siłowego nasycenia, dzięki temu oferuje większą swobodę prezentacji oraz związany z takim postawieniem sprawy, bardziej rozbudowany pakiet informacji. Natomiast głośnikowy idzie drogą pokazywania piękna muzyki przy pomocy esencjonalności i plastyki. Spokojnie, nie jest to bezkrytyczne lanie syropu, tylko nieco mocniejsze, acz pod kontrolą doprawianie dźwięku przyjemnym dla ucha wzmocnieniem nasycenia odtwarzanej muzyki. A jeśli tak jest, z automatu nasuwa się pytanie, jaki był sens proponowania do oceny dwóch w teorii znoszących się sonicznie kabli w jednym teście. Jednak zapewniam, sens bezapelacyjnie był, gdyż finalnie dźwięk okazał się być dobrze dociążony, a przy tym ciekawie wykonturowany, Z jednej strony mocny i rytmicznie pulsujący, za to z drugiej pełen fajnej iskry, co przeciwdziałało potencjalnemu efektowi znudzenia zbytnią monotonią. A jak zapewne się domyślacie, wielu z nas hołubi panujący wszechobecny spokój w kreowanej w swoim domostwie muzyce, jednak wówczas bardzo łatwo jest przekroczyć punkt graniczny dobrego smaku. Dlatego takim osobnikom z pomocą przychodzi tytułowy, z pozoru wydawałoby się kontrowersyjny, ale w ostatecznym rozrachunku będący kołem ratunkowym tandem, który pozwoli nam napawać się pełnym brzmieniem nie zabijając przy okazji jego blasku i rozdzielczości. I co ciekawe, niespecjalnie dokuczliwy nawet w przypadku takich jak moja, już na starcie dość mocno pokolorowanych zestawów audio. Owszem, po zastosowaniu Arrana i Ascenta odtwarzany materiał zdawał się epatować większą energią, ale to zazwyczaj było wodą na młyn słabo zrealizowanych płyt. A co z tymi bardziej dopieszczonymi typu Cassandra Wilson tudzież wszelkiego rodzaju mocno soczyste produkcje oficyny ACT? Powiem tak. Jeśli przed aplikacją rzeczonych Atlasów w tor muzyka nie cierpiała na spowodowaną miernością realizacji przysłowiową nadwagę, po tym działaniu naturalnie jej wolumen uderzenia się wzmocnił, jednak z uwagi na drobną korektę działania głośnikówki przez łączówkę, czyli ciekawe wyostrzenie krawędzi i zebranie się muzyki w sobie, nie było tak zwanej buły, tylko odczucie mocniejszego kopnięcia odtwarzanym materiałem. To było na tyle ciekawe, że mimo skonfigurowania sobie naprawdę mocno osadzonego w masie systemu ani razu nie miałem z tym najmniejszego problemu ze zbytnią obfitością zawartości muzyki w muzyce. Naturalnie wszystko było jakby bardziej dosadne w domenie wagi, ale nadal akceptowalne. A zaznaczam, w teorii tego nie potrzebowałem, a mimo to system nie poległ. To chyba o czymś świadczy.
Czy zbierając powyższe informacje w jedną całość nasi bohaterowie są propozycją dla każdego? Myślę, że mimo wyartykułowanych, ewidentnie promujących dociążenie dźwięku aspektów tak. Na czym opieram woje przypuszczenie? Przecież wspominałem o nieco innym sznycie brzmieniowym każdego z nich. I ta inność daje nam możliwość uzyskania aż trzech wyników dźwiękowych, czyli wykorzystania obydwu na raz lub każdego z osobna, czyli tłumacząc na polski wybierzemy to, co komu w duszy gra. A to chyba fajna opcja. Nie sądzicie?
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i, Furutech DAS-4.1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END, FURUTECH e-TP80 ES NCF
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Sensor 2 mk II
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja: Rafko
Producent: Atlas Cables
Ceny
Atlas Arran XLR: 15 999 PLN / 2 x 1,5m
Atlas Ascent Grun: 7995 PLN / 2 x 3m (cena regularna 10 995 PLN)