1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Reportaże
  6. >
  7. Filipinki w U22

Filipinki w U22

Po wyrafinowanych i podniosłych spotkaniach z klasyką w towarzystwie takich mistrzów jak Krzysztof Penderecki, czy Jerzy Maksymiuk zakończenie bieżącego roku przybrało nieco lżejszy a zarazem świetnie nawiązujący do początków muzycznych wieczorów w Alejach Ujazdowskich ciężar gatunkowy. Tym razem bowiem gośćmi specjalnymi wieczoru były trzy z dość dynamicznie zmieniającego się składu (od nonetu do septetu a w końcowym okresie wręcz tercetu – w sumie „przewinęło się” czternaście dziewcząt) Filipinek: Niki Ikonomu, Iwona Racz oraz Anna Sadowa, a także córka Mateusza Święcickiego – Justyna Święcicka. Nie mogło oczywiście zbraknąć osobistego biografa Filipinek – autora książki „Filipinki – to my!” – Marcina Szczygielskiego. Nad całością pieczę sprawował dziennikarz i publicysta – Tomasz Raczek.

O ile o jakości realizacji wolałbym się tym razem nie wypowiadać, gdyż siłą tytułowego wydawnictwa jest aspekt czysto emocjonalny i historyczny, to już muzycznie, znaczy się aranżacyjnie operujemy na zupełnie innym poziomie. Zanim jednak skupimy się na muzyce warto wspomnieć, iż w przypadku tytułowego albumu Filipinek & Bez Atu mamy do czynienia z premierą „pułkownika”, który nabierał mocy przez ostatnie … 46 lat, bo od 1970 r, kiedy miał być pierwotnie wydany, lecz ze względu na zawirowania personalne koniec końców zamiast w sklepach wylądował w archiwum. Cieszy jednak fakt, że materiał koniec końców ujrzał światło dzienne i to nie tylko w formie wzbogaconego o liczne bonusy srebrnego krążka CD, lecz również właściwej latom 70-ym minionego wieku i przeżywającej nieustający renesans intrygująco fioletowej płyty winylowej. Niezaprzeczalnie ekskluzywność „analogowego” wydania podkreśla jego limitacja do 500 szt.

Oczywiście na upartego można warstwie tekstowej „Nie wierz chłopcom” zarzucić może nie miałkość, czy lapidarność, co pewien asekurantyzm … do czasu aż uświadomimy sobie po pierwsze realia polityczne, w jakich Filipinkom przyszło śpiewać a po drugie, choćby kurtuazyjnie, rzuci uchem na twórczość np. The Beatles, a więc mega gwiazdy zza żelaznej kurtyny – boysbandu śpiewającego o trzymaniu się za rączkę. Nawet Czesław Niemen mógł się wtedy pochwalić równie błahym utworem „Baw się w ciuciubabkę” i jakoś nikt Mu tego za złe nie ma. Pomijam już fakt, że Filipinki były girlsbandem oferującym repertuar czysto taneczno – rozrywkowy. Jeśli natomiast ktoś szukał wtenczas doznań na nieco wyższym poziomie artystycznym zawsze miał do wyboru m.in. Marka Grechutę i Anawę. Patrząc jednak z perspektywy dzisiejszych hitów okupujących listy przebojów (vide „Umbrella” Rihanny) spokojnie możemy uznać, że nie tylko nie ma się czego wstydzić, ale spokojnie możemy zgłaszać ówczesnych tekściarzy do panteonu najbardziej zasłużonych literatów. Jest jednak jeszcze jeden „myk”. Wsłuchując się, nawet niezbyt uważnie, w „Nie wierz chłopcom” bez trudu powinniśmy wyłowić taką perełkę, jak „Białe muszelki”, w których do iście psychodelicznego, rockowego podkładu nader zgrabnie dopasowano niezwykle banalny tekst, który pełni jedynie rolę ażurowej fasady, za którą kryje się prawdziwy przekaz i zdecydowanie wymykający się sztywnym ramom „poprawności politycznej” wizerunek Filipinek. Podobnie jest z nigdy dotąd niepublikowanym „Odmienił się wiatr” – bossa novą z fenomenalną, jazzującą partią fortepianu. Tylko co ja będę mówił, w końcu czytanie między wierszami i doszukiwanie się drugiego dna pokolenie naszych rodziców i nasze ma niejako zapisane w genach. Podążając jednak czysto spiskową teorią dziejów możemy uznać, iż był to utwór o tak rewolucyjnym tytule (czyżby przodek „Wind Of Change” Scorpionsów?), że w tamtych czasach szans na publikację i tak nie miał żadnych.

Dość jednak bajek z mchu i paproci. Serdecznie dziękując Organizatorom za prawdziwie magiczny wieczór życzymy dalszych, równie świetnych pomysłów na kolejne spotkania łączące najprzeróżniejsze style, estetyki i … pokolenia. Do zobaczenia w przyszłym roku.

Marcin Olszewski

Pobierz jako PDF