1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Axxess L3

Axxess L3

Link do zapowiedzi: Axxess L3

Opinia 1

Trochę żal, ale po serii spotkań z tytułową marką Axxess (to jeden z czterech podmiotów tworzących grupę AGD) dobrnęliśmy do końca wspólnych chwil tak z nią, jak i z muzyką w tle podczas sesji testowych. Owszem, prawdopodobnie coś drobnego z tej stajni do posłuchania z pewnością by się znalazło, ale konkrety typu elektronika i kolumny głośnikowe w znakomitej większości mamy już zaopiniowane. Na razie w większości, bowiem dziś po niegdysiejszym teście monitorów L1, wreszcie nadszedł moment zderzenia się z kolumnami podłogowymi. Jakimi konkretnie? Otóż dzięki staraniom warszawskiego dystrybutora Audio Emotions wieńcząc penetrację portfolio przywołanej duńskiej firmy w nasze okowy trafiły bardzo intrygujące zespoły głośnikowe Axxess L3. A intrygujące dlatego, że nie tylko stosunkowo duże jak za żądaną kwotę, lecz dodatkowo bogato wyposażone. Zaintrygowani? Jeśli tak, sprawa jest prosta, czyli zainteresowanych jak wypadły smukłe Dunki, zapraszam do lektury kilku poniższych akapitów.

Jak wspominałem, tytułowe kolumny to sporej wielkości, bo osiągające 125 cm wysokości konstrukcje. W celach odpowiedniego zogniskowania promieniowania poszczególnych przetworników, dzięki czemu przy okazji wyszedł z tego fajny zabieg wizualny, zostały pochylone ku tyłowi. Co ciekawe, mimo zastosowania bogatej baterii przetworników w przypadku tego modelu mamy do czynienia z konstrukcją 2.5 drożną. A realizują to – firmowej konstrukcji wysokotonowa wstęga, tuż pod nią również będący dziełem inżynierów Axxess kanapkowy głośnik średnio-niskotonowy (składa się z trzech połączonych warstw, 2 zewnętrzne z włókna węglowego i środkowa z aramidu o strukturze plastra miodu), zaś na samym dole dwa identyczne w kwestii budowy do średniaka basowce. Fajnym zabiegiem nie tylko wizualnym, ale również brzmieniowym jest zastosowanie wokół wszystkich przetworników nieco szerszej od samej obudowy nakładki z niedużymi, ale jednak nieco doświetlającymi każdy zakres falowodami. W efekcie tego pomysłu muzyka brzmi żywiej. Nie jest przerysowana, tylko zdradza więcej ochoty do przyjemnego w odbiorze błysku. Jak to jest w zwyczaju marki Axxess, na tylnym panelu kolumn znajdziemy wiele, tutaj aż 6 portów bass-reflex (po trzy na górze i na dole), gdyż Duńczycy w według swojej teorii wentylują nie tylko niskie rejestry, ale również pozostałe zakresy. Naturalnie na plecach zlokalizowano także terminale do podłączenia kolumn sekcji wzmocnienia. I tak jak z wentylowaniem wszystkich zakresów częstotliwości, tak możliwość podłączenia kolumn do systemu również jest typowe dla tego podmiotu i zrealizowane pojedynczymi, z racji skromnej szerokości ścianki pionowo zorientowanymi zaciskami. Biorąc pod uwagę wysokość i niezbyt dużą szerokości skrzynek całość posadowiono na szerokich, wyposażonych w regulowane kolce łapach oddalających od siebie punkty podparcia konstrukcji. Jeśli chodzi o podstawowe technikalia, wspominałem, iż to kolumny 2.5 drożne, oprócz tego według producenta pokrywają pasmo od 32Hz – 22 kHz, mogą pochwalić się skutecznością 88dB / 4 Ohm, a każda z nich waży nieco ponad 30 kg.

Co pokazały podłogówki od Axxess-a? Chyba nikogo nie zdziwi fakt rozbudowania wolumenu brzmienia L3 w stosunku do monitorów L1. Brzmienia szybkiego, pełnego istotnych informacji dla zobrazowania skomplikowania danego materiału, teraz podpartego oczekiwaną dawką body. Jednak nie w myśl nadmiernego pompowania wszystkiego w celach uzyskania banalnej, bo bliżej nieokreślonej masy dźwięku, tylko nadal będącego pochodną zamierzeń działu konstruktorskiego, czyli na ile to możliwe nieograniczającego zdolność kolumn do szybkiej reakcji na potrzeby odpowiedniej prezentacji słuchanego materiału muzycznego. Takim to sposobem tytułowe kolumny nadal są szybkie, ale dzięki konstruktorskim działaniom na poziomie masy oferują większą, ale zwartą i pod pełną kontrolą energię. Co prawda w wartościach bezwzględnych, czyli w odniesieniu do mainstreamowego poziomu tego typu składowych przekazu to nadal nie jest typowe pompowanie basowego balika, ale nie dlatego, że Duńczycy nie wiedzieli, jak to umiejętnie zrealizować, tylko bardziej bliski ich oczekiwaniom jest dźwięk raczej szybki, transparentny, aniżeli nacechowany nadmierną krągłością. Dzięki temu podobnie do podstawkowców muzyka w wydaniu konstrukcji spod znaku AGD również tryskała radością, ale teraz za sprawą mocniejszego uderzenia zaoferowała większy drive. A gdy wspomnę, iż tym razem testowane zespoły głośnikowe podłączyłem nie do firmowego jak L1-ki, tylko mojego systemu, domyślacie się, że dostałem wręcz znakomite granie. W szaleńczym rocku z ostatniej płyty Judas Priest „Invincible Shield” moje trzewia masowała fajna stopa i odpowiednio dociążone gitarowe popisy, co pozwoliło napawać się nie tylko ilością wytworzonych decybeli, ale również wirtuozerią tak operatorów wioseł, jak i frontowego krzykacza. Naturalnie jakości rodem z muzyki dawnej z racji realizacji materiału nie dało się uzyskać, ale mocne granie z istotnymi akcentami rockowym były chlebem powszednim tego testowego rozdania. Podobnie wypadała twórczość z drugiej strony barykady. I nie przeszkadzało jej unikanie przez kolumny mocnego kolorowania scenicznego świata, gdyż przekaz przy dobrej wadze znakomicie bronił się transparentnością. Wbrew pozorom siłowe nasycanie przykładowego jazzu choćby Bobo Stensona na płycie „Indicum” nie jest zbyt dobre. Owszem, granie może i być nader przyjemnie, tyko w momencie utraty lotności istotnego dla tego nurtu tak zwanego „detalu” na wirtualnej scenie zacznie wiać nudą. A to ma być z jednej strony dobrze osadzony w body, ale z drugiej transparentny pokaz zamierzeń artystów. W takiej muzyce nie chodzi o plamy dźwiękowe, tylko zarazem odpowiednio o krągły i iskrzący pokaz. Taki też bez problemu dostałem. Oczywiście jak zdążyłem napomknąć, dużą rolę w tym odgrywała zastosowana nasycona elektronika, ale po to cały czas dbam, aby mój zestaw był raczej przyjemny w odbiorze, niż zbytnio analityczny, ale daleki od otyłości, żeby oprócz sprawiania mi przyjemności ze słuchania był w miarę przyjazny dla testowanych konstrukcji. Dlatego B.Stenson zagrał z odpowiednią energią, ale dzięki myśli przewodniej konstrukcji AXXESS odpowiednio transparentnie, czyli nie tylko tak jak lubię, ale tak jak powinno być.

Gdzie widziałbym smukłe Dunki? Mam nadzieję, że to wynika z powyższego opisu. Jest tylko jedna grupa, której z nimi może nie być po drodze. To kochający lukier ponad wszystko nadmierni romantycy, czyli piewcy grania bliżej nieokreślonymi plamami. Na to z kolumnami. Axxess L3 nie ma szans. Prawdopodobnie da się je zmusić do złapania nadwagi, tylko nie jestem pewien, czy dźwiękowi wyjdzie to na dobre. Niestety takich ekwilibrystyk podczas testu nie próbowałem. Dlaczego? Bo wiem, że tacy osobnicy to nisza niszy i raczej pójdą inną drogą. Zatem jeśli szukacie świeżego, ale również energetycznego przekazu, rzeczone skandynawskie panny są idealną propozycją do ożenku. Zapewniam, nudy nie będzie, więc grzechem byłoby z ich wdzięków nie skorzystać.

Jacek Pazio

Opinia 2

Zazwyczaj, czyli patrząc na numer ostatniej edycji, de facto zgodnie z tradycją, coroczne Audio Video Show jest dla nas i zakładam nie tylko dla nas świetną okazją do wyłuskiwania z bezliku prezentowanych tamże atrakcji perełek, które staramy się pozyskać do redakcyjnych testów. Jednak dziwnym zbiegiem okoliczności w tym roku owe pozornie logiczne ciągi przyczynowo-skutkowe zostały nie tyle zaburzone, co wręcz odwrócone i poza skupianiem się podczas wizytowania hotelowych sal i stadionowych lóż na pozyskiwaniu kolejnych „ofiar”, dwoiliśmy się i troiliśmy z Jackiem, by przed warszawską wystawą z odsłuchami i testami mających tam trafić urządzeń i akcesoriów zdążyć. I prawdę powiedziawszy prawie nam się udało. Prawie, gdyż poza jednym wyjątkiem, o którym dosłownie za chwilę, to co miało ujrzeć światło dzienne przed ostatnim październikowym weekendem owe światło ujrzało. Mowa tu o rodzimych WK Audio TheRay Speakers, omnipolarnych German Physiks HRS-130, czy wszystkomającym all-in-one’ie Axxess Forté 1. Pech jednak chciał, że do ww. grona nie zdążyły załapać się grające w Sobieskim smukłe Dunki, czyli kolumny Axxess L3, którym dane było zaistnieć na naszych łamach jedynie w formie niezobowiązującego unboxingu. Jak to jednak zwykło się mawiać nie ma tego złego … , gdyż ci, co chcieli rzucić na nie okiem i uchem, w celu weryfikacji jak sobie radzą w towarzystwie ww. „budżetowego” kombajnu mogli to zrobić i to bez podprogowych i socjotechnicznych zabiegów z naszej strony. Najwyższa jednak pora nadrobić zaległości i z tymi, co już ich słuchali skonfrontować, a dla tych co jeszcze odsłuchy mają przed sobą nieco przybliżyć, puszczając w świat nasze własne, wybitnie subiektywne obserwacje i refleksje o sygnowanych przez Audio Group Denmark kolumnach Axxess L3.

Jak sami Państwo widzicie L3-ki z racji swej smukłości i dość charakterystycznego minimalizmu wzorniczego wręcz idealnie wpisują się w firmową szkołę designu AGD. Przynależąc bowiem do podstawowej – budżetowej linii produktowej skupiają się, przynajmniej zgodnie z zapewnieniami producenta, na dźwięku a ekstrawagancje wizualne ograniczając do niezbędnego minimum. Całe szczęście nie oznacza to nudnych prostopadłościennych skrzynek, gdyż w kosztorysie uwzględniono wszystko co potrzeba. Mamy zatem do czynienia z mocno zbiegającymi się ku tyłowi wykonanymi z naturalnego kompozytu trapezoidalnymi korpusami, zdejmowanymi panelami frontowymi (aż kusi, żeby dać je do ofoliowania jakimiś żywszymi kolorami), poprawiającymi stabilność dokręcanymi belkami z antywibracyjnymi nóżkami i firmowym zestawem przetworników. Do dyspozycji otrzymujemy bowiem obsługującą wysokie tony kaptonową wstęgę i trzy odpowiedzialne za reprodukcję średnicy (jeden) i basu (para) 4,5” charakterystyczne kraciaste – kanapkowe (włókno węglowe przekładane aramidem) mid-woofery. Z kolei na będących niemalże w całkowitym zaniku plecach napotkamy sześć ujść kanałów wspomagających zarówno najniższe składowe, jak i wentylujące komory przetworników wysoko i średniotonowych. Terminale głośnikowe są pojedyncze, solidne i … ustawione w pionie. Co do dostępnych opcji kolorystycznych to wybór jest nader skromny – satynowa czerń i biel, choć jak już zdążyłem zasugerować zdejmowane, magnetycznie montowane panele frontowe dają pewne pole manewru w ramach ogólnodostępnych usług pokrywania praktycznie dowolnych elementów „samochodowymi” foliami PPF.
Od strony elektrycznej L3-ki są dwuipółdrożne, mogą pochwalić się przyjazną 6Ω impedancją i wyraźnie wskazującą na konieczność posiłkowania się wydajnym wzmocnieniem 86dB skutecznością.

Przechodząc do opisu ich walorów sonicznych najłatwiej byłoby je uznać za oczywiste rozwinięcie najmniejszych z rodu L1-ek a zarazem całkiem sensowną alternatywę dla szlachetniej urodzonych, acz nie tak szczodrze przez naturę (producenta) obdarzonych mid-wooferami, Børresenów X2. I byłoby w tych kombinacjach całkiem sporo trafności, gdyż nasze gościnie grają z sobie i rodzeństwu właściwą spontanicznością, werwą i swobodą. Jeśli dołożymy do tego zestawu jeszcze głęboko zaszytą w ich DNA zdolność do całkowitego znikania ze sceny jasnym stanie się, że z uwagą powinni przyjrzeć i przysłuchać się również miłośnicy podstawkowych monitorów, gdyż nie tracąc nic a nic z właściwej „maluchom” holografii zyskają zauważalnie lepszy fundament basowy o który zazwyczaj musieliby się troszczyć z pomocą jakiegoś subwoofera. Oczywiście L3-kom pod względem basowych pomruków daleko do choćby Perlistena R10s, ale w 20-kilkumetrowych pokojach raczej nie powinno basu brakować, szczególnie jeśli do ich napędzenia zaprzęgnie się jakąś solidną spawarkę. Niby tak producent, jak i dystrybutor udowadniają, że i Axxess Forté 1 da im radę, choć nasze doświadczenia z Apexem pokazały, że nie tylko z D-klasowymi „eco”-wzmakami Axxessy potrafią się dogadać.
Na jazzująco-swingującym i dość mocno nieoczywistym, jak na powszechnie znaną twórczość Björk albumie „Gling-Gló” naszym gościniom świetnie udało się oddać zabawę formą i panujący między muzykami flow. W dodatku precyzja ogniskowania źródeł pozornych i porządek panujący na scenie pozwalały w pełni skupić się na muzyce a nie wodzić błędnym wzrokiem w poszukiwaniu poszczególnych uczestników nagrania. Pod względem równowagi tonalnej duńskie kolumienki dość wiernie trzymały się faktów, acz bliżej było im do lekkiego ocieplenia i przesunięcia równowagi ku dołowi aniżeli zbytniej analityczności i prosektoryjnego chłodu. O ile jednak w nazwijmy to na potrzeby niniejszego spotkania jazie nawet takie analityczne podejście do tematu niespecjalnie można byłoby uznać za problematyczne (vide „Vägen” Tingvall Trio), to już przy cięższych klimatach, w których co tu dużo mówić gustuję śmiało można byłoby uznać za dyskwalifikujące. A tak niezależnie czy na playliście lądowały patetyczne pieśni wikingów („Prophecy of Ragnarök” Brothers of Metal ), czy też ekstatyczne galopady legend thrashu („Dystopia” Megadeth) mogłem pieścić uszy selektywnym, acz niepozbawionym odpowiednio gęstej tkanki metalowym wsadem. Co istotne, kluczowa w tego typu radosnej twórczości wydzierganych szarpidrutów punktualność partii basu i perkusji pozwalała oddać nie tylko obłąkańcze tempa poszczególnych kompozycji, lecz również właściwą im motorykę. I to bez zauważalnego osuszenia, czy też stawiania na ilość a nie jakość, za co należą się L3-kom w pełni zasłużone wysokie noty.

Axxess L3 to wręcz wymarzone kolumny dla wszystkich tych, którzy niespecjalnie chcąc wydawać majątek od brzmienia swojego systemu oczekują uniwersalnej neutralności i swobody pozwalającej czerpać przyjemność z odsłuchów praktycznie dowolnego repertuaru. Ponadto z racji swych nad wyraz mało absorbujących gabarytów i ponadczasowej aparycji świetnie powinny sprawdzić się wszędzie tam, gdzie z jednej strony miejsca na system Hi-Fi nie ma zbyt wiele a z drugiej odbiorcy oczekują nieco więcej basu aniżeli standardowe, niewspomagana subwooferem konstrukcje podstawkowe są w stanie dostarczyć. Niby w portfolio AGD jest wiele bardziej okazałych i skuteczniej łapiących za oko propozycji, jednak chcąc mieć jakiś zdroworozsądkowy punkt wyjścia, śmiem twierdzić, że właśnie od L3-ek warto rozpocząć eksplorację duńskiego katalogu.

Marcin Olszewski

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kabel USB: ZenSati Silenzio
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: Audio Emotions
Producent: Audio Group Denmark
Cena: 22 990 PLN

Dane techniczne
Konstrukcja: Basrefleks, 2.5-drożna
Skuteczność: 86 dB
Pasmo: 50 Hz – 22.000 Hz
Impedancja: 6 Ω
Wysokotonowy: wstęgowy
Średniotonowy: 4.5″
Niskotonowy: (2 szt.) 4.5″
Wymiary (W x S x G): 1.250 x 300 x 410 mm
Waga: 30,2 kg (komplet)
Kolory obudowy: Czarny / Biały (mat)

Pobierz jako PDF