1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Ideon Audio 3R Master Time Black Star

Ideon Audio 3R Master Time Black Star

Opinia 1

Czy to z lekcji historii, czy to autopsji większości z nas hasło „3 x TAK” nie jest, a przynajmniej nie powinno być, obce. O ile jednak przeprowadzone zgodnie z zasadą „głosowali jak chcieli, wybrali kogo trzeba” referendum ludowe z czerwca 1946 roku bez większej kurtuazji można określić mianem ponurego świadectwa czasów słusznie minionych, to już domena w jakiej odnajduje się nasz dzisiejszy bohater jest zdecydowanie bardziej współczesna. Co prawda znając życie zaraz zbiegnie się wierne grono audiofilskich płaskoziemców z ich dukająco-mlaszczącym guru na czele, dla których transmisja USB, to tylko zera i jedynki, więc jej skuteczność również należy rozpatrywać w kategoriach zerojedynkowych, czyli działania, bądź niedziałania, to nieco bardziej światłym jednostkom złożoności ww. zagadnienia bynajmniej uświadamiać nie trzeba. Wystarczy bowiem pamiętać, iż z naszego – audiofilskiego punktu widzenia sam fakt działania nie jest celem samym w sobie a jedynie punktem wyjścia do dalszego doskonalenia konkretnego procesu. Dlatego też w ramach niniejszego spotkania skupimy się na urządzeniu poniekąd łączącym nader chwytliwe referendalne hasło ze wspomnianą istotą audiofilskości, czyli na redakcyjny tapet weźmiemy grecki uzdatniacz USB Ideon Audio 3R Master Time Black Star, który zgodnie z nazwą zamiast „3 x TAK” robi „3 x R”.

Zgodnie z firmową nomenklaturą i powyższym wstępniakiem celem Ideon Audio 3R Master Time Black Star jest właśnie owo 3R, co jest skrótem od Re Drive – Re Clock – Re Generate a przekładając na język zrozumiały dla ogółu chodzi o regenerację, przetaktowanie i poprawę aspektów dynamicznych transmitowanego sygnału cyfrowego, co w telegraficznym skrócie można uznać za eliminację jittera, którego istnienia już całe szczęście nikt przy zdrowych zmysłach nie neguje. Samo urządzenie należy wpiąć zatem pomiędzy cyfrowe źródło – czy to dedykowany transport, czy to komputer a zewnętrzny przetwornik cyfrowo-analogowy. Zanim jednak skupimy się na tym, jaki wpływ na finalne brzmienie naszych systemów wpięcie Ideona przyniosło zgodnie z tradycją sugeruję najpierw skupić się na jego aparycji i nawet przelotnie zerknąć do jego trzewi. Co prawda z racji firmowej unifikacji korpus naszego dzisiejszego gościa jest nader wierną kopią tego, co dane nam było doświadczyć w ramach recenzji Ayazi mk2 niemniej jednak pewne, wynikające z funkcjonalności różnice są, ot chociażby pozbawienie aluminiowej płyty frontowej jakichkolwiek przełączników w przetworniku obecnych. 3R MTBS (Master Time Black Star) może się bowiem pochwalić jedynie trzema niewielkimi diodami – pomarańczową przypisaną zasilaniu i dwiema zielonymi (Host, Lock) informującymi o statusie – prawidłowej pracy uzdatniacza. Zarówno połać górną, jak i ściany boczne pokryto czarnym lakierem strukturalnym i poza łbami śrub je mocujących trudno cokolwiek więcej o nich napisać. Z kolei ściana tylna, choć nadal nie wydaje się zbyt zatłoczona co nieco do skomentowania oferuje. Do dyspozycji otrzymujemy bowiem, patrząc od lewej, wyjście USB-A, przełącznik odcinający 5V zasilanie, wejście USB-B (tzw. drukarkowe), hebelkowy włącznik główny i trójbolcowe gniazdo zasilające IEC. Podobnie jak w DAC-u aby wymienić firmowy bezpiecznik konieczne jest odkręcenie płyty górnej. Wracając jeszcze na chwilę do ww. przełącznika 5V zasilania USB. Otóż o ile takowe jest potrzebne (standardowo Grecy zalecają jego odłączenie) Ideon zapewnia odcięcie zaszumionego napięcia pochodzącego np. z komputera i „wypuszcza” zdecydowanie czystszą 600 mA jego postać.
Jeśli zaś chodzi o same trzewia, to mniej więcej ¾ dostępnej wewnątrz korpusu przestrzeni wypełnia płytka drukowana z niewielkim 15VA zasilaczem Talemy, kilkunastoma 330 µF kondensatorami i pełniącymi rolę centrum sterowania oraz regeneracji ultra nisko szumowymi oscylatorami, femto clockami i programowalnym kontrolerem Microchip USB2532. Ów układ został zamontowany na niezależnej niewielkiej płytce wpinanej w dedykowane gniazdo na płycie głównej, co poprzez swoja modułowość zapewnia, zgodnie z deklaracjami producenta możliwość ewentualnych przyszłych upgrade’ów.

W przeciwieństwie do młodszego – bibelotowego tak gabarytowo, jak i aplikacyjnie (niespecjalnie lubię urządzenia lżejsze od okablowania do nich wpinanego) rodzeństwa, czyli podstawowego regeneratora 3R USB Renaissance mk2 Blackstar edition tym razem mamy do czynienia ze zdecydowanie poważniejszą propozycją. Odpada zatem nie tylko „magiczny” stan lewitacji, lecz przede wszystkim irytujący i przy okazji niezbyt pożądany impulsowy zasilacz wtyczkowy. Jak na razie same plusy. Idźmy jednak dalej, bowiem o ile solowe występy ww. Ayazi mk2 DAC-a pozostawiły po sobie bardzo miłe wspomnienia, to „ubogacenie” go naszym dzisiejszym gościem sprawiło, iż brzmienie takiego zestawu ewoluowało o poziom, bądź nawet dwa. Poprawie uległy bowiem wszystkie aspekty i to nie na zasadzie kompromisu, czyli coś za coś, lecz globalnie i bezwarunkowo, a jedyną (pomijając kwestie natury finansowej) niedogodnością, jaką można byłoby w tym momencie wspomnieć, była konieczność zaopatrzenia się w możliwie wysokiej klasy przewód USB. Choć może inaczej bym to ujął. Zamiast dwóch różnych zdecydowanie rozsądniej, przynajmniej moim skromnym zdaniem, jest zainwestować w dwie bliźniacze łączówki USB, a jeśli nie ma takiej możliwości, to wyższej klasy egzemplarz dać za 3R MTBS. Co do detali i różnic tak w stosunku do „gołego” Ayazi, jak i Renaissance mk2 tytułowy uzdatniacz oferuje nader zauważalną poprawę namacalności, dynamiki, wysycenia i rozdzielczości. Dokładnie w takiej kolejności, w jakiej je wymieniłem. Wystarczy bowiem sięgnąć po kabaretowo-wodewilowy album „Bitter-Sweet” Bryana Ferry’ego, by doświadczyć materializacji dystyngowanego barda w naszych wnętrzach, bądź nawet zasmakować w klimacie przywodzącym na myśl realia dwudziestolecia międzywojennego mistrzowsko przedstawione w serialu „Babylon Berlin”, w którym nomen omen Ferry się pojawia. Kiedy trzeba dęciaki są sugestywnie pokryte lekką patyną i zmatowione, a za chwilę łapią za ucho soczystością i głębią barwy. Podobne uwagi dotyczą zdolności greckiego urządzenia do oddania naturalności ludzkiego głosu ze wszystkimi jego zaletami i wadami. Słychać, że wokal Ferry’ego jest wyraźnie wyeksploatowany, szary i daleki od młodzieńczej mocy, jednak właśnie przez sugestywnie oddaną prawdę o nim staje się zdecydowanie bardziej autentyczny aniżeli w przypadku zbytniego wygładzenia, czy dosaturowania. Na odrębny komplement zasługuje zdolność 3R MTBS do kreowania przestrzeni i rozmieszczania w niej poszczególnych muzyków. Wydawać by się bowiem mogło, że wzrost ww. namacalności oznaczać będzie skupienie jeśli nie wszystkich, to przynajmniej większości świateł na pierwszym planie i prezentujących tamże swe walory solistach. Tymczasem akurat w tym wypadku mamy do czynienia z pełną demokracją i równouprawnieniem, czyli z taką samą atencją traktowanymi wydarzeniami pierwszo, jak i drugo i trzecio-planowymi. W dodatku z racji odfiltrowania pasożytniczych artefaktów, a tym samym poprawie rozdzielczości, nawet do tej pory schowane i nieśmiało wyzierające z zacienionych zakamarków niuanse wreszcie miały szanse nie tylko ujrzeć światło dzienne, co wręcz zabłysnąć i oczarować swoją obecnością.
Zdecydowanie bardziej ekspresyjny i bardziej porywający czar roztacza na „Redemption” Rage Of Light mieszkająca w Amsterdamie … Bydgoszczanka Martyna Hałas. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż ten wielce udany mariaż groove i melodyjnego death metalu nie dla każdego słuchacza okaże się łatwy do strawienia, jednak gorąco polecam sięgnięcie po ów krążek chociażby jedynie w celach poznawczo-testowych. Chodzi bowiem o to, co dzieje się na nim w dole pasma. O ile tylko Państwa system jest w stanie ową iście trans-metalową apokalipsę odtworzyć. Co istotnie nie jest to klasyczna syntetyczna „sieczka”, lecz nader złożone struktury, które jedynie przy odpowiedniej kontroli i rozdzielczości są w stanie zachować swoje zróżnicowanie. I tu dochodzimy do sedna, bowiem 3R MTBS nie tylko pozwala im schodzić do najniższych poziomów piekielnych czeluści, lecz właśnie cały czas zachowuje nad nimi pełną kontrolę niejako w bonusie dorzucając od siebie dodatkową dawkę adrenaliny i drajwu. Warto jednak podkreślić, iż owe metaforyczne „nitro” uaktywnia się dopiero w momencie, gdy strzałka obrotomierza uparcie zaczyna dobijać do końca skali. Dzięki temu nie mamy wrażenia, że dźwięk cały czas goni nie wiadomo za czym i po co, a jedynie pewność, że jeśli osiągniemy owe pozorne maksimum, to z Ideonem w torze będziemy mieli dodatkowy zapas mocy i dynamiki. Niby mała rzecz a cieszy i o ile tylko lubicie Państwo dać od czasu do czasu czadu, to taki „dopalacz” okaże się na wagę złota.

Nie ukrywam, że bez Ideon Audio 3R Master Time Black Star można żyć i słuchać zarówno firmowego DAC-a Ayazi mk2, jak i każdego innego przetwornika i jeszcze czerpać z tego w pełni zrozumiałą satysfakcję. Warto jednak mieć świadomość, że taki błogostan trwać będzie do czasu aż owo greckie ustrojstwo zaaplikujemy w naszym systemie, gdyż po jego wypięciu raczej tak zadowolonej miny już mieć nie będziemy. Pół żartem pół serio można byłoby 3R MTBS uznać za odpowiednik analogowego step-upa w stylu Trajana Thraxa, gdyż skala zmian i to rozpatrywanych jedynie w kategorii ewidentnej poprawy jest równie bezdyskusyjna. Dlatego też sugeruję sięgać po uzdatniacz Ideona nie tylko w przypadku chęci finalnego dopieszczenia cyfrowego toru audio, lecz również w momencie rozglądania się np. za nowym DAC-iem, gdyż może się okazać, że jeszcze nie poznaliście Państwo pełni możliwości posiadanego od lat urządzenia a 3R MTBS ów potencjał po prostu uwolni.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– DAC: Ideon Audio Ayazi mk2 DAC
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones / Synergistic Research MiG SX
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC; Innuos PhoenixNet
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Rogoz Audio 4SM; Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Gdy spojrzycie na naszą startową stronę, z łatwością zauważycie, iż z grecką marką Ideon Audio stosunkowo niedawno mieliśmy już przyjemność skrzyżować przysłowiowe szpady. Naturalnie chodzi o przetwornik cyfrowo/analogowy Ayazi MkII DAC, który mimo niepozornych rozmiarów w swojej klasie okazał być sonicznym mocarzem. I gdy patrząc na fakt pozytywnego odbioru jego brzmienia wydawałoby się, że aby nie zostać posądzonym o podprogowe sprzyjanie wrocławskiemu dystrybutorowi Audio Atelier, powinniśmy zrobić sobie od tego brandu dłuższą przerwę, już sesja zapowiadająca test sugerowała całkowicie inne działanie. Co mam na myśli? Oczywiście idąc za wspomnianą zajawką dedykowany dla przetwornika regenerator sygnału USB Ideon Audio 3R Master Time Black Star. Powód? Przecież to oczywiste. Obecne, nastawione na streaming muzyki czasy jasno dają do zrozumienia, że prawdziwy meloman będzie starał się wycisnąć z tego formatu ostatnie soki. Dlatego greccy inżynierowie bardzo dobrze zdając sobie z tego faktu sprawę, powołali do życia wspomniany projekt 3R Master, który po aplikacji w tor z przetwornikiem Ayazi na tyle namieszał w końcowym brzmieniu systemu, że nie było innej opcji, jak poświęcić mu osobny test. Zatem jeśli jesteście ciekawi, w którą stronę podryfował już wówczas świetny dźwięk, zapraszam do lektury kilku poniższych akapitów.

Jeśli rozprawiamy o dedykowanym urządzeniu z jednej linii produktowej chyba naturalnym jest fakt wykorzystania przez regenerator bliźniaczej obudowy do przetwornika. To średniej wielkości, wykonany z aluminium, wykończony w czerni prostopadłościan ze srebrnym nieco grubszym niż reszta płaszczyzn i wykończonym w technice szczotkowanego glinu fontem. Ów awers z uwagi na dość statyczną manualnie pracę jest ostoją jedynie nadruku z logo marki, wyfrezowanej nazwy modelu i trzech diod sygnalizujących stan urządzenia: Power, Lock, Host. Jeśli chodzi o tylny panel, ten również nie epatuje zbędnym przyłączeniowym blichtrem i w swej aplikacyjnej dobroci może pochwalić się jedynie wejściem i wyjściem USB, gniazdem zasilania IEC oraz dwoma hebelkami: zapewnieniem zasilania 5V oraz włącznikiem głównym. Na tym kończą się aplikacyjno-manualne informacje na temat naszego bohatera. Mało? Bynajmniej, bowiem urządzenie zaprojektowano w oparciu o nadrzędną maksymę minimalizacji finalnie szkodzących jakości dźwięku, często zbytecznych dodatków, co moim zdaniem udowadniają poniżej przelane na klawiaturę wnioski z procesu testowego. Zainteresowani? Jeśli tak, zatem zapraszam do zapoznania się z clou programu zatytułowanego „Sam na sam z niepozornym Grekiem”.

Gdy ktoś, a w szczególności producent dumnie twierdzi, że jego urządzenie nie tylko bezapelacyjnie, ale dodatkowo zjawiskowo coś poprawia, zawsze na starcie jestem umiarkowanym sceptykiem. Owszem, na bazie wieloletnich doświadczeń dopuszczam takie sytuacje, jednak bardzo często zamiast milowego kroku okazuje się to jedynie kosmetyczną korektą zastanych wyników. Na szczęście podobne do dzisiejszego testy są po to, aby takie sytuacje weryfikować. I nie w celach negowania opisów twórcy, tylko na ile to możliwe neutralnie zweryfikować ich poziom. Jednak żeby nie było, dramatyczne naciągania klientów są na szczęście rzadkością, dlatego też po pozytywnym odbiorze jakiegokolwiek produktu danego brandu bez najmniejszych problemów bierzemy na tapet inny, którym w tym przypadku jest regenerator sygnału USB. Efekt tego podejścia? Cóż, jako potwierdzenie wspomnianego trendu pozytywny. I to nie na granicy percepcji ludzkiego słuchu, tylko jako konkretne działania na rzecz namacalności i dosadności prezentacji.
Po wpięciu 3R Mastera w tor sygnałowy muzyka jakby ożyła. Tak tak, ożyła, bowiem na tle tego sparingu, poprzednie, przecież ciekawie zaopiniowane starcie wyglądało jak po spożyciu Pavulonu. Nagle wszystko nabrało wigoru. Od mocniejszego i bardziej kontrolowanego basu, przez soczystszą, a mimo tego bardziej rozdzielczą średnicę, po tryskające witalnością wysokie rejestry zapisy nutowe aż kipiały od radości. I nie było znaczenia, czy z wyborem repertuaru wróciłem do wspominanego w teście Ideon-a Ayazi japońskiego wydania płyty „Wesele Figara” pod Teodorem Currentzis-em, czy mocnego rockowego grania Antimatter „Black Market Enlightenment”, przekaz został umiejętnie podkręcony. Umiejętnie, gdyż nie napompowany, tylko wszystko co wówczas odbierałem jako fajną, ale jednak minimalnie uśredniającą przekaz poprzez luźniejszą kreskę rysunku wydarzeń scenicznych, plastykę, teraz oprócz działania na rzecz znacznie czarniejszego tła, zostało zamienione w czystą energię. Co ciekawe, całość zebrała się w sobie, jednak ani na krok nie skierowała swojej estetyki w stronę nieprzyjemnej nadinterpretacji. Rozgrywające się w moim pokoju wydarzenia sceniczne konsekwentnie brylowały z dobrym pakietem body i transparentności, przy czym z jednej strony już niskich poziomach głośności oferowały więcej informacji, zaś z drugiej wspomniany poziom Volume bez szkód dla ostatecznego wyniku sonicznego znacznie bardziej niż dotychczas dawał się podkręcać. Sam kilkukrotnie wielokrotnie się na tym złapałem, dlatego nie mogłem nie wspomnieć. Wiem, że dla większości z Was z uwagi na warunki lokalowe, a tak naprawdę sąsiedzkie, pierwszy aspekt jest istotniejszy, jednak i dla mnie, przy całej świetności większego pakietu informacji podczas plumkania systemu ledwo powyżej poziomu „przedwyborczej ciszy”, ważniejszym jest kontrola i unikanie generowania zniekształceń przy prawdziwej jeździe bez trzymanki, jaką jest przywołany rock. To wtedy tak naprawdę poznajemy się na dobrym sprzęcie. Cicho potrafi zagrać większość zabawek audio, zaś głośno i bez bolesnych dla uszu artefaktów już znacznie mniej. Reasumując powyższy opis jedno jest pewne. Regenerator bez dwóch zdań sprawił, że prezentacja zyskała w obydwu przypadkach, gdyż poddając korekcie krawędzie dźwięków, ich dawne rozmycie przekuła w czystą energię, a to przełożyło się na dobry wgląd w nagranie i eliminację niedopowiedzeń w domenie początku i końca poszczególnych dźwięków. W odpowiedzi na wspomniane zabiegi twórczość operowa stała się bardziej wykwintna, a przez to namacalna, zaś muzyczny bunt bardziej ognisty. A wszystko jak wspomniałem w oparciu o dobrze dobrany bilans wagi, szybkości narastania sygnału i oddechu prezentacji. Dla mnie było to ewidentne potwierdzenie faktu, że producent nie tylko nie oszukiwał w swoich broszurach, ale wiedział dokładnie, o co w tego typu działaniach chodzi. Nie o zmianę tonacji, wyszczuplanie, czy kolorowanie dźwięku, tylko podanie go w na ile pozwala budżet, w czytelny i wyrazisty sposób. Dla mnie to było przyjemne potwierdzenie sugerowanych przez dystrybutora wyników.

Spinając test w jedną całość, mam nadzieję, że z mojej relacji jasno wynika, iż w tym przypadku mamy do czynienia z czymś nie tylko bardzo ciekawym, ale wręcz niezbędnym w potencjalnym torze plikowym. To w najmniejszym stopniu nie były słuchowe omamy, tylko wyraźny progres jakości dźwięku oferowanego przez grecki konglomerat. Co jest bardzo ważne, poprawa słyszalna była w każdym aspekcie. Dlatego jeśli słuchacie muzyki za pomocą stremowania zer i jedynek poprzez port USB, co najmniej na próbę, a obawiam się że skończy się to ożenkiem na długie lata, powinniście zaprosić Ideon Audio 3R Master Time Black Star do domu. Powiem więcej. Jeśli kochacie muzykę i chcecie obcować z nią w jak najlepszej jakości, nie wyobrażam sobie sytuacji braku choćby niezobowiązującego sparingu. A jeśli tak się jakimś cudem nie stanie, zapewniam, że sporo stracicie.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
Źródło:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition,
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II

Dystrybucja: Audio Atelier
Producent: Ideon Audio
Cena: 3500 € Silver, 3600€ Black

Dane techniczne
Wymiary (S x G x W): 290 x 170 x 80 mm

Pobierz jako PDF