1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Telegärtner M12 SWITCH GOLD & JCAT OPTIMO 3 DUO

Telegärtner M12 SWITCH GOLD & JCAT OPTIMO 3 DUO

Opinia 1

Wydawać by się mogło, ze w dobie powszechnego dostępu do szerokopasmowego internetu, ogólnoświatowych serwisów streamingowych (halo Qobuz, pobudka) granie z plików to przysłowiowa kaszka z masłem i żadna filozofia. Problem jednak w tym, że jak w każdej dziedzinie im bardziej zgłębimy temat i im więcej o danym obszarze wiemy, tym więcej zmiennych okazuje się jednak mieć znaczenie. Z resztą trudno się dziwić skoro operując w cyfrowej domenie audio nie od dziś wiadomo ile złego potrafi wyrządzić ignorowany swojego czasu jitter, w pełni „analogowe” wibracje, bądź czystość dostarczanego prądu. Dlatego też po wielce ubogacających a przy tym otwierających oczy i uszy niedowiarkom doświadczeniach ze switchami Melco S100, SOtM sNH-10G + sCLK-EX & SPS-500, czy prawdziwym „giant killerem” Silent Angel Bonn N8 postanowiliśmy, dzięki uprzejmości dystrybutora – wrocławskiego JPLAY-a, pojechać po przysłowiowej bandzie i wziąć na redakcyjny tapet bodajże najdroższy a zarazem najlepszy zestaw switch+zasilanie, czyli Telegärtner M12 SWITCH GOLD i polecany z resztą nie tylko do niego zasilacz JCAT OPTIMO 3 DUO.

Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, iż ekipa Telegärtner Japan Limited nie tylko doskonale zna, lecz również do perfekcji opanowała zasadę mówiącą, iż pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, co biorąc pod uwagę panującą na rynku, iście morderczą konkurencję ma niebagatelne znaczenie. M12-ka oferowana jest bowiem w pozornie skromnym, czarnym tekturowym pudelku, lecz już jego wnętrze wyściełano „na bogato” – złotą, połyskliwą materią a korpus samego urządzenia, wykonano z 1,5 kg aluminiowego odlewu. Całe szczęście jedynie płytę górną utrzymano w owej nieco barokowej stylistyce, gdyż resztę obudowy pokrywa zdecydowanie skromniejsza czerń. I tutaj pojawia się pewna niespodzianka, gdyż zamiast spodziewanych – standardowych, dedykowanych wtykom RJ45 gniazd wykorzystano przemysłowe, ekranowane i zakręcane M12 (IEC 61076-2-109 Ed.1.0), w związku z powyższym nici z zabawy innymi, aniżeli dołączone do kompletu firmowymi przewodami. Uczciwie trzeba jednak przyznać, iż firmowe okablowanie Telegärtner-a to nie jest jakaś dostępna za kilka PLN-ów za metr skrętka, lecz nad wyraz solidne „high-endowe” LAN-y z kompatybilnymi ze switchem wtykami Telegärtner M12 X-coded, a z drugiej pozłacanymi firmowymi Telegärtnerami MFP8 typu RJ45.
Wraz ze switchem dotarł do nas również zastępujący, znajdującą się na standardowym wyposażeniu niskoszumową impulsówkę adekwatny klasą japońskiemu urządzeniu liniowy zasilacz OPTIMO 3 DUO. Oparty na 100VA, ekranowanym tak pod względem magnetycznym, jak i elektrycznym toroidalnym, zalanym żywicą epoksydową trafie oferuje w swej podstawowej odmianie dwa wyjścia 5V/3A, jednakże na zamówienie (czas oczekiwania wynosi w takim wypadku cztery tygodnie) dostępne są również napięcia 9 i 12V, przy czym można sobie zażyczyć, by każde z galwanicznie odseparowanych wyjść oferowało inne parametry, dzięki czemu możemy z pomocą Optimo zasilać dwa dość znacznie różniące się pod względem zapotrzebowania energetycznego urządzenia. Szum zasilacza leży poniżej zakresu pomiarowego < 2 μV, co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę, że w mostkach prostowniczych pracują diody Shottky’ego i stabilizatory napięcia LT3045. Nie zabrakło również sześciu kondensatorów „Fine Gold” japońskiego Nichicona o pojemności 3300 μF każdy. Wraz z zasilaczem producent dostarcza dwa 120 cm, wysokiej klasy podwójnie ekranowane przewody z miedzi PC-OCC zbudowane z 54 drutów na żyłę, o średnicy ø 0,12 mm każdy, w dielektryku teflonowym. Konfekcja od strony odbiornika jest oczywiście dobierana pod konkretne urządzenie, natomiast od strony źródła są to speakON-y firmy Neutrik. Jeśli zaś chodzi o samą aparycję, to solidności i jakości wykonania JCAT-owi mógłby pozazdrościć niejeden phonostage, bądź DAC. Front wykonano bowiem z grubego płata anodowanego na czarno aluminium, natomiast resztę obudowy z grubych blach z niemagnetycznej stali. Jakby tego było mało nie zapomniano również o takich drobiazgach jak gniazdo zasilające, które w tym wypadku pochodzi z katalogu Furutecha, posiada rodowane styki i zintegrowano je z komorą bezpiecznika, również pochodzącego od ww. wytwórcy.

Jeśli chodzi o logikę połączeń to wszystko w porównaniu z dotychczasowymi naszymi testami podobnego asortymentu pozostało prawie bez zmian. Prawie, bowiem switch został wpięty do routera kilkunastometrowym przewodem (router znajduje się poza moim pomieszczeniem odsłuchowym) nie bezpośrednio, co zrozumiałe ze względu na inny standard gniazd, lecz z udziałem pełniącego rolę przelotki NET Isolatora a następnie przewodu JCAT Reference LAN Cable GOLD. Żeby jednak wyrównać szanse z owego niepozornego pośrednictwa podczas odsłuchów porównawczych korzystał również stanowiący swoisty punkt wyjścia, jak i odniesienia Silent Angel Bonn N8 współpracujący z rodzimym okablowaniem Audiomica Laboratory Anort Consequence i Artoc Ultra Reference . A dalej już było po staremu – do switcha został podpięty pełniący rolę transportu Lumin U1 Mini a jako źródło plików wymiennie występowały WD My Book Live 2TB i I-O Data Soundgenic HDL-RAS2T .
Najwyższy czas jednak przejść do sedna, czyli do kwestii, czy inwestycja zahaczająca o nader poważną kwotę 6 500 € niesie ze sobą jakiekolwiek zmiany poza … kuracją odchudzającą naszego konta. I w tym momencie czas na małą spowiedź. Otóż omawiając z Marcinem Ostapowiczem – właścicielem JPLAY, kwestie natury logistycznej, w cichości ducha liczyłem, że jeśli jakakolwiek poprawa po wpięciu tytułowego asortymentu nastąpi, to będzie miała ona charakter może i zauważalny, jednak na swój sposób symboliczny, bądź jak kto woli kosmetyczny w porównaniu do tego, co już poprawił Silent Angel. Ot inna estetyka i ewentualny krok w bok. O progresie w stosunku do „gołej” biegnącej prosto z routera skrętki nie wspominam, bo to wydawało się oczywiste. No i najoględniej rzecz ujmując mój z pozoru całkiem logiczny plan spalił na przysłowiowej panewce, bowiem przesiadkę na Telegärtnera M12 SWITCH GOLD śmiało można było uznać za wkroczenie w drastycznie bardziej realistyczny świat muzycznych doznań. I to nie był przeskok z poziomu sygnału SD na Full HD, lecz z VHS na 4, bądź nawet 8K. Kreowana scena stała się głębsza, podkreślam głębsza a nie bardziej oddalona. Jej początek był dokładnie tam gdzie poprzednio, jednak wieloplanowość wydanego na 24k złocie japońskiego remastera „Gladiatora” (zgranego przy pomocy Melco D100 nie kończyła się na drugim, bądź trzecim rzędzie muzyków, lecz swobodnie sięgała hen, hen poza wydawać by się mogło zarówno nasze zdolności percepcyjne, jak i możliwości samego systemu. Przekaz był bardziej rozdzielczy i bogatszy we wszelakiej maści niuanse a jednocześnie pozbawiony pewnego rozedrgania, czy nieostrości maskującej owe detale. Bez sztucznego podbijania kontrastu i wyostrzania zyskiwaliśmy fenomenalny wgląd w nagranie, ale i poczucie pewnego zintensyfikowania doznań – większą namacalność i wspomniany już realizm.
Przykładowo na jazz-rockowym „Blow By Blow” Jeffa Becka światło dzienne ujrzały wydawać by się mogły oczywiste informacje dotyczące definicji poszczególnych partii instrumentalnych ze szczególnym uwzględnieniem gościnnych występów („Thelonius”) zasiadającego za klawinetem Steviego Wondera. Czemu o tym wspominam? Cóż, lubię wyłapywać wszelakiej maści smaczki a na ww. krążku obecność tego produkowanego przez niemieckiego Hornera konkurenta organów Hammonda wcale nie jest taka oczywista. W telegraficznym skrócie Klawinet to zelektryfikowany klawikord – klawiszowy instrument strunowy, w którym drgania strun przekazywane były do przetworników a im mocniej naciskało się klawisze, tym głośniejszy i bardziej rozwibrowany dźwięk się otrzymywało. I właśnie o owe rozwibrowanie i niepowtarzalny „czarny” – pulsujący motoryką funky tembr chodzi, które Telegärtner był w stanie oddać z pełną intensywnością i iście analogową namacalnością, a z Silent Angelem były jedynie sygnalizowane, za to bez switcha praktycznie całkowicie pomijane.
Podobne obserwacje poczyniłem podczas odsłuchów nad wyraz często goszczącego na moich playlistach albumu „Sounds Of Mirrors” Dhafera Youssefa, który pod względem muzycznym i emocjonalnym potrafi zachwycić nawet ze smartfona sparowanego z głośnikiem Bluetooth Denon New Envaya, jednak pełni bogactwa obecnych tamże niuansów będziemy w stanie doświadczyć w zdecydowanie wyższej klasy, wyrafinowanych konfiguracjach. Iście transcendentalny nastrój, przeszywające, utrzymane w wysokich rejestrach wokalizy frontmana podkreślane brzmieniem lutni oud i iście magicznymi partiami tabli i perkusjonaliów obsługiwanych przez Zakira Hussaina zapraszają do eksploracji orientalnej układanki. Z Telegärtnerem z jednej strony wszystko dostajemy podane niemalże na srebrnej tacy, lecz bez nawet najmniejszych śladów epatowania ich bogactwem i tanim sztuczkom mającym na celu przykucie naszej uwagi. Oczywiście owe skupienie pojawia się samo, gdyż nie sposób przejść obok takiej perfekcji obojętnie, jednak następuje to w sposób całkowicie naturalny a nie wymuszony np. na drodze okołosamplerowej hiper rozdzielczości bezpardonowo gwałcących nasze zmysły.
Wystarczy bowiem sięgnąć po w pełni zasłużenie kultową „We Get Requests” The Oscar Peterson Trio, gdzie wydawać by się mogło, iż gęsty półmrok z jednej strony „robi klimat”, lecz jednocześnie dość skutecznie maskuje wszelakiej maści mikrodetale. Tymczasem M12-ka niejako w trybie nie tyle noktowizyjnym, gdyż z zachowaniem pełnej palety barw, jest w stanie ze wspomnianego półmroku wyekstrahować zaskakujący wolumen informacji nie tylko samego fortepianu lidera, lecz również nad wyraz wirtuozersko „szarpiącego” struny kontrabasu Raya Browna i „głaszczącego” perkusję Eda Thigpena. I wcale nie chodzi o to, że ww. czerń została rozjaśniona a równowaga tonalna podniesiona. Nic z tych rzeczy. Po prostu zyskując lepszą namacalność i definicję brył niejako z dobrodziejstwem inwentarza otrzymujemy również poprawę w aspekcie rozdzielczości.
Tyle z zalet, a co z wadami? Cóż, tutaj już tak różowo nie jest, gdyż obecność Telegärtnera w systemie w sposób absolutnie bezdyskusyjny obnażała mizerię sygnału serwowanego przez serwisy streamingowe. Porównując 1:1 ten sam album odtwarzany z dysku NAS-a i w jakości Hi-Fi/Master z TIDAL-a tę drugą opcję wypada traktować jedynie jako ostateczność i narzędzie o charakterze czysto poznawczym, tym samym wykluczając jego rolę jako pełnoprawnego źródła podczas krytycznych odsłuchów. Dlatego też pół żartem pół serio można byłoby stwierdzić iż przy zakupie M12-ki warto od razu wygospodarować kilka(set) Euro na rozbudowę domowej plikoteki.

W ramach krótkiego podsumowania nie pozostaje mi nic innego aniżeli stwierdzić, iż switch Telegärtner M12 SWITCH GOLD z dedykowanym zasilaczem OPTIMO 3 DUO i pozostałymi, wymienionymi w cenniku akcesoriami stanowi swoistą, niezagrożoną referencję tego, co z domowej infrastruktury sieciowej (czyli ethernetowej a nie zasilającej) można wycisnąć. Oczywiście warto mieć świadomość, że do pełni szczęścia przyda się jeszcze podobnej klasy serwer, bądź stosując nomenklaturę Melco biblioteka muzyczna i transport/streamer, jednak mając powyższe akcesoria na stanie tematykę okablowania i dystrybucji sygnału w naszej plikowej części systemu możemy z czystym sumieniem uznać za skończoną.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp; Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl; Musical Fidelity M6 Vinyl, RCM Audio Sensor 2 Mk II
– Końcówka mocy: Bryston 4B³
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+, Audiomica Anort Consequence + Artoc Ultra Reference + Arago Excellence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Bez względu na nasze osobiste podejście do tematu słuchania muzyki z plików sprawa jest jasna – to obok gramofonu i odtwarzacza CD obecnie pełnoprawne źródło dźwięku. Jednak myliłby się ten, kto sądzi, że temat załatwia wpięcie pierwszego z brzegu tak zwanego „plikograja”. Nie oszukujmy się, mamy do czynienia ze znacznie bardziej złożonym od wspomnianych poprzednich dawców sygnału audio problemem. To znaczy? Nie będę powielał znanych wszystkim aksjomatów całkowicie innego wyniku sonicznego układanki audio w zależności od danego komponentu i zastosowanego do jego aplikacji okablowania, bowiem jest to swoisty elementarz zaawansowanego melomana. Chodzi mi raczej o ostatnio bardzo mocno intrygującą piewców streamowania muzyki kwestię switchy likwidujących szkodliwe interferencje pomiędzy poszczególnymi, zazwyczaj kilkoma produktami w torze plikowym w domowej sieci Ethernetowej. Ktoś jest zaskoczony, że nabijam go w przysłowiową butelkę? Jeśli tak, to znaczy, iż nie nadąża za galopującymi zmianami w tym sposobie obcowania z muzyką, i jeśli przynależy do obozu będącego głównym beneficjentem tego wstępniaka, powinien zapoznać się z poniższym testem. Czego? Sygnowanego przez Telegärtner Japan Limited switcha M12 Switch Gold z dedykowanym zasilaniem marki JCAT Optimo 3 Duo, które w naszej redakcji zawitały dzięki stacjonującemu we Wrocławiu JPLAY’owi.

Nie oszukujmy się, tytułowy switch w temacie aparycji nie grzeszy jakimiś specjalnymi efektami wizualnymi. Powiem więcej, opisując go pozbawionym emocji tekstem mamy do czynienia z czymś na kształt typowej listwy zasilającej w energię elektryczną nasze systemy audio. Naturalnie o nieco mniejszych gabarytach, ale wręcz identyczności obydwu przywołanych produktów nie da się nie zauważyć. Zresztą nie ma co na siłę ich od siebie odcinać, gdyż M12-ka tak prawdę mówiąc jest swoistym rozgałęziaczem. Sygnałowym, ale jednak, co sprawia, że w momencie planowanego schowania go za szafką nie ma większego znaczenia, jak wygląda. A jak wygląda? Już wspominałem. To prosta aluminiowa obudowa o kształcie podłużnego prostopadłościanu, na dachu którego zaimplementowano 6 portów i w ramach odbioru niezbędnej do pracy urządzenia dawki energii elektrycznej, jedno gniazdo zasilania. Co ciekawe, oferowane wejścia dla sygnału i zasilania nie są wykorzystywanymi w naszej działce – mam na myśli rynek konsumencki – niestety mało odpornymi mechanicznie, a przez to delikatnymi gniazdkami, tylko solidnymi w sferze stabilności kontaktu i wytrzymałości zmęczeniowej zakręcanymi terminalami militarnymi. Mało tego, sam switch po obydwu stronach obudowy został uzbrojony w dwoje uszu umożliwiające stabilizację go w jednym miejscu poprzez przykręcenie do ściany lub innej, dającej pewność mocowania płaszczyzny. Jaki cel mają powyższe zabiegi? Spróbujcie pobawić się tego typu być może ładnymi wizualnie, ale za to delikatnymi switchami konkurencji, a po serii często uciążliwych prób pewnego ustawienia podłączonego kilkoma kablami, zazwyczaj małego, naturalnie w konsekwencji lekkiego urządzenia na półce, zrozumiecie zamysł tytułowego producenta. To urządzenie nie musi wyglądać, za to musi zapewnić użytkownikowi pewność połączenia wtyku z delikatnym sygnałem audio i najlepiej nie poddawać się naporowi kilku podłączonych do niego kabli. Bredzę? Niestety nic tak jak własne doświadczenie Wam tego nie udowodni, dlatego wiarę w wygłoszoną opinią producenta pozostawiam do osobistej weryfikacji na żywym organizmie. Wieńcząc dzieło przekazywania informacji na temat głównego bohatera testu dodam jedynie, iż w komplecie startowym znajdziemy dwa kable LAN w wykorzystywanej przez Telegärtnera specyfikacji M12. To zaś powoduje, że w momencie większych potrzeb w stosowną liczbę dodatkowych drutów należy zaopatrzyć się już własnym sumptem u dystrybutora.

Jak wspomniałem we wstępniaku, tytułowy „czyściciel sygnału” dotarł do testu z dedykowanym zasilaczem. Nie jakąś wtyczkową próbą zamydlenia użytkownikowi oczu byle impulsówką, tylko w pełni profesjonalnie zaprojektowaną przez z polską markę JCAT konstrukcją liniową. Powód? To jest temat na osobną rozprawkę, na co nie mamy teraz czasu, dlatego uwierzcie mi na słowo, iż takie podejście dystrybutora ma bardzo duży sens. Jak ów dawca energii się prezentuje? To obrazuje seria fotografii. Z uwagi na bezkompromisowe podejście do tematu Optimo 3 Duo jest znacznie większy od samego switcha. Jego bryła to przyjemnie dla oka wyglądająca, podłużna, aluminiowa skrzynka. Font z grubego płata wspomnianego glinu w celach designerskich na wszystkich krawędziach skośnie sfrezowano, na 2/3 wysokości przecięto Ww poprzek cienikim rowkiem, a tuż pod nim uzbrojono w diodę sygnalizującą działanie urządzenia i logo marki. Z uwagi na zastosowanie solidnego transformatora boki i górną płaszczyznę JCAT-a nacięto kilkoma seriami podłużnych otworów. Zaś na plecach z zamysłem zwiększenia uniwersalności zaaplikowano dwa wyjścia prądowe dla potencjalnych odbiorników i gniazdo zasilania IEC.

Jak aplikacja tytułowego komponentu dokładnie działa i co powoduje? Szczerze powiedziawszy informacje na pierwszą część pytania od strony technicznej bez najmniejszego problemu znajdziecie w internecie, dlatego też nie tylko z zamierzoną premedytacją, ale również z niekłamaną przyjemnością oddam się przelaniu zdobytej podczas użytkowania wiedzy na klawiaturę jedynie na temat wpływu switcha Telegärtner M12 Switch Gold na moją, na czas testu wzbogaconą o zestaw plikowy, przez lata kompletowaną układankę. Co takiego usłyszałem? Powiem szczerze, że owszem, dopuszczałem zaistnienie pewnych zmian w dźwięku, jednak nie aż w takim stopniu. To było jak przysłowiowe walnięcie obuchem siekiery w głowę. Muzyka nagle nabrała energii, swobody i rozdzielczości. Jednak nie odbyło się to na zasadzie powodującego poprawę konturowania źródeł pozornych, skracania i odchudzania dźwięków, tylko zjawiskowego oczyszczenia tła każdej sonicznej fali z cyfrowego brudu. To natychmiast poskutkowało wydobyciem muzyki z czeluści zniekształceń, co w obiorze powodowało znaczną poprawę propagacji jej energii, wydłużenie wybrzmiewania zawartych w niej nawet najcichszych alikwot i zjawiskową czytelność. Niemożliwe? Otóż jak najbardziej. I co ciekawe, ten przypadek bez dwóch zdań był bardziej spektakularny od podobnej przygody ze znacznie tańszym switchem, co bez dwóch zdań udowadnia, że tak jak w elektronice z segmentu High End, również w aspirujących do tego pułapu wyrafinowania urządzeniach ethernetowych działają podobne mechanizmy jakościowe. Jakieś przykłady płytowe? Cóż, wystarczy jeden, ale dobry. Weźmy na tapet znakomicie nagrany jazz spod znaku EST, który już na starcie nie pozostawiając pola do narzekań na jakość prezentacji w kompilacji zatytułowanej „Viaticum”, w testowym podejściu pokazał się w jeszcze bardziej emocjonalnej, bo pozbawionej szumów cyfrowego tła, scenerii mojego pomieszczenia. I nie chodzi tylko o oczyszczenie atmosfery wokół artystów, ale również o poprawę timingu dobiegających do moich uszu fraz nutowych, a także o sposób zawieszenia całości wydarzenia w eterze. Tego trzeba posłuchać, bo gdy przed wpięciem switcha w system pozornie wszystko rysowało mi się w pełnej krasie, po jego aplikacji w muzyce pojawiło się kilka wcześniej słabo odczytywanych, a przez to zniekształconych podczas odtwarzania, teraz znakomicie wyartykułowanych energetycznie i witalnie informacji. Wydaje mi się, iż byłem świadkiem znacznego zwiększenia odstępu poziomu muzyki od szumu tła, co w sferze konstrukcji stricte generujących dźwięk potrafią jedynie nieliczni producenci, a co potwierdzając swoje roszczenia do światowej zauważalności znakomicie naśladował zaczyn dzisiejszego spotkania – niemiecki Telegärtner. Podobnie sprawy jakości fonii miały się z każdym materiałem. Bez znaczenia było, czy słuchałem damskiej lub męskiej wokalizy, starego, a przez to niezbyt dobrze zrealizowanego rocka, czy posługującej się sztucznymi dźwiękami elektroniki, objawy pobudzania do życia za każdym razem były identyczne. Jednakże co bardzo istotne, nigdy, ale to nigdy, nawet w najlepszych realizacjach, dźwięk nie epatował nadpobudliwością. To było jedynie pozbawienie każdej słuchanej opowieści muzycznej pewnego rodzaju uśredniającego przekaz nalotu, co jeśli system jest rozdzielczy – a za taki uważam to, co przez lata poskładałem – nie miało prawa i nie powodowało u mnie odczucia przerysowania prezentacji ze zmęczeniem mnie jej zbyt dużą bezpośredniością włącznie. Myślicie, że takie cuda tylko w reklamowej „Erze”? Nic z tych rzeczy, gdyż wystarczy wpiąć opisywany dzisiaj zestaw Telegärtner M12 Switch Gold z dedykowanym zasilaniem JCAT Optimo 3 Duo w swój tor, a świat muzyki z plików zaprezentuje się Wam jak nigdy dotychczas.

Wieńcząc ten test chciałbym zwrócić Waszą uwagę na jeden drobny fakt. Wiadomym jest, że na chwilę obecną zaawansowane słuchanie muzyki z plików nie jest moją karmą. Jednak usłyszawszy w Marcina systemie, co potrafi japoński czyściciel sygnału ethernetowego, nie było innej opcji jak postawienie podobnego seta u mnie. Nie mogłem stracić okazji zderzenia się z kolejnym pozytywnym krokiem w stronę wyrównywania jakości muzyki ze srebrnych krążków z tą z plików. Czy po tym doświadczeniu wejdę w świat dźwięku z twardego dysku? Może zabrzmi to jak wywracanie kota ogonem, ale na to pytanie nie odpowiem, gdyż w mojej ocenie jego zasadnicze meritum brzmi raczej: „Czy tytułowe akcesorium sieciowe jest dla każdego?” I tutaj z jednym ostrzeżeniem, oczywiście na bazie przeprowadzonego testu nie mogę zrobić nic innego, jak zachęcić każdego, powtarzam każdego potencjalnego zainteresowanego to prób na własnym podwórku. Co mam na myśli wtrącając łyżkę dziegciu do przecież będącego pewnego rodzaju laurką testu? Otóż podpisane doświadczeniami na własnej skórze ostrzenie brzmi: „Uważajcie, bo po nawet niezobowiązującej próbie niemiecki switch może nie wrócić już do dystrybutora”. Poza tym, nie mam nic więcej do dodania.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– odtwarzacz plików: I-O Data Soudgenic HDL-RAS2T
– przetwornik cyfrowo/analogowy dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy Mutec REF 10
– reclocker Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Sigma CLOCK
– Shunyata Sigma NR
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Dynaudio Consequence
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond
IC RCA: Hijiri „Million”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
– wkładka: MIYAJIMA MADAKE
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA

Dystrybucja: JPLAY
Ceny
M12 SWITCH GOLD: 4 185 €
OPTIMO 3 DUO: 1 500 €
NET Isolator: 190 €
JCAT Reference LAN Cable GOLD: 600 €

Dane techniczne
M12 SWITCH GOLD
Gniazda: 5 x M12
Zasilanie: DC 10 V — 60 V
Pobór mocy: 6 W max
Wymiary (S x D x W): 70 x 200 x 50 mm
Waga: 1,5 kg

OPTIMO 3 DUO
Napięcie wyjściowe: wybierane przy dokonywaniu zamówienia 5V, 9V, 12V / 3A
Wymiary (S x W x G): 195 x 85 x 395 mm

Pobierz jako PDF