Prawie dokładnie po trzech latach, może nie tyle od oficjalnej inauguracji działalności, co od mających miejsce 20 października 2016 poprawin warszawskiej placówki Nautilusa mieliśmy okazję po raz kolejny spotkać się w 13-ej Dzielnicy z nowością Accuphase, by przy okazji stołecznego debiutu stereofonicznej końcówki mocy A-48 – ich „najmłodszego dziecka”, niezobowiązująco porozmawiać o dalszych planach rozwoju marki i powymieniać się branżowymi plotkami. Bynajmniej jednak nie chodzi o standardowe „pogaduchy” z rezydującą na Kolejowej ekipą, bo to możemy uskuteczniać i bez okazji, lecz o rozmowy prowadzone na zdecydowanie wyższym szczeblu, czyli z przybyłymi z wizytą reprezentantami R&D Accuphase’a. Tym razem w skład delegacji z Kraju Kwitnącej Wiśni weszli Mark Suzuki, Fumiaki Wada, Akhinori Ohnuki, Tatsuki Tozuka.
Wydawać by się mogło, że samo pojawienie się nowego modelu w katalogu tak szacownego producenta samo w sobie jest już wystarczającym powodem do wysmażenia sążnistego elaboratu pełnego ochów i achów, jednak mając na kocie kilka(naście) „incydentów” recenzenckich z „japońskimi złotkami” doskonale zdawałem sobie sprawę, iż wypowiadać się o czymkolwiek ozdobionym zielonkawo-niebieskim logotypem można jedynie po kilkudniowej rozgrzewce konkretnego urządzenia i to we własnym, a nie naprędce skonfigurowanym systemie. Powód? Otóż Accuphase’y wręcz chronicznie nie znoszą odłączania od życiodajnej energii elektrycznej a pełnię swoich możliwości, nawet po gruntownym wygrzaniu, osiągają po przynajmniej czterech-pięciu kwadransach normalnego grania. To nie jest sprzęt dla audiofilskich odpowiedników miłośników fast-foodów gdzie dania serwuje się byle szybciej i byle jak. Tu potrzebny jest czas, spokój i swoiste celebrowanie każdego kęsa i albo zdajemy sobie z tego sprawę i zaczynamy grać według powyższych reguł, albo kontynuujemy poszukiwania Świętego Grala pod innym adresem. Dlatego też na czwartkowe popołudnie patrzyłem głównie przez pryzmat kontaktów towarzyskich, niezobowiązująco rzucając okiem i strzygąc uchem, czy przypadkiem zbytnio do głosu nie dopuszczono w Accuphase’ie księgowych.
Zanim jednak tytułowa amplifikacja zagościła w głównym, widocznym na powyższych zdjęciach systemie opartym o Transrotora Massimo współpracującego z phonostagem Phasemation e350, oraz Accuphase’ami DP-800, DC-37,C-2150, P-4500 zwieńczonymi Avantgarde’ami Duo XD, swoje przysłowiowe pięć minut miała też w mniejszej salce. I to właśnie tam kierowani byli goście chcący we względnie pozbawionych szumu rozmów warunkach wstępnie zapoznać się z możliwościami 48-ki. Oprócz honorowego gościa salonowy tor stanowiły Transrotor Apollo TMD, i kompletny set Accuphase’a – C-37, DP-750, C-3850 i niezwykłej urody kolumny Dynaudio Confidence 60.
A cóż kryje w sobie następca recenzowanej przez nas blisko cztery lata temu A-47-ki? Nie zdradzając zbyt wiele i nie wnikając zbyt głęboko, przed jak mamy cichą nadzieję testem najnowszej japońskiej amplifikacji, w tym momencie pozwolę sobie zwrócić uwagę na będący swoistym oczkiem w głowie konstruktorów z Jokohamy parametr. Chodzi oczywiście o współczynnik tłumienia, który posługując się możliwie lapidarnym językiem odgrywa kluczową rolę przy kontroli nad nie tylko wychyleniem, ale i powrotem membran przetworników. Ów parametr od pewnego czasu jest sukcesywnie, wraz z odświeżaniem portfolio Accuphase podnoszony i to ewidentnie słychać. A A-48 jest tego najlepszym przykładem. Śledząc bowiem historię A-klasowych 40-ek widać to jak na dłoni. Debiutujący w listopadzie 2006 r. prekursor rodu, czyli A-45 kusił wartością 200, w dostępnym od czerwca 2011 modelu A-46 wynosił on już 500, wprowadzona cztery lata temu (w 2015) 47-ka mogła pochwalić się wartością 600 a A-48 ma już na liczniku 800. Robi się ciekawie? Ano właśnie.
Korzystając z okazji nie omieszkałem też trochę podpytać Akhinori Ohnuki’ego o … tematykę własnego odtwarzacza/transportu plików, czyli popularnego streamera, którego jak widać w portfolio Accuphase jak nie było, tak nie ma. Okazało się jednak, iż dział R&D cały czas się owemu zagadnieniu ze stoickim spokojem przygląda i dochodzi do wniosku, że jest jeszcze … za wcześnie. Zdziwieni? Nie przeczę, że ja przynajmniej na początku też byłem, jednak bardzo szybko okazało się, że to, co dla części populacji musi być na już/teraz, oczywiście najnowsze i nieważne, co będzie się działo za tydzień, miesiąc, rok, to akurat w Accuphase patrzy się nieco dalej aniżeli za najbliższy zakręt. Warto bowiem uświadomić sobie, że naturalny cykl pomiędzy kolejnymi inkarnacjami konkretnych modeli wynosi od czterech do pięciu lat, a dla umownie nazywając PC-Audio to prawdziwa wieczność. W związku z powyższym Japończycy cały czas trzymają rękę na pulsie, lecz wdrożenie finalnych rozwiązań jest ściśle związane z samą stabilizacją na rynku streamingu. Nie ma jednak co rozpaczać, gdyż szampańskie, przyozdobione zielonkawym logotypem DAC-i, nad wyraz dobrze radzą sobie nawet z „gęstymi strumieniami” danych dostarczanymi przez urządzenia firm trzecich takich, jak nie szukając daleko Melco, Fidata, czy Lumin.
Serdecznie dziękując Gospodarzom za zaproszenie i gościnę jednocześnie wpisujemy się na listę oczekujących na wypożyczenie A-48.
Marcin Olszewski