Nie wiem, na ile jesteście wytrzymali, ale dzisiejsze spotkanie po raz kolejny będzie obracać się wokół akcesoriów audio, a dokładnie pełnoprawnego stolika pod elektronikę. Czegoś, co jak za każdym razem powtarzam, przez wielu melomanów często ze zwykłego lenistwa, a czasem zwyczajnie z niewiedzy traktowane jest po macoszemu. Tymczasem jak wynika z już trzech poprzednich starć, temat jest bardzo ciekawy, bowiem każdy z dotychczas testowanych produktów ewidentnie eksponował inne cechy dźwięku. To zaś udowadnia, że z pozoru zwykły stolik tak naprawdę jest dopiero linią startu w dążeniu do maksymalnej jakości dźwięku naszego zestawu, a nie pierwszym z brzegu, niestety jedynie niezbędnym aby pomieścić kilka urządzeń blisko siebie „wielbłądem”. Po co po przypadkowym zakupie wizualnie ładnego, jednak w kwestii umiejętności wyciśnięcia z zastanego zestawu słabo wypadającego stolika, już na starcie skazywać się na korektę owego błędu dedykowanymi platformami, stopkami lub okablowaniem, jeśli temat potencjalnych problemów posiadanej układanki można ogarnąć w pierwszym rozdaniu? Przecież to bezsens. Dlatego po decyzji zmiany ustawienia mojej zbieraniny audio postanowiłem, że nie pójdę na skróty i zanim na czymś docelowo ją postawię, sprawdzę kilka opcji. I tak po zapoznaniu się z ofertą Artesanii Audio, Finite Elemente i ostatnio Neo High End przyszedł czas na coś ze Skandynawii, a dokładnie Szwecji. Zainteresowani? Jeśli tak, zatem zapraszam wszystkich na kilka spostrzeżeń o dostarczonym do naszej redakcji przez sopockiego dystrybutora Premium Sound, modułowym stoliku Solid Tech Hybrid.
Jeśli chodzi o budowę naszego bohatera, ta nie jest jakimś iście kosmicznym, ocierającym się o technikę kwantową rozwiązaniem. To po pierwsze – rozwiązanie modułowe, czyli opiewające na stawianie jednego poziomu na drugim. Zaś po drugie – jest stosunkowo prostym, bo „na sztywno” połączeniem fajnie wizualnie wykończonych, bo karbowanych pionowo, umożliwiających zasypanie materiałem tłumiącym, aluminiowych kolumn z platformami z MDF-u. Jednak nie jest to zwykłe przykręcenie blatu do kolokwialnie mówiąc nogi, tylko osadzenie platformy nośnej na kolumnie za pomocą dedykowanych wsporników. Wsporników dzięki pionowym prowadnicom pozwalającym regulować docelową wysokość osadzenia danej platformy. Co ciekawe, każdy ze wsporników ma dwie takie prowadnice w rozstawie 90 stopni, co w łatwy sposób pozwala rozbudować tę z pozoru pionową konstrukcję na boki. Przyznam szczerze, że to rozwiązanie w swej prostocie jest genialne, bowiem w momencie decyzji o zmianie konfiguracji ustawienia naszej elektroniki z pionu na poziom nie musimy zmieniać szafki na nową zazwyczaj szerszą, na tej tracąc podczas odsprzedaży, tylko do posiadanej dokręcamy na zewnątrz dodatkowe wsporniki, blaty i jeden zestaw filarów i temat mamy zamknięty. Przyznacie, że to fantastyczny pomysł. Ale to nie koniec dobrych wiadomości, gdyż oprócz różnorodności konfiguracyjnej produkty Solid Tech Hybrid nie zapominają o zaproponowaniu różnej kolorystyki każdego z podzespołów z okleinowaniem blatów naturalnym włącznie oraz kilku sposobów odsprzęgania naszych zabawek od podłoża czy to na bazie zawieszenia sprężynowego aplikowanego bezpośrednio pod elektroniką, czy podwojenia blatów nośnych. Do koloru do wyboru, czyli tłumacząc z polskiego na nasze: „jak stryjenka sobie winszuje”. Jak widać na załączonych fotografiach, do testu dotarło kilka wspomnianych propozycji od różnych kolorów, po podwójny blat, a że rozbudowywać konstrukcji na szerokość nie miałem potrzeby, test odbył się w wersji trójpółkowej sterty.
Pewnie jesteście ciekawi co, bazując na wiedzy o odmienności wyników w poprzednich tego typu testach, zdarzyło się tym razem? Czy zmiany podryfowały w stronę ogólnej masy, na dłuższą metę nieprzyjemnej w odbiorze techniczności, a może zwyczajnej utraty energii i ogólnej ospałości zwanej muleniem? Spokojnie, nic z tych rzeczy. A dokładnie nic w tak drastycznym wymiarze, gdyż produkt Solid Tech-a umiejętnie łączył każdą ze wspomnianych cech. A umiejętnie dlatego, że nie popadał w ekstremizm ich wydania, tylko w zależności od konfiguracji oferował wszystko co w nich najlepsze. Co to oznacza?
Jak wskazują fotografie, test miał dwa oblicza. Pierwsze w standardowym wydaniu z pojedynczymi, stosunkowo cienkimi blatami, zaś drugie odbyło się przy wykorzystaniu bardziej rozbudowanej platformy w postaci dwóch blatów, pomiędzy którymi w dolnym nieco grubszym zaaplikowano sprężynowe odsprzęganie górnego cieńszego. W pierwszej konfiguracji na tle poprzedników Szwed przy oddaniu pełnego spektrum budowania wirtualnej sceny, okazał się być najbardziej zebranym w sobie, co natychmiast przekładało się na szybkość narastania sygnału, jego zwartość, jednak naturalną koleją rzeczy powodując lekkie odchudzenie przekazu. Jednak w żadnym wypadku nie było to bolesne, gdyż muzyka nadal tętniła życiem, z tą tylko różnicą, że stawiała na transparentność i zebranie się w sobie, a nie rozwadnianie się nad jedną niekończącą się nutą. To było w dobrym tego słowa znaczeniu strzelanie z przysłowiowej pepeszy, za co ów stolik z pewnością pokochają nie tylko wielbiciele ekstremum drapieżności przekazu, ale w moim odczuciu przede wszystkim posiadacze bardzo ospałych zestawów. Pierwszym zaoferuje poszukiwany drive, a drugich uratuje przed lejącym się z kolumn nudnym ulepkiem muzycznym. Czy zauważyłem jakieś minusy? Nie wiem, czy można nazwać to minusem, bo co system to inne potrzeby, ale w momencie ustawienia neutralnie skonfigurowanego zestawu taka prezentacja mogłaby okazać się lekko osuszoną i oszczędną w energię. Jednak ubiegając poszukiwaczy drugiego dna natychmiast dodam, że to nie jest problem jako taki, tylko konsekwencja wyboru takiego, a nie innego sposobu na odsprzęganie naszych zabawek. Skąd to wiem?
Z pomocą w odpowiedzi na zadane pytanie przychodzi mi druga część testu z bardziej rozbudowana platforma pod transportem CD. Nagle przy nadal dobrej szybkości muzyka nabrała fajnego body. To zaś poskutkowało znaczącym przyrostem energii nie tylko średnicy, ale i niskich tonów, jednak ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu bez strat w witalności górnych rejestrów. Dlatego wspominałem, że w zależności od konfiguracji dzisiejszy bohater potrafił w pewien sposób uzyskać wyniki poprzedników. Oczywiście nie jeden do jeden, bo z uwagi na inne działania mechaniczne nie dało się idealnie ich odwzorować, ale gdybym miał być szczerym, dla mnie ten produkt oferował najwięcej możliwości wpływania na finalne brzmienie mojego systemu. Czy temat miałby takie samo oblicze po zastosowaniu wszystkich rozbudowanych blatów, z braku takowych pod ręką nie wiem. Jednak jeśli nawet powielenie ich miałoby jakieś uboczne skutki, nikt nikogo nie zmusza do robienia sobie kuku i tak jak ja można pozostać w wersji z jednym odsprzęganiem sprężynowym. Mało tego. W celu dobrania idealnego wyniku można spróbować tego ustrojstwa pod innymi komponentami. Ja z racji procesu testowego i chęci definicji kierunku zmian poprzestałem na jednej opcji. Jednak na tyle finalnie ciekawej, że o mały włos, a temat decyzji dotyczącej nabycia docelowego stolika miałaby swój finał. Co to oznacza? Nic, tylko to, że ciąg dalszy nastąpi.
Gdy doszliśmy do puenty mojej kolejnej przygody ze stolikami audio, nie będę lał zbędnej wody, tylko w telegraficznym skrócie przypomnę najważniejsze fakty. Jak wynika z powyższego tekstu, za sprawą budowy modułowej i możliwości rozbudowy stolika wszerz mamy do czynienia z bardzo ergonomicznym produktem. Niebagatelne znaczenie dla potencjalnego nabywcy ma również dostępna kolorystyka tak filarów, jak i półek nośnych. Natomiast chyba najważniejszym aspektem jest jego wielo-licowość. Chodzi oczywiście o indywidualną dla każdego zestawu audio możliwość dobrania wagi lub transparentności dźwięku. Gdy szukamy szybkości i ataku, wybieramy standardowe półki. A gdy zapragniemy poszukać w muzyce więcej barwy i obdarzyć ją solidniejszą wagą, stosujemy wersję hybrydową Przyznacie, że aż tak duży pakiet opcji to dość rzadka cecha. Czy spełni oczekiwania każdego z nas, to mówiąc kolokwialnie już inna para kaloszy. Jednak jednego stolikowi Solid Tech Hybrid nie można odmówić. Oczywiście mam na myśli tak soniczne, jak i estetyczne cechy kameleona. A to w momencie podejmowania decyzji wspólnie z małżonką bardzo istotna cecha.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: SOLID TECH HYBRID
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II
Dystrybucja: Premium Sound
Producent: Solid Tech
Ceny:
Półki: 2 600 – 4 700 PLN zależnie od wersji.
Nogi: 1 300 – 4 500 PLN / 4szt, zależnie od wersji i długości