Opinia 1
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że zaczyna się robić dość ciasno na Olimpie audiofilskich switchy. Niby domorośli spece IT uważają, że do pełni szczęścia wystarczy budżetowy TP-LINK-a TL-SG105 (do którego pozwolę sobie jeszcze później nawiązać), jednak Ci co spróbowali w swoich systemach górnopółkowych rozwiązań rozdzielających sieć Ethernet pomiędzy ich streamery, smart-TV i NAS-y dziwnym zbiegiem okoliczności jakoś niezbyt chętnie wracają do cywilnych rozwiązań. I powiem szczerze, że zupełnie mnie to nie dziwi, gdyż kilkunastodniowe sesje z Innuos PhoenixNet , Melco S100, SOtM sNH-10G, czy Telegärtnerem M12 SWITCH GOLD nader wyraźnie pokazały jakiż potencjał drzemie w tych teoretycznie zupełnie obojętnych brzmieniowo akcesoriach. Ba, okazało się, że właśnie po powyższych testach powrót do zwykłego switcha śmiało można porównać do regresu z plików wysokiej rozdzielczości do epoki patefonu na korbkę, więc chciał, nie chciał absolutnym minimum staje się Silent Angel Bonn N8, bądź jego nieco bardziej estetyczny „klon” – NuPrime Omnia SW-8. Tak jak jednak nadmieniłem ww. ósemki powinny stanowić zaledwie prolog a nie finał poszukiwań, dlatego też z radością przystaliśmy na propozycję łódzkiego Audiofastu abyśmy przez kilka tygodni pomaltretowali najnowszy produkt amerykańskiego specjalisty od wszelakiej maści okablowania i akcesoriów poprawiających dźwięk zaawansowanych systemów audio, czyli sygnowany przez Synergistic Research ekskluzywny Ethernet Switch UEF.
Jeśli kierowalibyśmy się jedynie zasadą mówiącą, że pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz i tak po prawdzie to właśnie ono jest najważniejsze, to na dobrą sprawę, po otwarciu pudełka (unboxing) z tytułowym switchem z powodzeniem moglibyśmy mu postawić pięć gwiazdek i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku odesłać do dystrybutora bez słuchania. W porównaniu bowiem do zwykłych, niższych lotów konkurentów jego zaoblony na rogach korpus wykonano z pojedynczego bloku aluminium a w roli płyty górnej wykorzystano nadający całości industrialnej elegancji płat carbonu. Z tegoż samego materiału wykonano również antywibracyjne, przykręcane nóżki. Ścianę przednią zdobi jedynie dyskretny napis informujący o producencie i … to by było na tyle. Zero diod komunikujących status podłączeń, czy nawet stan pracy samego switcha. Wystarczy jednak przesiadka na zakrystię i już takowe informacje uzyskamy, gdyż nie dość, że w profilu zintegrowanego z komorą bezpiecznika gniazda zasilającego IEC wkomponowano podświetlany włącznik główny, to tuż obok – nad gniazdem uziemienia (możliwość podpięcia pod stację SR Ground Block), umieszczono moduł tuningowy Silver UEF dający o sobie znać poprzez błękitną diodę wkomponowaną w zdobiący jego górny „dekielek” firmowy logotyp. Warto przy tym wspomnieć iż natężenie jej iluminacji jest w zupełności wystarczające, by ustawiony w pobliżu ściany włączony switch pełnił rolę nocnej lampki ułatwiającej przemieszczenie się po pomieszczeniu po zapadnięciu zmroku. Miłą niespodzianka okazuje się dołączony do switcha przewód zasilający, gdyż zamiast spodziewanego, zwykłego „komputerowego” OEM-a otrzymujemy półtorametrowy Foundation 12AWG AC, czyli przewód za ok. 3 kPLN.
Jeśli zaś chodzi o przyłącza, to tutaj mamy już klasykę gatunku, czyli pięć klasycznych gniazd (10/100/1000 Mbit/s) z umieszczonymi w lewych górnych rogach diodami informującymi o statusie połączenia. Od razu ułatwię życie wszelakiej maści łowcom burz i domorosłym fanom teorii spiskowych wskazując na ścieżkę, jaką powinny podążać ich wnikliwe działania śledcze. Otóż na kilku internetowych forach można natrafić na porównania dowodzące zastanawiające podobieństwo zastosowanych przez Synergistic Research w Switch UEF gniazd Ethernet do operującego w na nieco niższym pułapie cenowym (okolice 70 PLN) „cywilnego” i powszechnie dostępnego TP-LINK-a TL-SG105.
Co do trzewi, to niestety zarówno sam producent był niezwykle lakoniczny, jak i dystrybutor nie wykazywał zbytniego zainteresowania potraktowaniem bohatera niniejszego testu wkrętakiem, a i w sieci żadnych „rozbieranych” zdjęć znaleźć nie sposób, więc chciał, nie chciał musimy bazować na tym, co zamieszczono w materiałach informacyjnych. A tam dziwnym zbiegiem okoliczności poza wzmianką o zastosowaniu firmowych komórek EM Cell i wspomnianego już modułu UEF nic czy to o sekcji zasilania, czy też samej płycie głównej niestety nie znajdziemy.
Skoro nie wiadomo co siedzi w środku, a pewne poszlaki wskazywać mogą na mniej, bądź bardziej posuniętą transplantologię zwaną w pewnych kręgach rebrandingiem niejako a priori moglibyśmy oczekiwać iż Synergistic Research Ethernet Switch UEF będzie miał nie lada problem, by nie tylko pokonać w bezpośrednim sparringu, co wręcz zbliżyć się do poziomu mojego dyżurnego, zasilanego Foresterem F1 switcha Silent Angel Bonn N8. Pech w tym, że nawet na stanowiącym standardowe wyposażenie przewodzie zasilającym Foundation 12AWG AC Amerykanin zaoferował zauważalnie lepszą rozdzielczość, przestrzenność i może nie tyle sterylność, która niesie ze sobą sporo pejoratywnych skojarzeń, co cichość, czyli brak szumów, czarne tło i tym podobne określenia definiujące brak pasożytniczych artefaktów. Warto jednak od razu nadmienić, iż oba urządzenia reprezentowały bardzo podobne podejście do tematu kreacji dźwięku jako takiego. O ile bowiem Melco S100 i SOtM sNH-10G akcentowały plastyczny aspekt prezentacji nieco ją dosaturowując i dociążając, a z kolei Innuos PhoenixNet okraszał to dodatkową dawką energii, rozdzielczości i swobody, to Synergistic Research i Silent Angel wydają się orędownikami skądinąd słusznej idei Primum non nocere. Wygląda bowiem na to, że pozbywając się wad rozwiązań umownie określanych mianem „cywilnych”, dla których samo działanie jest w sukcesem i niejako kończy dyskusję, jednocześnie nie próbują wyważać już otwartych drzwi i wynajdywać koła na nowo, czy pokazywać rzeczywistości w zdecydowanie piękniejszych, aniżeli jest ona barwach. Przykładowo świetnie, jak na mainstream, zrealizowany króciutki „Give Me The Future” Bastille z Synergisticiem w torze zachwyca kontrolą i definicją najniższych składowych, których chłopaki nie szczędzą i przy gorszej rozdzielczości/kontroli systemu może to powodować niezbyt przyjemne dudnienie i zlewanie się basu w bezkształtną pulpę. A tu wszystko jest niezwykle zróżnicowane i czytelne. Podobnie odważna i zarazem komunikatywna, świetnie zszyta ze średnicą góra. Niby też śmiało możemy powiedzieć, że jest jej sporo, jednak nie przekroczono cienkiej czerwonej linii, za którą zaczyna się ofensywność, więc nawet sybilanty i elektroniczne piki i cyknięcia nie powodują grymasu dezaprobaty. Jest krystalicznie czysto lecz z pewnością nie chłodno – temperatura zachowuje raczej idealną równowagę. O ile jednak na ww. krążku Bastille trudno doszukać się naturalnych brzmień, to wystarczy sięgnąć po „Seidhjallar” Rúnahild i otwierający go utwór „Fullmånesang” gdzie odgłos niewielkich fal, a może wioseł niemalże bezgłośnie zanurzających się w tafli jeziora, charakteryzuje taki realizm, że trudno pozbyć się wrażenia jakbyśmy siedzieli w środku nocy na pomoście nad jeziorem ukrytym w głębi norweskiego lasu. I właśnie na tym albumie doskonale słychać może nie tyle ciszę, co absolutną czerń, mrok pomiędzy poszczególnymi dźwiękami. Może dla części z Państwa wydawać się to dziwne, że niejako wspominam o słyszeniu kolorów, jednak proszę mi wierzyć na słowo, a najlepiej przekonać się na własne uszy, że to skutki zażywania LSD, bądź innych substancji psychoaktywnych, a aplikacja SRES-a (Synergistic Research Ethernet Switch) właśnie takie zdolności percepcyjne u odbiorców rozwijająca.
Żeby jednak nie było zbyt różowo nie sposób nie wspomnieć też o drugiej stronie medalu, czyli bardzo wyraźnym różnicowaniu materiału źródłowego, czego konsekwencji łatwo się domyślić. O ile bowiem dla plików odtwarzanych z lokalnych zasobów sieciowych, np. NAS-a (moim przypadku rola ta przypadła I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB) było to przysłowiową wodą na młyn, to już z TIDAL-em było po japońsku, czyli jako-tako. Po prostu stream z chmury brzmiał zauważalnie mniej namacalnie i trudno było znaleźć nagrania o takiej samej intensywności definicji co z lokalnego dysku. Mamy zatem i punkt wspólny z Telegärtnerem M12 SWITCH GOLD, który również dość wyraźnie dawał do zrozumienia, że niezależnie od powszechności platform streamingowych chcąc budować poważny system dedykowany odtwarzaniu plików muzycznych przynajmniej na razie bez lokalnego dysku raczej się nie obejdziemy.
Niejako na deser zostawiłem jeszcze jedną odsłonę bohatera niniejszej epistoły, czyli jego występy wespół zespół z zastępującym standardowo dołączany przewód zasilający nieco wyższej usytuowanym w firmowym cenniku modelem Atmosphere SX AC Excite, czyli kablem za niemalże 8kPLN. I? I może to niektórych zdziwi, lecz śmiem twierdzić, że progres był w pełni adekwatny do koniecznych nakładów finansowych. Brzmienie switcha ewoluowało bowiem na zdecydowanie wyższy poziom definicji, rozdzielczości i potęgi, lecz nie w postaci jej sztucznego rozdmuchania, a czegoś, co wydaje się cechą natywną wysokich modeli Synergisticów. Czyli uwolnienia potencjału dynamicznego drzemiącego w materiale źródłowym. Niby na papierze może nie wyglądać zbyt imponująco, jednak podczas codziennych odsłuchów powrót do poprzedniej konfiguracji u większości osłuchanych odbiorców raczej nie będzie budził zbyt wielkiego entuzjazmu. Jednak z czystej ciekawości i poniekąd przekory postanowiłem sprawdzić sensowność aplikacji Atmosphere w zadku Forestera F1 i … bez większego zdziwienia odkryłem, iż zmiany jakie wprowadził ten przewód w przypadku switcha Synergistica zaliczyły przysłowiowa powtórkę z rozrywki z Silent Angelem, co jasno wskazywało, że nawet urządzenia o tak małym poborze mocy warto potraktować odpowiednio poważnie i zafundować im możliwie wysokich lotów okablowanie zasilające. Niestety nie dysponując dwoma ww. przewodami nie miałem możliwości równoległego porównania obu switchy, choć możliwie sprawne przepinanie wykazywało na ich zbliżone walory soniczne. Warto jednak podkreślić, iż o ile Silen Angel wymagał peryferyjnego zasilacza, dodatkowych przewodów DC, dwóch zestawów stopek antywibracyjnych S28, o kilogramowym dociążniku nie wspominając, to Synergistic to wszystko miał w pakiecie od razu po wyciągnięciu z pudełka i to w formie nie tylko zintegrowanej, co zdecydowanie atrakcyjniej „opakowanej”.
Nie da się ukryć, że Synergistic Research Ethernet Switch UEF nie jest urządzeniem tanim. Jednak biorąc pod uwagę jego trudną do jakiejkolwiek krytyki aparycję i perfekcję wykonania, oraz dołączany, wysokiej klasy przewód zasilający relacja jakość/cena wydaje się na wysoce akceptowalnym poziomie. Oczywiście nie sposób w podsumowaniu pominąć znaczącej poprawy w stosunku do zwykłych cywilnych odpowiedników, a jeśli chodzi o jego szanse z audiofilską, high-endową konkurencją, to śmiało można stwierdzić, że z pewnością część nabywców mogących pozwolić sobie na taki wydatek zdecyduje się właśnie na produkt Synergistica nie tylko ze względu na rozpoznawalność marki, a co za tym idzie spore szanse ewentualnej odsprzedaży na rynku wtórnym, lecz również uniwersalność brzmienia, dzięki któremu Ethernet Switch UEF z łatwością wpisze się w praktycznie każdy system.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1; Tellurium Q Blue
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Choćby pobieżnie prześledzenie rynku audio dosadnie pokazuje, iż w podziale tego tortu mamy dwa rodzaje biznesowego podejścia do tematu. Pierwszym jest mniejsza lub większa specjalizacja w niezbyt szerokim zakresie produktowym. Zaś drugim maksymalizacja pojemności swojego portfolio. Czy to oznacza, że producenci idący szeroką ławą przykładają mniejszą uwagę nie tylko do jakości wykonania, lecz również do sonicznych walorów swoich wyrobów? Być może się zdziwicie, ale mimo większego zakresu pracy nic z tych rzeczy. Gdzie zatem tkwi haczyk? Otóż słowo klucz to liczebność działu projektowego, a co za tym idzie jego wspomagana zaangażowaniem środków finansowych, pozwalająca utrzymać najwyższe standardy technologiczna wszechstronność. I właśnie z takim, zajmującym się nie tylko wszelkiej maści okablowaniem systemów audio, ale również sekcją jego zasilania, a także tematyką antywibracyjną oraz akustyką pomieszczeń, podmiotem po raz kolejny na naszych łamach będziemy mieli okazję dzisiaj się spotkać. Chodzi oczywiście o amerykańską manufakturę Synergistic Research, która za sprawą łódzkiego Audiofastu tym razem wystawiła do sparingu nie tylko bardzo modny pośród miłośników muzyki, ale również wręcz niezbędny do uzyskania jak najlepszej jakości dźwięku Ethernet Switch UEF.
Nasz punkt zainteresowania jest niedużą, wykonaną z aluminium, osłoniętą od góry karbonową pokrywą, przyjemnie zaobloną na rogach prostopadłościenną skrzynką. Po co w momencie możliwości schowania tego typu urządzenia za szafką, aż tyle zabiegów wizualnych? To proste. Z uwagi na planowane unikanie szkodliwych interferencji sąsiadujących ze sobą, bo zbyt ciasno upchanych urządzeń, wielu użytkowników wręcz eksponuje takie zabawki, dlatego dobrze jest zaproponować klientowi coś wyszukanego. Wykorzysta potencjał wizualny, dobrze. Nie wykorzysta, jego decyzja. Ważne, że widać solidne podejście producenta do sprawy już na poziomie aparycji, co pozwala domniemać, iż podobne podejście czeka nas w kwestii działania danego komponentu. Kontynuując opis switcha w kwestii awersu mogę wspomnieć jedynie o zorientowanym w lewym dolnym rogu logo marki, natomiast rewersu o zintegrowanym z włącznikiem gnieździe zasilania IEC, pięciu terminalach Ethernet, zastosowanym podobnie jak w okablowaniu module UEF oraz gnieździe firmowej stacji uziemienia SR Ground Block. I gdy wydawałoby się, że temat przybliżania naszego czyściciela sygnału Ethernet-owego mamy już za sobą, okazuje się, iż producent w trosce o dobrą pracę urządzenia wraz z produktem dostarcza solidny kabel sieciowy Foundation 12AWG AC 1.5 m. Przyznacie, że na tle dołączania przez konkurencję najtańszego „badziewia” to miła wiadomość.
Co wydarzyło się po aplikacji naszego bohatera? W pewnym sensie standard. Co oznacza fraza „w pewnym sensie”? Nic nadzwyczajnego. Po prostu każdy switch działa na tyle dobrze, na ile został dopracowany technicznie – mowa o budowie wewnętrznej i opatrzony peryferiami – piję do dostarczonego w komplecie kabla zasilającego. W tym przypadku jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki muzyka nabrała innego oblicza. Nie dość, że przekaz wyraźnie oczyścił się ze zniekształceń, a przez to wyłonił się jakby z mgły, to przy okazji całość nabrała większego wigoru i energii. W dobrym tego słowa znaczeniu wyostrzył się kontur i drive słuchanej muzyki. Nagle z jednej strony wszystkiego było więcej, a z drugiej dało się tego słuchać znacznie głośniej bez najmniejszych szkód typu ściana bliżej nieokreślonego hałasu. To wydaje się być czystym szamanizmem, ale to się dzieje.
Fenomenalnym przykładem jest płyta „The Razors Edge” dość hałaśliwego zespołu AC/DC. To nie jest jakoś specjalnie dobrze zremasterowany krążek, a gdy źródło dodatkowo je kolokwialnie mówiąc zmasakruje, finalnie otrzymamy jeden wielki sceniczny chaos. A zapewniam niedowiarków, muzycy tej formacji mają konkretny, co prawda buntowniczy, ale mimo wszystko czytelny przekaz. Owszem, to ma być potężne uderzenie, jednak na ile się da, wyraźnie zaprezentowanymi popisami gitarowych solówek, wytyczanym mocną perkusją dobitnym rytmem i charakterystyczną wokalizą. I w takim duchu podczas testu tę płytę odebrałem. Było znacznie lepiej w domenie wyrazistości każdego źródła dźwięku nie tylko z racji lepszej ostrości wydarzeń na scenie, ale również ewidentnie słyszanego zastrzyku energii. Nagle ta ciężka do odtworzenia muza okazała się być przyjemniejsza w odbiorze i co pozytywnie zaskakujące, oczekiwanie dobrze rozplanowana na wirtualnej scenie. Okazała się na tyle strawniejsza, że nie zdziwiłbym się, gdyby stroniący od tego typu szaleństwa melomani choćby w celach poznawczych przesłuchali tę rockową opowieść od deski do deski.
Kolejne potwierdzenie słuszności użycia tytułowego Ethernet Switch UEF to kapiący intymnością krążek Carli Bruni „A l’Olympia”. W tym przypadku nie chodzi o wywołanie sonicznego trzęsienia ziemi, tylko zanurzenie się w duchowym konsumowaniu majestatycznie wyśpiewywanych słów, czasem poszczególnych fraz, ich inicjacji, bezkresnego trwania i nostalgicznego wygaszania. Naturalnie o aspektach typu napawanie się barwą głosu artystki, czy sposobem frazowania tekstu nie wspominam, gdyż ta płyta zazwyczaj z tego powodu ląduje na naszych półkach, a o oczywistościach nie ma co nadmiernie rozprawiać. Jednak jeśli geneza posiadana tego materiału jest taka jak wspomniałem, zapewniam, w przypadku braku posiłkowania się ustrojstwami podobnymi do naszego bohatera, po ich użyciu nie poznacie tej płyty. To będzie inny świat.
Na koniec ważna, dla mnie naturalna, dla innych być może zaskakująca ciekawostka. Otóż na finał testu w celach poznawczych naszego bohatera zasiliłem znacznie lepszym kablem sieciowym tego samego producenta – Atmosphere Excite SX. W efekcie tego ruchu wszystko opisane w powyższym akapicie zostało ewidentnie podkręcone jakościowo. To zaś pokazuje, że nasz tytułowy switch w standardowym wyposażeniu jest dopiero początkiem tego, co na bazie jego wizyty w torze da się osiągnąć. Czy warto, to dla każdego będzie już inny temat. Jednak znając życie nie zdziwię się, gdy spora grupa z Was naturalną koleją rzeczy pójdzie tą prowadzącą nas do bardziej namacalnego obcowania z muzyką, będącą solą życia prawdziwego melomana drogą.
Czy tytułowy rozdzielacz sygnału Ethernet ma jakiekolwiek aplikacyjne przeciwwskazania? Z jednym wyjątkiem żadnych. Co to za wyjątek? Banalny. Chodzi o zatwardziałość co poniektórych w swoim przekonaniu, że wszystko gra tak samo i podobne akcesoria są li tylko naciąganiem ich na pieniądze. Problem polega na tym, że jeśli nawet coś uda się im usłyszeć, będą robić wszystko, aby zdeprecjonować zastany wynik. To zaś spowoduje ich psychiczną katorgę, do czego w przypadku gdy muzyka łagodzi obyczaje z czystej empatii do nich nie namawiam. Wszyscy inni kochający muzykę zaś urządzenie Synergistic Research Ethernet Switch UEF co powinni spróbować. Jednak przy okazji być również przygotowanymi na potencjalne koszty związane z niemożnością dalszego słuchania ukochanej muzyki bez tego „dynksa”.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
Źródło:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition,
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II
Dystrybucja: Audiofast
Producent: Synergistic Research
Ceny
Ethernet Switch UEF (zestaw z Foundation 12AWG AC 1,5m): 13 720 PLN
Dopłata do Atmosphere SX AC Excite 1,5m: 7 910 PLN
Dane techniczne
Wymiary (W x S x G) 7 x 25 x 15
Waga: 3 kg