O ile w Tulipie z racji dość ograniczonej puli sal nawet chwilowy zator niespecjalnie wpływał na zaplanowany harmonogram zwiedzania, o tyle Sobieski rządzi się zupełnie innymi prawami. A tak po prawdzie żadne prawa, włącznie z tymi dotyczącymi logiki nie obowiązują. No może z wyjątkiem tych próbujących ogarnąć przypadkowość w stylu efektu motyla vide chaosu deterministycznego, czyli jeśli akurat na parterze warsztaty prowadzi Michael Fremer, to na czwartym piętrze jest szansa na posłuchanie transportów cyfrowych we względnie pustym pokoju. Dlatego też wszelkie próby sukcesywnego i skrupulatnego odwiedzania wszystkich wystawców według z góry założonego porządku – pokój po pokoju i piętro po piętrze może i mają szanse powodzenia o ile tylko poświęcimy na to nie jeden a dwa, bądź nawet trzy dni. Mówię/pisze oczywiście o sytuacji, gdy odwiedzin nie ograniczymy li tylko do wsadzenia głowy do zatłoczonego pokojowego przedsionka i pstryknięcia zdjęcia komórką a doczekania się zwolnienia miejscówki w którymś z rzędów dających choćby cień nadziei na pobieżną ocenę grającego zestawu. Dlatego też proszę nie doszukiwać się w niniejszej relacji jakichkolwiek oznak uporządkowania i chronologii, gdyż stawiając sobie możliwość wykonania zdjęć pozbawionych zapoconych głów i wyciągniętych pod same kolumny/elektronikę kończyn odwiedzających za priorytet do niektórych pokoi robiłem wielokrotne podchody eksplorując siedem pięter Sobieskiego z taką częstotliwością, że sumując pokonane stopnie (czekanie na windę wydłużyłoby całą operację o … tydzień) spokojnie wdrapałbym się co najmniej na taras widokowy PKiN-u. A wspinać było się po co, bowiem w tym roku kojarzący się zazwyczaj z budżetówką hotel stał się ostoją najdroższego systemu jaki kiedykolwiek na AVS gościł. Tylko od razu zaznaczę, że w tym roku okazji na posłuchanie czegokolwiek miałem naprawdę niewiele, więc wzmianek o tym jak i gdzie „grało”, bądź nie, będzie jak na lekarstwo.
Zacznijmy zatem z wysokiego C, czyli od witającego tłumnie przybyłych odwiedzających systemu krakowskiego Nautilusa, w którym pyszniły się nie tylko monobloki Kondo Gakuoh II z przedwzmacniaczem Kondo G1000i, lecz również tubowe kolumny Avantgarde Acoustic Duo GT G3. Jeśli jednak komuś niespecjalnie było w smak drażnienie własnych zmysłów tak stratosferycznym High-Endem, to ww. ekipa miała również alternatywne i już zdecydowanie rozsądniej wycenione propozycje zlokalizowane na wyższych piętrach. Obejmowały one klasyczne Dynaudio Confidence 50 z rodzimym wzmocnieniem Circle Labs P300 & 2 x M200 oraz filigranowe Chario Delphinus ze wzmacniaczem Audio Reveal Junior.
Nieopodal za oko łapał chyba najładniejszy pokój w całym Sobieskim, czyli ostoja rodzimych wytwórców – Pylon Audio i Fezz wspieranych przez Muarah Audio i Melodikę. Pomijając lokalny patriotyzm warto było tam zajrzeć ze względu na elektryzującą premierę, czyli powstały wespół zespół z kolejnym polskim producentem – Lampizatorem, przetwornik cyfrowo-analogowy Equinox, który przynajmniej jeśli chodzi o jakość wykonania i design śmiało może konkurować ze starszym rodzeństwem. Ech, jakby jeszcze miał XLR-y …
Koniński Audio-Mix po latach obserwacji rodzimego rynku postanowił wziąć byka za rogi i zadebiutować w roli dystrybutora … dotychczas nieznanego na naszym rynku francuskiego okablowania Esprit, które spinało mroczny system MBL-a (z serii Noble Line i Cadenza) z elektryzującymi „cebulami” 116 F. I może nie był to dźwięk na skalę topowego setu niemieckiej legendy zapamiętanego z AVS 2018, ale … gdyby nie fakt, iż udało mi się chwilę u chłopaków posiedzieć jeszcze przed oficjalnymi godzinami otwarcia tegorocznej wystawy, to szans na posłuchanie go w jej trakcie raczej bym nie miał, bo ww. pokój przeżywał prawdziwe oblężenie, co mówi samo za siebie. Oby tak dalej.
Z kolei na czwartym piętrze rządziło wrocławskie Audio Atelier proponując nieprzesadzone tak pod względem ceny, jak i gabarytów (z jednym „małym” wyjątkiem, o czym dosłownie za chwilę) zestawy skierowane do miłośników lamp i wysokoskutecznych kolumn (Thöress), daleko posuniętej miniaturyzacji w najlepszym wydaniu (Falcon Acoustic + Aurorasound), skandynawskiego futuryzmu (Gradienty) i plików odmienianych przez wszystkie przypadki dzięki obecności szerokiej oferty Lumina. A jeśli chodzi o ww. wyjątek, to mowa oczywiście o włoskim zestawie Grandinote. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie i pod ulubiony repertuar, więc zamiast grymasić wystarczyło pochodzić między pokojami, co też czyniłem najwięcej czasu spędzając w towarzystwie mikroskopijnych Falconów LS 3/5A.
Możliwe, że kiepsko trafiłem, ale wystawione przez Sound Source budżetowe Magnepany LRS+ z dzielonką Leema Acoustics najdelikatniej rzecz ujmując nie zachwycały ani dynamiką, ani rozciągnięciem pasma. Może na oszczędnej kameralistyce byłoby lepiej.
Zdecydowanie lepiej wypadła kolejna rodzima kooperacja, czyli Tentogra WoWo z lampowymi monosami Idhos 2A3, preampem Idhos Reference Pre, phonostagem Phono Pre i kolumnami CUBE Audio Nenuphar.
Kolejną i niestety niezbyt porywającą niespodzianką był system firmowany przez GigaWatta i Martona, w którym za prąd odpowiadał topowy PowerMaster, wzmocnienie powierzono potężnemu Martonowi Opusculum Reference, który przynajmniej teoretycznie nie powinien mieć najmniejszych problemów z wyciśnięciem z włoskich izodynamicznych „parawanów” Fonica La Grande. Jak się jednak okazało teoria sobie a życie sobie, więc finalnie dźwięk był równie płaski i cienki jak reprodukujące go głośniki. Ewidentnie coś „nie pykło” w tym zestawie.
Jeśli jesteśmy przy nie do końca konwencjonalnych rozwiązaniach, to wystarczyło zjechać na parter, by dzięki napędzanym monoblokami Mastersound PF100 Litz Edition wspomaganych na basie Gold Note’ami PA 1175 mk2 potężnym Klipschom Jubilee poczuć się jak na rockowym koncercie.
No i przyszła pora na tegorocznego killera, czyli najdroższy system wystawy, o który zadbał Wojciech Szemis z Audio Note wystawiając m.in. transport CD CDT-SIX, DAC Fifth Element, preamp M9Phono i monobloki Gaku-On, na którym nawet nagrywany w garażu w bodajże Tiranie rock brzmiał jak należy zadając kłam twierdzeniu, że im lepszy sprzęt, tym mniej muzyki da się na nim słuchać.
Zajmujące dwa pokoje na siódmym piętrze Audio Anatomy z Premium Sound kusiły z jednej strony podłogowymi i znikającymi akustycznie kolumnami German Physiks HRS 130 napędzanymi KR Audio KV 950 a z drugiej ustawionymi na futurystycznych standach AudioSolutions Figaro B z D-klasowym Java HiFi Carbon Double Shot.
Podobnie jak w zeszłym roku również i w tym jastrzębskie Closer Acoustics udowodniło za pomocą zespołów głośnikowych Forlane i Full OGY, że wielkość niekoniecznie ma znaczenie.
Powiem szczerze, że po tym, co pokazały Alumine 5 Special Edition w Sali odsłuchowo-bębniarskiej Franc Audio Accessories po Alumine Three ze wzmacniaczem Karan i dzielonym źródłem dCS-a spodziewałem się nieco więcej. Niby wszystko było na miejscu, ale zabrakło jakiejś iskry.
O ile mnie pamięć nie myli, to do tej pory nie dane mi było zasmakować specjałów serwowanych przez chorwacką manufakturę Blackwood. Aż do teraz i to od razu za sprawą wielce intrygujących samograjów Artanis uzbrojonych w berylowe tweetery, wykonane z egipskiego papirusa (!!!) średniotonowce i papierowe basowce – każde napędzane dedykowanymi D-klasowymi wzmacniaczami i sterowane cyfrowymi zwrotnicami z DSP. Może i nie jestem fanem takich rozwiązań, ale tym razem wszystko do siebie pasowało i w co tu dużo mówić niezbyt przyjaznych hotelowych warunkach cieszyło oczy i uszy.
W przeciwieństwie od tego, co mogliśmy usłyszeć podczas wizyty w siedzibie Audio Source podczas AVS Adam postawił na minimalizm i filigranowość sięgając po przepięknie wykonane włoskie maluchy, czyli Diapason Karis III.
Wbrew temu co widać na poniższych zdjęciach języczkiem uwagi w prezentowanym systemie nie była wcale elektronika Moona, ani utrzymane w antyseptycznej bieli kolumny, lecz czeskie kondycjonery GMG Power X-Blocker Exclusive, czyli bardziej dopieszczone wersje swojego czasu goszczącego u nas rozwiązania.
Kolejny rodzimy akcent i kolejny dowód na to, że o ile pieniądze w audio nie zawsze grać potrafią, to już kable jak najbardziej, czyli plichtowskie WK Audio, które dosłownie rzutem na taśmę oprócz już znanych o docenionych zasilających RED-ów nie tylko pokazało ale i w tym roku grało jeszcze „ciepłe” głośnikowce z ww. serii.
Polskiej serii ciąg dalszy zapewnił dotychczas nam nieznany debiutant – Bona Watt i jego wzmacniacz zintegrowany łączący nader współczesny design z lampową tradycją. Z tego co udało mi się dowiedzieć, cena została ustalona w okolicach 20 kPLN, więc na zaskakująco przyjaznym pułapie a biorąc pod uwagę, że na AVS warunki nie należały do najłatwiejszych, to co dobiegało z JMLab-ów (dawna nazwa Focali) sprawiało bardzo pozytywne wrażenie.
Skoro jesteśmy przy intrygujących nowościach i debiutach, to z pewnością do powyższego grona mogliśmy w tym roku zaliczyć pokój, w którym usłyszeć można było uzbrojony w ramię Supatrac Blackbird Farpoint gramofon … Technicsa, integry Moonriver i przeurocze monitorki OePhi Transcendence Two. Cały system został okablowany przewodami OePhi. Efekt? Wysoce satysfakcjonujący i po raz kolejny będący dowodem, że przynajmniej w Sobieskim mniej znaczy lepiej i zamiast kilkusetkilogramowych monstrów zdecydowanie rozsądniej postawić na oszczędność formy i zdrowy rozsądek.
Honor „parawanów” choć nie w elektrostatycznej a „odgrodowej” (OB) formie w tym roku obroniły stołeczne Ciarry KG-5040 mkII, które w przeciwieństwie do wcześniej wspominanych Magnepanów i Fonic nijakich problemów tak z basem, jak i dynamiką nie wykazywały.
Złote i nieskromne, czyli topowe ZenSati #X w akcji. Jeśli ktoś kiedyś zastanawiał się, gdzie kończy się zdrowy rozsądek a zaczyna czyste szaleństwo, to poniższy system byłby tego najlepszym przykładem, bowiem z tego co pamiętam wartość (cennikowa) okablowania w nim użytego po wielokroć przekraczała kwotę jaką należałoby wyasygnować na spiętą nimi elektronikę i kolumny razem. Tylko co z tego, skoro grało i to na tyle dobrze, że jeden z odwiedzających wpadając w euforię po tym jak dotarło do niego, że „druty”, na które patrzy, kosztują ponad 1,2mln PLN zakrzyknął, że są to „najlepiej grające kable na całej wystawie” 😉
Pozostając w złotym kręgu warto również wspomnieć o nowej dystrybucji Western Electric, która przypadła w udziale krakowskiemu Bare Baffle, które oprócz integry 91E zaprezentowało wysokoskuteczne zespoły głośnikowe Schetl Pathway z charakterystyczną wysokotonówką Arya AirBlade Hype SE.
Po raz kolejny ekipa 4 HiFi potwierdziła, że kluczem do sukcesu w warunkach wystawowych jest … adaptacja akustyczna dzięki której nawet niezbyt drogi system Yaqin-a może nie tylko rozwinąć skrzydła, co napsuć krwi zdecydowanie droższej konkurencji. Oczywiście ustroje akustyczne droższym zestawom też nie przeszkadzają, czego dowodem był set złożony z elektroniki Pilium i kolumn Vermouth Audio Studio Monitor.
Choć organizator AVS szumnie zapowiadał obecność El Diablo, to Quality Audio zdroworozsądkowo zdecydowało się grać z oczko niższych Sonor i chwała im za to, bo czego jak czego, ale basu w Sobieskim nigdy nie brakuje a i duńskie kolumny Peak Consult w tej materii zazwyczaj mają sporo do powiedzenia.
Jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze brzmienie, jakie dane mi było usłyszeć podczas tegorocznej edycji AVS w Sobieskim bezapelacyjnie należało do zestawu zaproponowanego przez sopocki Premium Sound w skład którego weszły zjawiskowe AudioSolutions Virtuoso B Martino Copper grających z integrą JAVA Hi-Fi Double Shot, serwerem Rockna Audio Wavelight WLS, oraz przetwornikiem Rockna Wavedream Signature XLR. Po prostu petarda tak pod względem dynamiki, rozdzielczości, jak i muzykalności. O walorach natury estetycznej nie będę się wypowiadał, ale sami Państwo popatrzcie jak potrafi wyglądać High-End i to w bardzo rozsądnym budżecie.
Audio Group Denmark weszło na nasz rynek z impetem, więc i w Sobieskim pokazało pazury. Co ciekawe zamiast jechać po przysłowiowej bandzie postanowiło pokazać, że i na całkiem zdroworozsądkowych pułapach cenowych nie tylko nie ma czego się wstydzić, ale z łatwością może skraść serca melomanów uzależnionych od adrenaliny i dynamiki. Wystarczyło tylko rzucić uchem na minimalistyczny set złożony z wszystkomającego wzmacniacza streamingującego Axxess Forté 1 (5,000€) i smukłych, filigranowych podłogówek Børresen X2 (8,000€), by przekonać się, że potrafią zagrać dosłownie wszystko i to na iście koncertowych poziomach głośności.
Jeszcze skromniejszą propozycję przedstawił Amphion grając w pokoju AudioExpert na zmianę z podstawkowych Argonów 3S i podłogowych 3LS z elektroniką Primare. Jak się jednak okazało skromność nie była w tym przypadku wadą a zaletą, bowiem reprezentowała po prostu normalność, czyli to, o co we współczesnym Hi-Fi coraz trudniej.
Tegoroczną relację z Sobieskiego zamyka kolejny polski system w skład którego weszły przetworniki Muzg Audio (DAC-01S i DAC-01T), okablowanie NeXt Level Tech (najnowsze głośnikowce) i filigranowe, acz potrafiące uderzyć basem kolumny AudioPhase Charles Martin Violin SE.
Marcin Olszewski
Cdn. …