1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. Solid Tech Base of Silence

Solid Tech Base of Silence

Opinia 1

Skoro temat dedykowanych zastosowaniom audio stolików, przynajmniej na czas jakiś, mamy zamknięty i szans na mniej bądź bardziej dramatyczne przebudowy naszych systemów nie przewidujemy, nic nie stoi na przeszkodzie byśmy powrócili do eksploracji pozostałych akcesoriów antywibracyjnych. Tym oto sposobem zwróciliśmy uwagę na dość niepozorną, aczkolwiek podobno zaskakująco skuteczną, platformę dość regularnie pojawiającego się na naszych łamach szwedzkiego producenta Solid Tech o wszystko mówiącej nazwie Base of Silence, która trafiła do nas na testy dzięki uprzejmości dystrybutora marki – sopockiego Premium Sound. Jeśli zastanawiacie się Państwo cóż takiego zaoferował skandynawski sandwich na „resorach” nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do dalszej lektury.

Jak na załączonych zdjęciach widać mamy do czynienia z nader minimalistyczną konstrukcją. Ot przedzielony warstwą korka, jedno – (czarny/biały) , lub dwukolorowy, jak w przypadku dostarczonego na testy egzemplarza (oprócz wiśni dostępne są jeszcze warianty orzechowe i dębowe z białą bądź czarną podstawą) sandwich z MDF-u i korka przyozdobiony jedynie oczkiem poziomicy na platformie nośnej i firmowym logotypem w prawym narożniku frontu. Do tego dochodzą ledwo co wystające z podstawy cztery obute w korkowe podkładki stopki. Dokonując nieco bardziej wnikliwej wiwisekcji śmiało możemy uznać, iż budowa BoS (Base of Silence) jest do bólu prosta i obejmuje dwa elementy płytowe o wymiarach 495 × 435 mm z czego wykonana z fornirowanego HDF-u platforma nośna ma grubość 19mm, pod nią znajduje się 3mm warstwa korka i 30mm podstawa z MDF-u, w którą wpuszczono firmowe stopy antywibracyjne będące autorską wariacją nt. Disc of Silence HD, z których charakteryzującymi się mniejszą nośnością – bez dopisku HD, wersjami miałem do czynienia blisko dziesięć lat temu. Śmiem więc twierdzić, iż ich obsługa jest dziecinnie prosta i poradzi sobie z nią nawet osoba pozbawiona jakichkolwiek zdolności manualnych. Otóż na górnym kołnierzu zabezpieczonego od spodu korkową podkładką korpusu stopy ponawiercano po dwanaście niewielkich otworów w których aplikujemy stosowną ilość sprężyn, które z kolei mocujemy do analogicznych otworów w niewielkiej nakrętce umieszczonej w centrum ww., cylindrycznego korpusu nanizanej na śrubę ze stosowną akrylową platformą nośną. Proste? No przecież mówiłem, że takie właśnie będzie.
I jeszcze drobiazg dla niedowiarków oraz akcesoryjnych sceptyków – producent nie omieszkał w swych materiałach informacyjnych pochwalić się stosownymi wykresami z pomiarów potwierdzającymi skuteczność (i to blisko 90%) oferowanych rozwiązań.

Choć podobnie do swojego rodzeństwa Base of Silence powstają w Malmö, to patrząc na skrupulatność z jaką podawane są wytyczne dotyczące zależnych od ilości zastosowanych sprężyn rekomendowanych obciążeń można byłoby sądzić, że w składzie szwedzkiej ekipy R&D nie brakuje konsultantów ze … Szwajcarii. A jeśli takowych nie ma, to coś czuję w kościach, że któryś z odpowiedzialnych za BoS inżynierów ma mocno aptekarskie inklinacje. I tak, przy dwóch sprężynach „na nogę” zalecana waga ustawionego na platformie komponentu powinna wynosić od 8 do 30 kg, przy trzech 20-45, czterech 26 – 60, sześciu 40 – 90 i dwunastu 90 – 180 kg. Jak jednak sami Państwo widzicie powyższe, poza ostatnią parą, widełki wzajemnie się zazębiają, więc gdy i nasz drogocenny komponent łapie się na sąsiadujące rekomendacje, to dla spokojności sumienia warto przetestować obie konfiguracje i wybrać tę, która … bardziej przypadnie Wam do gustu. W ramach niezobowiązującej wskazówki jedynie wspomnę, że punktem wyjścia powinien być podzakres w którym waga naszego urządzenia przypada mniej więcej w jego połowie. Tyle teorii.

Jak z pewnością część z Państwa pamięta, bądź po prostu zerkając na pojawiającą się wraz z recenzjami dokumentację fotograficzną, przechodzi nad tym faktem do porządku dziennego, od ponad roku użytkuję sygnowany przez wiadomego wytwórcę stolik Radius Duo 3. Stolik, który, przynajmniej w mojej wersji jest konstrukcją sztywną. Wspominam o tym nie bez przyczyny, gdyż może on również występować w opcjonalnej, doposażonej w antywibracyjne moduły Radius Solo odsłonie, która co prawda zalotnie puszczała do mnie oko na etapie finalnej konfiguracji, jednakże właśnie z racji, wynikających z poczynań natury recenzenckiej nieustających i zarazem nieprzewidywalnych roszad, w praktyce okazałaby się niezbyt ergonomicznym rozwiązaniem. Może nie należę do osób ceniących sobie błogie lenistwo a nic nierobienie ewidentnie mnie męczy, jednakże świadomość konieczności dobierania odpowiedniej ilości sprężyn za każdym razem, gdy na miękko zawieszonej półce lądowałby nowy – poddawany wnikliwej analizie, komponent nader skutecznie skierowała mój wzrok w kierunku pozbawionej takowych nadprogramowych atrakcji solucji. Jednakże człowiek, ze szczególnym uwzględnieniem jednostek skażonych Audiophilią Nervosą do populacji których od ponad ćwierćwiecza się zaliczam, ma to do siebie, że nawet jeśli cokolwiek na początku uprościł, to w ramach dalszych działań udoskonalających ma tendencję do komplikacji. Tak też było i tym razem, gdyż skoro sam mebel był umownym – w końcu połączenia śrubowe to nie spawy, sztywnym „monolitem”, to co szkodziło wzbogacić go o platformę owej sztywności pozbawioną, która walkę z wibracjami prowadzi nie na drodze minimalizacji punktu styku z podłożem i masy a wygaszania ich zarówno poprzez kanapkową budowę, jak i przede wszystkim miękkie – sprężynowe odprzęganie od podłoża.

Ponieważ BoS pozwalała na precyzyjne dopasowanie sztywności „amortyzatorów” do wagi umieszczanego na niej urządzenia uznałem za stosowne sprawdzenie jej wpływu na praktycznie wszystko, czym dysponowałem a co zalecane przez producenta kryteria spełniało. O ile zatem Lumin U2 Mini się z wiadomych względów nie załapał, to już zarówno Ayon CD-35, Bryston 4B³, jak i moja słoweńska „zemsta hydraulika”, czyli starsza siostra Stabi S New miały okazję na niej się powylegiwać. Wnioski? Zaskakująco spójne i budujące. Okazało się bowiem, że Base of Silence ani myśli poprawiać czegokolwiek kosztem czegoś innego, tylko z niezwykłym taktem i wyczuciem jedynie poprawia w moim mniemaniu a dla kogoś innego może li tylko zmieniać pewne aspekty przekazu. Jednak najważniejsze, co wato powiedzieć o niej na wstępie, to to, że nie majstruje w równowadze tonalnej i nie wylewa dziecka z kąpielą. O co chodzi? O dość nagminne skutki uboczne powodowane przez część dostępnych na rynku akcesoriów antywibracyjnych, które z grubsza i z pewną dozą, podobno wrodzonej, złośliwości mógłbym podzielić na umuzykalniająco – mulące, które dociążają przekaz, lecz również limitują ilość powietrza i wrażenia przestrzenne, oraz analityczno – odchudzające, którym z kolei przytrafia się zbytnie osuszanie i wyostrzanie. Czyli na dobrą sprawę i tak źle i tak niedobrze. A BoS stawia na zdrowy rozsądek i takt. W związku z powyższym niemalże nie dotykając skrajów pasma skupia się na zintensyfikowaniu energii środka. Z premedytacją wspomniałem o energii, gdyż samą średnicę można z łatwością dosaturować i nawet wypchnąć przed szereg, tylko co z tego, skoro oprócz przybliżenia rozgrywających się na niej wydarzeń i nadaniu całości cukierkowych barw tak naprawdę żadnego progresu obiektywnie nie osiągniemy i zamiast kroku w górę przy sprzyjających wiatrach zrobimy najwyżej krok w bok. A platforma Solid Techa energetyzuje ów podzakres zwiększając tym samym namacalność i poprawiając tak mikro, jak i makro dynamikę. Niby na upartego mógłbym jeszcze napomknąć o naprawdę śladowym pogrubieniu kreski, jaką kreślone były najniższe składowe, gdy na tytułowej platformie rezydowała końcówka Brystona, jednakże na co dzień gra ona u mnie uzbrojona w rodzime stożki Graphite Audio IC-35, więc nawet z racji zmiany twardości czynnika odsprzęgającego takich zmian można było się spodziewać.
Niemniej jednak uczciwie musze przyznać, że „Grim” formacji Dark Sarah zabrzmiał iście zjawiskowo. Właśnie dzięki doładowaniu energetycznemu średnicy zyskał jeszcze na dynamice i komunikatywności, której z racji gęstych aranżacji nigdy dosyć. Jest to jednak album dość poprawnie nagrany, więc sygnatura BoS nosiła znamiona jedynie lekkiego muśnięcia. Jednak już po zmianie repertuaru na mający ponad trzy krzyżyki na karku „Rust In Peace” Megadeth obecność tytułowego akcesorium ewidentnie zrobiła mu dobrze niwelując zbytnią suchość i dyskretnie tonizując cykające blachy. Zamiast jednak spodziewanego przy tego typu zabiegach złagodzenia i iście rubensowskich krągłości otrzymaliśmy intensyfikację przekazu i zwiększenie thrashowego wygaru. Wokal Mustaine’a już tak nie wwiercał się w uszy swym skrzekiem, więc nic nie stało na przeszkodzie, by od pierwszej do ostatniej nuty wysłuchać ww. wydawnictwa na niemalże koncertowych poziomach głośności.
Jak się jednak miało okazać BoS była wartością dodaną również i w nieco spokojniejszym repertuarze. Na rozleniwiająco – kojącym „Back To Sardinia” Djabe i Steve’a Hacketta mamy nader elegancki i niespieszny amalgamat jazzu i folku przeplatany gitarowymi, onirycznymi riffami Hacketta. Pseudo – audiofilski muzak idealny do windy eleganckiego hotelu w modnej dzielnicy? W żadnym wypadku, raczej wymarzony podkład sobotniego przedpołudnia. Jednak ze „skandynawską deską” całość zyskała na podskórnym beacie i iście uzależniającym pulsie. W dodatku uległa przyjemnemu zespoleniu – homogenizacji, dzięki czemu węgierski band nagrywający w kościele Nostra Signore di Tergu i były gitarzysta Genesis dogrywający swe partie w Budapeszcie wreszcie zabrzmieli jak jeden organizm a nie dwa równoległe byty.  Pojawił się między nimi odpowiedni flow. Może to dziwne, ale taki pozorny drobiazg finalnie robi kolosalną różnicę.

W ramach zwyczajowego podsumowania nie pozostaje mi nic innego jak tylko uznać platformę antywibracyjną Solid Tech Base of Silence za wielce przydatne i pożądane akcesorium. Czy dla wszystkich? Wbrew pozorom i całej mojej do niej sympatii … nie. Nie mogę uznać jej za rekomendowaną tym jednostkom, które zamiast na muzyce i emocjach w niej drzemiących skupiają się na laboratoryjnie wyekstrahowanych antyseptycznych dźwiękach, dzieleniu włosa na czworo i prosektoryjnym chłodzie. Jeśli jednak nie macie Państwo takowych ciągot zwróćcie uwagę na BoS, bo jest to świetny dodatek, który będzie rósł wraz z Waszym systemem a dokładnie z wagą urządzeń, jakie nim uraczycie.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Franc Audio Accessories Ceramic Disc TH + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Teoretycznie z tytułowym szwedzkim Solid Tech-em znamy się nie przebierając w wyrażeniach, jak łyse konie. Nie tylko od lat używam ich półki w roli stanowiska dla testowanych konstrukcji, ale ostatnio miałem przyjemność podjąć próbę oceny działania pełnoprawnego stolika audio z dwoma wersjami jednego z blatów nośnych. Chodzi o wersję z pojedynczą i podwójną z odseparowanymi od siebie dwoma blatami na bazie sprężyn, platformą nośną. Efekty takiej roszady były na tyle imponujące, że gdy nadarzyła się okazja, nie omieszkaliśmy skorzystać z oferty sopockiego dystrybutora Premium Sound i bez wahania przyjęliśmy w nasze progi samodzielną platformę nośną Solid Tech Base of Silence. Cel? Weryfikacja, czy usłyszane wcześniej korekty brzmienia stacjonującego na tego typu konstrukcji sprzętu w konglomeracie kilkupółkowego stolika są powtarzalne w wersji sauté. Zainteresowani? Jeśli tak, zapraszam na kilka zwięzłych akapitów opisujących zaistniałą podczas testu sytuację soniczną.

Jak można się spodziewać i co sugerują fotografie, temat budowy opiniowanej platformy nie jest pilnie strzeżoną przez NASA tajemnicą. To dwie odseparowane korkiem drewnopochodne płyty. Dolna z 30 mm MDF-u, zaś na nią przy pomocy 3 mm korka producent poprzez klejenie wszystkich warstw ze sobą posadowił 18 mm płytę z HDF-u. Dolna wykończona jest w satynowej czerni, natomiast górna dla kontrastu i wybranego przez docelowego klienta zabiegu estetycznego fornirowana na jeden z szerokiej palety wzorów drewna. Jednak sam zestaw półproduktów na dwie współpracujące ze sobą połacie nie jest clou konstrukcji. Tym bowiem jest sposób amortyzacji ich od podłoża. To w regulowany od strony obciążeniowej sposób realizuje zastosowany w czterech stopach zestaw sprężyn. Jak to wygląda od strony technicznej? Cały system zagłębiony jest w dolnym blacie i w podstawowej wersji pozwala na zastosowanie urządzenia do masy 90 kg. Jednak to tylko opcja, bowiem bez problemu tytułową konstrukcję można dostosować do poziomu szaleństwa na poziomie 180 kg. Nam spokojnie wystarczył standard, który w moim przypadku znakomicie sprawdził się podczas oceniania brzmienia słowackiego wzmacniacza zintegrowanego Canor AI 1.20 https://soundrebels.com/canor-ai-1-20-2/ . Testu, podczas którego idealne usadowienie urządzenia można było skontrolować opcjonalną w tytułowych półkach, montowaną w górnym blacie poziomnicą. Jak widać, Szwedzi pochylili się nad swoim dzieckiem i zadbali o najdrobniejszy szczegół operacji spod znaku stabilizacji produktów audio. A czy skórka była warta wyprawki, postaram się wyartykułować w kolejnej części tekstu.

Jeśli chodzi o sprawy działania rzeczonego „anty-wibratora”, jak to zwykle w takich ustrojstwach bywa, znając niuanse budowy efekt był z grubsza do przewidzenia. Zazwyczaj jest tak, że utwardzanie przestrzeni pomiędzy docelowym stabilnym podłożem a elementem systemu audio w zależności od reakcji elektroniki na zadaną sytuację rezonansową dźwięk się w sobie zbiera, natomiast w przypadku wszelkiego rodzaju separowania miękkiego mamy do czynienia z większym lub mniejszym zwiększeniem jego body i płynności. To wydaje się być proste, jednak jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach i wszytko zależy od zachowanych proporcji materiałowych zastosowanych półproduktów oraz użycia konkretnego rodzaju najczulszego absorbera. Jak wynika z konstrukcji tytułowej Base of Silence, w jej przypadku mamy do czynienia z sandwichem kilku rodzajów sklejonych na stałe drewnopochodnych, o różnej twardości plastrów poprzez regulowaną ilość sprężyn zawieszonych na sztywnych, dodatkowo podklejonych korkiem stopach. Co to dało w stosunku do przykładowego pojedynczego blatu z MDF-u tego producenta? Oczywiście muzyka natychmiast pokazała się z bardziej ludzkiej strony. Co prawda oddała nieco w domenie szybkości narastania sygnału, delikatnie straciła ostrość krawędzi rysujących źródła pozorne i stając się bardziej krągłą zwiększyła swoją wagę, za to przynajmniej w moim przypadku natychmiast stała się muzyką przez duże „M”. Nagle zaczęła dłużej czarująco wybrzmiewać w eterze, zrobiła się plastyczniejsza i płynniejsza, co wprost przełożyło się na jej większą esencjonalność, a przez to zwiększającą namacalność odbioru muzykalność, przy okazji poprawiła się definicja głębokości i wielowarstwowości wirtualnej sceny. Gdybym miał to określić w sposób kolokwialny, powiedziałbym, że słuchana muzyka przestała „być” kwadratowa”, na rzecz zwiększenia w niej czynnika ludzkiego. Co ciekawe, podmiot dzisiejszego spotkania przewartościowując wspomniane niuanse brzmieniowe w stronę muzykalności nie spowodował efektu przesytu tego typu artefaktów w moim, skądinąd już na starcie dobrze osadzonym w owych aspektach systemie, tylko umiejętnie podciągnął każdy z nich. Nagle stacjonująca na opisywanym postumencie A-klasowa integra Canora wreszcie pokazała, co tak naprawdę wiąże się z tego typu sposobem na wzmocnienie sygnału audio. Pojawiała się odpowiednia esencja i dzięki temu lepszy puls dobiegającej do moich uszu muzyki, przestały boleśnie szeleścić sybilanty, a wybrzmienia bez jakiegokolwiek uczucia skrócenia, a wręcz powiedziałbym z efektem wydłużenia czasu zawieszenia pomiędzy kolumnami będąc nieco słodsze nie straciły nic na lotności. Nic, tylko usiąść i słuchać. Ale żeby nie było, słuchać bez opamiętania z kilku powodów, na liście których najważniejszymi dla słuchacza są drive, energia i swoboda projekcji. Owszem, z nutką barwowej nostalgii. Jednak zapewniam Was, poziom jej aplikacji przez cały proces testowy służył dosłownie pełnemu przekrojowi słuchanej przeze mnie twórczości od jazzu spod znaku free Petera Brotzmanna lub nastrojowego Bobo Stensona, przez popisy wokalne znanych artystek typu Patricia Barber, czy Carla Bruni, po bez problemu również zyskujące szaleństwo takich tuzów jak Megadeth, czy AC/DC. Jak to możliwe? Jak zwykle wszystko zależy od dwóch czynników. Pierwszym są pewnego rodzaju potrzeby docelowego systemu, zaś drugim unikanie zbytniej ofensywności działania.Jak to się ma do naszego punktu zapalnego? To proste. To co oferował, było na tyle wyważone, że nie robiło spustoszenia w już nasyconym i barwnym zestawie, co z doświadczenia wiem, nie jest takim łatwym do osiągnięcia. Na szczęście Szwedzi nie są w tej materii nowicjuszami i wiedzą, jak kolokwialnie mówiąc „zrobić komuś dobrze”, ale przy okazji nie przedobrzyć.

Gdzie osobiście widzę przedmiot dzisiejszej epistoły? Z małymi wyjątkami praktycznie wszędzie. Co to za wyjątki? To naprawdę kwestia symboliczna, opiewająca jedynie na układanki same w sobie już z nadwagą. Solid Tech prawdopodobnie ich nie dobije, jednak aplikacja tego typu atrybutów ma na celu wyciskanie z naszych zestawów ostatnich soków, a nie stawiania ich na ładnych mebelkach. Nawet w momencie tak fajnego pomysłu na barwowy miks dwóch scalonych ze sobą blatów na delikatnych stopach. Ale żeby nie było, to wolny kraj i jeśli ktoś zapragnie również takiego wyeksponowania swoich zabawek, to czemu nie. Gorzej nie będzie, za to jest bardzo wielkie prawdopodobieństwo, że znacznie lepiej.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stoliki: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II

Dystrybucja: Premium Sound
Producent: Solid Tech
Cena: 2 450 PLN

Dane techniczne
Wymiary (S x G x W): 495 × 435 × 60-70 mm
Min. Obciążenie: 8 kg
Max. obciążenie: 90 kg (z dodatkowymi sprężynami 180 kg)
Dostępne wykończenie: czarny, biały, fornir orzechowy, fornir wiśniowy, fornir dębowy, fornir czarny dąb

Pobierz jako PDF