1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. WK Audio TheRay XLR

WK Audio TheRay XLR

Link do zapowiedzi: WK Audio TheRay XLR

Opinia 1

O tym jak mordercza konkurencja a tym samym selekcja naturalna panuje w branży audio raczej nikogo uświadamiać nie trzeba. Dlatego też nie powinien dziwić fakt zarówno niezwykle dynamicznej fluktuacji próbujących utrzymać się na powierzchni bytów, jak i znacznej części z nich podobnej do Jętek (Ephemeroptera) niezbyt imponującej żywotności. Nie sztuką jest bowiem przez lata ślęczeć nad autorskim projektem, by finalnie wykonać go w formie pojedynczego prototypu, bądź góra kilku egzemplarzy, lecz zachować powtarzalność, zapewnić dostępność i sukcesywnie rozbudowywać portfolio. Dlatego też z pozornego bezliku rodzimych wytwórców audiofilskiego okablowania tak na dobrą sprawę można wyodrębnić trzech spełniających ww. kryteria graczy – działające od 1996 r. bydgoskie Albedo, debiutującą na rynku w 2007 gorlicką Audiomicę oraz najmłodszy z ww. grona byt i zarazem sprawcę dzisiejszego zamieszania – powstałe w 2017 r. plichtowskie WK Audio. Co ciekawe, przygodę z autorsko zaplatanymi przez stojącego za owym projektem Witolda Kamińskiego przewodami rozpoczęliśmy od zasilającego TheAir-a. Cóż w tym takiego ciekawego? Ot, chociażby fakt, iż TheAir powstał niejako pod konkretne wtyki, w tym przypadku topowe 50-ki Furutecha, a nie jak to zwykle bywa na odwrót, kiedy najpierw wykonuje/projektuje się przewód a dopiero potem dobiera do niego zgodną z polityką firmy konfekcję. Krótko mówiąc metodyka postawiona na głowie a efekt wyborny. I tak to jakoś wyszło, że z większą, bądź mniejszą regularnością „podłódzkie” przewody się u nas pojawiają za każdym razem udowadniając, że TheAir nie był wypadkiem przy pracy a owych, mozolnych działań zwieńczeniem. Dlatego też z autentycznym entuzjazmem przystaliśmy na propozycję pochylenia się nad i przesłuchania kolejnego, po głośnikowcach i zasilającym reprezentanta serii TheRay w postaci interkonektów WK Audio TheRay XLR, na test których serdecznie zapraszamy.

Zgodnie z dostarczoną przez producenta rozpiską widoczne na powyższych zdjęciach egzemplarze są szlachetniej urodzoną wersją Exclusive tytułowych TheRay-ów. Świadczy o tym wyłącznie konfekcja, którą w ww. opcji stanowi zestaw topowych wtyków CF-601M R NCF / CF-602F R NCF Furutecha. Jeśli jednak ktoś w zbawienny wpływ audio-biżuterii (jeszcze) nie wierzy może zaoszczędzić 300€ i zdecydować się na wersję Basic z wtykami FP-601M R/ FP-602F R Furutecha. Co do reszty wszystko jest kropla w kroplę takie samo, czyli zgodne w layoutem serii. Mamy zatem do czynienia z błękitną zewnętrzną ochronną plecionką, eleganckimi, przyozdobionymi firmowymi logotypami i oznaczeniami modelu redukującymi średnice przewodów satynowymi aluminiowymi tulejami i miękko wyściełaną gąbką drewnianą skrzyneczką (zainteresowanych odsyłam do sesji unboxingowej) w jakiej przewody docierają do odbiorcy końcowego.
Jeśli zaś chodzi o anatomię tytułowych łączówek, to tym razem oparta na szczątkowych informacjach nasza kwiecista „licentia poetica” ustąpi miejsca deklaracji ich twórcy. I tak „Podobnie do topowej serii TheRed, również i interkonekty TheRay są absolutnie autorską konstrukcją w 100% wykonywaną ręcznie i opartą na unikalnych rozwiązaniach i wyselekcjonowanych materiałach. W ich projektowaniu wykorzystano zarówno doświadczenia zdobyte podczas pracy nad topową serią TheRed, jak i wiele stosowanych w ww. serii materiałów. Z niezwykłą atencją potraktowano dobór optymalnej geometrii przewodu dopasowując ją do użytych przewodników, bowiem żyły sygnałowe wykonano z czystego srebra, które uzupełniono srebrzoną miedzią i miedzią o bardzo wysokiej czystości.”

Pomijając walory natury organoleptyczno – estetycznej kluczową kwestią jest jednak jak tytułowe interkonekty „grają”, bądź trzymając się faktów, jak ich pojawienie się w systemie na brzmienie tegoż wpłynęło. A wpłynęło bezdyskusyjnie, gdyż wzorem swego głośnikowego rodzeństwa również i XLR-y uznają za stosowne wyswabadzać i uwalniać drzemiący w spiętej nimi elektronice energetyczno – rozdzielczy potencjał oraz solidnie natleniać / wietrzyć scenę. Otrzymujemy zatem iście wybuchową mieszankę drajwu, otwartości i precyzji, lecz bez nawet najmniejszych oznak osuszenia, czy antyseptycznej analityczności. Na upartego można byłoby powyższe obserwacje przypisać przesyłającym elektrony srebrnym arteriom, gdyby nie fakt, iż próżno szukać tu stereotypowego pocieniania, odchudzania, czy wręcz szklistości zazwyczaj „doklejanym” opartym na srebrze przewodom. Skoro bowiem nawet wyciągane na „’Round M: Monteverdi Meets Jazz” przez Robertę Mameli wysokie rejestry nie powodują pękania szkliwa na zębach a ogniste riffy Kiko Loureiro („Theory of Mind”) i Bumblefoot-a („…Returns!”) nie szarpią wściekle synapsów jak jazgotliwa Chihuahua nogawki, to ewentualne obawy przed „jubilerskim kruszcem” śmiało można uznać za bezzasadne. WK-audio podkreśla jedynie krystaliczną czystość sopranu i soczystość partii gitarowych pozwalając wybrzmieć im do granic możliwości kolumn i zakresu naszego słuchu dając pełen wgląd w nagranie i najwyższej próby przyjemność odbioru. Tylko żeby była jasność. Miłośnicy karmelowo lepkiej słodyczy i bursztynowego złota zachodzącego słońca proszeni są o wzmożoną czujność, gdyż co prawda lśnienia i blasku górnych rejestrów TheRay-om odmówić nie sposób, podobnie jak naturalnej – cytrusowej słodyczy, to raczej operują one bliżej nomen omen srebrnej neutralności aniżeli złotej saturacji.
Dlatego też zarówno cudownie bujający „Blues To The Bone” jak i ponadnormatywnie wygładzony, czy wręcz polukrowany „All The Way” Etty James brzmią tak świeżo i z iście holograficzną namacalnością. Ba, są niezbitym dowodem na to, co (podobno) sama Etta deklarowała po zapoznaniu się ze ścieżką dźwiękową do „Cadillac Records”. Otóż wieść gminna niesie, iż kwestionowała wtedy sensowność zatrudnienia Beyoncé, gdyż z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że przecież z powodzeniem mogłaby zaśpiewać swoje przeboje. I śmiem twierdzić, że WK Audio owe deklaracje może nie tyle potwierdza, co uwiarygadnia, czarno na białym pokazując, iż nie były to czcze przechwałki wiekowej Divy, lecz zdroworozsądkowa i zaskakująco obiektywna ocena własnych możliwości wokalnych. Z rodzimymi łączówkami dostajemy tak potężną dawkę realizmu, z pełnia artykulacji, odwzorowaniem siły emisji, czy wręcz podświadomą mimiką, że jeśli tylko realizator nie przyszedł do pracy zamiast pracować, to uczucie uczestnictwa w sesji nagraniowej mamy gwarantowaną.
Dół pasma jest młodzieńczo sprężysty i zwarty („The Law of Augmenting Returns” The Omnific), co zupełnie nie przeszkadza zapuszczać się mu w rejony zarezerwowane jedynie dla nielicznych. Wystarczy bowiem (na własną odpowiedzialność) sięgnąć po „Hold Me Down” Murkury, by na własnej skórze i nerwach sąsiadów przekonać się jak piekielnie nisko i z jak fenomenalnym zachowaniem pełnej energii są w stanie „zejść” plichtowskie łączówki. Ok, to nie one „schodzą”, tylko pełnopasmowe (posiadaczy mini-monitorów szczerze przepraszam, ale to Was nie dotyczy) kolumny napędzane odpowiednim wzmacniaczem, jednak fakt pozostaje faktem – z większością konkurencyjnego okablowania możemy nawet nie mieć świadomości co nasz system w tej domenie potrafi. A TheRay ów nawet nie tyle drzemiący, co zazwyczaj głęboko (na granicy hibernacji) uśpiony potencjał potrafią ekshumować i tchnąć weń potężny ładunek życiodajnej energii.

No i cóż jeszcze mógłbym o WK Audio TheRay XLR napisać więcej aniżeli to, co powyżej na wirtualny papier przelałem? Chyba tylko to, że po raz kolejny udało się Witkowi udowodnić, że nawet nie dysponując potężnym zapleczem badawczym a jedynie bazując na sukcesywnie zdobywanym doświadczeniu i dziesiątkach,, jeśli nie setkach eksperymentów udało mu się zaprojektować i wykonać przewód śmiało mogący uchodzić za … wybitny. W dodatku na tyle idealnie „dogadujący się” ze swoim głośnikowym rodzeństwem, by tym samym poddać w wątpliwość sensowność dalszych poszukiwań. Proszę jednak powyższą deklarację wziąć w delikatny cudzysłów, bowiem nawet w portfolio samego WK Audio jest jeszcze szlachetniej urodzona seria TheRed, która też jeńców nie ma w zwyczaju brać. Jednak skupiając się na naszych dzisiejszych bohaterkach i patrząc na nie przez pryzmat relacji jakość/cena szalenie trudno przejść koło nich obojętnie.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II + 2 x bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Blue
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: AudioSolutions Figaro L2 + Solid Tech Feet of Balance + zwory ZenSati Zorro
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: WK Audio TheRay Speakers + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: QSA Red + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super6 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody Ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Pisałem to nie raz i nie dwa, zawsze cieszą mnie spotkania z polską myślą techniczną. I nie ma znaczenia, do jakiej grupy klientów jest kierowana oraz w jakim segmencie działa, gdyż najważniejszym jest fakt potwierdzenia, iż Polska nie jest już zaściankiem świata, tylko mocnym graczem na wymagającym rynku audio. Przykładów na potwierdzenie tego stanu rzeczy można by mnożyć, jednak naturalną koleją rzeczy, czyli odnosząc się do bohatera dzisiejszego testu przypomnę, iż jednym z bardziej prężnych przedstawicieli tego kawałka tortu jest marka WK Audio. Wtajemniczeni z pewnością wiedzą, że choć w swojej ofercie ma platformę antywibracyjną pod elektronikę, głównym trzonem jej działalności jest okablowanie. Jakie? Nie będę uprawiał wyliczanki, bo wszystko znajdziecie używając portalowej wyszukiwarki, ale oświadczam, że poczynając od kabli sieciowych, przez sygnałowe, po kolumnowe oferta jest spora. A co dla nas najważniejsze, każdy nowy produkt ląduje u nas na sesji testowej. Co w takim razie dotarło na obecny miting? Otóż to pewnego rodzaju uzupełnienie już dwukrotnie mającej swoje przysłowiowe pięć minut linii TheRay z okablowaniem zasilającym i kolumnowym , a będzie nim dostarczony przez producenta z Plichtowa przewód sygnałowy WK Audio TheRay XLR.

Idąc za informacjami producenta w temacie konstrukcji tytułowego gościa wiemy, że pomysł na budowę wewnętrzną oraz użyte materiały zostały zaczerpnięte z topowej serii TheRed, co po niegdysiejszym spotkaniu z tym ostatnim skutecznie pozwala domniemać, iż kolokwialnie mówiąc będzie się działo. Jeśli chodzi o przewodnik sygnału, mamy do czynienia z czystym srebrem. Jednak to nie jedyny metal w tej konstrukcji, bowiem znajdziemy w niej jeszcze półprodukty na bazie posrebrzanej i wysokiej czystości miedzi. Jak widać, sporo tego. Jednak nie bez przyczyny, bowiem według mocodawcy marki taki konglomerat materiałowy wespół z autorskim, skomplikowanym i w 100 procentach wykonywanym ręcznie wewnętrznym splotem ma dać maksymalną otwartość brzmienia systemu unikając przy tym częstego efektu szkodliwego rozjaśnienia, ostrości i pewnego rodzaju nudnej na dłuższą metę szarości. Czyli decydując się na niego mamy dostać odpowiednią energię, jej drive oraz pełen rozmach prezentacji. Czy tak jest okaże się w dalszej części testu, jednak w moim mniemaniu są na to spore szanse, gdyż w roli wtyków w TheRay wykorzystano dobrze mi znane z moich głośnikówek, topowe produkty japońskiego Furutecha. Tak uzbrojona sygnałówka pakowana jest w elegancką, wyściełaną profilowaną gąbką, drewnianą skrzynkę.

Jak spisał się nasz bohater? Otóż nie mogę napisać nic innego, aniżeli potwierdzić zapowiadany przez producenta fakt grania systemu z tytułowym kablem w torze z dobrym drive-m oraz swobodą w domenie wielkości wirtualnej sceny. Muzyka tętniła życiem i odpowiednim zaangażowaniem w pokazanie zawartej w niej radości. Mocny bas płynnie przechodził w nasyconą średnicę, którą co ciekawe, bardzo dobrze doświetlały minimalnie uplastycznione – w stosunku do tego co mam na co dzień – wysokie tony. Ale zaznaczam, ów efekt występował na poziomie raczej niuansów, aniżeli brutalnego przerysowania prezentacji, co sprawiało, że tak w mojej, jak i testowej konfiguracji dostawałem pełen pakiet nie tylko znakomicie podanych, ale również z wielką swobodą wciągających mnie w wir wydarzeń informacji. Po prostu kreowana w eterze sesji testowej muzyka miała delikatny posmak nienachalnej, dalekiej od uśredniania przekazu plastyki. Skądinąd w tym przypadku dodatkowo fajnie wykorzystanej, gdyż na tym sonicznym tricku bardzo korzystnie wypadała średnica. Z jednej strony lekko pchnięta do przodu, ale z drugiej automatycznie stająca się bardziej namacalna. Tylko żebyśmy się dobrze zrozumieli, ogólny odbiór takiego stanu rzeczy nie był czymś na kształt siłowego podkręcania emocji, tylko jakby zrobienia pół kroku do przodu w kierunku wirtualnej sceny i rozgrywanych na niej wydarzeń.
Efekt opisanej prezentacji był na tyle udany, że nie miał najmniejszego wpływu na w pierwszej kolejności pokazanie kunsztu pracy, a w drugiej dobrej realizacji efektu pracy znakomitego trio Bobo Stensona podczas realizacji projektu muzycznego „Cantando”. Chodzi o to, że dzięki dobrej prezentacji każdego dotknięcia instrumentu z następującym po nim znakomitym wybrzmiewaniem interakcji na bezkresnej scenie mogłem zaspokoić każde z moich dwóch alter ego, czyli melomana i zagorzałego audiofila. Dla mnie te dwie sfery obcowania z jakąkolwiek, nawet rockową, muzyką są bardzo istotnymi składowymi idealnego odbioru i byłem rad, że kabel sygnałowy spod znaku WK Audio bez problemów połączył obie w jedną ciekawą całość. Przyznam szczerze, że słysząc na początku wspominaną estetykę wysokich tonów nieco obawiałem się tego typu materiału. Tymczasem jak wspominałem, działanie na poczet delikatnego ukojenia dźwięku w najwyższym pasmie było jedynie innym, nadal dobrym punktem widzenia na ten sam materiał, a nie jego gorszą wersją. Gdy powołany do życia dźwiękowy impuls miał błyszczeć, tak też się działo. Gdy za moment zaś miała poruszyć mnie energia stopy perkusji, powietrze w pokoju odsłuchowym zostawało stosownie przemieszane. Nie było czasu na nudę, czy monotonię, tylko obserwacja zaplanowanych przez muzyków instrumentalnych popisów.
Bez jakichkolwiek problemów sesję odsłuchową przebrnęła również formacja Metallica z płytą „Kill’em All”. Zgrała mocno w dole, gdzie królowała perkusja i agresywnie w środku podczas popisów gitar i wokalizy, jednak tym razem w bardzo pozytywny, a nawet pożądany sposób całość okrasiła przyjemnie gładka góra pasma. Nie, nie zabiła jej ekspresji, tylko zapobiegła wzmacnianiu spowodowanych słabą realizacją nieprzyjemnych artefaktów. Nadal była to pełną gębą metalowa grupa, tylko podana w minimalnie – z mocnym naciskiem na frazę „minimalnie” – strawniejszy sposób. Z jednej strony było to lekko zaskakujące, a z drugiej bardzo ciekawe doznanie.

Gdzie ulokowałbym tytułowy kabel sygnałowy WK Audio TheRay XLR? Powiem tak. Mój system jest ciemny i oferujący mocny błysk górnego zakresu, a mimo to nasz bohater bez problemu poradził sobie z każdym. zapewniam, że dość trudnym materiałem. Dlatego też bazując na tym doświadczeniu widzę tylko jedną grupę mogących mieć nieco pod górkę adeptów naszej zabawy. Są nią piewcy poszukiwania maksymalnie ekstremalnie szybkiego narastania sygnału oraz wyczynowej transparentności przekazu ponad wszystko. Chodzi oczywiście o wielbicieli muzyki prezentowanej w estetyce przysłowiowych „latających żyletek w eterze”. Reszta populacji melomanów w moim odczuciu ma pełnokrwiste zielone światło. A to dlatego, że kabel z Plichtowa zapewni systemowi odpowiednią dawkę kontrolowanej energii, pozwoli muzyce nieskrępowanie wypełnić całe pomieszczenie, a wspominana gładkość wysokich tonów nie będzie jakimkolwiek uśrednianiem przekazu tylko czymś na zasadzie umiejętnie użytej przyprawy.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– odtwarzacz CD Gryphon Ethos
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red-Silver
– przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
– końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
– kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
– kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
– IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
– XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
– IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
– kabel LAN: NxLT LAN FLAME
– kabel USB: ZenSati Silenzio
– kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord,
Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2.
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, QSA Silver, Synergistic Research Orange
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Producent / Dystrybucja: WK Audio
Ceny
WK Audio TheRay XLR Basic (Furutech FP-601M R/ FP-602F R): 3 000 € /1,5m (wyłącznie dla Europy i USA)
WK Audio TheRay XLR Exclusive (Furutech CF-601M R NCF / CF-602F R NCF): 3 300 € /1,5m (wyłącznie dla Europy i USA)

Pobierz jako PDF