Opinia 1
Z lekkim przymrużeniem oka moglibyśmy stwierdzić, że kiedy w zeszłym roku zupełnie spontanicznie i niemalże jedynie przy okazji odsłuchów majestatycznych Wilson Audio Alexx V w siedzibie Audiofastu (dystrybutora marki) zdecydowaliśmy się wziąć na wynos, a finalnie na redakcyjny tapet, przewód Synergistic Research Galileo SX Ethernet nawet przez myśl nam nie przeszło jakie ów spontan będzie mieć skutki. Nie dość bowiem, że powyższa łączówka bezpardonowo zdetronizowała nasze dotychczasowe topy topów stając się z automatu punktem odniesienia i wzorcem, z którym konkurencji przyszło i nadal przychodzi się mierzyć, to jeszcze pociągnęła za sobą chęć dalszej eksploracji serii Galileo SX amerykańskiego wytwórcy. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy, czego niezbite dowody znajdziecie Państwo na łamach naszego magazynu w postaci recenzji głośnikowców Galileo SX SC, które dziwnym zbiegiem okoliczności zostały już u nas na stałe oraz nie mniej imponującego przewodu zasilającego Galileo SX AC. I kiedy nienerwowo zabieraliśmy się za wiwisekcję kolejnego delikwenta Amerykanie ni stąd ni zowąd zrobili nam psikusa odświeżając swoje portfolio i zastępując dotychczasowe wersje SX głośnikowców, zasilających i interkonektów analogowych (z wyłączeniem phono) inkarnacjami Discovery. Chwilową konsternację zaistniałą sytuacją podsumowaliśmy stoickim wzruszeniem ramion i zamiast odesłać posiadane już na stanie łączówki, bo właśnie o Galileo SX IC XLR mowa, uznaliśmy za stosowne dokończyć, to co zaczęliśmy. W końcu pojawienie się nowego wypustu wcale nie oznacza, że wycofywany model nagle przestaje grać a jeśli gra dobrze, to i podstawy do negocjacji finalnej ceny z racji zamieszania w firmowym katalogu są w pełni uzasadnione. Tym oto sposobem dobrnęliśmy do końca zwyczajowego wstępniaka, więc bez zbędnego odwlekania nieuniknionego serdecznie zapraszamy na spotkanie z interkonektami Synergistic Research Galileo SX IC XLR.
Jak przystało na pełnokrwistego przedstawiciela drugiej od góry, na szczycie niepodzielnie królują SRX-y, serii Galileo SX IC XLR już samą swoją aparycją budzi w pełni zrozumiały respekt. Nie dość bowiem, że pod względem średnicy spleciony z trzech przebiegów „powróz” z powodzeniem może konkurować z całkiem pokaźną populacją przewodów głośnikowych, to jeszcze jest nosicielem dość absorbujących karbonowych cylindrów UEF. Zanim jednak zajrzymy do trzewi warto choć na chwilę zatrzymać się na aparycji naszego gościa. Po pierwsze zewnętrzny oplot utrzymano w tonacji klasycznej, opalizującej czerni, która wprost idealnie komponuje się z satynowym połyskiem wspomnianych karbonowych cylindrów i zarazem kontrastuje ze srebrem masywnych wtyków. A właśnie, od strony źródła sygnału nie zabrakło charakterystycznych wąsów umożliwiających zarówno podpięcie modułów tuningowych Gold i Silver UEF, jak i samych interkonektów pod opcjonalny moduł SR Ground Block z filtrem UEF Ground Filter lub aktywny moduł Active Ground Block, co zgodnie z zapewnieniami producenta pozwala wyeliminować degradujący wpływ zasilaczy pozostałych komponentów systemu a tym samym znacząco obniżyć szum tła. Podobną, choć rozszerzoną o właściwości antywibracyjne, rolę pełnią wspomniane cylindry komórek UEF, w których znajdziemy srebrną folię o czystości 99,9999% oraz teflonowe i jedwabne dielektryki. Same zaś przewody również mogą pochwalić się zaawansowaną technologicznie „wsadem”, gdyż do ich budowy wykorzystano osiem przewodników AirStrings z monokrystalicznego srebra i cztery wiązki przewodników Silver Martix 2-giej generacji z monokrystalicznej miedzi, przy czym srebrne izolowane są „powietrznym dielektrykiem” w rurkach PTFE a miedziane PTFE. Z kolei w roli ekranu wykorzystano autorskie rozwiązania UEF Matrix Shield z grafenem zgodnie firmową nomenklaturą sklasyfikowane jako poziom 5. Warto też wspomnieć o jakże istotnym, acz przez co poniektórych tak wytwórców, jak i odbiorców pomijanym detalu jak konfekcja, czyli użyte wtyki. I o ile w niższych seriach Synergistic Research stosuje XLR-y pochodzące od Neutrika, tak w Galileo sięgnięto po własne wtyki SR 20. Dla uspokojenia Czytelników jeszcze tylko dodam, iż pomimo znacznej średnicy i obecności wspomnianych cylindrów zbalansowane Galileo nader wdzięcznie się układają, więc jeśli tylko wygospodarujemy miejsce na to, by zapewnić im w miarę swobodny przebieg, to z ich aplikacją nie powinno być większych problemów.
Przechodząc do części poświęconej brzmieniu na samym wstępie pozwolę sobie na pewne uproszczenie i zarazem prośbę do Państwa a przynajmniej tej części, która bądź jeszcze nie zapoznała się z naszą wcześniejszą twórczością o przedstawicielach linii Galileo, bądź po prostu pewne, zawarte tamże, wnioski nieco jej przyblakły, o sięgniecie do naszych archiwaliów. Chodzi bowiem o to, iż tym razem po rozgrzewkowo – akomodacyjnych odsłuchach mój wybór padł na konfigurację z modułami tuningowymi Gold UEF, więc jeśli kogoś zainteresuje co wnoszą Silver-y, to wystarczy do naszych wcześniejszych wynurzeń wrócić i proszę mi wierzyć na słowo, a jeszcze lepiej przekonać się nausznie, wpływ poszczególnych modułów na efekt finalny jest we wszystkich przewodach ww. serii w pełni powtarzalny, więc po prostu nie widzę większego sensu kolejnego dublowania identycznych uwag.
Jednak ad rem, czyli najwyższa pora na odpowiedź na nurtujące nas pytanie jak Synergistic Research Galileo SX IC XLR grają, lub co bardziej zgodne ze stanem faktycznym, jak wpływają na brzmienie systemu w którym przyszło im pracować. I tu chyba nikogo nie zaskoczę, jeśli stwierdzę, że ogólny charakter brzmienia zbalansowanych łączówek jest w pełni zgodny ze szkołą brzmieniową reprezentowaną przez zasilające i głośnikowe rodzeństwo z tą różnicą, iż ich, znaczy się interkonektów, sygnatura jest nieco delikatniejsza, mniej intensywna i tym samym mniej porażająca swym absolutem. Wrażenie to było o tyle dominujące, że pierwszym krążkiem, po jaki sięgnąłem podczas krytycznych odsłuchów była ścieżka dźwiękowa do „Justice League” autorstwa Danny’ego Elfmana rozpoczynająca się przynajmniej w intro nad wyraz eterycznym coverem niejakiej Sigrid cohenowskiego hitu „Everybody Knows”. Jednak z każdym kolejnym utworem, gdzie iście hollywoodzkie w swym rozmachu orkiestracje nie pozostawiały złudzeń, co do tego, że amerykańskie łączówki nie znalazły się w linii Galileo przez przypadek. Scena była niezwykle szeroka, lecz zamiast efektu sztucznego jej rozciągnięcia kosztem głębi tutaj gradacja planów była wzorcowa. Ponadto potęga wielkiego aparatu wykonawczego wspieranego w kulminacyjnych momentach partiami chóralnymi wgniatała w fotel i to nie nasz – ustawiony w dużym pokoju, lecz ten na widowni którejś z filharmonii, gdzie dźwięki nie tylko się słyszy, lecz czuje własnym ciałem. I tutaj mam jedną, małą uwagę. Otóż o ile zarówno przewód zasilający SX AC, jak i głośnikowe SX SC przysłowiowy efekt Wow! wywoływały nie tyle podkręcając, co uwalniając zawartą w materiale źródłowym dynamikę, to nasz dzisiejszy bohater akcent z aspektów dynamicznych nieco przesuwał właśnie w kierunku przestrzenności i głębi prezentacji. Jest w tym pewna logika, gdyż co za dużo to niezdrowo i multiplikowanie tych samych cech przewodnich we wszystkich połączeniach systemu mogłoby finalnie doprowadzić do przedobrzenia i przesytu, a nie sądzę by ktokolwiek przy zdrowych zmysłach, inwestując pi razy drzwi dwieście tysięcy, i to przy bardzo ostrożnych kalkulacjach z parą interkonektów, niezbyt długimi głośnikowcami i dwoma zasilającymi, o „niewielkim” rabacie od Dystrybutora nawet nie wspominając, chciałby przekroczyć cienką czerwoną linię nawet nie tyle umiaru, co dobrego smaku. A tak, nawet we w pełni okablowanym Synergisticami systemie uzyskamy dynamiczne i potężne, acz nieprzesadzone, za to świetnie napowietrzone i zachowujące rozdzielczość nawet w najdalszych planach brzmienie.
Na potwierdzenie powyższej tezy pozwoliłem sobie sięgnąć po repertuar nie tylko schodzący jeszcze niżej, co dalece mniej wyrafinowany, czyli „The Atlas Underground Fire” Toma Morello z tłumnie przybyłymi gośćmi. Iście wybuchowa mieszanka, gdzie oparty na syntetycznych loopach i hip-hopowych melodeklamacjach beat miesza się z agresywnymi metalowymi riffami i wokalizami zahaczającymi o scream może słabsze psychicznie jednostki przyprawić o palpitacje serca, jednak na SX IC nie zrobiła najmniejszego wrażenia i nawet najbardziej zagmatwane figury stylistyczne brzmiały równie czytelnie, co spokojne, stricte rockowe przerywniki oparte na liniach melodycznych z powodzeniem nadających się do zanucenia przy goleniu brzytwą po dziadku. Przy okazji warto wspomnieć iż Galileo w sposób całkowicie bezpardonowy wskazywał na różnice pomiędzy naturalnym instrumentarium a dźwiękami wygenerowanymi „cyfrowo”. Jednak od razu zaznaczę, iż wskazywać bynajmniej w tym przypadku nie oznacza oceny a jedynie pokazanie oczywistych różnic tak w definicji generowanych dźwięków, jak i ich konsystencji. Podobnie sprawy się miały z samą jakością materiału źródłowego. Niby zarówno ww. soundtrack, jak i covidowy antydepresant Morello są całkiem dobrze nagrane i zagrane, lecz dopiero sięgając po referencyjną kameralistykę w stylu „Tartini Secondo Natura” tria Tormod Dalen, Hans Knut Sveen, Sigurd Imsen okazuje się z jaką precyzją definiowani są poszczególni muzycy i z jaką wiernością oddawane są barwy ich instrumentów. Jeśli komuś wydaje się, że nie sposób oddać jednoczesnej chropowatości smyków, ich eteryczności a zarazem pełnej pracy pudła rezonansowego, to … widocznie nie miał przyjemności z naszym dzisiejszym gościem, gdyż dla Synergistica to oczywista oczywistość i chleb powszedni. Amerykanie dorzucają do tego fenomenalnie naturalną aurę pogłosową – bez sztucznego jej rozdmuchiwania a zarazem bez sztucznego wygaszania w celu uzyskania wrażenia studyjnej realizacji. Krótko mówiąc cud, miód i orzeszki.
Czy możemy zatem uznać, że Synergistic Research Galileo SX IC XLR jest przewodem idealnym i dla wszystkich? Byłbym niepoprawnym optymistą dwukrotnie udzielając twierdzącej odpowiedzi. Niestety warto mieć na uwadze iż za metrową parę tytułowych interkonektów należy wysupłać drobne 50 kPLN, więc już niejako z automatu wstępna selekcja grona potencjalnych nabywców jest nad wyraz restrykcyjna. Jeśli jednak ww. wydatek zbytnio nie nadszarpnie domowego budżetu – pamiętajmy, że zabawa w audio to jedynie hobby, to tytułowy Synergistic powinien trafić na Państwa listę łączówek definitywnie kończących dalsze poszukiwania.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Co jak co, ale chyba nikt z odwiedzających nas czytelników nie powie, że tytułowa marka Synergistic Research jest dla niego tak zwaną białą kartą. Oczywiście powodem tego jest spowodowane dobrym odbiorem oferty brzmieniowej jej produktów dość mocne eksplorowanie szerokiej oferty. W portfolio naszego zaangażowania w tym temacie znalazło się różnego rodzaju okablowanie – od zasilającego, przez Ethernet, po kolumnowy, switch ethernetowy i podstawki antywibracyjne. I nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie drobny fakt zamierzonego sfokusowania naszych działań w domenie kabli na serię Galileo. Powód? Temat tak prawdę mówiąc ustawił pierwszy test kabla sygnału cyfrowego Synergistic Research Galileo SX Ethernet https://soundrebels.com/synergistic-research-galileo-sx-ethernet/, który pokazał dobitnie, iż pochodzący zza wielkiej wody producent wie, na czym polega dbałość o dobrą jakość dźwięku. To było na tyle owocne spotkanie, że po kolejnych bataliach z przewodem kolumnowym (Synergistic Research Galileo SX SC) i zasilającym tej serii (Synergistic Research Galileo SX AC), w dzisiejszym odcinku za sprawą łódzkiego AudioFastu przyjrzymy się analogowemu okablowaniu sygnałowemu w postaci Synergistic Research Galileo SX IC w wersji XLR.
O produktach serii Galileo pisaliśmy już tyle razy, że każdy następny opis ogólnej budowy danego modelu zazwyczaj jest krótszą lub dłuższą powtórką z rozrywki. Dlatego też nie powielając kilkukrotnie artykułowanych, dostępnych nie tylko w stopce pod tekstem, ale również w poszczególnych naszych opisach i zamieszczonych na stronie dystrybutora informacji dzisiaj podam jedynie najważniejsze informacje. Jako przewodnik sygnału kalifornijscy inżynierowie wykorzystali najczystszą postać srebra (99/9999%). Jednak clou jest nie tylko użycie szlachetnego kruszcu – podobny półprodukt wykorzystuje wiele firm, ale również skomplikowany splot izolowanych technologią UEF wielu wiązek, firmowe ekranowanie ich materiałem na bazie siatki z grafenu oraz końcowe skręcenie ich wokół siebie. Jednak i to nie jest wszystko. Chodzi mianowicie o dodatkowe zabiegi dbające o jakość dźwięku, jakimi są: zastosowanie zmniejszających poziom szumu w przewodzie, bazujących na srebrze, grafenie i jedwabiu dwóch cylindrów UEF, możliwość użycia dwóch rodzajów modułów tuningowych UEF – srebrny daje większy wgląd w nagrania, a złoty więcej muzyki w muzyce, a także opcjonalna (za dopłatą) możliwość zastosowania zmniejszającego szum tła uziemienia ekranu każdego interkonektu przy pomocy modułów SR Ground Black lub aktywnego modułu Active Ground Black. Przyznacie, że jeśli chodzi o komplikację konstrukcji mamy do czynienia z czystym szaleństwem. Szaleństwem, które w teorii powinno przełożyć się na jakość dźwięku. Czy tak było? Po odpowiedź zapraszam do kolejnego akapitu.
Nie będę Was trzymał w niepewności, tylko już na wstępie zdradzę, że w moim odczuciu wszelkie wyartykułowane w odezwie na stronie producenta obietnice potwierdziły się w stu procentach. Rozmach, swoboda, praktyczny brak zniekształceń, otwartość i szybkość narastania sygnału były na najwyższym poziomie. To zaś oznacza, że nie było żadnego sztucznego podkolorowywania średnicy, czy wyostrzania przekazu, tylko pokazanie go jak najbardziej transparentnym. Jeśli system był nasycony, taki pozostawał, zaś w przypadku nacisku na swobodę i witalność projekcji nie popadał w nadpobudliwość. Jaki zatem był udział naszego bohatera? Po prostu niewnikanie w to co się dzieje, tylko przekazanie sygnału w jak najczystszej postaci. To naturalnie przez niektórych może być odbierane jako brak swojego, często oczekiwanego charakteru, jednak w końcowym rozliczeniu chyba nie o to chodzi. Owszem, wiele produktów jest pewnego rodzaju korektorami brzmienia systemu audio, jednak w przypadku tytułowej marki jest to zło, które na ile to jest możliwe na danym pułapie cenowym, stara się eliminować. Jak zatem w wartościach bezwzględnych wypadł nasz bohater?
Po pierwsze – w dolnym zakresie był energiczny i dzięki temu zwarty. Po drugie – średnica bez sztucznego podkolorowania oferowała dobrą, zawsze opartą o możliwości zastanego systemu barwę. A po trzecie – górny zakres tętnił feerią mieniącego się wieloma odcieniami blasku, pakietem od najcichszych do najgłośniejszych informacji. A najlepsze w tym wszystkim było to, że przekaz nie był ani ostry, ani odchudzony. Jak to możliwe? Po prostu opiniowane okablowanie sygnałowe prawie nie wnikało w odtwarzane wydarzenia, a jedyną jego ingerencją, był brak jej w stylu rozjaśniania lub nasycania muzyki. Wydarzenia sceniczne konsekwentnie oferowały dobry bilans wagi i otwartości, co dzięki minimalizacji efektu wszechobecnej mgiełki znakomicie podnosiło poczucie ich realizmu. Bez jakichkolwiek, często zbędnych naleciałości barwowych, tylko unikając popadania w zbytnią ofensywność rzeczone kable dbały o pokazanie jego wersji możliwie najbliższej, raz kreowanej jako ostra i przenikliwa, a innym razem jako snujące się w kubaturach kościelnych barokowe pieśni, najprawdziwszej prawdy. A jeśli tak, chyba nikogo nie zdziwi fakt, iż podczas kilkutygodniowego obcowania z nimi nie złapałem systemu na niedomaganiu na żadnym materiale muzycznym. Czy to ostry rock, elektronika, jazz, czy klasyka, system zawsze umiał pokazać, o co w danym nurcie chodzi. W przypadku mocnego grania i muzyki na bazie sztucznej inteligencji świetnie kopał w dolnym paśmie, kreował dobry bilans tonalny i informacji na środku oraz ciął wyraziście przestrzeń mocnymi riffami. Zaś w jazzie i klasyce pokazywał znakomite wyczucie w dobieraniu energii, długości i swobody dźwięku do separującej każdą nutę ciszy międzykolumnowego eteru. Jednym słowem zawsze starał się wspierać daną prezentację w dążeniu do unikania zakłamywania rzeczywistości. Co to oznacza? Tłumacząc z polskiego na nasze nie dodawał nic od siebie. Naturalną koleją rzeczy w zależności od zastanego systemu – korzystałem z niego podczas kilku innych testów – czasem był to drobny problem, jednak ów niekorzystny aspekt był li tylko wynikiem powodowanym przez jego otoczenie sprzętowe. Na szczęście z jednego, notabene bardzo ważnego powodu nie była to tragedia Tytanica. Czego? Niby nic specjalnego, jednakże na tle konkurencji ciężkiego do powielenia. Chodzi o utrzymanie dążenia do maksymalnie otwartej projekcji dźwięku bez zbędnego wzmagania jego agresji, czyli zbyt mocnego akcentowania otwartości i krawędzi. Tylko tyle i aż tyle. Dla mnie był to świetny, ba jeden z najlepszych w okresie kilku ostatnich lat testowy występ.
Co wynika z powyższego testu? Dla melomanów nie tylko wiedzących czego potrzebuje ich system, ale również z dobrze skrojonymi zestawami tytułowa sygnałówka Synergistic Research Galileo SX IC jest postawieniem tak zwanej kropki nad „i”. Nie kreuje własnej rzeczywistości, tylko przekazując czysty, bo nietknięty barwowo i wagowo sygnał pozwala rozwinąć im skrzydła. Mało tego. Nie zdziwiłbym się, gdyby dotychczas uważany za skończony set po aplikacji amerykańskiego okablowania nagle przeskoczył na wyższy level. Oczywiście takiej gwarancji nie ma, jednak zapewniam, nawet w przypadku konfrontacji z innymi wyśmienitymi drutami nasz bohater jeśli ich nie przeskoczy, to przynajmniej idąc łeb w łeb pokaże muzykę z innego, również ciekawego punktu widzenia. Jest tylko jeden ważny niuans. Niestety trzeba wiedzieć, co oznacza przezroczystość przekazywania sygnału pomiędzy komponentami audio, gdyż dopuszczam sytuację, w której wielu oczekujących kolorowania świata muzyki melomanów mylnie odbierze nasz punkt zainteresowania jako kabel zbyt jasny. Jeśli tak się stanie, bazując na kilku przeprowadzonych z jego pomocą testach raczej będzie to oznaczać jakiś drobny błąd w posiadanej konfiguracji sprzętowej, a nie efekt problemów wprowadzanych przez Amerykanina.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition,
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II
Dystrybucja: Audiofast
Producent: Synergistic Research
Cena: 49 660 PLN / 1m + 5 230 PLN / dod. 0,5m