O ile zwiedzanie Golden Tulipa można było uznać za niezobowiązującą przystawkę i niewinną rozgrzewkę, to już Sobieski wymaga kondycji maratończyka i płuc freedivingowego nurka, gdyż w godzinach szczytu całą trasę najlepiej zrobić na … jednym wdechu a z racji panującego w niektórych zazwyczaj lampowych oazach gorąca i kąpielówki nie wydają się zbyt kuriozalną stylówką. Nie dość bowiem, że część wystawców okna swych pokoi dosłownie muruje na głucho i wręcz obsesyjnie pilnuje zamykania drzwi, to i sami odwiedzający na przygotowane przez organizatora szatnie reagują trudną do wytłumaczenia alergią, co w połączeniu z zaskakująco wysokimi jak na koniec października temperaturami zmienia tytułowy przybytek w najdelikatniej rzecz ujmując pieczarkarnię. Niemniej jednak wychodząc z założenia, że co nas nie zabije to nas wzmocni i mając ćwierć wieku doświadczenia w takowych eskapadach można owemu wyzwaniu podołać. Wystarczy tylko przestrzegać kilku zasad do których m.in. należą – kierunek zwiedzania od najwyższego piętra w dół, omijanie przepełnionych i pozbawionych dopływu świeżego powietrza pokoi i regularne nawadnianie. Do powyższej listy z racji prowadzenia dokumentacji fotograficznej dorzucę od siebie wykluczenie ekspozycji ustawionych na tle odsłoniętych okien i tym oto sposobem z blisko setki sal i pokoi daje możliwe do ogarnięcia w sensownym czasie około 20-ki przystanków. W dodatku w tym roku część wystawców doskonale pamiętając coroczne perturbacje z dostępem do wind i standardową walkę z czasem zapobiegliwie przyjechała już w środę.
Do owego elitarnego grona można zaliczyć m.in. chełmżyńskie Quality Audio, które pełną gotowość ogłosiło już w czwartkowe przedpołudnie, dzięki czemu niemalże dobę przed oficjalnym otwarciem Audio Video Show 2024 mogłem w wielce komfortowych warunkach (działająca klimatyzacja plus praktycznie całkowicie wyludnione piętro) nie tylko posłuchać małego co nieco, lecz również uciąć sobie przemiłą pogawędkę z reprezentującym Peak Consult Mikiem Picanza o zmianach i planach marki. Rozmawiało nam się tym lepiej, że powód spotkania i dowód przekazywanych informacji był nie tylko na wyciagnięcie ręki, co jeszcze grający, czyli najnowsza odsłona jakiś czas temu goszczących u nas … El Diablo, które mówiąc wprost „zmieściły się dźwiękowo” w hotelowej klitce, co starym wersjom raczej by się nie udało. A tu proszę bardzo – świetnie kontrolowany i zróżnicowany, nisko schodzący bas, „rasowa”, komunikatywna średnica i otwarte, lśniące wysokie tony. Czyli nieco bardziej rześko niż wcześniej ale nadal z wrodzona elegancją i niezwykłą koherencją. I w tym momencie docieramy do sedna, czyli do wiadomości uzyskanych od Mike’a, który z trudną do ukrycia dumą wspominał, że Peak Consult przechodząc swoistą transformację dokonuje ją na zasadzie ewolucji a nie rewolucji, więc z jednej strony nieco odchodzi od nieco przyciemnionego dźwięku a z drugiej doskonale pamięta o własnym dziedzictwie i wręcz obsesyjnej dbałości o detale. Dlatego też kwestie konstrukcyjne zostają po staremu, czyli wszystko co się da wykonywane jest na miejscu i choć nadal w katalogu króluje wykończenie naturalnym drewnem, to dostępna jest również klasyczna fortepianowa czerń, która podobno cieszy się sporym zainteresowaniem. Co istotne Wilfried Ehrenholz (jeden z dwóch współdowodzących – obok Lennarta Asbjørna) postawił sobie ambitne założenie, by każdy z sygnowancy przez nich modeli powstawał niejako bez jakichkolwiek limitacji ze strony księgowości (oczywiście w swoim segmencie). W dodatku mozolna wędrówka po kolejnych szczeblach wtajemniczenia, czyli przesiadki na coraz to wyższe/większe modele nie wymagają od ich nabywców przemodelowania własnych upodobań, czy też każdorazowych przeprowadzek do coraz to większych lokali, lecz jedynie zadbanie o odpowiednio wydajną amplifikację. No może z jednym wyjątkiem, czyli Dragon Legacy, których raczej do dwudziestokilkumetrowego pokoju raczej wcisnąć się nie da. A jeśli ktoś szuka drogi na skróty, to jedynie podpowiem, że w zupełności wystarczy zainteresować się katalogiem Extraudio, bo niderlandzka elektronika z duńskimi kolumnami dogaduje się świetnie, co z resztą podczas ostatnich dwóch AVS można było zweryfikować nausznie.
Nie mniej ekscytująco przebiegła w zajmowanych przez ekipę High End Alliance dwóch pokojach, gdyż krakowski dystrybutor z trudnym do ukrycia uśmiechem prezentował powracającą pod jego skrzydła elektronikę Pathos Audio, która w tym roku grała z nowym nabytkiem w portfolio, czyli również włoskimi kolumnami Zingali Quantum Array 2.8 Plus. To jednak nie koniec nowości, bowiem Audio Anatomy (spółka matka High End Alliance) postanowiła zaistnieć na audiofilskim rynku jako … producent kolumn z dumą prezentując nad wyraz intrygujące, uzbrojone w … trzy tweetery przeurocze podstawkowe monitory Audio Anatomy AA5 (3000€). Szarża z motyką na słońce, zwykły rebranding azjatyckiego OEM-a? Nic z tych rzeczy, bowiem za projektem stoi nie kto inny, jak znany m.in. z fińskiego Amphiona Antti Louhivaara a obudowy powstają w … Diorze. Jeśli się jednak nieco głębiej pogrzebie i zerknie do katalogu fińskiej marki Aurelia wszystko zaczyna układać się w sensowną całość. Nic Wam ww. nazwa nie mówi? Cóż, jak się okazuje audiofilski świat wcale nie jest tak bezkresny, jakby mógł się wydawać, a w internecie nic nie ginie. Wystarczy bowiem przypomnieć sobie Audio Video Show z 2018 r. i oczywiste inspiracje widać jak na dłoni. A jak potoczą się losy tytułowego projektu czas pokaże, jednak z chęcią rzucę na „rodzime” kolumienki uchem w zdecydowanie bardziej kontrolowanych aniżeli wystawowe warunkach, tym bardziej, że podczas rozmowy z Andrzejem Mackiewiczem – spirytus movens całego zamieszania doszły mnie słuchy, że w ofercie przewidywane są również modele aktywne a jak wiadomo tego typu rozwiązania zaczynają się cieszyć coraz większym zainteresowaniem odbiorców.
Idąc tropem nowości nie sposób było przeoczyć stołeczny byt o enigmatycznej nazwie Homogenix, który wypływając na szersze wody startuje z ofertą czterech … wkładek gramofonowych, których korpusy wykonywane są z Korpus z drewna jodłowego z … 1512 roku. Wkładek można było posłuchać nie tylko w pokoju producenta (z potężnymi tubami), lecz również w tym zajmowanym przez Pełne Brzmienie Studio Hi-End ( z kolumnami Art Loudspeakers i lampową elektroniką Art.Audio).
Również i w tym roku nie zabrakło węgierskich „parawanów”, czyli elektrostatycznych kolumn Popori Acoustics i elektroniki 72Audio, które podczas AVS2022 wywołały nie lada poruszenie. Tym razem jednak Węgrzy postawili na nieco mniejsze gabaryty, co o dziwo niespecjalnie wpłynęło na ich pozytywny odbiór u większości odwiedzających ich pokoje słuchaczy.
Najwyższa pora na kolejny rodzimy akcent, czyli kooperację specjalisty od przetworników MuzgAUDIO i MORE audio, które pojawiło się z tranzystorowym wzmacniaczem Single Ended CS100 a tor „Made in Poland” zamykały kolumny sygnowane przez Audioform. Jeśli tak ma wyglądać i przede wszystkim brzmieć przyszłość polskiego Hi-Fi to jestem na tak.
Może to i dziwnie wygląda, ale co ja poradzę, że gdziebym nie wszedł, posiedział posłuchał i jeszcze by mi się podobało, to finalnie wychodziło na to, że cytując klasyka „nasi tu byli”. Tak też było i tym razem w pokoju zajmowanym przez niespecjalnie okupującą pierwsze strony branżowych periodyków markę Sisound. Niby niderlandzką elektronikę Extraudio rozpoznałem bez trudu, ale już kolumny były niemalże całkowicie anonimowe. Ale grały i to grały tak, że wstawać z krzesła a potem kanapy zupełnie mi się nie chciało. Swoboda, rozmach i rozdzielczość wręcz uzależniały, co niejako z automatu spowodowało uruchomienie kalkulatora wskazującego, że jeśli kosztują nieco ponad 100-ke, to ktoś naprawdę bardzo rozsądnie i uczciwie je wycenił. Jednak kiedy dosiadł się do mnie jeden z dwóch stojących za ww. projektem, czyli modelem Solidus S Rafał Wołczyński okazało się, że wyceniono je na 64 500 PLN. Całkiem miła niespodzianka jak za uzbrojone w dwie wstęgi i 13” Revelatora zamknięte podłogówki, nieprawdaż?
A teraz mała szpila i łyżka dziegciu w wiadrze miodu. Oczywiście pisana z mocnym przymrużeniem oczu, choć patrząc na to co ostatnio się „odjaniepawliło” w OFF Radio Kraków, gdzie prowadzących z krwi i kości zastąpiły wygenerowane przez AI avatary moment, w którym zamiast uroczej hostessy materiały reklamowe prezentował robot odebrałem z mocno mieszanymi uczuciami. Jeszcze chwila a reportaże będą przygotowywane za pomocą dronów a szczęśliwe ludzkie niedobitki co najwyżej będą mogły ograniczyć się do ich sterowania siedząc w domowych pieleszach przed komputerem, bądź ze smartfonem/tabletem trzymanym w wątłych rączkach.
Z dalekich od obowiązujących kanonów piękna rejonów ludzkiej kreatywności warto również wspomnieć o systemie skomponowanym przez krakowskie Bare Baffle, które postawiło na wzmocnienie w postaci lampowca Western Electric 91 E oraz kolumny Schetl Pathway dopieszczone wysokotonowymi przetwornikami Arya Audio Labs AirBlade.
A skoro o podróżach mowa, to nie tyle palcem po mapie, co „z buta” po hotelowych korytarzach można było dotrzeć do pochodzących z … Indii kolumn Rethm Loudspeakers Maarga, które napędzał zestaw pre/power Phasemation.
Wrocławskie Audio Atelier po raz kolejny udowodniło, że forma jest tylko drogą a nie celem samym w sobie, w związku z powyższym oprócz futurystycznych Gradientów R-5 Revolution grało z pozornie klasycznych Mach 2 Estrema Grandinote napędzanych topową integra SOLO. Krótko mówiąc dla każdego coś dobrego.
No i wracamy nad Wisłę a dokładnie do Notte Sound Labs, które w tym roku pochwaliło się nową końcówką mocy NPA-01-R, oraz własnym systemem, w którym źródłami były wiekowa Wadia WT-2000 i kultowy flagowiec DP-S1 Denona. Rezultat? Przechodzący najśmielsze oczekiwania i w pełni zasługujący na miano jeśli nie najlepszego, to z pewnością jednego z najlepszych brzmieniowo zestawów grających w Sobieskim. Bez spinki, wyczynowości za to niezwykle komunikatywny, koherentny i rozdzielczy zarazem na tyle, by w niezwykle namacalny sposób pokazać zarówno piękno kobiecego głosu jak i potęgę kościelnych organów.
Kontynuując Polski wątek nie sposób było pominąć pokoju, w którym pyszniły się zjawiskowe kolumny EpoSound, których obudowy wykonano z naturalnego drewna połączonego z żywicą epoksydową, dzięki czemu uzyskano nie tylko niezwykle atrakcyjną kolorystykę, co i oczekiwane właściwości konstrukcyjne. W sobotnie popołudnie grały podłogowe Deimos Red Millenium Black Oak (27 900 PLN) a tuż obok na swoją kolej grzecznie czekały podstawkowe Skathi Red Millenium Black Oak (16 900 PLN). Na uwagę zasługuje fakt, iż użyte w ww. modelach drewno nie jest za przeproszeniem „zwykłą dechą”, lecz to tzw. „polski heban”, czyli czarny dąb – blisko 1200 letnia dębina pozyskiwana … wykopaliskowo. Jednak nawet pomijając kwestie niemalże archeologiczno – dendrologiczne Deimosy oferowały dźwięk z jednej strony gęsty a z drugiej wysoce rozdzielczy.
Choć może wyglądać to za przejaw kumoterstwa, bądź dziwny zbieg okoliczności nic nie byłem w stanie poradzić na fakt, że i kolejny odwiedzony pokój należał do rodzimego wytwórcy, czyli stołecznej manufaktury BonaWatt, która na tegoroczną wystawę przygotowała premierę – 250 W hybrydowy wzmacniacz zintegrowany Triton wykorzystujący w sekcji przedwzmacniacza lampy 6SL7 zasolane GZ34 i D-klasowy stopień wyjściowy. Z ciekawostek warto wspomnieć, iż. Triton posiada dwa sloty na karty rozszerzeń (DAC, Phono, etsc.) przygotowywane przez MuzgAUDIO. Oczywiście nie zabrakło również poprzedniego modelu, czyli 11,5W Tamesis, który również od czasu do czasu miał okazję „dać głos”.
Powiem szczerze, że choć nie jestem w stanie sobie przypomnieć gdzie i kiedy, to jednak niemalże dałbym głowę, że kolumny Storgaard & Vestskov nie tylko już gdzieś widziałem, to jeszcze miałem okazję ich posłuchać. Mniejsza jednak z tym, bo skoro Duńczycy pojawili się na tegorocznym AVS, to ciężkim grzechem zaniedbania byłoby nie rzucić na ich środkowy model (GRO) tak okiem, jak i uchem. Piękna stolarka (pięciowarstwowy bambus tygrysi o grubości 26mm), nowoczesny wygląd i takież brzmienie. Szybkie, rozdzielcze świetnie sprawdzające się zarówno w spokojnym jazzie, jak i ostrzejszym rocku.
Stołeczna manufaktura Ciarry po raz piąty zawitała AVS i jak to ma w zwyczaju nie pojawiła się z pustymi rękami. Ba ręce miała całkowicie zajęte, gdyż może i proponowane przez nią odgrody nie należą do największych i najbardziej imponujących, to jednak spacerowanie z takimi „drzwiami” do najprostszych nie należy. No dobrze, żarty na bok, bo oprócz znanych nam z redakcyjnych odsłuchów KG5040mk2 w Sobieskim pojawiły się będące ukłonem w kierunku posiadaczy nieco mniejszych pomieszczeń „kompaktowe” Ciarry KG4030mk2. Cudzysłów przy ich kompaktowości nie pojawił się jednak przez przypadek, gdyż tylko nieśmiało chciałbym wspomnieć, iż mamy do czynienia z konstrukcjami wykorzystującymi po parze 12” wooferów, więc jeśli ktoś liczy na jakieś anorektyczne słupki, to nie tym razem, chyba że ustawi 40-ki … bokiem.
WK Audio stawia na sprawdzone rozwiązania, czyli „niedrogi” system audio i własnej produkcji okablowanie mające za zadanie wycisnąć tak z elektroniki, jak i kolumn wszystko co dobre i gęste do ostatniej kropli. Tak też było i tym razem, gdyż znaną i lubianą serię TheRed wzbogaciła cyfrówka DigIt, no i oczywiście pojawiła się nowa linia produktowa, czyli dopiero co przez nas (w pełni zasłużenie) komplementowane TheRay.
Znana z MOC-a ekipa, czyli Linea Audio, MuzgAudio i DearWolf tym razem postawiła na zdecydowanie mniej absorbujące gabarytowo konstrukcje. Szumu jak wokół topowych Longhornów nie było, więc zamiast emocji pierwsze skrzypce grały same kolumny.
Mała powtórka z rozrywki, czyli kolejny system w którym można było posłuchać BonaWatta Tamesis przygotował sopocki Premium Sound dokooptowując designerskie kolumny Audel. Efekt? Wyborny, dynamika, rozdzielczość i muzykalność podane w sposób tak lekkostrawny i naturalny, że podobno zgłosił się jeden chętny do rozkręcenia akurat grającego modelu miłośnik DIY w celu … skopiowania zwrotnicy. Jak widać muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, ale i nakłania do działań (od)twórczych 😉
Kolejni starzy dobrzy znajomi, czyli konińska ekipa Audio-Mix w tym roku zaserwowała odwiedzającym Sobieskiego nie lada niespodziankę. Ba, nawet dwie niespodzianki, gdyż były to dwa systemy. W pierwszym z elektroniką MBL-a można było posłuchać debiutujących na naszym rynku kolumn kojarzonej do tej pory głównie z okablowaniem francuskiej marki Esprit o wdzięcznej nazwie Amelia. Dość spore podłogówki z AMT na górze i 20cm papierowym mid-wooferem ALNICO zaprezentowały się na tyle intrygująco, że trzeba będzie się im bliżej przyjrzeć i przysłuchać w nieco bardziej kontrolowanych okolicznościach przyrody. Z kolei tuż za ścianą pyszniły się „niemieckie cebule”, czyli śnieżnobiałe MBL 101E MKII napędzane kompletnym setem Accuphase’a, w tym sprawującym kontrolę nad warunkami lokalowymi cyfrowym korektorem akustyki Accuphase DG-68. No i cóż mogę napisać? Chyba tylko to, że „cebulki” nie tylko się w sali Hetman II zmieściły (czego nie można było powiedzieć o chętnych na ich posłuchanie), co zagrały świetnie.
I tym oto sposobem dotarliśmy na hotelowy parter, gdzie reprezentująca duńską „spółdzielnię” Audio Group Denmark ekipa Audio Emotions postanowiła „odczarować” sale Wilanów I i II udowadniając, że jednak da się w nich nie tylko dobrze „zagrać”, co wzajemnie sobie nie przeszkadzać. Można więc było w wielce komfortowych warunkach (wreszcie było czym oddychać a temperatura nie dobijała do trzydziestej kreski) posłuchać zarówno low-costowego zestawu z Axxessem Forté 1 i podłogowymi L3, jak i skierowanego do grających o zdecydowanie wyższe stawki melomanów Aavik-a. Była bowiem okazja poznania topowego all-in-one I188 wraz z premierowym phonostagem R-880 obsługującego nie tylko standardowe wkładki MM/MC, lecz również dolnego poradzić sobie z taką egzotyką, jak optyczne wkładki DS Audio.
Częstochowska Delta-Audio w przeciwieństwie do zeszłorocznych Klipschy Jubilee postawiła na smukłe i wiotkie wiedeńskie „wafelki” Brodmann Acoustics VC 7. Pozostała jednak wierna elektronice Gold Note i Mastersound a o krystaliczną czystość prądu dbał kondycjoner Tsakiridis Devices. Jeśli zaś chodzi o okablowanie, to tu już Piotr z Audiotite pojechał po przysłowiowej bandzie aplikując kompletny set topowych ZenSati #X za jakieś cirka about dwa miliony. Niby pieniądze nie grają, ale po tym co dane mi było usłyszeć we własnym systemie po wpięciu li tylko zasilającego #X-a nieśmiało sugerowałbym zrewidować owa obiegowa opinię. A tak już na poważnie może i warunki lokalowo-odsłuchowe dalekie były od referencyjnych, ale warto było do Galerii I zajrzeć chociażby tylko po to by na własne oczy i uszy przekonać się jak ekstremalne a zarazem diametralnie różne oblicza może przybierać ekstremalny High-End.
No i już zupełnie na sam koniec punkt obowiązkowy na mapie Hotelu Radisson Blu Sobieski, czyli Fezz i Pylon udowadniający, że jednak można wespół/zespół robić coś z sensem i świetnie radzić sobie nie tylko na rynku lokalnym, co z powodzeniem trafiać w zagraniczne gusta.
Cdn. …
Marcin Olszewski