Polska, mająca miejsce podczas właśnie zakończonego Audio Video Show, premiera najnowszego wzmacniacza zintegrowanego, w pełni zasługującego na miano „super-integry”, Musical Fidelity M8xi stała się przyczynkiem do naszej krótkiej rozmowy z właścicielem marki – Heinzem Lichteneggerem. Jeśli zastanawiacie się Państwo dokąd zmierza Musical pod nowym kierownictwem i co przyniesie najbliższa przyszłość, to serdecznie zapraszam do lektury poniższego wywiadu.
SoundRebels: Przejęcie Musical Fidelity przez pozornie skupiającego się głównie na gramofonach Pro-Jecta było dla większości zorientowanych w tematyce audiofilów sporym zaskoczeniem. Niby konsolidacja na rynku Hi-Fi nie jest niczym nowym, lecz przynajmniej do tej pory dotyczyła rozszerzania portfolio wielkich koncernów a tu mamy zupełnie inną sytuację. Czyżbyśmy byli świadkami narodzin nowego imperium?
Heinz Lichtenegger: Dzisiejszy rynek hi-fi zmienia się gwałtownie. Szczególnym powodem jest fakt, że wielu projektantów i właścicieli marek, którzy zaczęli w latach 70-tych zestarzało się. Stąd wiele marek zmienia swoich właścicieli i nie zawsze wychodzi to na dobre. Audiotuning istnieje od lat 70-tych. Najpierw jako diler, potem jako dystrybutor i w końcu jako producent. Moim celem było zawsze budowanie biznesu, tak, aby coraz więcej ludzi słuchało muzyki i rozwijało swoje hobby, jakim jest sprzęt hi-fi. Gdziekolwiek widziałem szansę na inwestycję, która wpisywała się w moją filozofię, inwestowałem.
To nie było planowane, to po prostu się działo. Co więcej, marki, które przejmuję w 100%, a także cały mój biznes, należą wyłącznie do mnie. Tak więc mam dużo szczęścia robić to, co do czego mam 100% pewności. Mój biznes to dostarczanie ludziom opłacalnych produktów z kategorii hi-fi stereo, które są projektowane po prostu do odtwarzania muzyki, a przy tym nie są po zwykłą zbieraniną funkcji.
SR: Patrząc jednak obiektywnie z boku i porównując ideologię obu marek można zauważyć pewne podobieństwo. Antony Michaelson i założone, oraz prowadzone przez Niego przez ponad 35 lat Musical Fidelity nierozerwalnie kojarzyli się z rasowym, zdroworozsądkowo wycenionym Hi-Fi dla „normalnych” ludzi. Podobnie jest z Pro-Jectem, o czym z resztą z wielkim entuzjazmem opowiadałeś podczas spotkania w 3-ce w 2015 r. Czyżby wspólny punkt widzenia pomógł Wam niejako zjednoczyć siły, by dalej iść już pod „wspólnym sztandarem”?
HL: Tak, definitywnie dobrze to nakreśliłeś. Filozofia moja i Antony’ego są i były bardzo zbliżone. Musical Fidelity była moją drugą marką w dystrybucji na terenie Austrii. W końcu jestem najdłużej współpracującym z Musicalem dystrybutorem na świecie!
Dlaczego? To proste. MF zawsze miał produkty prawdziwie hi-endowe z fantastyczną muzykalnością, a przy tym wciąż były odbierane jako zdroworozsądkowe w kwestii ceny. Kiedy zaczynałem swoją karierę ja, moi przyjaciele i klienci mieliśmy bardzo mało pieniędzy. Oszczędzaliśmy na Musicala A1, aby zdobyć ten magiczny dźwięk, zbliżony do najlepszego możliwego.
Idea Pro-Jecta jest podobna, ale powiedziałbym, że Pro-Ject sprawia, że prawdziwe stereo jest zdecydowanie bliżej zasięgu przeciętnego konsumenta. Z kolei Musical sprawia, że również i prawdziwy hi-end jest zdecydowanie bliżej zasięgu przeciętnego odbiorcy.
SR: Przejdźmy jednak do konkretów, gdyż po przejęciu przez Was Musical Fidelity zaczęły pojawiać się bądź, co bądź zasadne obawy wiernych fanów ww. marki o przyszłość obecnych linii produktowych. Zagrajmy więc w otwarte karty. Czeka nas ewolucja, czy rewolucja?
HL: Zdecydowanie ewolucja. Chcemy iść tą samą drogą, jaką do tej pory szedł Anthony. Tworzyć lepsze produkty z asortymentu z jakiego znany jest Musical. Mamy to szczęście, że na naszym pokładzie są oryginalni twórcy tej marki i produktów, a także Anthony, który konsultuje się ze mną i tak pozostanie w przyszłości.
Plany są takie, że będziemy poprawiać aktualnie linie produktowe ale w ich główne założenia nie zostaną zasadniczo zmienione. Dźwięk będzie ciepły, idący w kierunku lampowego. Do tego znakomite pancerne obudowy, czysty design no i najważniejsze – znakomity stosunek jakości do ceny.
Nowością będzie seria nawiązująca do tradycji Musicala. Planujemy powrót do legendarnych wzmacniaczy serii A pracujących w klasie A. Zachowamy wszystko, co sprawiało, że jakość dźwięku była klasą sama dla siebie, ale dodamy zalety wynikające z nowoczesnej formy produkcji.
SR: W Monachium pochwaliliście się potężną (2x500W, dual mono) integrą M8xi, która z tego co się dowiedzieliśmy miała pierwotnie trafić na sklepowe półki tuż po wakacjach a finalnie jej dostępność ustaliliście na luty 2020. Zdradzisz nam kilka szczegółów na jej temat, bo w zapowiadanej cenie 4 999€ taka superintegra może nieźle namieszać na rynku.
HL: Przed sprzedażą firmy Anthony domykał projekt M8xi – będący szczytem spektakularnej ewolucji jaką przeszła seria wzmacniaczy M z dopiskiem Si (M3si, M5si, M6si). Być może ta ewolucja zaszła tak daleko, że wiele osób odbierze to jako rewolucję – to będzie jeden z najmocniejszych wzmacniaczy jaki kiedykolwiek był produkowany i nadal będzie brzmiał (i grzmiał) znakomicie – delikatnie, słodko i ciepło.
Simon Querry, który rozpoczął projekt tego wzmacniacza pod okiem Anthony’ego właśnie go kończy. Stroimy brzmienie doprowadzając je do perfekcji. Chcemy wycisnąć z niego olbrzymią moc, wszystkie najlepsze przymioty dźwiękowe Musicala i genialne parametry techniczne. To nie jest takie proste! Dlatego spodziewamy się lekkiego opóźnienia tego produktu, ale nie dłużej niż do końca roku. Przewidywana cena będzie mieściła się w granicach 5000 – 6000 €.
SR: A jak wygląda sprawa wracającej mody na urządzenia odwołujące się swym rodowodem, oraz często również wyglądem do estetyki lat 80-ych, czyli klasycznego Hi-Fi. Musical miał wtedy A1, która do dziś w kręgach ortodoksyjnych akolitów marki cieszy się opinią niemalże kultowej integry a chwilę później światło ujrzały szalenie popularne (przynajmniej w Polsce) X-y, zwane potocznie „prosiaczkami”. Planujecie jakąś limitowaną „reikarnację”, czy raczej przyszłość widzicie w coraz powszechniejszym streamingu i jak najdalej posuniętej integracji w stylu przysłowiowych all’in’one, jak daleko nie szukając, skądinąd świetny M6 Encore 225, gdzie do szczęścia brakuje tylko kolumn?
HL: Jak wspominałem wcześniej przywrócimy do produkcji wiele produktów ikon, takich jak A1 ale także słynny bufor lampowy X10. Ale uważamy, że nowoczesny konsument oczekuje od marki obecności we wszystkich najważniejszych kategoriach.
To powód, dla którego inwestujemy w streaming i audio hi-res, ponieważ wiele osób będzie właśnie w ten sposób słuchać muzyki. Ale nie skręcimy w stronę mainstreamu, gdzie wszystko kręci się wokół funkcji i aplikacji bez porządnej jakości dźwięku.
Oczywiście, rozumiemy, że produkt powinien być funkcjonalny, ale chcemy jednocześnie produkować urządzenia, które są proste, bez funkcji, których używa potem promil użytkowników. Chcemy projektować urządzenia, które służą do słuchania muzyki, a nie bawienia się funkcjami. Komputer nada się do tego lepiej!
SR: A właśnie, skoro ani Musical Fidelity, ani Pro-Ject raczej z kolumnami się nie kojarzą, to automatycznie nasuwa się pytanie, czy przypadkiem w niedalekiej przyszłości nie powinniśmy spodziewać się informacji o tym, że Audio Tuning rozszerza portfolio o kolejną markę, tym razem z segmentu kolumnowego. Rozglądacie się za jakimś godnym zainteresowania celem?
HL: Kolumny głośnikowe to zawsze poważny temat. Nie mamy na ten moment planów, aby zagłębiać się w ten segment, ale nigdy nic nie wiadomo. Nie mówimy nie. To ciekawa koncepcja, żeby używać know how Musicala do produkcji aktywnych kolumn – pomyślę nad tym!
Tak czy inaczej, znam wiele świetnych marek głośników, które zgrywają się z elektroniką Musical Fidelity. Wszystko to dzięki mocy i stabilności prądowej tych urządzeń., co pozwala podłączyć do nich baaardzo szerokie spektrum modeli. Nawet zaawansowane głośniki tubowe, które nie potrzebują wiele mocy świetnie zgrywają się ze wzmacniaczami Musicala. To pokazuje jak świetny balans tonalny mają te urządzenia.
SR: Poprzednie pytanie wynikało z naszych obserwacji, gdyż śledząc doniesienia napływające ze świata, jak i z najprzeróżniejszych wystaw, czy nawet patrząc na to, co sugeruje Wasz polski dystrybutor (Rafko) zastanawiająco często elektronika Musical Fidelity pojawia się w towarzystwie Triangli … Pakt o nieagresji, czy przymiarki do „czegoś większego”?
HL: Triangle to moi najstarsi przyjaciele w branży. Byłem ich pierwszym dystrybutorem w historii, a oni moją pierwszą marką w dystrybucji, jeszcze przed erą Musicala. Zestawienie Triangle i Musicala to naturalna kombinacja, która wygrywa. Szybkie i otwarte granie Triangle świetnie zgrywa się z ciepłym brzmieniem Musicala. Więc to naturalne, że na świecie większość dystrybutorów sprzedaje razem obie te marki.
SR: Niejako na koniec mamy jeszcze jedno pytanie. Ponieważ staramy się pokazywać recenzowane przez nas urządzenia poprzez pryzmat osób, które za nimi stoją, bo to właśnie one mają największy wpływ na efekt finalny, czyli brzmienie, powiedz proszę, skoro oprócz bycia biznesmenem i audiofilem jesteś, przynajmniej z naszego punktu widzenia przede wszystkim melomanem (ponad 25 000 płyt w domowych zbiorach to raczej nie przypadek) a Antony’emu Michaelsonowi muzyka (i to osobiście wykonywana) nie jest obca, to nie korci Was do jakiegoś własnego wydawnictwa nad którym mielibyście pełną kontrolę?
HL: Tak! Będziemy mieć własne wydawnictwo! W pierwszym kroku wypuściliśmy już w porozumieniu z Universalem wznowienia trzech tytułów na winylach. Wprost z oryginalnej taśmy-matki nagrania wiedeńskich filharmoników: Ricardo Muti / Mozart synphonies, Zubin Metha / Mahler 2 nd, Karl Boehm/ Bethoven Pastorale. Wszystkie są limitowane do 2000 sztuk i w stu procentach analogowe. Przy ich masteringu nie korzystaliśmy z żadnych technik cyfrowej obróbki dźwięku. W naszych planach jest 12 kolejnych ważnych dyrygentów z 12 różnymi nagraniami różnych kompozytorów – wyłącznie najbardziej znane nagrania Wiedeńskich Filharmoników.
W drugim kroku jest stworzenie zaplecza naszej wytwórni – Pro-Ject Music. Już niebawem wypuścimy na rynek nagranie zrealizowane w naszej firmie. Nagraliśmy je w ubiegłym roku – wtedy to wystąpił w naszych murach świetny zespół jazzowy z Bernhardem Wiesingierem – jednym z najlepszych saksofonistów w Austrii. W tym roku mamy w planach nagranie kolejnego jazzowego koncertu z członkami Wiedeńskiej Art Orkiestry – mam nadzieję, że to daje pojęcie o mojej pasji do muzyki. Dziękuję za wywiad!
SR: My również dziękujemy i życzymy dalszych sukcesów z niecierpliwością oczekując na nowości, reinkarnacje i oczywiście Wasze płyty.
Marcin Olszewski