1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Synergistic Research MiG SX

Synergistic Research MiG SX

Link do zapowiedzi: Synergistic Research MiG SX

Opinia 1

Zwykło się mawiać, że im dalej w las, tym więcej drzew. I jest w tym stwierdzeniu zaskakująco dużo prawdy, bowiem patrząc nieco szerzej zahacza ono o model czterech faz kompetencji poczynając od nieświadomej niekompetencji na nieświadomej kompetencji skończywszy. Ponadto nader trafnie obrazuje znajdującą się w obszarze naszych zainteresowań domenę Hi-Fi i High-End ze szczególnym naciskiem na przekrój jednostek takowe zainteresowania podzielających. Chodzi bowiem o zjawisko powolnego poznawania pozornie magicznego świata dźwięków a następnie budowanie świadomości wpływu poszczególnych elementów systemów je reprodukujących na efekt finalny. O ile jednak części odbiorców wystarczy poziom zero, czyli „nieświadoma niekompetencja”, gdzie nic się nie liczy, bo przecież gra, o tyle już wyższy stopień zaawansowania, czyli „świadoma niekompetencja” oznacza konieczność wyjścia z własnej strefy komfortu i przyznanie, nawet jedynie przed samym sobą, że jednak czegoś nie wiedzieliśmy, nie wiemy i bardzo możliwe jeszcze długo wiedzieć nie będziemy. Całe szczęście właśnie im w ów przysłowiowy las głębiej się zapuszczamy, tym poziom zdobywanej na drodze empirycznej wiedzy wzrasta do stanu świadomej a następnie nieświadomej kompetencji. O ile jednak najwyższy „dan” w biznesie niesie ze sobą ryzyko spoczęcia na laurach, czy też zawodowego wypalenia, o tyle na naszym audiofilskim poletku prowadzi, bądź przynajmniej prowadzić powinien, do sokratycznego „Scio me nihil scire”(„Wiem, że nic nie wiem”), czyli de facto poziomu drugiego, choć z racji zdobytego, pozwalającego świadomie, bądź już nawet odruchowo, unikać popełniania błędów, doświadczenia bliżej mu będzie dwóm kolejnym rangom. Generalnie chodzi o bogaty bagaż doświadczeń, umownie nazwijmy go osłuchaniem, co niejako wytrąca z rąk wyłącznie teoretyzujących sceptyków ich sztandarowe argumenty, połączony z zachowaniem głodu poznania i iście dziecięcej otwartości na nowe doznania. Jeśli zastanawiacie się Państwo po co ten cały zawiły wywód, spieszę z wyjaśnieniem, iż jego oczywistym celem jest przygotowanie przedpola bohaterom dzisiejszego testu, czyli podstawkom/stopkom antywibracyjnym Synergistic Research MiG SX, których pojawienie się w naszej redakcji zawdzięczamy łódzkiemu Audiofastowi – dystrybutorowi kalifornijskiej marki.

Gabarytowo MiG-i SX przypominają nieco przerośnięte, bądź co bądź mamy do czynienia z produktem stricte amerykańskim (gdzie wszystko jest większe) i zarazem „poturbowane” krążki hokejowe. O ile bowiem oficjalna rozmiarówka krążków wynosi 1” wysokości i 3” średnicy, czyli circa about 25 x 76mm, to nasze dzisiejsze trio może pochwalić się 1,3” wysokości i 3,2” średnicy (33 x 81,3 mm). Co prawda wyższość Synergistic Research wynika głównie z obecności centralnie umieszczonego „guza”, czyli półkolistego „specjalnie strojonego, kutego rezonatora MIG” ze stali węglowej wystającego z korpusu wykonanego z aluminiowych, skręconych ze sobą i odsprzęgniętych z pomocą łożyska kulowego z bogato-węglowego wolframu pierścieni z ozdobną carbonową opaską z firmowym logotypem i oznaczeniem modelu. Ww. elementy odsprzęgające są widoczne od strony szczotkowanej i łapiącej za oko ciepłym burgundem podstawy. Z premedytacją nie użyłem tutaj deskrypcji dotyczącej umiejscowienia takowej podstawy, gdyż zgodnie z zaleceniami producenta, nieco wyprzedzając fakty, również doświadczeniami natury empirycznej, główny rezonator oraz łożysko mogą pracować tak na górze, jak i u dołu MiG-a. W tym momencie dochodzimy do dość kluczowej kwestii aplikacji dzisiejszych akcesoriów, których orientacja w nader wyraźny sposób wpływa na finalnie uzyskiwany efekt brzmieniowy. Zgodnie z materiałami firmowymi kombinacja Pinpoint – dwóch stopek MiG SX z wypukłą stroną skierowaną w dół i jedną stopką z wypukłą stroną skierowaną w górę zapewnią poprawę precyzji źródeł pozornych i zaostrzenie ich krawędzi przy jednoczesnej lepszej kontroli basu. Z kolei „Ambient” – umieszczenie dwóch MiG-ów SX rezonatorami do góry a jednego z rezonatorem skierowanym do dołu zaowocuje większa przestrzennością i wieloplanowością prezentacji z pełniejszym basem.

Tyle teorii, a jak ma się ona do praktyki? Cóż, mówiąc najogólniej … to zależy. Jednak zanim przejdziemy do dania głównego pozwolę tak sobie, jak i Państwu, dzięki uprzejmości łódzkiego dystrybutora zaserwować dwie niezobowiązujące przystawki w postaci podstawowych MIG-ów oraz wykorzystujących technologię HFT (High Frequency Transducer Technology) MiG-ów 2.0. Uznaliśmy bowiem, iż warto byłoby prześledzić ewentualny progres zachodzący wraz z ewolucją wydawać by się mogło zwykłej „podstawki” / nóżki, tym bardziej, że różnice w kwotach jakie należy wyasygnować przy kasie za poszczególne MiG-i są nad wyraz zauważalne.
No to roszady czas zacząć. Na samym początku jedynie przypomnę, iż na co dzień pod Ayonem CD-35 (Preamp + Signature) używam Finite Elemente Cerabase compact, natomiast pod Brystonem 4B³ rodzimych Graphite Audio IC-35 Isolation Cones, więc procedura testowa objąć musiała zarówno sparringi bezpośrednie, jak i testy porównawcze z punktem zero, czyli ze stanem fabrycznym – bez jakiegokolwiek wspomagania. Może i powyższe założenia nieco wydłużyły cały eksperyment, jednak dzięki temu jest cień szansy, iż jego rezultaty mogą być pomocne nie tylko dla tych z Państwa, którzy już jakieś kroki w walce z wibracjami podjęli, lecz również do takich działań dopiero się przymierzają. I jeszcze jedno – podczas testów dopieszczana ww. akcesoriami elektronika leniwie wylegiwała się początkowo na modułowym stoliku Rogoz Audio 4SM z odsprzęgniętymi za pomocą kolców półkami, by finalnie zagościć na „sztywnym” Solid Tech Radius Duo 3. W obu powyższych przypadkach rezultaty były powtarzalne, choć skracając do niezbędnego minimum paplaninę jedynie nadmienię, iż większą intensywnością cechowała się w przypadku szwedzkiego mebelka.
Jednak ad rem. W porównaniu z punktem wyjścia, czyli składowymi mojego systemu posadowionymi bezpośrednio na półkach aplikacja podstawowych MiG-ów przyniosła miłe uchu zaciemnienie tła z jednoczesnym usunięciem szorstkości faktury dźwięków i delikatnym pogrubieniem konturów źródeł pozornych. Efekt był przyjemny i z pewnością wielu posiadaczy zbyt entuzjastycznie a przy tym analitycznie, czy wręcz bezlitośnie grających systemów odebrałoby taką zmianę in plus i to niezależnie od ustawienia amerykańskich „łusek”. Sprawy nieco się skomplikowały przy sparringach z moimi dyżurnymi akcesoriami, które cechowały się z kolei zauważalnie lepszą rozdzielczością i brakiem nie do końca pozytywnego wpływu na aspekt dynamiczny, który to MiG-i nieco łagodziły i tonowały a przynajmniej na „Into The Purgatory” GALNERYUS niekoniecznie o taki efekt mi chodziło. Nie oznacza to bynajmniej, że tego typu sygnatura nie znajdzie zwolenników, gdyż MiG-i przyjemnie dociążając przekaz zwiększały jego siłę rażenia kierując go z torów bezpardonowej galopady na ścieżkę iście hollywoodzkiej spektakularności.
Przesiadka na wykorzystujące wewnątrz kutych „kielichów” przetworniki wysokich częstotliwości HFT (to te granatowe tubki) zmiany in plus stały się bardziej zauważalne. Lekko zaokrąglona przy poprzednikach motoryka dostała solidny zastrzyk adrenaliny i wraz ze wzrostem wolumenu, w stosunku do braku poprawiaczy również i aspekt dynamiczno-motoryczny wprowadzany został na wyższy poziom. Równie pozytywne noty zebrały zmiany operujące w domenie rozdzielczości i otwartości dźwięku. Bezapelacyjnie słychać było nie tylko więcej detali i audiofilskich smaczków, co przyrost wolumenu informacji szedł w parze z ich jakością, więc słychać było lepiej i to na obu skrajach pasma. Zmieniając repertuar na nieco spokojniejszy folk-rock w stylu „Double Roses” Karen Elson okazało się, że i z konkurencją sygnowaną przez Finite Elemente i Graphite Audio niepozorne 2-ki śmiało mogą konkurować, co przy nieco niższej cenie wydaje się całkiem dobrą wiadomością. Wokal Karen był niezwykle komunikatywny i pomimo wysokich rejestrów czarował głębią i sugestywną namacalnością na tle stanowiącego tło instrumentarium.
Dość jednak żartów, gdyż na stół wjeżdża dania główne, czyli trio Synergistic Research MiG SX i trzymając się powyższej metaforyki odjeżdża tak poprzednikom, jak i konkurencji niczym 670-konny Shelby GT500 rodzinnemu Galaxy VI generacji. Zmienia się bowiem wszystko i nie dość, że porównania z „gołą półką” przestają mieć jakikolwiek sens, gdyż nawet ktoś, komu słoń nadepnął na ucho powinien różnice serwowane przez SX-y usłyszeć, co w dość niezręcznej sytuacji stawiają aspirujące do miana High-Endu konkurencyjne propozycje. Z topowymi MiG-ami otrzymujemy bowiem tożsamą master-tape’om rozdzielczość, dynamikę jakby w gniazdku przybyło Voltów, bądź w torze ponownie zagościł Keces BP-5000 i zdjęcie kurtyny oddzielającej nas od muzyków o istnieniu której nie mieliśmy do tej pory pojęcia. Najlepiej do skali wprowadzanych przez amerykańskie stopki zmian pasuje w tym momencie pojęcie „realizmu”, jednak zostało ono już na tyle wyeksploatowane, że w tym momencie samą materię ww. zmian jedynie z jego pomocą Państwu sygnalizuję. A teraz najlepsze, czyli obserwacje, które choć nader klarowne, wydają się na swój sposób również … niejednoznaczne. Jest w nich jednak swoista logika, co prawda w swej parakonsystentnej (dopuszczającej sprzeczności) odmianie, ale jest. Chodzi bowiem o to, iż o ile pod lampowym kombajnem Ayona finalnie i tak i tak kończyłem w konfiguracji Pinpoint, czyli stawiającej akcent na rozdzielczość i skupienie, to już pod Brystonem bezapelacyjnie wygrywał, i to w cuglach faworyzujący przestrzenność układ Ambient. Żeby jednak była jasność – cały czas operowałem w ramach konkretnego kadru, ujęcia a zmiany ustawień podstawek wpływały li tylko na parametry kompozycji i punkty „ostrzenia”. Nawet perspektywa pozostaje bez zmian. Dlatego też gorąco prosiłbym Państwa o potraktowanie relacji z powyższych roszad jedynie jako zachęty do własnych eksperymentów, gdyż rezultaty w trudnych do przewidzenia okolicznościach przyrody mogą zaowocować diametralnie różnymi efektami. Wróćmy jednak do mojego „ogródka”, gdzie tytułowe stopki nawet z pozornie miałkiego i ilustracyjnego „Sweet Apocalypse” Lamberta były w stanie nie tyle wyczarować, co odkryć, wyciągnąć na światło dzienne misternie utkaną, wieloplanową i bezsprzecznie przykuwającą uwagę opowieść z fenomenalnie zdefiniowanym fortepianem i pozostałym, już drugo- i trzecioplanowym instrumentarium. Z kolei na „Imposter” Dave’a Gahana i Soulsavers z łatwością na pierwszy plan wysuwa się diametralnie inna, aniżeli w poprzednich odsłonach tej mistrzowskiej kolaboracji, realizacja. Wreszcie zamiast może i szybkiej, lecz pozbawionej bezpośredniego kontaktu, spontaniczności, wymiany plików i „pracy zdalnej” mamy album zagrany i nagrany po bożemu, w starym dobrym stylu – „na żywca” w Shangri-La Recording Studio, w nomen omen kalifornijskim Malibu i pełnym składem na sali. I możecie mi Państwo wierzyć, bądź nie, ale to po prostu słychać. Słychać szczególnie, gdy porównamy go z bardziej sterylnym „Angels & Ghosts” i zmiany są tyleż oczywiste, co całkowicie akceptowalne i wynikające z zupełnie innych realiów konkretnej chwili. Jednak kluczem do zrozumienia owej oczywistości jest właśnie realizm, dzięki któremu otrzymujemy dostęp do prawdy tamtych czasów i klucz ten Synergistic Research MiG SX nam oferują dorzucając od siebie w gratisie miejsce w pierwszym rzędzie, żeby absolutnie nic nie umknęło naszej uwadze. Co istotne w ich działaniu nie ma za grosz efekciarstwa, czy taniej gry pod publiczkę z pompowaniem dźwięków, wyolbrzymianiem źródeł pozornych, rozdmuchiwaniem poza granice przyzwoitości i zdrowego rozsądku sceny, czy też podkręcaniem tempa i kreowaniem spektakularnych kulminacji tam, gdzie ich nigdy nie było. SX-y bowiem nie „grają” / interpretują niczego po swojemu a jedynie minimalizując do niespotykanie niskiego poziomu (naiwnie zakładam, dopuszczając możliwość, iż da się to zrobić jeszcze lepiej) wszelakiej maści pasożytnicze drgania i interferencje uwalniają drzemiący w reprodukowanej muzyce potencjał tak emocjonalny, jak i energetyczny.

Warto zatem udzielić odpowiedzi na powracające w naszych epistołach niczym bumerang pytanie, czy obiekt konkretnego testu – w tym wypadku Synergistic Research MiG SX są dla każdego. A odpowiedź jest … twierdząca z jednym, bądź góra dwoma maleńkimi „ale”. Pierwszym jest kwestia natury finansowej a drugim fakt słyszenia czegokolwiek. Jeśli bowiem ktoś ewidentnie nie słyszy, znaczy się ma realne problemy laryngologiczne, to w takim wypadku zachęcanie do sprawdzenia powyższego akcesorium byłoby tyleż bezsensowne, co nieetyczne. Pozostałą część słyszącej populacji jednak pozwolę sobie uprzedzić, co poniekąd związane jest z kwestiami nader delikatnej natury finansowej. Otóż aplikacja MiG SX w system jest tyleż zauważalna, co uzależniająca, więc moment ich eliminacji i zwrotu jest nie tylko wprost proporcjonalnie traumatyczny do kwoty o jaką zostaje uszczuplone nasze konto w momencie ich zakupu, co równie bezwzględny dla naszej świadomości nie o ile lepiej z ich udziałem potrafi zagrać a o ile gorzej gra bez nich nasz system.

Ps. I jeszcze jedno. Otóż producent dla zainteresowanych przygotował świąteczną promocję, w ramach której można m.in. nabyć trzy zestawy MiG SX w cenie dwóch. Warto jednak się pospieszyć z podjęciem decyzji, gdyż ww. oferta wygasa wraz z końcem 2021r.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3; Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Jestem więcej niż pewny, że po tych bez mała 8 latach naszych zmagań z materią audio zdążyliście przekonać się, że co jak co, ale nawet najbardziej fenomenalnie skonfigurowany system generujący dźwięk w wersji sauté spokojnie da się jeszcze podkręcić sonicznie. I co istotne, nie tylko ostatnio tak modnym wszelkiej maści okablowaniem, ale akcesoriami antywibracyjnymi, które mając doskonałą wiedzę na ten temat, wielu z Was często lekceważy. Trochę to dziwne, jednak nieco posypując głowę popiołem dopuszczam myśl, że być może jest w tym trochę naszej winy. Winy z uwagi na dość rzadkie pochylanie się nad tego typu ustrojami, co niniejszym testem staramy się nieco odkupić. Co wzięliśmy na tapet? Otóż tak naprawdę pierwotnym zamierzeniem było stracie z topową wersją tytułowych antywibracyjnych podstawek amerykańskiego giganta branży audio Synergistic Research MIG SX. Jednak po zwyczajowej zajawce na Facebooku o naszych planach i kilku prośbach czytelników porównania ich z dostępnymi cały czas u dystrybutora poprzednimi inkarnacjami tego modelu, oprócz opisania jak wpływają na dźwięk obecne flagowce, zdecydowaliśmy się dokonać choćby zgrubnego odniesienia do nich wpływu protoplastów. Jeśli zatem jesteście ciekawi, jakim wynikiem zakończyła się nasza zabawa z rzeczonymi podstawkami, zapraszam do lektury poniższego tekstu.

Kreśląc kilka zdań na temat rzeczonych akcesoriów jestem zobligowany stwierdzić, iż w każdym modelu opisywanych izolatorów projekt MIG (Mechanical Interface Grounding) w głównej mierze opiera się o półkolisty, kolokwialnie mówiąc czopek. Wykonany jest zazwyczaj z innego rodzaju dla danego modelu stopu stali węglowej i w oparciu o inne systemy rezonansowe. Idąc za informacjami producenta, bez względu na fakt jak to brzmi, MIG jako najprostsza konstrukcja w swej budowie dosłownie gołej półkuli bazuje na rozwiązaniu Acoustic ART, MIG 2.0 wykorzystuje technologię HFT, zaś najbardziej rozbudowane technicznie MIG SX opierają się na kompilacji technologii HFT i SX. Różnice wizualne mimo pewnych podobieństw pierwszych dwóch wcieleń są ewidentne. Startowy model połyskuje polerowaną stalą. Kolejne wcielenie zmatowiono i od wewnątrz dodano z pewnością w odpowiedni sposób dodatkowo przełamujący szkodliwe rezonanse niebieski „dynks”. Natomiast wersja SX oprócz wykonania półkolistej sfery technologią wykuwania, zyskała dodatkowo skomplikowaną podstawę na bazie precyzyjnych pierścieni z aluminium i włókna węglowego, oraz odbierający z niej wibracje na kulkowe łożysko na bazie wolframu, dysk z elementem strojącym UEF. Przyznacie, że ewidentnie widać, jak z pozoru prosty projekt przez lata ewaluował, co przynajmniej w teorii powinno dobitnie odbić się na uzyskiwanych efektach dźwiękowych, czego nie omieszkaliśmy nie tylko dogłębnie zweryfikować, ale również w poniższym akapicie opisać.

Z uwagi na fakt rozprawiania o akcesorium do ostatniego szlifu systemu nie będę rozwadniać tekstu, tylko w żołnierskich słowach powiem tak. Jestem pozytywnie zaskoczony, że jak nieczęsto to, co na temat działania swoich zabawek napisał producent, w trzech przypadkach w pełni potwierdziło się podczas mojej aplikacji. Po pierwsze, znakomicie słychać, że zwykła zmiana o 180 stopni punktów podparcia z półkolistego na płaskie daje w tym samym miejscu, czyli dwóch stopek z tyłu i jednej z przodu, nie tylko w pełni słyszalne, ale całkowicie inne wyniki soniczne. A to tylko propozycja konstruktorów, co oznacza, że opcji zmian jest do entej potęgi, czyniąc je bardzo uniwersalnymi. Jak wypadły przywołane w opisie na stronie dystrybutora opcje aplikacji?
Zgodnie z przypuszczeniami, czyli w opcji jednej półkuli do góry z przodu i dwóch do dołu z tyłu dźwięk zebrał się w sobie, bardzo ciekawie wyostrzyła się krawędź źródeł pozornych, przez co przekaz nabrał nierzadko oczekiwanego wigoru. W efekcie odczułem to jako w pełni kontrolowany zastrzyk życiodajnej energii, na czym bardzo zyskała wszelkiego rodzaju muzyka spod znaku rocka, free-jazzu i elektroniki. Nagle świat zaczął tętnić dotychczas niespiesznym, a po podstawieniu MIG-ów pod transport CEC-a TL0 3.0 pełnym werwy, teraz nieco podkręconym w domenie ataku sygnału muzycznego, jednak ku mojemu zadowoleniu dalekim od zbytniej lekkości życiem. To było bardzo zaskakujące, bowiem tego typu działania w zależności od danego systemu audio, czasem kończą się zbytnią agresywnością, a czasem anemicznością muzyki. Na szczęście Amerykańskie półkule w starciu z tego typu niechcianymi niespodziankami radziły sobie znakomicie.
Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy bez jakiegokolwiek przemieszczania tych samych stopek przewróciliśmy je o 180 stopni, czyli czopek z przodu w dół, a dwa tylne do góry. Jak można wnioskować, efekt był tożsamy z opisanym w odezwie producenta. Muzyka nabrała przyjemnego body. Owszem, nieco zwolniła, dostojnie urosła w kwestii przekładającego się na przyjemniejszy jej odbiór, nasycenia, jednakże w sobie tylko znany sposób nie rozlała się po podłodze. A jeśli tak, to chyba nikogo nie zaskoczę, gdy zasugeruję, iż z tego typu preferencji skorzystał nie tylko mainstreamowy, ale również skandynawski jazz, klimaty wokalne, barokowe i nic a nic nie skłamię, gdy dorzucę do tergo klasykę. W tych przypadkach najbardziej liczy się barwa i esencjonalność dźwięku, a nie atak ponad wszystko. Nawet jak jakiemuś dźwiękowi uda się wyrwać spod pełnej kontroli, to często jest to odbierane jako smaczek muzykalności, a nie problem jako taki, gdyż takie wyrwanie się najczęściej bywa słabością realizacji, a nie brakiem kompetencji zastosowanych akcesoriów. Naturalnie utrzymanie odpowiedniego rytmu również jest istotne, niemniej jednak jak wspomniałem, to nie są główne priorytety. Mamy zakochać się po pierwsze w interpretacji danego utworu przez muzyków, po drugie w oddaniu barw i wagi instrumentów, a nie gonić jednego impulsu drugim. I w taki sposób zareagował mój system na opisaną konfigurację stopek pod japońskim źródłem.
A to dopiero można powiedzieć podstawowe wytyczne producenta, który po sprawdzeniu swoich propozycji wręcz namawia do prób innych ustawień z zamianą dwóch punktów podparcia z tyłu na przód. To również słychać. Oczywiście sonicznie może być bardzo bliskie tym opisanym powyżej. Jednak to co dla jednego melomana jest bardzo bliskie, dla drugiego jest dramatyczna zmianą, dlatego namawiam potencjalnych zainteresowanych do prób z dosłownie każdą opcją. Z autopsji wiem, że nawet drobny niuans jest w stanie postawić nad posiadanym dźwiękiem przysłowiową kropkę na „i”. Ja po sprawdzeniu kilku opcji na poczet testu dłużej posłuchałem tych zalecanych w firmowym folderze i będąc szczerym nie mogę przemilczeć faktu, że zmieniając słuchany materiał muzyczny, zmieniałem standard używania MIG-ów.
Na koniec małe przybliżenie wielkości wpływu każdego z modeli. Już pierwszy MIG gdy z niczego wcześniej nie korzystaliśmy, jest znakomicie słyszalny. I to w dokładnie w opisany przed momentem sposób. I gdy wydawałoby się, że dodanie do MIG 2.0 wewnątrz półkuli dodatkowego rezonatora niewiele zmieni, ku mojemu i pewnie nie tylko zaskoczeniu, ów efekt wzmacnia. Jednak to są dopiero przedbiegi tego co MIG-i potrafią w wersji SX. Ostrzegam, w tej wersji Amerykanie nie biorą jeńców. Tylko spokojnie. Nie mam na myśli złego wpływu, a dobitne pokazanie na czym polega ich byt w danym systemie. Nie ma miejsca na doszukiwanie się zmian na poziomie percepcji słuchu, tylko dostajemy przysłowiowym obuchem w głowę. Czy wyjdzie nam to na dobry lub złe, zależeć będzie jedynie od wybranej konfiguracji aplikacyjnej. Ja opisałem dwie podstawowe, jednak zapewniam to jest dopiero początek mnogości opcji.

Czy nasi amerykańscy bohaterowie są warci poświęcenia im swojego drogocennego czasu? W moim odczuciu jak najbardziej. Dlaczego? Z jednego prostego powodu. Oferują wiele opcji wykorzystania, a co za tym idzie, diametralnie inne wyniki soniczne, co ma prawie stuprocentowe szanse spełnić pokładane w nich oczekiwania naszego systemu. A wiem, że co osobnik kochający muzykę, to różne punkty widzenia oraz inne problemy do rozwiązania. Problemy, którym MIG-i z uwagi na różnorodność zastosowania prawdopodobnie będą w stanie sprostać.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
Źródło:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gryphon Trident II, Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition, Triangle Antal 40th Anniversary
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion

Dystrybucja: Audiofast
Producent: Synergistic Research
Ceny
Synergistic Research MiG: 790 PLN
Synergistic Research MiG 2.0: 1 270 PLN
Synergistic Research MiG SX: 5 100 PLN / zestaw 3 szt.

Wymiary Synergistic Research MiG SX (wysokość x średnica): 33 x 81,3 mm

Pobierz jako PDF