1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Astell&Kern AK380 vs A&ultima SP1000

Astell&Kern AK380 vs A&ultima SP1000

High-End nieodzownie kojarzy się większości z nas z nie tylko bajońskimi kwotami, jakich żądają producenci za przynależące do tej kategorii dobra doczesne, lecz również, a może przede wszystkim z mało akceptowalnymi przez większość populacji gabarytami. Weźmy na ten przykład iście monstrualne kolumny Wilson Audio WAMM Master Chronosonic, czy też niewiele ustępujący standardowej zmywarce, lecz zdecydowanie cięższy, bo 375 kg wzmacniacz Danish Audio Design The Only One. Krótko mówiąc jeśli coś ma być High-Endem to musi być co najmniej ogromne, pioruńsko ciężkie i kosztować równowartość PKB niewielkiego państewka. Nie ma zmiłuj, w końcu to jazda nie dość, że na maxa to najczęściej bez trzymanki i wybierając się do tego wesołego miasteczka zdrowy rozsądek najlepiej zostawić w domu. Jednak również i w tym wypadku, jak od każdej reguły są odstępstwa, gdyż o ile w urządzeniach stacjonarnych jak to mawia klasyk „sky is the limit” a istne rozpasanie rozmiarówki jest na porządku dziennym, tak w segmencie desktopowo – przenośnym każdy „zbity” gram, podobnie jak w wyczynowym kolarstwie, jest niemalże na wagę złota. No dobrze, nieco przesadziłem, gdyż niszę ultra i micro okupuje plastikowa budżetówka a tym, przynajmniej na razie, się nie zajmujemy. Jeśli jednak popatrzymy na tzw. segment „portable” jasnym stanie się, iż jeśli tylko celujemy w górną półkę, to tak naprawdę wybór mamy jak przy wyborze koloru legendarnego Forda T. Karty rozdaje i niepodzielnie rządzi jedna marka – Astell&Kern. Jednak jak to nawet w najlepszej rodzinie, a właściwie zdecydowanie bardziej pasującym stwierdzeniem byłoby dynastii, bywa co jakiś czas następuje pokoleniowa zmiana i na drodze naturalnej, zgodnej z obowiązującym prawem aneksji, bądź nieoczekiwanego zamachu stanu tron obejmuje najnowszy model.
Jeśli zastanawiacie się Państwo po co ten cały, nieco zagmatwany, wstęp już spieszę z wyjaśnieniami. Otóż nieczęsto zdarza się, aby dystrybutor, bądź producent zgłosił się do nas z prośbą o werdykt, które z dostarczonych urządzeń naszym zdaniem, może nie tyle jest lepsze, co raczej gra lepiej a jeśli mielibyśmy być do bólu szczerzy to bardziej wpasowuje się w nasze, podobno bezdyskusyjnie spaczone gusta. Takowe przypadki jednakże mają miejsce czego namacalnym dowodem niech będzie przeprowadzony przez Jacka i zakończony remisem, weekendowy test porównawczy Furutechów μ-X Ag i FX-Alpha Ag , jak i dzisiejszy pojedynek. A któż i z kim będzie się mierzył? Będący dystrybutorem marki stołeczny MIP wystawił do bratobójczego starcia dwóch zawodników najcięższej, mistrzowskiej wagi – miłościwie nam panującego AK380 i dopiero wkraczającego na światowe areny A&ultima SP1000. Jeśli zatem interesuje Państwa wynik sparringu „starego” i nowego flagowca serdecznie zapraszam do dalszej lektury.
Na koniec wstępniaka pozwolę sobie jeszcze na małą dygresję natury organizacyjnej. Mianowicie chcąc wycisnąć maksimum informacji z tytułowych DAPów i niejako już na starcie wyeliminować ewentualne zarzuty o ułomność reszty toru wraz z przedstawicielami dystrybutora uznaliśmy, iż rola miarodajnej aparatury pomiarowej, czyli referencyjnych słuchawek przypadnie recenzowanym już przez nas ultra high-endowym Final Audio Sonorus X .

Jak widać na załączonych zdjęciach Astell&Kern wprowadzając do swojego portfolio A&ultima SP1000 postanowił nieco zaszaleć i oprócz godnego odnotowania faktu zachowania ceny znacząco zwiększył … gabaryty i wagę w stosunku do dotychczasowego flagowca, czyli AK380. W związku z powyższym z jednej strony mamy problem natury logicznej związany z wszechobecną tendencją do minimalizacji a z drugiej pełną zgodność z obowiązującymi na rynku najwyższej klasy smartfonów trendami, gdzie jednym kryteriów ekskluzywności jest przekątna wyświetlacza. Dlatego też SP1000-kę wyposażono w 5” a nie jak dotychczas 380-kę w 4” ekran i co nieco unowocześniono jej trzewia, lecz zanim tam zajrzymy pozwolę sobie zwrócić Państwa uwagę na kilka drobiazgów natury ergonomiczno – stylistycznej. Otóż spece z A&K wyszli z nader słusznego założenia, iż skoro przyzwyczajenia są drugą naturą człowieka, to nie ma co z naturą walczyć i bezsensownie zmieniać wyuczonych i opanowanych do stopnia nieświadomej biegłości nawyków użytkowników wcześniejszych modeli. Dlatego też zarówno topologia menu, jak i sama klawiszologia jest praktycznie niezmieniona. I tak lewą krawędź kupują trzy przyciski nawigacyjno – funkcyjne a górną podwójne gniazda słuchawkowe w tym 3,5 mm combo mini jack /optyczne i 2,5 mm dedykowane słuchawkom zbalansowanym. I tu jest mała zmiana, gdyż o ile w 380-ce obie dziurki sąsiadują z włącznikiem głównym, tak w 1000-ce jest elegancko zasklepiony slot na kartę micro SD a urządzenie do życia budzi się poprzez przytrzymanie wciśniętego pokrętła regulacji głośności/nawigacji, które w obu przypadkach jest na prawym boku. W 380-ce towarzyszy mu dodatkowo slot na kartę micro SD. Dół to już królestwo gniazd USB (Micro-B w AK380 i 3.0 Type-C w SP1000), oraz magistrali przydatnej przy użytkowaniu dedykowanych akcesoriów w stylu stacji dokujących itp.
Zaglądając w głąb pancernych korpusów, z których skorupa nowszego modelu może pochwalić się bardziej logicznym rozkładem masy (już nie rozszerza się ku górze) i milszą oczom smukłością zauważyć się dadzą dwa nader istotne szczegóły. Dotychczasowy „mózg”, czyli procesor zastąpiono nowocześniejszą – ośmiordzeniową jednostką a dwie kości DACa AKM AK4490 wymieniono na parę AKM AK4497EQ. W rezultacie zdolność natywnej obsługi DSD wzrosła z 5,6MHz do 11,2MHz a niejako przy okazji poprawie uległy parametry dotyczące odstępu sygnału od szumu i zniekształceń. Zwiększono także poziom sygnału na wyjściu zbalansowanym z 2,3 Vrms na 3,9 Vrms. A, i jeszcze jeden drobiazg. Wraz ze wzrostem przekątnej urosła również rozdzielczość i Ultima może pochwalić się 720 x 1280 px, co przy 480 x 800 wygląda całkiem imponująco, oczywiście zakładając, że akurat ten aspekt ma jakiekolwiek znaczenie podczas odtwarzania plików muzycznych. Z czysto reporterskiego obowiązku wspomnę jeszcze o zaimplementowanej w obu modelach łączności bezprzewodowej.

Ponieważ od naszej ostatniej przygody z plikograjami Astell&Kern minęło ponad dwa lata i jak sami Państwo mogą zobaczyć przez ten czas 380-ka godnie zastępowała recenzowaną przez nas, dopiero co wtenczas zdetronizowaną 240-kę. Dlatego też w pierwszej kolejności, chcąc zachować chronologię przemian w ramach oferty marki sięgnąłem po AK380, który to zagrał nie tylko na pierwszy rzut ucha, ale i podczas kolejnych podejść z właściwą swojej królewskiej proweniencji dynamiką, swobodą i rozmachem. W dodatku zamiast męczącej hiper detaliczności zarówno niuanse, jak i zlokalizowane w górze pasma alikwoty nie raniły uszu a jedynie dostarczały zdawałoby się wszystko, co w materiale źródłowym zostało zapisane. Poczynając od ekstatyczno agonalnych porykiwań i iście obłąkańczych riffów komponujących się w przerażającą ścianę dźwięków zarejestrowanych na „God Hates Us All” Slayera po pełne barokowej, egzystencjalnej zadumy i podniosłości sakralne nagranie „Monteverdi – A Trace of Grace” Michela Godarda trudno było dobiegającej mym uszom muzyce cokolwiek zarzucić. Wszystko było nie tylko na swoim miejscu, co w idealnym porządku i wzorcowej równowadze. Nic nie wyrywało się przed szereg i nic niepotrzebnie nie przykuwało uwagi. Podobnie sprawy się miały na prog-rockowych poczynaniach Pink Floyd. Gęsta (24/96) wersja „The Division Bell” jasno dawała do zrozumienia, że jeśli tylko nowy master przygotowano z należytym pietyzmem i dbałością o wierność nie tylko prawdzie epoki, ale i tego, co rzeczywiście na master-tape’y trafiło, to bezapelacyjnie po takie nagrania warto sięgać, bo nie dość, że wszystko słychać lepiej, to i tego samego „wszystkiego” jest nieco więcej aniżeli mogłoby nam się początkowo wydawać.
I w tym momencie dochodzimy do punktu, w którym miejsce AK380 zajmuje A&ultima SP1000 a całą zabawę w słuchanie rozpoczynamy od nowa. Od razu zaznaczę, że sformułowanie „zabawa” ma charakter typowo frazeologiczny, gdyż do samych testów podchodziłem może nie tyle ze śmiertelną powaga, gdyż jakby na to nie patrzeć audiofilizm to tylko nasze, mające w swym założeniu sprawiać przyjemność, hobby a nie codzienna i żmudna praca, co z należytą uwagą. Dlatego też pierwsze takty stanowiącego swoiste intro „Darkness Of Christ” i już pełnowymiarowego „Disciple” wprawiły mnie w lekką konsternację. Źródłem owej konsternacji był bowiem fakt, a właściwie konieczność, zredefiniowania moich dotychczasowych wniosków dotyczących doznań nausznych zaobserwowanych podczas odsłuchów 380-ki. Okazało się bowiem, że A&ultima SP1000 praktycznie pod każdym względem odsadza swojego poprzednika z łatwością porównywalną do wyprzedzania klasycznej C-klasy przez 476 konne AMG C 63. To, co w tamtym przypadku uznawaliśmy za jakość samą w sobie i sięganie do źródeł okazało się bowiem jedynie punktem wyjścia, bądź co najwyżej przystankiem na drodze, jaką pokonała najnowsza generacja azjatyckiego flagowca. SP1000 gra ze zdecydowanie większą namacalnością, rozdzielczością i oddechem a przy tym udaje mu się uniknąć nawet najmniejszych oznak szklistości, czy osuszenia. Dynamika, zarówno w skali mikro, jak i makro przez cały czas utrzymywana jest na nieosiągalnym dla 380-ki poziomie. Jednak o ile z jednej strony mamy niesamowitą natychmiastowość, to z drugiej nie czuć pośpiechu, czy też nerwowości. Wszystko odbywa się swoim własnym, w pełni naturalnym tempem, lecz pozbyto się pewnych przymiarek, podchodów i rozbiegu przed i powolnego wygaszania transjentów. To, co ma się dziać w ułamku sekundy to się dzieje i w owym ułamku kończy i już. Podobnie jest z możliwością wglądu w głąb nagrania. Każdy plan jest kreślony nad wyraz precyzyjną i pewna kreską. Brak jest rozedrgania, czy zaokrąglenia krawędzi a wraz z gradacją dalszych rzędów zajmowanych przez muzyków nic się nie zlewa w impresjonistyczne plamy, tylko zgodnie z tym, co znamy z codziennej rzeczywistości spada ilość rozpoznawalnych detali.  Przesiadka na 1000-kę dość boleśnie pokazała, że nowy znaczy po prostu lepszy. Różnice nie się delikatne, symboliczne, czy na granicy percepcji. One są bezdyskusyjne i to w dodatku wprost proporcjonalne do różnicy w wielkości obu odtwarzaczy. Powiem nawet więcej, gdyż o ile po, przyznaję bez bicia, dość pobieżnych i dodatkowo obarczonych błędem zmęczenia odsłuchach podczas monachijskiego High Endu SP1000 wydawał mi się nieco odchudzony i szklisty, przynajmniej w porównaniu z Kannem, to tym razem nijakich anomalii dotyczących tak wypełniającej kontury tkanki, jak i samej saturacji nie odnotowałem. Niby obecne na stoisku producenta AK T5p od wykorzystywanych przeze mnie podczas testów Sonorusów X dzieli przepaść trudna do przemilczenia, ale … nawet po zmianie nauszników na zdecydowanie tańsze Meze 99 Classics Walnut Gold i 99 Neo różnice w ww. aspektach, oraz charakterystyce tonalnej pomiędzy obiema tytułowymi modelami pozostały niezmienne i mniej więcej na tym samym poziomie. Mniej więcej, gdyż rumuńskie Meze do tematu reprodukcji podchodziły nieco mniej krytycznie skupiając się na przyjemności odsłuchu jako takiej i wyraźnie ustępowały Finalom pod względem rozdzielczości, co patrząc na rozstrzał cenowy niespecjalnie powinno dziwić. Wracając jednak do naszych plikograjów dochodzę do wniosku, że A&K nie bez kozery przearanżował swoją stronę główną eksponując A&ultima i Kanna na honorowym miejscu a całą resztę, czyli dotychczasową ofertę pakując do wspólnego wora z etykietą „pozostałe”. Jeśli bowiem ten mniej podobający mi się przy pierwszym spotkaniu model, czyli SP1000 z iście dziecinną łatwością zdeklasował AK380-kę, to cóż innego mógł zrobić ich producent. Ot zainicjował nową generację, obwieścił nowe porządki i … chwała mu za to. Różnicę klas słychać bowiem nie tylko pod względem rozdzielczości i selektywności jakże koniecznych na ww. ekstremalnym łomocie, ale i na bardziej cywilizowanym repertuarze, jak wspomniany Pink Floyd, czy jeszcze bardziej wymagający Godard, gdzie wcale nie trzeba się obsesyjnie wsłuchiwać, by wyłowić ile niuansów i mikrodetali tworzących zjawiskową aurę pogłosową jest w stanie zaprezentować SP1000 a AK380 jedynie ich obecność zasygnalizować. Jeśli jednak myślicie Państwo, że i czegoś „skocznego” w testowej playliście zabrakło, to jesteście w błędzie, bo idealnym podkładem do weekendowego chilloutu okazał się pełen pulsujących funkiem i hip-hopem rytmem album „Doo-Bop” Milesa Davisa i o ile do tej pory wydawało mi się, że z topowymi Sonorusami na głowie nie da się zbyt entuzjastycznie podrygiwać, to mając je podpięte pod SP1000 owa pozornie awykonalna sztuka jednak stała się faktem.

Niestety nie wiem jakimi pobudkami kierował się polski dystrybutor dostarczając oba urządzenia do testu porównawczego, ale mając w głębokim poważaniu tzw. poprawność polityczną i kierując się jedynie własnym słuchem śmiem twierdzić, że Astell&Kern A&ultima SP1000 deklasuje AK380 pod … prawie każdym względem. Prawie, gdyż pomimo najszczerszych i przy tym w 100% dobrych chęci nie wyobrażam sobie spacerowania z blisko 400 g cegłą w kieszeni. W domowym zaciszu, na kanapie, przy biurku jak najbardziej tak, ale noszenie SP1000 w spodniach może przypominać pierwsze kroki po … wazektomii.

Marcin Olszewski

Dystrybucja: MIP
Ceny:
Astell&Kern AK380: 16 998,98 PLN
Astell&Kern A&ultima SP1000: 16 998,99 PLN

Dane techniczne
Astell&Kern AK380
Wyświetlacz: 4” (480 x 800)
Obsługiwane formaty audio: WAV, FLAC, WMA, MP3, OGG, APE, AAC, ALAC, AIFF, DFF, DSF
Częstotliwość próbkowania:
PCM: 8 kHz ~ 384 kHz/8-32-bit
DSD Natywne: DSD64 (1 bit 2,8MHz), Stereo / DSD128 (1 bit 5,6MHz), Stereo
Poziom wyjściowy:
Niezbalansowany: 2.2 Vrms
Zbalansowany: 2,3 Vrms (Stan bez obciążenia)
Odstęp sygnał/szum:
Niezbalansowany: 116dB @ 1kHz
Zbalansowany: 117dB @ 1kHz
Całkowite zniekształcenia (THD+N): 0.0008% @ 1kHz
Niezbalansowany: 0.0007% @ 1kHz
Zbalansowany:
DAC: AKM AK4490 x2 (Dual DAC)
Dekodowanie: Obsługa do 32bit / 384 kHz
Wejście: wejście USB Micro-B (do ładowania i transmisji danych (PC i Mac)) / Tryb połączenia: MTP (Urządzenie mediów)
Wyjścia: Wyjście słuchawkowe (3,5mm) / Wyjście optyczne (3,5mm) / Wyjście zbalansowane (2,5mm – tylko 4-polowe wtyki)
Wi-Fi: 802.11 b / g / n (2.4GHz)
Bluetooth: V4.0 (A2DP, AVRCP)
Wymiary (S x W x G): 79,8 x 112,4 x 17,9 mm
Waga: 230 g
Kolor: Meteoric Titan

Astell&Kern A&ultima SP1000
Wyświetlacz: 5″ (720 x 1280)
Obsługiwane formaty audio: WAV, FLAC, WMA, MP3, OGG, APE, AAC, ALAC, AIFF, DFF, DSF
Częstotliwość próbkowania:
PCM: 8 kHz ~ 384 kHz/8-32-bit
DSD Natywne: DSD64 (1 bit 2,8MHz), Stereo / DSD128 (1 bit 5,6MHz), Stereo / DSD256(1bit 11,2MHz), Stereo
Poziom wyjściowy:
Niezbalansowany: 2,2 Vrms
Zbalansowany: 3,9 Vrms (Stan bez obciążenia)
CPU: Octa-Core
DAC: AKM AK4497EQ x2 (Dual DAC)
Dekodowanie: Obsługa do 32bit / 384 kHz
Wejście: wejście USB 3.0 Type-C (do ładowania i transmisji danych (PC i Mac)) / Tryb połączenia: MTP (Urządzenie mediów)
Wyjścia: Wyjście słuchawkowe (3,5mm) / Wyjście optyczne (3,5mm) / Wyjście zbalansowane (2,5mm – tylko 4-polowe wtyki)
Wi-Fi: 802.11 b / g / n (2.4GHz)
Bluetooth: V4.0 (A2DP, AVRCP, aptXTM HD)
Wymiary (S x W x G): 75,8 x 132 x 16,2 mm
Waga: 386,6 g
Kolor: Stal nierdzewna, miedź

Słuchawki użyte podczas testu: Final Sonorus X, Meze 99 Classics Walnut Gold, Meze 99 Neo, q-JAYS, MEE Pinnacle P1

Pobierz jako PDF