Opinia 1
W ramach niezobowiązującego wstępniaka po raz kolejny pozwolę sobie naświetlić niezorientowanym w temacie kilka, kluczowych dla naszego hobby kwestii. Pierwsza właśnie mimochodem nawet padła i dotyczy kategoryzacji naszych – około-audiofilskich działań. Chodzi oczywiście o to, iż jest to hobby, czyli zgodnie z Wielkim słownikiem języka polskiego „ulubione zajęcie, któremu poświęca się wolny czas”. Hobby, a więc nie praca, przymus, bądź jakaś najwyższej rangi misja mająca na celu ratunek, bądź zbawienie milionów. Krótko mówiąc śmiało możemy uznać nasz codzienny audiofilizm za równy filatelistyce, akwarystyce, bądź pieleniu grządek na działce, etc. Jeśli owa oczywista definicja tak do nas, jak i naszych oponentów dotrze z resztą powinno pójść już z górki. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie zapalonemu działkowcowi proponował zalanie jego niewielkiego, ale dającego radość, areału betonem a miłośnikowi pieszych wędrówek, maratonów i generalnie outdoorowej aktywności fizycznej wielogodzinne gnuśnienie przed TV. Natomiast drugą i nie mniej ważką jest kwalifikacja naszych „zabawek” do puli dóbr luksusowych. To z kolei powinno ukrócić jakiekolwiek dyskusje, zarzuty i obrzucanie kalumniami producentów/dystrybutorów i przedstawicieli tzw. prasy branżowej związane z irracjonalnymi dla przeciętnego konsumenta cenami. Po prostu Hi-Fi i High-End nigdy nie były, nie są i zapewne nie będą, towarami pierwszej potrzeby jak pieczywo, nabiał, środki czystości, czy codzienna odzież. Krótko mówiąc decydując się na coś z owego segmentu świadomie realizujemy któryś ze swoich (licznych?) kaprysów. Tylko tyle i aż tyle.
Jeśli zastanawiacie się Państwo jakiż jest powód powyższego wywodu, to spieszę z wyjaśnieniem, iż jest nim przedmiot niniejszej epistoły, czyli najnowszy i niemalże topowy (królewskie insygnia należą puki co do 8N-PC8100 Nero Edizione) przewód zasilający japońskiego specjalisty od audio-metalurgii, czyli Acrolink MEXCEL 7N-PC 9900. Tak, tak, doskonale zdaję sobie sprawę ze skali polaryzacji, jaki temat okablowania audio, ze szczególnym uwzględnieniem jego odłamu zasilającego, wywołuje i istnienia starych jak świat argumentów aluminium w ścianach i kilometrach sieci przesyłowych biegnących od kopcących elektrowni. Niemniej jednak jak już zdążyłem nadmienić poruszamy się w obszarze hobbystyczno – luksusowym, więc zarówno kwestie natury ekonomicznej, jak i infrastrukturalnej spokojnie możemy pominąć, gdyż przynajmniej z naszego punktu widzenia fakt, iż coś działa na przysłowiowym kabelku od lampki nocnej/komputera nie jest sukcesem samym w sobie a jedynie punktem wyjścia do dalszych poszukiwań.
Choć po firmowej nomenklaturze tego nie sposób odgadnąć, nasz dzisiejszy bohater, dostępny na rynku od ubiegłorocznego czerwca, jest już piątym pokoleniem serii 9000, zainaugurowanej w 2006 r. przez 7N-PC9100 MEXCEL, po którym w 3-4 letnich interwałach pojawiały się modele 9300, 9500 i 9700 mający swoją premierę w lipcu 2017. Z powyższej wyliczanki jasno widać, że coś musiało być na rzeczy, skoro tokijska ekipa postanowiła nieco przyspieszyć roszadę na stanowisku vice-lidera. Wiedziony wrodzoną ciekawością zacząłem szperać, podpytywać i … wszystkich miłośników teorii spiskowych muszę w tym momencie rozczarować, gdyż powód takiego stanu rzeczy okazał się nad wyraz prozaiczny. Po prostu zapotrzebowane rynku przekroczyło najśmielsze przypuszczenia producenta, więc zapasy zamówionych w Mitsubishi przewodów wystarczyły na znacznie krótszy okres, aniżeli miało to miejsce w przypadku wcześniejszych odsłon serii. Jak będzie w przypadku 9900 trudno mi powiedzieć, jednak nauczeni doświadczeniem dealerzy zapobiegliwie od razu pozamawiali to, co tylko schodziło z taśmy. Jako przykład wystarczy podać naszego rodzimego krakowsko-stołecznego Nautilusa, który dzięki nader pokaźnej dostawie z Japonii, był łaskaw zatowarować nas … czterema egzemplarzami takowych przewodów. Krótko mówiąc nie dość, że podczas wygrzewania spokojnie mogliśmy obserwować ewentualne zmiany w obu naszych systemach, a po drugie bez najmniejszego problemu mieliśmy szansę nausznie zweryfikować, czy taka kumulacja nie powoduje przypadkiem przesytu i zbyt wysokiego stężenia cukru w cukrze. I jeszcze jedno –trzy sztuki były 1,5 m a jedna 2 m długości, więc i zabawa w bratobójcze porównania zapowiadała się przednio.
Jednak ad rem. Jak to w przypadku serii 9000 bywa aparycja dzisiejszego bohatera, lub jak to woli bohaterów, niezbyt odbiega od tego, do czego zdążyli przyzwyczaić nas jego/ich protoplaści. Masywne carbonowo – aluminiowe wtyki wieńczą całkiem podatny na zginanie i układanie, oraz dość cienki, oczywiście jak na audiofilskie standardy, przewód pokryty eleganckim czarno-czerwonym poliuretanowym peszlem.
W przeciwieństwie do „zwykłej” oferty Acrolinka wykorzystującej przewody Cu 7N D.U.C.C. (Dia Ultra Crystallized Copper) Stressfree nasz dzisiejszy gość co prawda również wykorzystuje miedź 7N, jednak w jej „medycznej” odmianie MEXCEL – opartej na technologii MEDIS (Mitsubishi Electro Deposition Insulation System). Każda z 50 żył o ø 0.32 mm jest emaliowana, w roli izolatora użyto poliolefiny monomerycznej. Trzy wiązki przewodów otulają dwie nad wyraz zaawansowane warstwy. W skład pierwszej warstwy wewnętrznej wchodzą poliolefina monomeryczna, wolfram, proszek węglowy o strukturze amorficznej, natomiast druga – pełniąca również rolę antyrezonansową –chroniąca nie tylko przed rezonansami z zewnątrz, lecz również generowanymi przez same przewody – poliolefina monomeryczna. Następnie znajduje się wstęga półprzewodząca, glazura poliuretanowa i zewnętrzny peszel poliuretanowy odporny na promieniowanie UV. Nie zabrakło też znanych m.in. z 7N-PC5500 Speciale Edizione i 7N-PC9500 MEXCEL biegnących przez centrum przekroju – pomiędzy wiązkami miedzianymi, dwóch nici – jednej jedwabnej, odpowiedzialnej za niwelowanie drgań i drugiej – absorbującej promieniowanie EMI.
Również firmowa konfekcja przeszła małą metamorfozę w porównaniu z wtykami znanymi z 7N-PC9500 MEXCEL. Oczywiście jej trzon nadal bazuje na Oyaide P-004e i C-004, lecz elementy wykonywane są zgodnie ze specyfikacją dostarczoną przez Acrolinka a zamiast miedzi berylowej pokrywanej platyną i palladem stosowana jest miedź srebrzona a następnie rodowana, Z kolei korpusy wtyków to wielce biżuteryjne połączenie żywicy, włókna węglowego, mosiądzu i anodowanego aluminium.
Przechodząc do akapitu poświęconego brzmieniu pozwolę sobie od razu na wstępie wsadzić kij w mrowisko głosząc tezę, iż 9900 (pozwolicie Państwo, że nie będę każdorazowo stosował jego pełnej nomenklatury) wydaje się być zdecydowanie bardziej oczywistym rozwinięciem walorów sonicznych … 7N-PC6700 Anniversario (oczywiście w konfekcji CBN ), aniżeli swojego oficjalnego protoplasty, czyli PC9500. Powodem jest jego fenomenalna liniowość i zaskakująca, nawet na tym pułapie cenowym dynamika idąca w parze ze swobodą. Aby jednak dojść do powyższych wniosków trzeba dać Acrolinkom czas na wygrzanie i ułożenie się w systemie. I to wcale nie chodzi o dzień, bądź dwa okazjonalnego grania, lecz solidne, co najmniej tygodniowe, granie praktycznie non stop. Całe szczęście przeprowadzane przez nas testy zbiegły się z powszechnym lockdownem, a że i dystrybutor nie cisnął nerwowo przestępując z nogi na nogę, to i niespiesznie eksploatowaliśmy z Jackiem dostarczone przewody przez blisko półtora miesiąca. Wyjęte prosto z jeszcze fabrycznie zafoliowanych pudełek raczej nikogo do siebie nie przekonają – są zbyt zachowawcze i „przycięte” na górze z wyraźnie limitowaną dynamiką. Wystarczy jednak uzbroić się w cierpliwość i proszę mi wierzyć, że z szarej poczwarki przemienią się w zachwycającego motyla.
Wspomniane cechy przewodnie mogą wydawać się całkiem trafnym odpowiednikiem przysłowiowego zastrzyku adrenaliny, jednak proszę wziąć pod uwagę fakt, iż poruszamy się na naprawdę wysokim pułapie, więc w pewnym sensie zwykłe i osiągane dość prostymi środkami „robienie dźwięku” w celu krótkotrwałego efektu „Wow!” tutaj nie przejdą. Dlatego też 9900 nic od siebie nie dodaje i nie dorabia a jedynie uwalnia drzemiący w systemie potencjał energetyczny. Posługując się motoryzacyjną metaforyką 9900 zamiast od razu brać się za „rozwiercanie cylindrów” skupia się na usuwaniu „wąskich gardeł” i bezinwazyjnym wyciśnięciu „maxa” z istniejącej platformy, choćby na drodze chip tuningu. O ile bowiem 9500 niezaprzeczalnie czarował lekko przyciemnioną i „dopaloną” – dosaturowaną średnicą, o tyle 9900 stawia na transparentność, jednak nie budowaną na sterylnej analityczności a na rozdzielczości i to tej bliższej organicznemu obliczu rzeczywistości.
Źródła pozorne kreowane są nad wyraz precyzyjnie i próżno doszukiwać się w nich nawet najmniejszych oznak niestabilności, dzięki czemu z wielką przyjemnością oddawałem się odsłuchom nagrań zrealizowanych nawet nie tyle ciemno, co wręcz mrocznie. I nie, nie chodzi mi w tym momencie o jakieś obrazoburcze, niemalże zwierzęce porykiwania w stylu „I Loved You at Your Darkest” Behemotha, choć nie omieszkałem i po tenże album sięgnąć, lecz raczej miałem na myśli nagrany w katakumbach „Tomba sonora” Stemmeklang, zarejestrowany w uznawanym za jedno z „najcichszych” studiów Europy, belgijskim Galaxy „Ferdinando Fischer: From Heaven on Earth – Lute Music from Kremsmunster Abbey” Huberta Hoffmanna, czy też przecudownie zwiewny i eteryczny „Sounds of Mirrors” Dhafera Youssefa. Chodziło bowiem o to, iż z pozornego mroku japońskiemu przewodowi / przewodom udało się wydobyć zaskakujące bogactwo detali i niuansów dotyczących zarówno samego definiowania, jak i aury pogłosowej, czy też czasu wygaszania poszczególnych, błądzących pod sklepieniem dźwięków. W tym momencie dochodzimy do sposobu kreowania sceny, który śmiało można określić na wskroś „japońskim”. Bowiem przynajmniej w moim, opartym na jakimś tam bagażu doświadczeń, lwia część pochodzącego z Kraju Kwitnącej Wiśni okablowania preferuje budowanie sceny za linią kolumn, aniżeli atakowanie słuchacza dźwiękami pakującymi mu się niemalże na kolana. Powód takiego stanu rzeczy wydaje się dość oczywisty i wynikający z metraży japońskich domostw, gdzie każdy metr kwadratowy jest na wagę złota, więc takie kreowanie bonusowej „wirtualnej przestrzeni” jest nad wyraz pożądane.
Pozwolę sobie jeszcze wrócić do Nergala i jego groźnie umalowanej ferajny. Proszę tylko zwrócić uwagę na otwierający album „Solve” z dziecięcymi chórkami niejako podprogowo zwiastującymi nadejście istnej dźwiękowej apokalipsy. I tak też jest w rzeczywistości z tą tylko różnicą, iż zamiast monolitycznej kanonady nagle dostrzegamy misterność i kunszt tej pozornej nawalanki. Każda wyrykiwana przez Nergala fraza jest czytelna, każdy blast ma jasno zdefiniowaną kolejność uderzeń a nawet najgęstsze spiętrzenia riffów pozwalają śledzić pracę rąk na gryfach. Przesadzam? Bynajmniej, jednak zdaję sobie sprawę, że mało kto, z potencjalnych nabywców 9900 sięgnie, bądź nawet spojrzy na ww. wydawnictwo.
Niejako na koniec i już „poza konkursem” pozwoliłem sobie na mały bratobójczy pojedynek, czyli porównanie wersji … nie, nie 9500/9700 vs 9900, lecz dwóch 9900 różniących się li tylko długością, czyli 1,5 vs 2m. I ze stoickim spokojem stwierdziłem, że niestety nic nie ma za darmo a jakość niestety kosztuje. Czyli? Czyli dłuższy egzemplarz zagrał niewiele, bo niewiele, jednakże zauważalnie lepiej. Wspólna dla obu rozdzielczość była w jego przypadku bardziej … realistyczna, jednak nie poprzez podbicie kontrastu i dynamiki w stylu HDR-a a raczej wykonanie kolejnego kroku ku dźwiękowi na żywo. Dziwne? Niekoniecznie, skoro bowiem słychać półtora metra pomiędzy ścianą/listwą a naszym sprzętem, to czemuż owej słyszalności mielibyśmy odmówić kolejnej połówce metra.
I to by było drodzy Państwo na tyle. Wypada mi tylko stwierdzić, iż dzisiejsi goście bezapelacyjnie okazali się, przynajmniej w moim osobistym mniemaniu, zdecydowanie lepsi od swoich protoplastów. Postawili na transparentność, liniowość i dynamikę tym samym otwierając sobie drogę do systemów, gdzie jeszcze do niedawna raczej nie zagrzałyby długo miejsca. Ponadto biorąc pod uwagę praktycznie niezmienność ceny –wszystkie 9000-ki startowały z pułapu ok. 20 kPLN i patrząc na to, co dzieje się na audiofilskim rynku trudno o cokolwiek innego aniżeli w pełni zasłużoną rekomendację.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5; Kuzma Stabi S New + Stogi S 12 VTA + Kuzma CAR – 20
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp; Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl; Musical Fidelity M6 Vinyl, RCM Audio Sensor 2 Mk II
– Końcówka mocy: Bryston 4B³
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+, Audiomica Anort Consequence + Artoc Ultra Reference + Arago Excellence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM
Opinia 2
Dzisiejszą przygodę testową chciałbym rozpocząć dość nietypowo. Co ma na myśli? Mianowicie dla lubiących łamigłówki mam mały quiz. Jakieś obawy? Spokojnie, to bułka z masłem, gdyż nawet pobieżne śledzenie rynku audio, bez problemu pozwoli Wam wyjść z tego intelektualnego pojedynku z tak zwaną tarczą. Zatem ad rem. Co oznacza poniższa kombinacja cyfr – 9100, 9300, 9500, 9700? Nie będę Was męczył, to oczywiście handlowe sygnatury niemalże najwyższej linii okablowania sieciowego japońskiego Acrolinka. Jak widać, lista jest dość długa, z czego na naszych łamach udało nam się opisać jedynie ostatnie dwie pozycje tej serii. Powód? Niestety podczas debiutu pierwszych dwóch konstrukcji portal Soundrebels dopiero formował się w naszych dalekosiężnych biznesplanach. Jednak już od modelu 9500, jesteśmy na tyle aktywni, że staramy się wziąć na tapet każdą nowość z tej stajni, co w dniu dzisiejszym skutkuje próbą przybliżenia oferty brzmieniowej najnowszego dziecka przywołanej linii produktowej w postaci kabla sieciowego Acrolink Mexcel 7N-PC9900, którego dystrybucją na naszym rynku zajmuje się warszawsko-krakowski Nautilus. Zaciekawieni? Jeśli tak, zatem zapraszam do poniższego tekstu na kilka wniosków z kilkutygodniowego obcowania z najnowszymi 9900-kami w jak to zwykle bywa, dwóch różnych systemach odniesienia.
Próbując przybliżyć kilka informacji na temat technikaliów rzeczonego kabla, pierwszą istotną, do tego zawartą w jego nazwie sprawą jest wykorzystanie do jego powstania miedzi pochodzenia medycznego o czystości 7N MEXCEL. Co ciekawe produkcją przewodników dla Acrolinka od lat zajmuje się koncern Mitsubishi Cable Industries Ltd., a ich cechą szczególną – oczywiście oprócz wysokiej czystości materiału – jest pokrycie kżdego, jak można się domyślić, bardzo cienkiego drucika w wielonitkowej wiązce, emalią. Jeśli chodzi o temat izolacji, ten w przeciwieństwie do konkurencji nie rozwiązują sztuczne tworzywa na bazie PVC, tylko mogąca pochwalić się niską stałą dielektryczną, w tym przypadku wykończona zewnętrznym wzorem bordowo-czarnej plecionki, żywica poliolefinowa. Tak wyglądają sprawy dotyczące przewodnika, jednak wiadomym jest, iż kabel sieciowy nie obejdzie się bez wtyków. Te są konstrukcją firmową, tylko w kwestii produkcji wykonywaną przez innego japońskiego specjalistę od wszelakiej maści okablowania Oyaide. Korpus jest mariażem czterech składników – żywicy, włókna węglowego, mosiądzu i aluminium. Jego wewnętrzna część za sprawą dobrych właściwości antyrezonansowych i izolacyjnych zrobiona jest na bazie żywicy. Natomiast miedziane powierzchnie styków najpierw pokrywane są srebrem, a docelowo warstwą rodu. Tak mieniące się odcieniem burgundu z nutką czerni węże sieciowe spakowano w estetyczne pudełka.
Jak można się domyślić, chcąc pokazać kurs potencjalnych zmian w najnowszym wcieleniu jakiegokolwiek produktu nie sposób jest opisać go bez odniesienia do poprzednika. To jest pewnego rodzaju standard, dlatego też mimo buntowniczego nastawienia do życia nie pójdę pod prąd i dzisiejszy test zrobię z jego duchem. Ale nie dlatego, że nagle przeskakujemy w inny wymiar czasoprzestrzeni – choć dźwięk zmierza w fajniejszą, aniżeli poprzednie modele stronę, tylko Acrolinki, a w szczególności ich flagowa seria są tak dobrze rozpoznawalne i wręcz rozkupowane przez melomanów, że jeśli bym takiego porównania nie zrobił, w oczach potencjalnych zainteresowanych wiele bym stracił. Zatem jak ma się obecna nowość 9900 do wcieleń 9700 i 9500? Powiem szczerze, że najnowszy model mocno podciąga poprzeczkę w definicji basu i środka pasma. Nadal dolny zakres jest mięsisty i zawsze w odpowiedniej ilości, jednak obecnie lepiej ułożony. Specjalnie nie nazywam tego lepszą kontrolą, gdyż nieopatrznie możecie odebrać to jako jego szkodliwe skrócenie lub nieprzyjemne kopanie słuchacza. Po prostu w moim odczuciu oferuje ewidentną poprawę nadal soczystej, ale tym razem świetniej dozowanej definicji. Jak gdyby na krańcach lekko zebrał się w sobie – przerysowując opis poprzedników powiedziałbym, ze przestał się ciągnąć, przy jednoczesnym utrzymaniu jego pulsacyjności i energii. Nie da się? Zapewniam, że w przypadku 9900-ki się da. Idźmy dalej, czyli w odniesieniu do pasma przenoszenia o oczko wyżej. Taki sposobem doszliśmy do średnicy. Ta na tle starszych wersji przy wspomnianym zwarciu krawędzi dźwięku obecnie może pochwalić się przyjemnym w odbiorze zastrzykiem rozmachu i rozdzielczości. Obecnie jest jakby bardziej witalna, ale nadal nasycona, jednak bez oznak rozjaśnienia. Zwyczajnie dzieje się na niej znacznie więcej, a mimo to nie przytłacza słuchacza, tylko oferuje lepszy wgląd w nagranie. Z uwagi, że środek pasma to mój konik, po wychwyceniu tego aspektu nie omieszkałem zrobić sobie dłuższego odsłuchu zrealizowanych w wielkich kubaturach barokowych budowli płyt spod znaku Jordi Savalla. To była moc zawsze oczekiwanych przeze mnie w tego typu twórczości wrażeń, ale bez jakiegokolwiek napadania na słuchacza, tylko oddanie zastanych przez muzyków realiów. Na koniec zostały nam najwyższe rejestry. Jak myślicie, żyły swoim, w stylu polowania na niezorientowanego w temacie miłośnika muzyki, życiem? Nic z tych rzeczy. Japońscy inżynierowie nie pozwolili sobie na takie faux pas i postarali się, aby wysokie tony szły w sukurs plastyki i namacalności grania niższych składowych. Dlatego też przy znakomitym oddaniu dźwięczności chadzających w tym zakresie instrumentów, jedynie delikatnie je uplastycznili. Nie zgasili, czy zaokrąglili, tylko skierowali ich wydźwięk raczej w stronę złota, aniżeli srebra. To zaś pozwoliło muzyce oferować pełną oddechu magię, a przy tym nie zanudzić potencjalnego słuchacza jednostajnym ulepkiem sonicznym. Reasumując, najnowszy produkt Acrolinka świetnie otwiera dźwięk, ale robi to w nadal hołdujący nasyceniu, a przez to świetnej namacalności, sposób.
Czy to są kable dla wszystkich? Prawdopodobnie nie, jednak nie zdziwiłbym się, gdyby nawet poszukiwacz szybkości za wszelką cenę po nieudanych, jednak ocierających się o dobry wynik próbach z poprzednikami modelu 9900, teraz zapałałby do Acrolinka dozgonną miłością. Jak wspomniałem, na tle protoplastów obecnie dźwięk ewaluuje w swobodniejszą stronę, a to już niedaleka droga do zrewidowania swoich przez lata skostniałych wyborów i zamiast nadal smagać swoje zmysły kakofonią dźwięków, dla odmiany spróbować posłuchać muzyki. I to jest jedyna grupa, która podczas prób z najnowszym Japończykiem powinna spróbować się otworzyć. Reszta populacji melomanów zależna będzie jedynie od swojego dzieła życia, czyli lepiej lub gorzej skonfigurowanego systemu audio. Ale dla jasności. Ja mam gęsty zestaw, a mimo to czas testu był co prawda nieco inaczej zaprezentowaną, ale nadal świetną przygodą z muzyką w roli głównej.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– źródło: transport CEC TL 0 3.0
– przetwornik cyfrowo/analogowy dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy Mutec REF 10
– reclocker Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Sigma CLOCK
– Shunyata Sigma NR
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
– wzmacniacz zintegrowany: Accuphase E800
Kolumny: Trenner & Friedl “ISIS”, Dynaudio Contour 60
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond
IC RCA: Hijiri „Million”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
– wkładka: MIYAJIMA MADAKE
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA
Dystrybucja: Nautilus
Cena: 19 900 PLN / 1,5m
Dane techniczne
• Przewodnik: D.U.C.C, technologia Stressfree, 7N MEXCEL ø 0.32 x 50 żył
• Izolacja: poliolefina monomeryczna
• Pierwsza warstwa wewnętrzna: poliolefina monomeryczna + wolfram + struktura amorficzna + proszek węglowy
• Druga warstwa wewnętrzna: poliolefina monomeryczna + warstwa anty-wibracyjna
• Ekranowanie: glazura poliuretanowa + wstęga półprzewodząca
• Warstwa zewnętrzna: poliuretan odporny na promieniowanie UV
• Oporność przewodnika: 2.0 mΩ/m
• Średnica przewodu: 16 mm
Wtyki
• Styki: miedź berylowa
• Powłoka: rodowane srebro (powierzchnia polerowana przed pokryciem)
• Korpus: żywica + mosiądz + włókno węglowe + aluminium