Czy tego chcemy, czy nie, tegoroczne, jakże owocne w opisywane przez nas podróże do różnych podmiotów audio wakacje są na tak zwanej ostatniej prostej. Jednak zapewniam, nawet w najmniejszym stopniu taki stan rzeczy nie wpływa na poziom naszej determinacji przedstawienia Wam jak największej ilości będących clou naszego hobby przedsięwzięć. Byliśmy na południu w RCM-ie i 4HiFi, potem na północy w Premium Sound i Franc Audio Accessories, a w międzyczasie w Warszawie w Audiomagic, by tym razem po raz kolejny uderzyć na południe do grodu króla Kraka. Jednak w odróżnieniu do zwyczajowych tego typu wizyt, tym razem nie pojawiliśmy się w firmowym salonie, tylko odwiedziliśmy dystrybutora na pokazach „plenerowych”. I to nie byle jakich, bowiem podnoszących poprzeczkę nietuzinkowości postrzegania naszej zabawy w zaawansowane audio. To znaczy? Już zdradzam. Otóż jak się pewnie spodziewacie, w dzisiejszej relacji z wielką przyjemnością zapraszam na opis występów znanego mi prawie od podszewki – poza gramofonem wszystko mieliśmy przyjemność przetestować, z tą tylko różnicą, że występującego w całkowicie odmiennych, jakże ciekawych od strony ogólnie pojętego biznesu warunkach lokalowych zestawu audio z portfolio krakowskiego Nautilusa. Zestawu skonfigurowanego na bazie jubileuszowych kolumn Avantgarde Acoustic Trio Luxury Edition 26, elektroniki Ayona-a (Polaris, Crossfire Evo) i Phasemation (EA-1000) oraz dostojnego gramofonu Transrotor Artus w okowach zlokalizowanej na krakowskiej starówce siedzibie spółki Polski Skarbiec S.A.
Zanim przejdę do tematu będącego zaczynem dzisiejszego spotkania, kilka informacji o gospodarzu spotkania. Jak sugeruje nazwa, to podmiot całodobowo oferujący sejfowe skrytki depozytowe. W celach podniesienia prestiżu i oczywiście bezpieczeństwa zamierzenie zorientowanego na krakowskiej starówce. Założenia był jasne. Danie potencjalnym klientom do zrozumienia, że firma dba o najdrobniejszy szczegół wizualizacji swojej oferty oraz z automatu jako feedback owej lokalizacji podwyższone ogólne standardy bezpieczeństwa w tak newralgicznym punkcie miasta. Sam budynek podzielono na dwie strefy. Jedna czynna całodobowo, dostępna z ulicy dla każdego klienta po użyciu zabezpieczonej nie tylko kodami cyfrowymi, ale również biometrią odcisku palca – w momencie zagubienia karty nie ma możliwości otrzymania duplikatu, gdyż spółka z uwagi na bezpieczeństwo takowego nie przechowuje, tylko wykonywany jest ponowny, indywidualny proces kodowania nowej karty, zaś druga typowa dla standardów VIP, czynna po wstępnym umówieniu wizyty z przedstawicielem spółki. Czy to oznacza, że ochrona powierzonych dóbr również jest inaczej standaryzowana? Spokojnie, nic z tych rzeczy. Każde powierzone mienie ma ten sam poziom jakości zabezpieczenia. Po prostu jak to w życiu bywa, różnimy się między sobą i niektórzy potrzebują bardziej troskliwej obsługi podczas swojej wizyty. Czasem ze względu na inne postrzeganie siebie w odniesieniu do całości populacji, a innym razem z uwagi na finansową „wagę” zawieranych umów tudzież fantów mających się znaleźć w docelowej skrytce. Jak to mówią – życie, nic więcej. Jednak żebyśmy się dobrze zrozumieli, to jest jedynie wynik optymalizacji oferty wymaganej przez rynek, a nie jakiekolwiek przedkładanie przez spółkę jednego klienta przed drugiego. Podczas wizyty miałem okazję zwiedzić obydwie strefy i zapewniam, jedynymi różnicami pomiędzy nimi był standard pomieszczeń ‚biurowych” dla każdej z nich. Nadal wysublimowany, oczywiście zgodny z konwencją niebanalnej lokalizacji w sercu starówki – zabytkowe umeblowanie, sztuka malarska na ścianach oraz odpowiednio dobrana estetyka aranżacji pomieszczeń, tylko z innym naciskiem na ogólny odbiór wizualny – czerwone dywany vs wykonana z naturalnego kamienia posadzka i takie tam. Reasumując, co komu w duszy gra. To oczywiście dla jednych jest zwyczajnie zbędne, a dla innych istotne, dlatego nasz gospodarz będąc w tym temacie profesjonalistą, co dla mnie jest całkowicie zrozumiałe, zadbał o różnorodność swojej oferty. Po głębszą wiedzę jak to dokładnie wygląda zapraszam do zapoznania się z podanym linkiem lub bezpośredniego kontaktu ze wspomnianymi, być może po wiążącej rozmowie pełnoprawnymi stróżami Waszego życiowego kapitału.
Gdy dotarliśmy do opisu zastanej konfiguracji sprzętowej, bazując na odbiorze zaproponowanego dźwięku mam dwa spostrzeżenia. Pierwszym jest całkowicie zrozumiana sensowność wystawiania się w tego typu przybytkach, zaś drugim kolejny raz potwierdzenie kompetencji ekipy z ulicy Malborskiej w zajmowaniu się doborem i odpowiednim strojeniem systemu audio w praktycznie każdym zastanym pomieszczeniu. Jeśli chodzi o pierwszy punkt, czyli zderzenie z rynkiem biznesu, przecież oczywistym jest, że bez tego rodzaju klienteli światowi producenci elektroniki, kolumn i okablowania jakością swoich wyrobów nie próbowaliby sięgać gwiazd – niestety to pociąga za sobą spore, strawne li tylko dla majętnych ludzi koszty, tylko skupiliby się na produkcji tanich konstrukcji dla tak zwanych mas. Niestety bez zaangażowania ludzi majętnych nie ma szans rozwój jakościowy czegokolwiek, dlatego ruch właściciela Nautilusa, czyli pokazanie grupie docelowej kierowanych do niej konkretnych produktów, bardzo dobrze rozumiem. Jak oni w to nie wejdą, finalnie my na tym stracimy. Książkowy przykład odwiecznej zależności od siebie dwóch stanów: przyczyna – skutek.
Co zaś tyczy się drugiej obserwacji, to powiem tak. Nie miałem tylko gramofonu. Resztę jakiś czas temu gościłem u siebie. I wiecie co? Tak u mnie, jak i w przypadku występów w Polskim Skarbcu S.A. zestaw zagrał nie fajnie, ale wręcz zjawiskowo. Inne kubatury – u mnie mniej metrów kwadratowych, za to znacznie wyżej, w odwiedzanym gabinecie szerzej i głębiej, za to niżej, a muzyka w każdym aspekcie była żywa. Pod pełną kontrolą – zwracam uwagę na moduły basowe stojące w potencjalnie szkodzących jakości basu kątach, z zarezerwowanym dla kolumn tubowych oddechem – mimo niewielkiego oddalenia lejków tub od tylnych i bocznych ścian, ale również przy okazji pełna energii w środku pasma. Nic, tylko na wiele godzin zatopić się w rozgrywanych pomiędzy kolumnami wydarzeniach. I nie było znaczenia, czy słuchałem popowej muzyki spod znaku Malii & Borisa Blanka z materiałem „Convergence”, czy jazzowego majstersztyku Ray’a Browna z Laurindo Almeidą „Moonlight Serenade”, za każdym razem bas idealnie wspierał resztę pasma – chodzi o jego kontrolę i rozdzielczość, bez jakichkolwiek oznak dudnienia, średnica kapała esencjonalnością, a wirtualna scena swą głębokością projekcji w żywe oczy drwiła sobie z przecież bliskiego kontaktu z zawsze wnoszącymi swoje trzy gorsze ścianami. Niemożliwe? Spokojnie, jak wspominałem, oprócz źródła ten set znam od podszewki i wiem, co te przecież wielkie tuby potrafią, ze szczególnym uwzględnieniem strojenia nasycenia i kontroli basu przez dedykowane moduły. Ale jedna uwaga. Tak w przypadku wizyty w moim pokoju, jak i w salonie biznesowym w krakowskim skarbcu słowem kluczem jest wiedza, jak wszystko rozlokować i potem jak zestroić do zastanych warunków, aby było dopięte na ostatni guzik. I jak wynika z mojej oceny, Nautilus znakomicie zdaje sobie sprawę, kolokwialnie mówiąc z czym to się je, co w obydwu przypadkach dało taki samo spektakularny jakościowo efekt dźwiękowy. Brawo.
Jak wynika z powyższej relacji, to był bardzo ciekawy wyjazd. A ciekawy, nie tylko dlatego, że podczas niezobowiązujących rozmów z przedstawicielem Polskiego Skarbca S.A. miałem przyjemność poznać meandry działalności coraz popularniejszego w naszym kraju zabezpieczania swojego majątku w indywidualnych, dostępnych całodobowo i incognito – bez angażowania obsługi – mini-sejfach, ale również z uwagi na kolejne potwierdzenie pełni kompetencji małopolskiego Nautilusa w doborze i konfiguracji sprzętu audio z najwyższej, bo zaliczanej do ekstremalnego High Endu półki. Z autopsji wiem, że połączenie bardzo drogich rzeczy bez znajomości tematu nie gwarantuje pełni sukcesu sonicznego. Powiem więcej. Bardzo często jest to gwóźdź do przysłowiowej trumny, a finalnie biznesową porażką. Dlatego w pełni świadom swoich słów mogę powiedzieć jedno. Jeśli jesteście na rozstaju dróg w swoim hobby i poszukujecie ciekawych propozycji sprzętowych popartych profesjonalną obsługą, walcie jak w dym do Nautilusa. Chłopaki wiedzą, co robią.
Jacek Pazio