1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. XACT Immotus CL & CRX

XACT Immotus CL & CRX

Link do zapowiedzi: XACT Immotus CL & CRX

Opinia 1

Jak pokazuje praktyka w przypadku prowadzonego przez Marcina Ostapowicza projektu XACT nie ma miejsca na przypadkowość i to zarówno jeśli chodzi o rozbudowę firmowego portfolio, jak i przekazywanie na testy kolejnych wyrobów. Jest za to żelazna logika i konsekwentne dążenie do obranego celu. Dlatego też podobnie jak przy kompletowaniu systemu najpierw na nasz redakcyjny tapet trafił serwer/transport S1, następnie stanowiące jego uzupełnienie okablowanie Phantom USB & LAN, a teraz przyszła pora na finalne dostrajanie za pomocą audiofilskich „bibelotów”, czyli stopek antywibracyjnych Immotus CL & CRX , na test których serdecznie zapraszamy.

Jak już zdążyliśmy w ramach unboxingowej sesji unaocznić Immotus-y do odbiorcy końcowego docierają w eleganckich, acz skromnych, minimalistycznych, czarnych kartonowych pudełkach z piankowym wypełnieniem zabezpieczającym stopki przed trudami podróży. Fabryczny set obejmuje trzy stopki, choć znając życie i rynkowe realia nie powinno być problemu z zamówieniem 4szt. zestawu. I tu od razu uwaga natury użytkowej, bowiem choć oba modele zauważalnie różnią się od siebie tak aparycją, gabarytami, jak i ceną, to pod względem wynoszącej 60 mm średnicy i obciążalności wykazują pełną zgodność, czyli są w stanie przyjąć na swe barki obciążenie do 50kg na stopkę. I choć ładowność dowolnego tercetu w większości przypadków jest w zupełności wystarczająca, to chcąc mieć temat nie tylko, przynajmniej teoretycznie, definitywnie zamknięty i zarazem zapewniając jakże kluczową przy częstym przestawianiu posiadanych urządzeń (witamy w recenzenckim piekle) wysoce satysfakcjonującą ergonomię, zasadnym wydaje się „stałe”/permanentne zastąpienie firmowych stóp właśnie XACT-ami, w czym pomogą nagwintowane otwory M6 w ich górnych platformach nośnych. I właśnie stąd moja sugestia odnośnie oczekiwanej/wymaganej liczebności stopek, gdyż o ile w trakcie testów z 3 Immotus-ami, znaczy się sześcioma – po trzy z każdego typu, spokojnie mogłem egzystować, to przynajmniej na chwilę obecną wszystkie moje urządzenia, w tym kolumny posiadają po cztery punkty podparcia, więc jak to mawiał klasyk „wiecie, rozumiecie …”. Tym bardziej, że firmowe opakowania do przyjęcia kwadry takowych przewidziano zapewniając odpowiednią ilość wyprofilowań.
Wracając do meritum, „podstawowe”, co akurat w tym przypadku (rozmawiamy o kwocie 1 000 €) nie jest synonimem budżetowości, XACT Immotus CL wykonano z aluminium lotniczego i anodowano na satynową czerń. Za jedyny element dekoracyjny można uznać górną platformę nośną z firmowym logotypem i oznaczeniem modelu w postaci białych nadruków. Z kolei charakteryzujące się niemalże 50% większą wysokością (31 vs 21,5 mm) CRX-y mogą pochwalić się również anodowanym na czarno, lecz tym razem wykonanym ze stopu miedzi korpusem i utrzymaną właśnie w miedziano-złotej kolorystyce platformie górnej ze znaną z niższego modelu, tym razem wygrawerowaną ikonografiką. Obie wersje podklejono materiałem przypominającym w dotyku eko-skórę. Jak łatwo się domyślić wspomniana różnica wysokości wynika z nieco innego zaawansowania technologicznego każdego z modeli. W trzewiach CL-ek znajdziemy bowiem jednopoziomowe łożysko bazujące na trzech kulkach ceramicznych (czyli poniekąd rozwiązanie podobne do znanego z Franc Audio Accessories Ceramic Disc TH, czy też całej rodziny Cera- Finite Elemente), natomiast w CRX-ach zaimplementowano łożysko podwójne na sześciu, wyższej klasy porcelanowych kulkach.

Przechodząc do części poświęconej może nie tyle brzmieniu tytułowych stopek, co ich wpływowi na brzmienie urządzeń na nich ustawianych warto wspomnieć o nieco odmiennej od najbardziej popularnej idei za nimi stojącej. O ile bowiem lwia część wytwórców tego typu akcesoriów deklaruje mniej bądź bardziej skuteczną izolację przenoszenia na odsprzęgane urządzenia pasożytniczych wibracji zewnętrznych, o tyle XACT-y umowny zwrot wektora swych działań mają skierowany w … przeciwnym kierunku. Krótko mówiąc odprowadzają/wytracają wibracje mechaniczne generowane przez wewnętrzne komponenty owych urządzeń. No i tu się pojawia pewien czysto pozorny (wyimaginowany?) problem, bowiem, przynajmniej teoretycznie źródła takowych drgań bez problemu można czy to zaobserwować, czy kierując się chociażby logiką/doświadczeniem, zidentyfikować we wszelakiej maści „mechanicznych” źródłach w stylu odtwarzaczy nośników fizycznych, gramofonach, czy bazujących na klasycznych – talerzowych dyskach serwerach/streamerach. OK., od biedy do tego grona możemy dorzucić wzmacniacze z wymuszoną cyrkulacją powierza (wyposażone w „komputerowe wiatraczki”). O kolumnach w tym momencie nawet nie wspominam, bo tu nie ma co wyjaśniać, gdyż de facto podstawą ich działania są drgania, wiec sprawa jest jasna i niepodlegająca dyskusji. A co z resztą wykorzystywanej w naszych systemach aparatury? Sztuka dla sztuki i perfidna próba wyciągnięcia kasy od naiwnych? Bynajmniej, bowiem warto byłoby uświadomić sobie, iż sporo za uszami w domenie generowania ww. drgań ma m.in. zasilanie, a przecież zgłębiając temat mamy jeszcze zagadnienia związane z drganiami (ze)styków, drganiami samowzbudnymi, czy też warto mieć świadomość, że np. zasada działania oscylatorów kwarcowych opiera się przecież na …rezonansie, a więc drganiach, kryształu kwarcu. Oczywiście to wszystko zjawiska zachodzące na poziomie niewidocznym gołym okiem, niemniej jednak fakt, że ich nie widzimy nie oznacza, że nie istnieją. Bo nie dość, że istnieją, to są zdefiniowane i … mierzalne. Dlatego też niejako dmuchając na zimne i z godnym High-Endu pietyzmem warto się o ich eliminację zatroszczyć.

I w tym momencie na scenę wkraczają one – XACT-y, (prawie) całe na czarno obiecując, zgodnie z solennymi zapewnieniami producenta poprawę rozdzielczości, głębi sceny, kontroli basu oraz stereofonii przekazu. Sporo. Jak się jednak miało okazać, nieco psując niespodziankę, jak obiecują, tak robią. I to zarówno pod „chodzącym” w wadze piórkowej transportem Lumin U2 Mini (z usuniętym firmowym zasilaniem i zastępującym go zewnętrznym – liniowym Faradem Super3), jak i zdecydowanie poważniejszym 26 kg odtwarzaczem CD/DAC-iem Vitus Audio SCD-025 Mk.II. Całe szczęście poczynione w trakcie odsłuchów obserwacje były na tyle powtarzalne, zbieżne i spójne, że na potrzeby niniejszej publikacji pozwolę je sobie traktować jako tożsame. Niemniej jednak różnice pomiędzy sygnaturą CL i CRX-ów były zauważalne i nieco uprzedzając finalne wioski, jak i rozwiewając wątpliwości potencjalnych odbiorców, adekwatne do oczekiwanych za nie przy kasie kwot.
I tak, choć niepozorne, XACT Immotus CL powodują wyraźne może nie tyle dociążenie, lecz solidniejsze zakotwiczenie się w basowym fundamencie dźwięku. Jest to o tyle ciekawe zjawisko, że choć cały czas operujemy tym samym zakresie częstotliwościowym – ani nie ubywa góry, ani nie bas nie schodzi niżej, a jedynie alokacji ulega rozłożenie akcentów. Jakby podkreśleniu, zabiegom upiększającym poddano niższą średnicę i wyższy bas a z kolei górne rejestry zyskały na eteryczności i wyrafinowaniu. Świetnie było to słychać na bazującym na naturalnym instrumentarium „Souvenir de Posen” Meccore String Quartet, gdzie użycie CL-ek można było porównać do przesiadki z hybrydowego krążka SACD na jego wypaloną na złotym CDR-ze wersję. Równie pozytywnie oceniłem obecność w moim systemie XACT-ów na prog-rockowym „Spooky Action at a Distance” Pattern-Seeking Animals (dostępny również w formie FLAC 24-bit/48kHz m.in. na bandcamp), gdzie obniżenie środka ciężkości pozwoliło zabrzmieć zakręconym jak baranie rogi kompozycjom głębiej, intensywniej i potężniej. Ponadto z warstwy wokalnej zniknął irytujący „telefoniczny” nalot, więc Ted Leonard wreszcie jakby założył mniej opięte jeansy i mógł zabrzmieć „niżej” z wyraźniejszą saturacją.

Z kolei CRX-y idą o krok, bądź nawet dwa, dalej tak pod względem rozdzielczości, jak i intensyfikacji wrażeń dynamicznych. Pojawia się lepsza motoryka i natychmiastowość transjentów, przez co dźwięk zyskuje na witalności, bezpośredniości i namacalności. Żeby jednak była jasność – nadal operujemy na tym samych „nastawach” jeśli chodzi o usytuowanie środka ciężkości prezentacji i sposobie kreowanie sceny – bez sztucznego przybliżania pierwszego planu, lecz niejako z szerszym spectrum skrajnych częstotliwości. I tu nie sposób nie wspomnieć o basie, gdyż szlachetniej urodzonym XACT-om udało się podnieść rozdzielczość bez wyostrzania krawędzi i bez siłowego podbijania kontrastu. Czyli zyskujemy lepszy wgląd w strukturę i fakturę przy jednoczesnym zachowaniu miłej naszym zmysłom, iście analogowej, plastyki. Jak to możliwe? Niestety nie mam pojęcia, ale z CRX-ami w torze „Parasomnia” Dream Theater brzmi jakby Mike Portnoy nie tylko rozbudował swój, i tak już monstrualny, zestaw perkusyjny, lecz podczas sesji nagraniowej serwowane mniej więcej co kwadrans espresso doppio popijał Red Bullami, bądź innymi energetykami. I wcale nie jest to efekt podkręcenia motoryki i zróżnicowania uzyskany na drodze osuszenia i utwardzenia, lecz trafienia w punkt idealnego zrównoważenia mięsistości i chrupkości. Dlatego też nie sposób CRX-ów określić mianem konturowych, czy też twardo brzmiących, lecz już traktując je jako punkt odniesienia bez chwili wątpliwości wspomnianym wcześniej Franc Audio Accessories Ceramic Disc TH można z powodzeniem owej miękkości w portfolio dopisać.

Może i XACT-y Immotus nie należą do najbardziej przystępnych akcesoriów antywibracyjnych na rynku, nie są jednak też najdroższe, więc nie sposób pozycjonować ich li tylko poprzez pryzmat oczekiwanych za nie przy kasie kwot. Dlatego też ich przydatność i skuteczność sugeruję weryfikować przede wszystkim empirycznie – wypożyczyć na testy, popodkładać gdzie tylko się da, a jeśli gdzieś się sprawdzą czym prędzej zastąpić nimi firmowe stopki i zapomnieć o temacie. Jeśli zaś chodzi o to które z nich są lepsze, to decyzję pozostawię już samym zainteresowanym. Od siebie jedynie dodam, że w moim systemie, z moimi „zabawkami” bliższe (po raz kolejny) moim prywatnym, wynikającym po części z najczęściej goszczącego na playlistach repertuaru, preferencjom były CRX-y.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II + 2 x bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Blue
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: AudioSolutions Figaro L2 + Solid Tech Feet of Balance
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: WK Audio TheRay Speakers + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: QSA Red + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super6 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody Ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Jeśli nie wszyscy, to przynajmniej większość z nas dobrze wie, że produkty linii XACT są naturalnym etapem rozwoju portfolio znanego od lat projektu biznesowego w formie programu do streamowania muzyki JPlay i komputerowych komponentów JCAT. O tym, że ów rozwój jest stosunkowo owocny, świadczą niedawno przeprowadzone przez nas sesje testowe z nowościami tego segmentu działalności Marcina Ostapowicza. Naturalnie mam na myśli znakomicie wypadający brzmieniowo serwer muzyczny XACT S1 oraz podobnie odbierane nie tylko przez nas, ale również zadowolonych użytkowników okablowanie cyfrowe XACT Phantom USB i LAN. A, że wspomniany mocodawca nie lubi pozostawiać niczego przypadkowi, dotychczasowe konstrukcje pracujące w domenie elektrycznej w dotarciu do sedna muzyki postanowił wesprzeć akcesoriami z działu fizyki w formie walki ze szkodliwymi dla pracy urządzeń audio wibracjami. Co mam na myśli? Otóż być może kogoś to zaskoczy, ale w ofercie marki XACT oprócz wspomnianego urządzenia streamującego i okablowania cyfrowego znajdują się także dwa modele stóp antywibracyjnych. Z pozoru proste konstrukcyjnie, jednak w swym działaniu bardzo skuteczne. A są nimi dostarczone przez dolnośląskiego producenta podstawki XACT Immotus CL oraz CRX, o wpływie których będziemy rozprawiać w poniższej opowieści.

Jak sugeruje seria zdjęć, w obydwu przypadkach w kwestii brył tytułowych stopek mamy do czynienia z motywem walca. Naturalnie finalny rozmiar każdego z nich oraz działanie na posadowioną na nich elektronikę są wynikiem skomplikowania technicznego. I tak, rozpoczynając opis od prostszej konstrukcji CL i odnosząc się do materiału wykorzystanego na obudowę rozmawiamy o gwarantującym odpowiednią trwałość i efektywną kontrolę wibracji lotniczym aluminium. Jeśli zaś chodzi o sposób wygaszania wibracji, w tym przypadku mamy do czynienia z jednowarstwowym systemem skutecznie rozpraszającego szkodliwe fale łożyskowania na bazie kulek ceramicznych. Jak widać i co zdążyłem zaanonsować, konstrukcja stosunkowo prosta, tym bardziej na tle za moment wyartykułowanych obserwacji dotyczących działania w moim odczuciu bardzo ciekawa.
Doszedłszy do bardziej skomplikowanej konstrukcji CRX, bardzo istotnymi informacjami są inny materiał obudowy i powielony sposób wygaszania mikro-trzęsień elementów nośnych dla zabawek audio. Pierwszy temat opiewa na wykorzystanie zapewniającego optymalną kontrolę procesu wygaszania wibracji wysokiej jakości stop miedzi. Natomiast w drugim jest mowa o bardziej rozbudowanym od poprzednich stopek, bo dwuwarstwowym, gwarantującym lepszą precyzję działania na elektronikę, dodatkowo udoskonalonych technologicznie kulek ceramicznych systemie łożyskującym. Takie działanie naturalnie ma swoje reperkusje rozmiarowe, które przy zachowaniu tej samej średnicy skutkują może nie podwojeniem, ale znacznym zwiększeniem wysokości stopek CRX w stosunku do CL. Tak prezentujące się produkty w obydwu przypadkach w drodze do końcowego klienta producent postanowił pakować po trzy sztuki w wyściełanych dopasowaną do ich kształtu piance, estetycznych kartonowych pudełkach.

Jaki był efekt zastosowania rzeczonych XACT-ów? Jak można się spodziewać, inna twardość materiału obudowy plus podwojenie separującego powierzchnie nośne łożyskowania konstrukcji dało całkowicie różne wyniki soniczne. Zanim jednak przejdę do konkretów zaznaczę, że trochę przypadkowo, ale miałem bardzo wdzięczne do testowych prób źródło – dCS Rossini. Wielu zadowolonych użytkowników wie, co potrafi, ale nie od dziś wiadomo również, że niektórzy uważają je za nazbyt dosadne w pokazywaniu ostrości rysunku źródeł pozornych, oraz zbyt oszczędne w domenie nasycenia przekazu. Co zatem wynikło z testowego mariażu z tym kompaktem? Na pierwszy ogień wziąłem bardziej skomplikowany model CRX. W efekcie muzyka nabrała fajnej masy, dzięki temu instrumenty zyskały na krągłości. Co bardzo ciekawe i dla mnie było pozytywnym zaskoczeniem, takie zachowanie testowo skonfigurowanego systemu wpłynęło na przekaz zaskakująco pozytywnie, bowiem pozwoliło poszczególnym bytom stać się bardziej soczystymi i przez to dźwięczniejszymi. Naturalnie to efekt zwiększenia dobrze kontrolowanej energii, która unikając efektu rozlania krawędzi pozwalała każdej nucie nabrać pewnego rodzaju krągłości, co wzmacniało jej namacalność i wyraźniejsze pozycjonowanie na wirtualnej scenie. Co więcej, ta ostatnia zdawała się być wyraźnie oczyszczona w sensie projekcji muzyki na zdecydowanie czarniejszym tle. Gdybym miał określić uzyskany efekt w jednym zdaniu, powiedziałbym, że każdy słuchany materiał jakby tętnił większym życiem. A dlatego, bo potrafił dobrze oddać dolny zakres, pokazać większe body w tak newralgicznym dla naszego słuchu środku pasma i dzięki oczyszczeniu tła nie gasił błysku wysokich rejestrów. Oczywiście to nie oznacza, że wcześniej źródło grało anorektycznie – sam z pewnych powodów do niedawna wyższego modelu z tej stajni używałem, tylko chciałem pokazać, jak ciekawym w sensie podania muzyki efektem zakończyła się aplikacja testowanych stopek pod urządzeniem bardzo wymagającym od strony konfiguracyjnej. Było więcej mięsa, jednakże dzięki zastosowaniu odpowiedniego materiału i sposobu łożyskowania nadal ze skutkiem pozytywnym w odniesieniu do czytelności przekazu dla lądującej w napędzie muzyki.
W drugim testowym kroku na tapecie wylądowały pozornie mniej zaawansowane, ale równie dobrze wypadające CL-ki. W jakim kierunku podążały zmiany? Oczywiście z racji zastosowania nieco innych półproduktów i uproszczenia konstrukcji nie było szans na działanie bliźniacze, ale zapewniam, efekt soniczny ich aplikacji szedł tym samym tropem co droższych sióstr. Jakim konkretnie? Oczekiwanie – przypominam o zastosowaniu na obudowę miękkiego aluminium zamiast sztywniejszego stopu miedzi i zmniejszeniu ilości warstw łożysk separujących górną i dolną powierzchnię nośną – muzyka jakby zmiękła. Ale o dziwo, nie było to bolesne uśrednienie jej drapieżności, tylko jakby za pomocą zmniejszenia ostrości rysunku poszczególnych dźwięków nadanie jej estetyki większej krągłości i plastyki. I gdy wydawałoby się, że odbiór tych samych płyt wypadnie gorzej od poprzedniego starcia, po dogłębnym osłuchaniu się mam mieszane odczucia. Owszem, wizualizacja świata muzyki nie oferowała już tak wyraźniej kreski, ale za to podniesienie poziomu nasycenia i krągłości pokazała ją z jeszcze przyjemniej odbieranej przeze mnie strony. To było na tyle udanie działanie, że gdybym miał któryś z modeli stopek zostawić dla siebie, miałbym niezły orzech do zgryzienia. Dostałem jakby mniejszej ostrości, ale nadal dźwięczny, za to jeszcze płynniejszy obraz, co pokazało, że testowana oferta stopek antywibracyjnych XACT jest nie tylko bardzo przemyślana od strony technicznej, ale także dającej wybór potencjalnemu zainteresowanemu strony.

Komu poleciłbym nasze bohaterki? Jak wynika z opisu, z pewnością w zależności od potrzeb systemu w celu uzyskania większego lub mniejszego konturu źródeł pozornych dobierając odpowiedni model każdemu, kto stawia swoje zabawki na niestabilnym podłożu. Ale nie tylko, gdyż wiedząc, że czasem najbardziej solidne stoliki audio mają swoje problemy, do prób zachęcam dosłownie wszystkich. Zapewniam, nawet będąc w stu procentach pewnymi swojej wiedzy na temat odporności na drgania posiadanych mebli po zastosowaniu jednego z dwóch modeli XACT możecie się pozytywnie zaskoczyć uzyskanymi wynikami brzmieniowymi. Jak okazało się w powyższym opisie, dla mnie obydwie opcje miały swoje pozytywy. Dlatego jeśli już podejmiecie stosowne kroki testowe, spróbujcie każdej z dwóch opcji, bowiem ostateczny wybór po dłuższym mitingu muzycznym nie jest taki oczywisty. Każdy model XACT-ów daje ewidentną korektę wcześniejszego wzorca dźwięku, ale z innymi kocowymi akcentami kreowania wirtualnego świata muzyki i ewentualny wybór zależeć będzie od tego, co Wam w duszy gra.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– odtwarzacz CD Gryphon Ethos
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red-Silver
– przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
– końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
– kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
– kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
– IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
– XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
– IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
– kabel LAN: NxLT LAN FLAME
– kabel USB: ZenSati Silenzio
– kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord,
Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2.
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, QSA Silver, Synergistic Research Orange
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: JCAT
Producent: XACT
Ceny
XACT Immotus CL: 1 000 € / 3 szt.
XACT Immotus CRX: 1 800 € / 3 szt.

Pobierz jako PDF