1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. MrSpeakers Ether Flow

MrSpeakers Ether Flow

Opinia 1

Skoro temperatury za oknem wreszcie przestały przypominać mroźne przedwiośnie a świergot ptactwa potrafi nader skutecznie wybudzić ze snu już kilkanaście minut po czwartej (rano!) to znak, że ciepłe okrycia lada moment wylądują w szafach i kufrach a my przywdziejemy coś zdecydowanie lżejszego i przewiewnego. Abstrahując jednak od modowych trendów a jednocześnie mając na uwadze własny komfort termiczny również i audiofile budząc się z zimowego letargu coraz żwawiej zaczynają rozglądać się za nowymi zabawkami. Stonowane szarości, rustykalne akcenty ustępują miejsca nieco bardziej odważnej kolorystyce a masę zastępuje misterna ażurowość. Mowa oczywiście nie o obuwiu, bo co jak co, ale do sandałów czuję iście atawistyczną niechęć, ale o słuchawkach, które coraz częściej nie tylko goszczą w naszych domach, co ich pojawienie staje się ewidentnym tchnieniem High-Endu w posiadany system. Nie wierzycie Państwo? No to czas na mały quiz. Pytanie nr. jeden – czy za dajmy na to 20 tys. PLN skompletujecie najwyższej klasy system? Nie? No to może okablujecie gotopowymi drutami MITa, Siltecha i innych sławnych marek? Też nie? No dobrze, to może jakieś wymarzone kolumny przychodzą Wam na myśl? Tia … tak właśnie myślałem. A słuchawki za 10, czy 20 tys. PLN to już nie tyle pierwsza, co extra liga i to nie nasza – podwórkowa, ale Liga Mistrzów z Ronaldo, Messim, czy Lewandowskim. I właśnie dlatego po całkiem przystępnych cenowo „klasycznych” Denonach AH-D7200 przyszła pora na nowego gracza na naszym audiofilskim rynku – amerykańską markę MrSpeakers, z katalogu której, dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora – warszawskiego MIPa udało nam się pozyskać flagowy model Ether Flow.

Na początek, skoro z MrSpeakers spotykamy się na łamach SoundRebels po raz pierwszy pozwolę sobie na krótki rys historyczny. Otóż założyciel marki – Dan Clark – inżynier z MBA na koncie, swoją przygodę z audio rozpoczynał od projektowania głośników, wzmacniaczy i generalnie urządzeń audio i parał się tym, oraz jeszcze kilkoma innymi rzeczami ściśle związanymi z High Endem przez blisko dwadzieścia lat. W tzw. międzyczasie zasłynął jako nad wyraz uzdolniony i doceniony w słuchawkowym światku „moder” (jakoś lepiej brzmi aniżeli poprawny od względem stylistycznym „modyfikator”) klasycznych planarnych słuchawek Fostex T50rp, które w jego rękach ulegały transformacji do form Alpha Dog i Alpha Prime. Jednak owe „mody” niewiele miały wspólnego z tzw. pospolitym dłubactwem, czy nieco bardziej zaawansowaną formą ingerencji w postaci np. recablingu, lecz obejmowały m.in. wykonywanie całkowicie nowych muszli na … drukarkach 3D, skórzane pady i inne głębsze zmiany. Jednak Mr.Clark uznał, że dość już poprawiania po innych i najwyższy czas pokazać światu jak powinny nie tylko wyglądać, ale i grać rasowe, high-endowe słuchawki kosztujące w dodatku tyle, co średnia półka równie wysoko aspirującej konkurencji. Tym oto sposobem powołany został do życia byt o MrSpeake w którego ofercie, przynajmniej na chwile obecną znajdziemy otwarte konstrukcje Ether Flow, oraz zamknięte Ether C Flow, które występują oprócz wersji podstawowych również w opcjach wzbogaconych o firmowy patent, czyli technologię TrueFlow polepszająca przepływ powietrz przez całą konstrukcję słuchawek a tym samym zmniejszającą poziom zniekształceń. Systematyzując całą sytuację mamy zatem modele Ether, Ether C, Ether C Flow i Ether Flow. Jednym słowem do wyboru, do koloru, przy czym paletę barw stanowi grafitowa czerń carbonowych muszli „C”, burgund podstawowego Ethera i metaliczny granat Ether Flow.
Skupiając się na naszym tytułowym bohaterze wypada zatem powiedzieć, że mamy do czynienia z topowa planarną konstrukcją otwartą, z ta tylko różnicą, że w porównaniu do lwiej części planarnej konkurencji użyta w roli przetwornika diafragma V-Planar nie jest płaska a radełkowana, czyli używając bardziej wyrazistej metafory „plisowana”  (patent Bruce’a Thigpena ) przypominający leżącą u podstaw technologię AMT dr Oskara Heila. Żeby było jeszcze ciekawiej sam pomysł lejkowatych dyfuzorów, których wyloty stanowią misterną siateczkę maskownicy zrodził się nie w głowie MrSpeakersa a naszego rodaka – Grzegorza Zielińskiego, który wyniki swoich badań opublikował na zasadach licencji ShareAlike a one z kolei „natchnęły” Dana Clarka. Nie wnikając jednak w relacje obu panów i „zapożyczenia dóbr intelektualnych” coś musi być na rzeczy, bo temat nadal wywołuje dość gwałtowne emocje. Nieco spokojniej przyjmowane są za to dość łudząc podobne do tych wykorzystywanych w protoplastach, czyli ww. Fostexach sztabkowy kształt i sposób ułożenia magnesów napędzających membranę. Całe szczęście pałąk wygląda na oryginalny oryginał, gdy, przynajmniej z tego co mi wiadomo, nikt na razie nie rości sobie praw do nitinolu, czyli stopu niklu z tytanem, z którego tenże, w formie dwóch ażurowych drutów został wykonany i wzbogacony o skórzany pas nagłowny w wiadomym logotypem.
Metalicznie połyskujące granatowe, okrągłe muszle zdobią mięsiste i rozleniwiająco miękkie pady, które poprzez swoje wyprofilowanie odpowiednio ustawiają przetworniki względem naszych małżowin. W tym momencie pozwolę sobie wtrącić, że wreszcie są to typowe konstrukcje wokółuszne, więc i o ugniataniu uszy nie może być mowy. Po prostu bajka. Aha. Doprowadzane do obu muszli przewody sygnałowe  oczywiście są odłączane, więc jeśli tylko najdzie nas ochota i znajdziemy zamienniki zakończone czteropinowymi wtykami, to możemy spróbować modyfikować finalne brzmienie, chociaż … 24 żyłowe firmowe przewody DUM z miedzi OFHC bezsprzecznie budzą zaufanie.
Czego by jednak nie mówić wykorzystane rozwiązania technologiczne mają realne odwzorowanie nie tylko w brzmieniu, do czego zaraz dojdziemy, co przede wszystkim w nad wyraz znikomej wadze. Mając bowiem na uwadze fakt, iż mowa tu o konstrukcjach planarnych mamy do czynienia kategorią wagową zarezerwowaną dla modeli z konwencjonalnymi przetwornikami, gdyż tytułowe Ether Flow przy swoich 370 g są dokładnie 15 g lżejsze od niedawno przez nas recenzowanych Denonów AH-D7200.

Zanim przejdę do meritum, czyli do subiektywnej oceny brzmienia nie chcę wyjść w tym momencie ma małostkowego i wrednie wścibskiego zgreda … ale po prostu uważam, że dobrze by było, gdyby na produktowej stronie dystrybutora znajdowały się jedynie stosowne, czyli związane z marką informacje a nie stockowe zdjęcia i defaultowe zaślepki z zakupionego szablonu. W dodatku, choć MIP oficjalnie informuje o byciu dystrybutorem tytułowej marki, co teoretycznie potwierdzają pojawiające się w naszej rodzimej prasie publikacje, to już na amerykańskiej stronie (czyli producenta) patrząc na mapkę autoryzowanych sprzedawców najbliższy punkt kontaktowy znajdziemy w … czeskim Brnie. Nie wiem, czy to niefrasobliwość Amerykanów, czy też zaniedbanie ze strony MIPa, ale tego typu „kwiatki” nieco burzą sielankowe poczucie profesjonalizmu jakie powinno towarzyszyć zakupom dóbr luksusowych, do jakich miana tytułowe słuchawki przecież aspirują. Dajmy jednak spokój szukaniu dziury w całym i czepianiu się drobiazgów i skupmy się na tym, do czego Ether Flow zostały stworzone, czyli na graniu.

Ponieważ dostarczona do testów parka wyglądała na praktycznie fabrycznie nową pierwsze kilka dni upłynęło na jej wygrzewaniu a ja tymczasem eksplorowałem uroki roztaczane przez konkurencję, czyli równolegle odsłuchiwane Audeze LCD-4 i Fostexy TH900 MK II (recenzja wkrótce). Kiedy jednak okres ochronny minął z zainteresowaniem naciągnąłem MrSpeakersy na swój czerep i zabrałem się do roboty. Na pierwszy rzut ucha, w porównaniu do dwukrotnie droższych i niemalże dwa razy cięższych Audeze LCD-4 uczciwie muszę przyznać, iż choć pod względem holograficznej wręcz przestrzenności obie pary potrafiły zauroczyć, to jednak dynamiką, nasyceniem i rozdzielczością tytułowe słuchawki nieco ustępowały pola wspomnianej konkurencji. Jednak do powyższych wniosków dojść można było nie od razu a po dłuższej chwili skupienie i morderczych porównaniach 1:1, gdyż Ether Flow dość perfidnie rozłożyły swój firmowy balans tonalny i sposób kreślenia konturów źródeł pozornych. Już wyjaśniam o co chodzi. Otóż Ethery z jednej strony stawiają na niejako przypisaną i natywną dla słuchawek planarnych rozdzielczość, lecz już nasycenie, saturacja dźwięków jest tylko dobra, bądź bardzo dobra a nie referencyjna. Przyczyna takiego stanu rzeczy leży bowiem w lekkim może nie tyle przyciemnieniu, co przygaszeniu … posługując się fotograficznym porównaniem … świateł. Co ciekawe zabieg ten nie spowodował ograniczenia ilości reprodukowanych w górze pasma niuansów a jedynie sprawiał, że atłasowo czarne tło pojawiało się bliżej aniżeli w LCD-4. Dodatkowo fundament basowy cechowała całkiem niezłe zróżnicowanie, więc śledząc wyczyny Marcusa Millera zarejestrowane na „Afrodeezii” bez problemu rozróżnić można było zarówno moment szarpnięcia struny od jej uwolnienia, jak i wirtuozerię pracy ręki na gryfie. Dźwięk był gęsty, niemalże lepki z wyraźnie zaakcentowanym pierwszym planem i sugestywną gradacją dalszych planów.
Na nieco bardziej ofensywnym repertuarze, czyli „Failed States [Deluxe Edition]” Propagandhi do głosu doszła pewna tonizacj przełomu średnicy i wysokich składowych, gdzie złagodzeniu ulegają co bardziej przykre sybilanty a jednocześnie nic nie traci się z aury pogłosowej otaczającej poszczególne źródła pozorne. Tak, tak drodzy Państwo. Na Etherach nawet takie niuanse można wyłowić spośród jak to Jacek określa „hałasu” jakim nader często się raczę. Jeśli jednak ktoś złakniony jest właśnie takich, bądź im podobnych doznań przestrzennych, to czym prędzej powinien mając topowe MrSpeakersy na uszach po album „Antiphone Blues” Gustafa Sjokvista, gdzie dialog saksofonu i kościelnych organów przenosi nas w zupełnie oderwaną od szarej rzeczywistości muzyczną kapsułę tworzącą swoisty mikrokosmos, w którym to znajdujący się w centrum słuchacz otaczany jest zewsząd namacalną i niezwykle realistyczną materią.

Na renomę i miejsce w panteonie słuchawkowych sław obok Audeze, czy HiFiManów MrSpeakers-om przyjdzie prawdopodobnie jeszcze ilka lat ciężko pracować, lecz uczciwie trzeba przyznać, że topowy na chwilę obecną model Ether Flow nie ma powodów do zakłopotania przy droższej i wyżej usytuowanej w rankingach konkurencji. Jego niewątpliwą zaletą jest zaskakująco niska waga, a więc ponadprzeciętny komfort użytkowania i w pewnym sensie własny pomysł na brzmienie. Pomysł, który opiera się w równej mierze tak na rozdzielczości, co organicznej spójności przekazu gwarantujących przyjemne i pozbawione przykrych naszym uszom pasożytniczych artefaktów doznania soniczne.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Accuphase DP-410; Ayon CD-35; Musical Fidelity Nu-Vista CD
– DAC: Cayin iDAC-6
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Yamaha WXC-50
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Przedwzmacniacz: Accuphase C-3850
– Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-300F; Fostex HP- A8MK2; Cayin iHA-6
– Słuchawki:  Meze 99 Classics Gold; Audeze LCD-4; Fostex TH900 MK II
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform; Thixar Silence Plus
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Opinia 2

Bez względu na poziom przywiązywanej przez każdego z nas wagi do będących ratunkiem dla wielu nieposiadających własnego pomieszczenia odsłuchowego melomana słuchawek, czy tego chcemy, czy nie, poczciwe nauszniki są bardzo ważnym elementem działu audio. I nie mówię tutaj jedynie o wszechobecnych, dodawanych do każdego telefonu „pchełkach”, ale mam na myśli również bardzo zaawansowane technologicznie i co za tym idzie, często drogie stricte audiofilskie konstrukcje. To wbrew pozorom jest na tyle rozbudowana oferta, że gdybyśmy tylko zapragnęli, spokojnie kilkanaście kolejnych recenzji mogłoby obracać się tylko i wyłącznie wokół nich i to bez specjalnej obawy o ciągłość dostaw nowych produktów. Dlatego też nie lekceważąc podarzy w tym miesiącu postanowiliśmy zaprezentować Państwu już drugą relację ze zmagań z rzeczonymi kolumienkami na pałąkach. Tym razem będą to przedstawicielki kraju zza wielkiej wody (USA), a dokładnie mówiąc zaprojektowany przez markę MrSpeakers będący konstrukcją otwartą model Ether Flow, których wizytę w naszych progach zawdzięczamy dystrybuującej je firmie MIP.

Spoglądając na dołączone do recenzji fotografie nie da się ukryć, iż tytułowe przedstawicielki działu generujących dźwięk nauszników swą nienachalną aparycją nie są specjalnie rzucającymi się w oczy błyskotkami. Główny trzon, to niezbyt wyszukany druciany pałąk uzbrojony w szerokie, okraszone logiem marki skórzane nagłowie i dwie zabezpieczone od zewnątrz kratką w kształcie plastra miodu, a od strony kontaktu z głową użytkownika wyłożone miękką skórą muszle skrywające przetworniki. Do tego dołączono schludny, ale solidny kabelek łączący konstrukcję z docelowym wzmacniaczem plus fikuśny w kształcie bałwanka futerał i mamy pomysł na nieociekającą zbędną ornamentyką, jednak w kontakcie bezpośrednim solidną propozycję dla sypialnianych lub salonowych nocnych marków. Niestety, mimo sporej kwoty jaką należy za nie wyłożyć, nie dostajemy firmowego stojaka, ale z jednej strony rolę leżakowania dobrze spełnia futerał, a z drugiej pobyt w zamkniętym pojemniku pozwoli uniknąć przenikania do obudów przetworników wszędobylskiego kurzu. Zatem puentując ten dość skromny w opisujące wygląd przymiotniki akapit nasuwa się zasadnicze pytanie: Czy unikanie zbędnego blichtru przełoży się na solidne granie? Jeśli ktoś jest ciekawy, zapraszam do lektury tekstu.

Rozpoczynając część opisującą brzmienie dodam jedynie, iż całość testu przeprowadziłem przy wykorzystaniu japońskiego lampowego wzmacniacza zintegrowanego LEBEN CS300F, który oprócz dobrych opinii jako integra znany jest również ze znakomitej jakości wewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego. Oczywiście idąc moim  wypracowanym przez lata tropem pokazywania pretendentów do laurów na tle znanej konstrukcji jako punkt odniesienia posłużyły mi wiekowe Sennheisery HD600. Owszem, są dość stare, ale bardzo znane i to podczas prób odniesienia się do nich jest ich wartością dodaną. Po małym wprowadzeniu nie zostało mi nic innego, jak zaprosić Was na kilka zdań głębszych przemyśleń o rzeczonych Jankeskach. Świat pokazywany przez pryzmat amerykańskiej myśli technicznej bez względu na fakt jego dobrego lub złego odbioru jest co najmniej ciekawy. To w głównej mierze malowany ciemnymi kolorami przekaz, ale na przekór wszelkim dotychczasowym standardom w parze z przygaszeniem światła na scenie nie idzie zamglenie wysokich rejestrów. O dziwo, te są dźwięczne, ale co jeszcze bardziej zaskakujące, nie powodujące najmniejszych problemów ze spójnością przekazu w stylu nadpobudliwości w stosunku do reszty pasma. Konstruktor zapewnił nam intymny, nasączony masą i ciemnym tłem przekaz muzyczny, na którego sztaludze niczym robaczki świętojańskie skrzą się nieprzebrane ilości mikroinformacji. Taka ekwilibrystyka najczęściej pachnie porażką, ale jak to zwykle bywa, wszystko zależy od umiejętności konstruktora, a te w Ether Flow są najlepszego sortu. Co oprócz wyartykułowanych niuansów brzmienia wydaje się być jeszcze ważne? Naturalnie swobodne kształtowanie rozbudowanej w sferze wokół głowy wirtualnej sceny muzycznej. I gdy dodamy wszystkie wymienione aspekty, okaże się, że jeśli choć w minimalnym stopniu jesteście romantykami, budowana w estetyce tajemniczości, ale świetnie napowietrzona i bogata w mikrodetale amerykańska propozycja może być strzałem w przysłowiową dychę. A jak wyglądało to na przykładach muzycznych? Proszę bardzo. Na początek polska grupa RGG i jej spojrzenie na twórczość Karola Szymanowskiego zatytułowane „Szymanowski”. Fortepian dzięki dobrej masie nabierał dostojności, a za sprawą otwartości wysokich tonów fantastycznie wybrzmiewał w górnych rejestrach. O takich instrumentach jak perkusja, czy kontrabas z racji czerpania przez nie samego dobra dzięki unikaniu przez słuchawki szkodliwego rozjaśnienia nawet nie powinienem wspominać, jednak z racji ich ważności w tym projekcie zeznam, iż bębny pokazały fajną masę, a nadmuchane skrzypce wielkim pudłem rezonansowym wysmakowanie wspomagały głęboko brzmiące struny. W podobnym klimacie wypadła Pani Diana Krall w kompilacji „Love Scenes”, z tą tylko różnicą, że gdy instrumentarium w swoich partiach wypadało w typowym dla siebie tembrze, to już artystka lekko zeszła z tonacją, co o dziwo nie przeszkodziło jej nabrać dodatkowego czaru. Tak, było inaczej, niż znam to z codziennych odsłuchów, jednak nawet przez moment nie odebrałem tego w kategoriach szkodliwości, tylko innego spojrzenia na ten sam wokal. Na koniec zostawiłem sobie przecinanie bębenków usznych elektroniką spod znaku Depeche Mode – „Exciter”. I w tym przypadku bez zagłębiania się w szczegóły całość wyglądała co najmniej dobrze. Jednak gdybym miał na siłę ponarzekać, powiedziałbym, że przy fantastycznie wypadających niskich pomrukach i prezentujących się jak latające nad ogniskiem iskierki wszelkich sztucznie generowanych świstach i przestrach podkręcony ciemną stroną grania MrSpeakers’ów głos artysty momentami dominował nad resztą zapisu nutowego. Było ciekawie, ale już z lekką dominacją jednej ze składkowych całego przedsięwzięcia muzycznego. To może się podobać, ale jest nieco inne od znanej mi prawdy o tej  płycie, o czym będąc opiniodawcą musiałem wspomnieć, a co wcale nie musi nikogo odstraszać. To oczywiście są konsekwencje obranego przez produkt sznytu grania, jednak gdy nie słuchamy podobnych klimatów, patrząc na występy w innych gatunkach muzycznych spokojnie możemy brać MrSpeakersy z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Dzisiejszy test pokazał, że ciekawie przekazany świat muzyki nie musi tryskać wyczynowymi składowymi pasma akustycznego. Wystarczy nadać mu nieco opartej o lekki mrok intymności nie zapominając przy tym o tak ważnym pakiecie danych w górnych rejestrach, aby trafiając na podatny grunt muzyki wykorzystującej naturalne instrumenty pokazać się z jak najlepszej strony. Co więcej, nawet nieco mniej entuzjastycznie pokazana przeze mnie muzyka elektroniczna miała swoje bardzo dobre momenty, co wyraźnie pokazuje, że wiele zależeć będzie od osobistych preferencji słuchacza. Zatem, jeśli jesteście w trakcie ustalania listy potencjalnych odsłuchów, produkt  MrSpekers Ether Flow powinien się na niej znaleźć. Dlaczego? Analiza tekstu dobitnie pokazuje, że w żadnym nurcie muzycznym nie zaliczył spektakularnej wpadki, a to biorąc pod uwagę różnorodność gustów i układanki audio każdego z nas, daje duże szanse, że ostateczny wynik będzie ewoluował w  nieco inną niż podczas mojego spotkania stronę. Zatem, tylko próba na własnym organizmie jest w stanie potwierdzić, czy po drodze Wam z Amerykankami, do czego serdecznie zachęcam.

Jacek Pazio

Dystrybucja: MIP / MrSpeakers.pl
Cena: 9 349 PLN

Dane techniczne:
Przetwornik: V-Planar, Planarny, Magnetyczny
Waga: 370 gram
Czułość: 96 dB/mW
Impedancja: 23 ohm
Kabel: 3 metry, XLR 4 pin (zbalansowane)

System wykorzystywany w teście:
– źródło: Reimyo CDT – 777 + DAP – 999 EX Limited
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Reimyo KAP – 777
Kolumny:  Trenner & Friedl “ISIS”
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond, Harmonix SLC, Harmonix Exquisite EXQ
IC RCA: Hijri „Milon”,
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, X-DC SM Milion Maestro, Furutech NanoFlux – NCF, Hijiri Nagomi
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints „ULTRA SS”, .Stillpoints ”ULTRA MINI”
– platforma antywibracyjna SOLID TECH, FRANC AUDIO ACCESSORIES
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA
– lampowy wzmacniacz zintegrowany LEBEN CS300

Pobierz jako PDF